Sasiadka Teresy, staruszeczka po dziewiędziesiątce,leżała kiedyś kilka godzin w mokrym łóżku,bo pampers ma swoją pojemność,a potem zwyczajnie przesiąka.Nie mogła sama się przebrać,a dzwonek pozostawał bez odpowiedzi.Drżała z zimna,odmawiła różaniec i czekała.A inne salowe bez kostiumu starości wiedziały,jak musi się czuć nidołężna kobieta,dotąd zawsze zadbana i pachnąca,gdy leży w mokrym łóżku.Umiały sobie wyobrazić,jak piecze łza,która płynie po policzku z bezsilności i upokorzenia.Rozumiały skrępowanie i wtyd drugiego człowieka,i starały mu się tego oszczędzić.I zawsze miały na podorędziu uśmiech,który mowił-nic się nie stało.Wiedziały,że wszystkiego,co czuje człowiek przykuty do łóżka,nie może sobie wyobrazić ktoś,kto biegnie do toalety,kiedy czuje,że musi.Ani ktoś,kto idzie na spacer,kiedy chce i wkłada bluzkę,która lubi,nie tę,która akurat jest pod ręką.Tego nie wyobrazi sobie ktoś,kto nie musi prosić.I nie musi dziękować,żeby znów móc prosić. i tym stwerdzeniem kończysię ten art.trochę skróciłam,żeby nie zanudzić.ale czytam go często i myślę.