Nasi rodzice, teściowie też się starzeją

28 września 2013 21:41 / 3 osobom podoba się ten post
Tak sobie dziś filozoficznie rozmyślam.Pracujemy w D,a nasi rodzice  czy teściowie starzeją się w PL, pozbawieni naszej opieki na codzień.....Jak to pogodzić?Jeszcze są w miarę sprawni,jeszcze sobie radzą , ale za rok,dwa....U mnie akurat jest tak,że w razie potrzeby jest blisko ktoś z rodziny, kto pomoże-ale gdyby było inaczej?Nie wiem  na dziś,jak wówczas rozwiązałabym ten problem....Wiele z nas ,myślę, staje  lub niedługo stanie przed takim dylematem.Zabrać do siebie?Zostawić mężowi czy dzieciom na głowie i nadal wyjeżdżać bo trzeba jakoś  na życie zarobić?A jak nie ma gdzie zabrać?A jak nie zechcą sie przenieść, mimo niedołęstwa?Tysiące pytań i niewiele rozwiązań.....Wszystkich nas czekają podobne decyzje,niektóre z nas już to mają za sobą lub aktualnie.Jak to rozwiązac ,żeby oni czuli sie bezpiecznie a my żebyśmy były spokojne pracując daleko?Jak sobie poradziłyscie?
28 września 2013 21:56 / 2 osobom podoba się ten post
Wiesz Kasiu,uwazam,ze to nie powinien byc problem pewne sprawy ida wtedy na bok,bo pozniej czlowiek moze miec wyrzuty sumienia,ze mnie przy tej osobie niebylo,ale to jest moje zdanie.
28 września 2013 22:02 / 3 osobom podoba się ten post
bosk94

Wiesz Kasiu,uwazam,ze to nie powinien byc problem pewne sprawy ida wtedy na bok,bo pozniej czlowiek moze miec wyrzuty sumienia,ze mnie przy tej osobie niebylo,ale to jest moje zdanie.

Mądra kobieta z Ciebie Boska. Tu nie ma nad czym myśleć. To są rodzice. Oni nas wychowali i może nie zawsze było im lekko.
A przychodzi kolej na nas, na dzieci. Nie wszyscy muszą opiekować się rodzicami, ale jeśli zachodzi taka potrzeba to jak córka może matce powiedzieć, że musi do obcych ludzi jechac a ja zostawi? no jak tak może postąpić? Żyjemy wtedy skromniej, ale przy boku mamy potrzebujących nas rodziców. Tu nie ma żadnej innej opcji. :)
28 września 2013 22:08 / 5 osobom podoba się ten post
Moje panie mądralińskie, Bosk94 i IGGA - jeśli te Wasze 2 posty miały na celu sprowokować mnie do dyskusji, to się Wam nie udało niestety - nie lubię Was obu i akurat Wasze zdanie zupełnie mnie nie interesuje, ani na ten, ani na żaden inny temat.
28 września 2013 22:08 / 2 osobom podoba się ten post
IGGA

Mądra kobieta z Ciebie Boska. Tu nie ma nad czym myśleć. To są rodzice. Oni nas wychowali i może nie zawsze było im lekko.
A przychodzi kolej na nas, na dzieci. Nie wszyscy muszą opiekować się rodzicami, ale jeśli zachodzi taka potrzeba to jak córka może matce powiedzieć, że musi do obcych ludzi jechac a ja zostawi? no jak tak może postąpić? Żyjemy wtedy skromniej, ale przy boku mamy potrzebujących nas rodziców. Tu nie ma żadnej innej opcji. :)

Wiesz Igga ludzie maja rozne zyciowe problemy,czasami staja przed wyborem i to co dla nich bedzie lepsze.Moze czasami musza wyjechac,zeby miec na leczenie dla rodzicow,splacac zobowiazania to wcale nie jest takie proste.I tu jest dylemat,ale to decyzja dzieci ich sumienia.
28 września 2013 22:10 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Moje panie mądralińskie, Bosk94 i IGGA - jeśli te Wasze 2 posty miały na celu sprowokować mnie do dyskusji, to się Wam nie udało niestety - nie lubię Was obu i akurat Wasze zdanie zupełnie mnie nie interesuje, ani na ten, ani na żaden inny temat.

Zalozylas temat wiec pisze nie musisz sie do tego odnosic.
28 września 2013 22:37 / 5 osobom podoba się ten post
A ja uważam żeby zapewnić dobrą opiekę naszym chorym rodzicom powinniśmy robić wszystko aby było im lepiej. Lepiej to nie znaczy rzucać dochodową pracę, przecież zarabiając pieniądze pomożemy w zakupie leków, rehabilitacji, wizyt u lekarzy a nawet zatrudniając opiekę. Teraz sama miłość do rodzica czy innego członka rodziny nie wystarczy. Wszystko zaczyna i kończy się na pieniądzach Przykre ale prawdziwe.
28 września 2013 22:38 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Tak sobie dziś filozoficznie rozmyślam.Pracujemy w D,a nasi rodzice  czy teściowie starzeją się w PL, pozbawieni naszej opieki na codzień.....Jak to pogodzić?Jeszcze są w miarę sprawni,jeszcze sobie radzą , ale za rok,dwa....U mnie akurat jest tak,że w razie potrzeby jest blisko ktoś z rodziny, kto pomoże-ale gdyby było inaczej?Nie wiem  na dziś,jak wówczas rozwiązałabym ten problem....Wiele z nas ,myślę, staje  lub niedługo stanie przed takim dylematem.Zabrać do siebie?Zostawić mężowi czy dzieciom na głowie i nadal wyjeżdżać bo trzeba jakoś  na życie zarobić?A jak nie ma gdzie zabrać?A jak nie zechcą sie przenieść, mimo niedołęstwa?Tysiące pytań i niewiele rozwiązań.....Wszystkich nas czekają podobne decyzje,niektóre z nas już to mają za sobą lub aktualnie.Jak to rozwiązac ,żeby oni czuli sie bezpiecznie a my żebyśmy były spokojne pracując daleko?Jak sobie poradziłyscie?

Widzisz Kasiu. Myśle ze niekoniecznie trzeba wyjechac żeby miec takie dylematy. Jak wiesz opiekowalam sie teściowa 7 lat. A moja mama tez wymagala opieki (Igrupa inwalidzka). Co z tego że mieszka z moją siostra i ona się nią opiekuje...mialam i mam wyrzuty sumienia (teraz może większe bo jestem na wyjeździe) że nie moge zwolnic mojej siostry choć na pare tygodni...żeby odpoczęła. Bo musze zarabiać. No i rycze teraz no...dzwonie do domu...wspieram jak mogę...ale to wszystko za mało....ech
28 września 2013 22:41 / 2 osobom podoba się ten post
Mądralińska Pani Iga odpowie. Dość już tych prowokacji prostackich. Od kilku dni jest niesmacznie.Każdy ma prawo powiedzieć co chce. Regulamin tego forum czytałam. Nie zabrania mieć odmiennego zdania od kasi63.
Kasia63 proszę nie atakować. Obydwie za kilka dni będziemy nad swoim pięknym jeziorem. :)
28 września 2013 23:09
IGGA

Mądralińska Pani Iga odpowie. Dość już tych prowokacji prostackich. Od kilku dni jest niesmacznie.Każdy ma prawo powiedzieć co chce. Regulamin tego forum czytałam. Nie zabrania mieć odmiennego zdania od kasi63.
Kasia63 proszę nie atakować. Obydwie za kilka dni będziemy nad swoim pięknym jeziorem. :)

Napisałam ,że Cię nie lubię-to nie jest atak, tylko moje zdanie.Nie myl pojęć.Nie ja jestem specjalistką od prostackich prowokacji.Znajdź sobie jakieś inne hobby i bądź uprzejma odczepić się ode mnie.Dobranoc.
28 września 2013 23:33 / 1 osobie podoba się ten post
Asik

Widzisz Kasiu. Myśle ze niekoniecznie trzeba wyjechac żeby miec takie dylematy. Jak wiesz opiekowalam sie teściowa 7 lat. A moja mama tez wymagala opieki (Igrupa inwalidzka). Co z tego że mieszka z moją siostra i ona się nią opiekuje...mialam i mam wyrzuty sumienia (teraz może większe bo jestem na wyjeździe) że nie moge zwolnic mojej siostry choć na pare tygodni...żeby odpoczęła. Bo musze zarabiać. No i rycze teraz no...dzwonie do domu...wspieram jak mogę...ale to wszystko za mało....ech

Tak Asiu masz racje tak to bywa ze trzeba czasami wybrac,napewno Tobie przykro i chcialabys przy mamie byc,ale jak sama napisalas musisz zarabiac,czasami sa takie wybory,a nie inne,zycze Twojej mamie zdrowia.
28 września 2013 23:34 / 3 osobom podoba się ten post
O uczuciach to mowy być nie może. Nie szukam kobiet, które mnie polubią.
Możesz kasiu63 nie lubić moich wpisów. Nie ma nic bardziej prostego - NIE CZYTAJ.
A w swoich mozesz zamieścic info że nie wolno mi czytać Twoich. I sprawa załatwiona. :)
29 września 2013 00:05
większość polaków dożywa max 80-85 lat
29 września 2013 09:39 / 3 osobom podoba się ten post
Ja przez trzy lata choroby mojego Papy, na kazdy dzwonek telefonu(bedac w DE)dostawalam trzesiawki, balam sie, ze to juz, ze nie zdazylam. Ale Pani Bozia jednak dala mi szanse i bylam w domu, gdy odszedl"tam". Co dzien w De myslalam, co zrobie jak to nastapi, a ja tutaj na obczyznie? Szla bym pieszo do Polski. Po smierci Taty do dzis ciezko mi sie pozbierac, wszystko jest takie inne, dom, Mama, nawet moje dzieci.

Pamietam, bylam na szteli w L, jednej ze znajomych Polek zmarl 36 letni syn, czekala na Transport 2 dni, zajechala prosto na jego pogrzeb, siedzialam u niej dzien i noc, do wyjazdu, moi dziadkowie byli wyrozumiali, pozwolili mi byc z nia w tej tragedii. Ech, teraz mam mame(71 lat, jest zdrowa(dzieki Bogu), moje corki sa przy niej, nie jest sama, ma swoje Hobby, kurki i ogrod, ja dzwonie co dzien, ale strach jakis we mnie siedzi, jesli nie daj Boze cos, to czy zdaze?
29 września 2013 09:46
Ja w zeszłym roku straciłam tatę miał tylko 61 lat.... nikt nigdy nie pomyslał,że on zdrowy człowiek tak szybko nas pożegna.... wróciłam wcześniej ze stelli gdzie opiekowałam się umierającym dziadziem...siedziałam przy nim dzień i noc....
Wróciłam do domku miałam czas,żeby pobyc i pożegnać się z moim kochanym tatusiem... zmarł niespodziewanie wrócił z podwórka usiadł w fotelu i umarł... w domku została mama niby są z nią moi bracia ale ja boję się o nią ... też ma tylko 62 lata...