No właśnie nie suszone, a surowe. Uwielbiam surowe. A tylko 6, bo więcej nie było. Jutro dowiozą może resztę :-)
No właśnie nie suszone, a surowe. Uwielbiam surowe. A tylko 6, bo więcej nie było. Jutro dowiozą może resztę :-)
Pyszne są, ja też je wielbię, same, albo kroję z tymi minibanankami, suszone dla mnie za słodkie.
Ja też sie pochwale,wypłata jest już na koncie,bo dziesiąty dzisiaj,więc wcześniej,seniorzy zapakowani w łóżkach,a ja mam czas tylko dla siebie.A poza tym zdobyłam numer telefonu mojej przyjaciółki z ogólniaka,z którą siedziałam cztery lata w jednej ławce !Ale mi biło serce,jak usłyszałam Jej głos i nieukrywaną radość,przekrzykiwałysmy sie wzajemnie.Ostatni raz widziałysmy się 12 grudnia 1983 roku...Oczywiście umówiłysmy sie na balange u mnie,Piotrus taksówkarz to potem porozwozi towarzystwo :radosc1:.A najdziwniejsze jest to,że przeszło 4 lata mieszkam blisko Jej domu i nawet o tym nie wiedziałam.Ale mi sie humor poprawił :serce::buziaki2:
No właśnie nie suszone, a surowe. Uwielbiam surowe. A tylko 6, bo więcej nie było. Jutro dowiozą może resztę :-)
Czas na pochwalijki.Miło spędzony dzień w topilu "urodzinowym. Nic nie robiłam, leniuchowałam, ciasto kupiłam, zjadłam z synową.Wysoki cos tam pod nosem wymamrotał- alles gutes ,był wystraszony ze za jego kasę kupiłam- wyprostowałam.Wieczór mile spędzony w restauracji z Rodziną byłej PDP.Jutro witam się z Wami już starsza , ale czy mądrzejsz???:-)
Prawda prawdziwa,niech wali z mostu wszak tu same "chamskie ludki':diabel1: ale to nie moja ocena.
Nie mogę wyróżniać sie z tłumu, przeca.
Takie inne są napiętnowane, przeca.