Takie sytuacje zawsze mają dwa końce. Niby to zabawa i dzieci mają na nią ochotę, ale wszystko zależy od poziomu religijności, jak i samych przekonań religijnych ich rodziców.
Takie sytuacje zawsze mają dwa końce. Niby to zabawa i dzieci mają na nią ochotę, ale wszystko zależy od poziomu religijności, jak i samych przekonań religijnych ich rodziców.
Nie zna psychiki dziecięcej,dziecięcych zachowań. przeżyć..No bo niby skąd ma je znać? Zawsze bylam przeciwna wychowywaniu dzieci przez ludzi, którzy sami dzieci nie mają...Gdyby choć miała w zakonie jakąś pedagogikę,psychologię...no ale przecież tam się takich rzeczy nie naucza...
Staram sie na rozne zabawy w przebierancow Halloween, Karnawal, topienie Marzanny... nie patrzec w kategoriach religijnych, dzieci maja sie dobrze bawic.... Ideologie dorabiaja tylko dorosli... niestety!!!
Staram sie na rozne zabawy w przebierancow Halloween, Karnawal, topienie Marzanny... nie patrzec w kategoriach religijnych, dzieci maja sie dobrze bawic.... Ideologie dorabiaja tylko dorosli... niestety!!!
No właśnie - napisałaś to , co mój man zawsze mówi , że ktoś , kto nie ma w swoich zyciowych planach zamiaru być matką , nie powinien nauczać dzieci albo strać się pokazywać dorosłym , że są złymi rodzicami . .......Pamiętam siostrę zakonną , która kiedyś uczyła mnie religii , jeszcze w salce katechetyczne na plebanii . Ona do nas się zwracała " skarby " , nawet do najgorszych łobuziaków nie zwróciła się innym określeniem . Może ona była naprawdę zakonnicą z powołania ? Wiem , że na religię biegało się z radością , kościół nas przyciągał - nie odpychał .;-)
Przyjaciółka mojej podopiecznej opowiadała nam dzisiaj , że na Halloween kupiła ,pełny kosz słodyczy dla dzieci . Odwiedziły ją dzieci ,powiedziały wierszyk , ona częstuje słodyczami , ale jedna dziewczynka pyta : czy te czekoladki są pozbawione glutenu ? Druga pyta czy nie zawieraja orzechów , bo ona ma uczulenie na orzechy ,ktoś tam jeszcze zapytał ,czy te słodycze zostały wyprodukowane w Niemczech . Kosz ze słodyczami nadal jest pełny ...taka to była zabawa .
To się własnie nazywa pozbawianie radości życia.
A ja myślałam ,ze tu chodzi o świadomośc konsumencką wyniesioną z domu ..
A ja myślałam ,ze tu chodzi o świadomośc konsumencką wyniesioną z domu ..
No właśnie - napisałaś to , co mój man zawsze mówi , że ktoś , kto nie ma w swoich zyciowych planach zamiaru być matką , nie powinien nauczać dzieci albo strać się pokazywać dorosłym , że są złymi rodzicami . .......Pamiętam siostrę zakonną , która kiedyś uczyła mnie religii , jeszcze w salce katechetyczne na plebanii . Ona do nas się zwracała " skarby " , nawet do najgorszych łobuziaków nie zwróciła się innym określeniem . Może ona była naprawdę zakonnicą z powołania ? Wiem , że na religię biegało się z radością , kościół nas przyciągał - nie odpychał .;-)
A ja myślałam ,ze tu chodzi o świadomośc konsumencką wyniesioną z domu ..
Przyjaciółka mojej podopiecznej opowiadała nam dzisiaj , że na Halloween kupiła ,pełny kosz słodyczy dla dzieci . Odwiedziły ją dzieci ,powiedziały wierszyk , ona częstuje słodyczami , ale jedna dziewczynka pyta : czy te czekoladki są pozbawione glutenu ? Druga pyta czy nie zawieraja orzechów , bo ona ma uczulenie na orzechy ,ktoś tam jeszcze zapytał ,czy te słodycze zostały wyprodukowane w Niemczech . Kosz ze słodyczami nadal jest pełny ...taka to była zabawa .
A po sieci już przed Halloween krażył dowcip na ten temat :-)