Minął na czekaniu. Czekałyśmy na zmienniczkę. Wiecie jak to jest,gdy do naszych podopiecznych ktoś nowy przyjeżdża. Podenerwowani trochę i niespokojni. Przyznam,ja też się trochę denerwowałam,tym bardziej,ze zmienniczka się do mnie nie odezwała ,ani wcześniej,ani dzisiaj przez cały dzień. Ale już jest! Przyjechała ok 22-giej. Syn ją przywiózł. Powiedzcie mi,proszę,czy informujecie osoby które są obecnie na Steli,o której mniej więcej będziecie? Albo chociaż wysyłacie sms-a,że po południu,wieczorem czy późnym wieczorem ? Albo w nocy? Ja zawsze informuję i sama,jak dotąd ,takie info otrzymywałam. Jeśli nie bezpośrednio do mnie ktoś dzwonił,to do podopiecznych czy rodziny. Dobrze,że tutaj wszędzie blisko,wiec po południu wyszłyśmy z domu. W razie telefonu,zdążyłybyśmy szybko wrócić . Ale telefonu nie było. Dowiedziałam się,że ja,czy inna aktualna opiekunka,nie jest partnerem do rozmów i informowania o przybliżonym czasie przyjazdu. Agencja wiedziała że zmiana przyjedzie dzisiaj,a ja,skoro jestem w pracy,to wystarczy zadzwonić po przyjeździe,żebym drzwi otworzyła :zaskoczenie1::-(. Qrcze,a ja specjalnie ciasto upiekłam na powitanie i inne łakocie przygotowałam,chciałam żeby było miło,a dowiedziałam się tylko,że prawie wszystko robię nie tak,jak profesjonalna opiekunka robić powinna. Nie trzymam się zasad,reguł,dyscypliny. No,słowem,bardzo nieprofesjonalna jestem. Trochę racji może w tym i jest,ale jak tu trzymać się ramy,wymuszać reguły,jak podopieczna nigdy w swoim życiu,w żadne ramy zamknąć się nie chciała i nie chce?:-(
W pierwszej chwili byłam chyba w małym szoku,może nawet trochę smutno mi się zrobiło,ale już wcale nie jest mi przykro . Wiem,że dobrą robotę tutaj zrobiłam. Podopiecznej dobrze jest ze mną i to najważniejsze jest dla mnie. Bo to ja jestem tutaj dla niej,a nie odwrotnie. Chyba że się mylę? A co Wy o tym myślicie?