Zosia, piszesz tylko o swojej podopiecznej, jak z Twoją rodziną? Jak oni reagują na Twoje wyjazdy, jak Ty to wszytsko znosisz? Mi jest z tym zle i chce zobaczyc jak inni sobie radzą.. Rozwiniesz swoją historię też i o te fakty? :) Pozdrawiam!
Zosia, piszesz tylko o swojej podopiecznej, jak z Twoją rodziną? Jak oni reagują na Twoje wyjazdy, jak Ty to wszytsko znosisz? Mi jest z tym zle i chce zobaczyc jak inni sobie radzą.. Rozwiniesz swoją historię też i o te fakty? :) Pozdrawiam!
Zosia, piszesz tylko o swojej podopiecznej, jak z Twoją rodziną? Jak oni reagują na Twoje wyjazdy, jak Ty to wszytsko znosisz? Mi jest z tym zle i chce zobaczyc jak inni sobie radzą.. Rozwiniesz swoją historię też i o te fakty? :) Pozdrawiam!
Zaraz zamieszczę kolejny urywek z mojej codzienności opiekuńczej. Jednak dzisiaj nachodzą mnie takie myśli, czy powinnam dalej publikować swoje zapiski, czy ma to jakiś sens. W przypływie chwilowej słabości wynurzyłam się znowu z moim dziennikiem, a teraz nachodzą mnie takie sceptyczne reflekcje. Z drugiej strony szkoda mi tego mojego gryzmolenia, aby pozostało tylko w moim komputerze.
Na aktywne uczestnictwo w forumowej dyskusji w ciągu dnia nie zawsze mam czas i ostatnio było mnie mało. Natomiast jest mi łatwiej wrzucić na bloga to, co robię konsekwentnie dzień po dniu - zapiski z mojego życia opiekunkowego w DE .
Mam pytanie.Może dość zaskakujace,ale co zrobić?
Rozumiem,że posługujesz się niemieckim swobodnie.Uczyłaś się w Polsce,czy w Niemczech?
Mam mały-duży problem.Niby w Polsce język wchodził mi do głowy,a przyjechałam do Niemiec i katastrofa.Mam duży problem ze zrozumieniem wielu zdań.Stres.Rozumiem,że trzeba się osłuchać z językiem,ale boję się,że to będzie trwało wieczność.
Mam pytanie.Może dość zaskakujace,ale co zrobić?
Rozumiem,że posługujesz się niemieckim swobodnie.Uczyłaś się w Polsce,czy w Niemczech?
Mam mały-duży problem.Niby w Polsce język wchodził mi do głowy,a przyjechałam do Niemiec i katastrofa.Mam duży problem ze zrozumieniem wielu zdań.Stres.Rozumiem,że trzeba się osłuchać z językiem,ale boję się,że to będzie trwało wieczność.
Tak szybko i łatwo mnie tak germańska mowa też nie weszła do głowy. Przygodę z Niemczami zaczęłam na początku lat 90-tych, kiedy to pojechałam do innej pracy kompletnie bez znajomości języka. Miałam tam jednak rodowitych pomagaczy i dałam radę. Wówczas uczyłam się na żywca, ale że ja wzrokowiec, to dopiero zaczęłam kumać, gdy podjęłam rycie w książkach. Najpierw był samouczek i słowniki, potem proste książki, które próbowałam czytać ze słwonika i 5 przez 10 rozumiałam. Kiedy po 2 latach skończyły mi się wyjazdy, niemiecki nie poszedł całkiem w kąt. Zgłosiłąm się do Geothe Institut w W-wie, napisałam testy kwalifikacujne i podjęłąm naukę na poziomie średnio-zaawanowanym. Po trzech semstrach zdałam egzamin ZMP (Zentrale Mittelstuffe Puefung). Nasłabiej wypadłam na częsci gramatycznej, bo miałam jeszcze duże praki, a najlepiej na części rozumienia tekstu i mowy. No i po tej przygodzie prawie (bo sporadycznie miałam kontakt z moją niemiecką rodziną), zawiesiłąm niemczyznę.
W 2013 roku wymyśliłam sobie taki sposób zarobkowania i wróciłam do kszgtałcenia językowego. Włączałam TV z programami niemieckimi. Po krótkim czasie stwierdziłam, żę ja wszystko rozumię. No i super, ale nadal muszę się uczyć, bo błędy językowe z braków wiedzy gramatycznej nadal robię., chociaż w miarę dobrze rozmawiam z niemcami. Jestem jakaś leniwa do przyłożenia się do książek, aby opanować ważne zasady gramatyczne, no i te ich przedrostki przed rzeczownikami. Dużo jeszcze muszę się uczyć:palka:
Rany,Zofijka,ja to się uczę tak niesystematycznie,w jeden dzień po 2,3 godziny a potem i tydzień nie zaglądam,o gramatyce to już lepiej nie wspomnę i spuszcze zasłonę milczenia :wiking:
kruszynko, polecam Ci - quizlet- do nauki slowek
Leni,co to quizlet i z czym to sie je,mozesz dokładniej-ja jak tonacy,już brzytew sie chwytam,bo po ostatnim demancyjnym pacjencie,uwstecznilam sie w nauce:spacer z psem: