My też będziemy starzy

07 marca 2013 08:46
Ja chcę umrzeć na "starość" albo ze starości. A jak nie to niech mnie ktoś poduszką załatwi. Bo to naprawdę nie jest fajne, Panu Bogu się przecież starość nie udała. Chyba przysnął ....
07 marca 2013 12:17

Ileż to razy podobnie czuła się Teresa?na przykład,gdy chciała nalać wrzątku z czajnika do filiżanki,tak żeby się nie poparzyć i nie porozlewać wody.Mmuś uważaj-powtarzały córki.Mamuś,nie lej tak pełno,powiedz,to zrobię Ci heratę.To jest najprostrze wyjście-poprosić.Ale prosząc,człowiek przestaje sam stanowić o sobie.Musi akceptować to co dostaje.I powinien być wdzięczny.Stary człowiek zależy od dzieci,wnuków,opiekunek,salowych powtarza sobie:oni chcą dla mnie dobrze.Może nie pytają,czy ja chcę tego,co im się wydaje,że jest dla mnie dobre,ale widać,tak być musi.Pewnie nie mają czasu,żeby zapytać.Pędzą do swoich spraw,ale dobrze,że są.I córki i synowie,wnuki i zięciowie.Kochają,starają sie zrozumieć,mają cierpliwość.Bo starość bywa piękna,ale bywa też niedołężna i przykra.Otoczona jest jak kołdrą lekarstwami,naznaczona zapachem pampersa,odzierająca człowieka z godnosci.Dletego Rahel Eckardt,lekarka z COG w Berlinie,chce,żeby jej studenci medycyny właśnie tak się poczuli,żeby z ludzi energicznych amienili się w powolne,zagubione,przestraszone istoty.Wtedy łatwiej im będzie wyobrazić sobie,jak czuje się człowiek zdany na drugiego człowieka.Taki kostium starości powinny zakładać niektóre opiekunki,niektóre dzieci i wnuki,niektóre salowe w szpitalach.Jak choćby jedna taka ze szpitala Teresy.Ileż to razy przywołana obiecywała,że przyjdzie i nie przyszła.(cdn. jeszcze 1 x)

07 marca 2013 13:40 / 3 osobom podoba się ten post

Sasiadka Teresy, staruszeczka po dziewiędziesiątce,leżała kiedyś kilka godzin w mokrym łóżku,bo pampers ma swoją pojemność,a potem zwyczajnie przesiąka.Nie mogła sama się przebrać,a dzwonek pozostawał bez odpowiedzi.Drżała z zimna,odmawiła różaniec i czekała.A inne salowe bez kostiumu starości wiedziały,jak musi się czuć nidołężna kobieta,dotąd zawsze zadbana i pachnąca,gdy leży w mokrym łóżku.Umiały sobie wyobrazić,jak piecze łza,która płynie po policzku z bezsilności i upokorzenia.Rozumiały skrępowanie i wtyd drugiego człowieka,i starały mu się tego oszczędzić.I zawsze miały na podorędziu uśmiech,który mowił-nic się nie stało.Wiedziały,że wszystkiego,co czuje człowiek przykuty do łóżka,nie może sobie wyobrazić ktoś,kto biegnie do toalety,kiedy czuje,że musi.Ani ktoś,kto idzie na spacer,kiedy chce i wkłada bluzkę,która lubi,nie tę,która akurat jest pod ręką.Tego nie wyobrazi sobie ktoś,kto nie musi prosić.I nie musi dziękować,żeby znów móc prosić. i tym stwerdzeniem kończysię ten art.trochę skróciłam,żeby nie zanudzić.ale czytam go często i myślę.

07 marca 2013 17:11 / 1 osobie podoba się ten post
termit

Sasiadka Teresy, staruszeczka po dziewiędziesiątce,leżała kiedyś kilka godzin w mokrym łóżku,bo pampers ma swoją pojemność,a potem zwyczajnie przesiąka.Nie mogła sama się przebrać,a dzwonek pozostawał bez odpowiedzi.Drżała z zimna,odmawiła różaniec i czekała.A inne salowe bez kostiumu starości wiedziały,jak musi się czuć nidołężna kobieta,dotąd zawsze zadbana i pachnąca,gdy leży w mokrym łóżku.Umiały sobie wyobrazić,jak piecze łza,która płynie po policzku z bezsilności i upokorzenia.Rozumiały skrępowanie i wtyd drugiego człowieka,i starały mu się tego oszczędzić.I zawsze miały na podorędziu uśmiech,który mowił-nic się nie stało.Wiedziały,że wszystkiego,co czuje człowiek przykuty do łóżka,nie może sobie wyobrazić ktoś,kto biegnie do toalety,kiedy czuje,że musi.Ani ktoś,kto idzie na spacer,kiedy chce i wkłada bluzkę,która lubi,nie tę,która akurat jest pod ręką.Tego nie wyobrazi sobie ktoś,kto nie musi prosić.I nie musi dziękować,żeby znów móc prosić. i tym stwerdzeniem kończysię ten art.trochę skróciłam,żeby nie zanudzić.ale czytam go często i myślę.

Starosc jest czasami smutna, jak nie mozna sobie samemu poradzic z roznymi rzeczami i trzeba byc zdanym na innych. Dzieki termit za ciekawy artykul, ktory mi uswiadomil pewne rzeczy, ze banalne rzeczy wykonywane przez mlodego czlowieka sa rzecza prosta, a niestety dla staruszka nie. To tak jak pisalas o tych schodach, dla starszych ludzi to tak troszke jak zdobywanie mont everestu.

07 marca 2013 18:47

Diekuję dziewczyny,cieszę się,że powiększyło się moje grono przyjaciół - a przyjażń zobowiązuje.

07 marca 2013 21:24
Temat SUPER!!! ogladalam program o eksperymencie z kombinezonem.....po prostu nie wyobrazam sobie starosci i jak mozna byc niedoleznym.....smutne ale....zycie
07 marca 2013 21:34
Widziałem taki kombinezon i całe dodatkowe oprzyrządowanie /gogle, ciężarki itd./ na pokazie w Diakoni. To naprawdę robi wrażenie i można się wiele z tego nauczyć.
Niestety, nie mogłem sam na sobie sprawdzić /rozmiar/.
07 marca 2013 21:52

pomylilam sie nie tu napisalam.......wiec wykasowalam

08 marca 2013 10:25
Ja podczas mojej pracy w heimie w Polsce nauczylam sie od tamtejszych mieszkancow,ludzi starych i schorowanych,dystansu do zycia.Przewartosciowalam swoje priorytety,bo stwierdzilam,ze to co dla mnie bylo problemem to byla drobnostka.......mialam na codzien doczynienia ze smiercia,nigdy nie zapomne widoku wyrazu twarzy wielu staruszkow,ktorzy umierali bedac szczesliwym.ze to juz koniec mordegi.....wielu nie moglo sie pogodzic z tym,ze juz sami nie sa w stanie nic zrobic.....pan profesor,pracujacy wiecznie"pod krawatem" tutaj zdany na pomoc opiekunki zmieniajacej mu pampersa.... albo DAMA,ktora raz w tygodniu chodzila do fryzjera,miala swoje piekne mieszkanie i nie wyobrazala sobie wyjscia z domu bez manicure i makijazu....az tu nagle wylew,paraliz i.....heim,pampersy,mycie gabka,kapiel raz w tygodniu,szybkie obciecie paznokci i do konca widok na okno.... Zastanawiam sie tylko dlaczego mialam wiecej wspolczucia dla tamtych podopiecznych niz tutejszych w Niemczech? Co nie znaczy,ze jestem bez serca...................
08 marca 2013 11:03
Zahartowało się Twoje serduszko. Ileż można .... ;-))
08 marca 2013 12:12
Oj chyba tak Mycha,masz racje.......stawiasz kolacje hihihihi
09 marca 2013 11:19
Wiesz moja kuzynka pracuje w klinice onkologicznej. Kiedyś fajna dziewczyna z fajnym biuścikiem, fajną figurką, taką ciepły sex. Pewnego razu stanęła w moich drzwiach i szok ..... połowa z niej gdzieś zniknęła. Potrzebowała wygadania się, odreagowania. Nasłuchałam się wtedy o pacjentach ciężko chorych, tych walczących o życie i tych nie chcących się poddawać. Widziałam ile ją to kosztuje, jaką cenę płaci za pracę z ciężko chorymi ludźmi. Całę szczęście spotkała trochę starszą koleżankę i ona pomogła jej ustawić własne emocje i zaangażowanie w pracy. Każdy ma serce i każdy powinien o nie dbać - myślę oczywiście o emocjonalnej stronie. Ten typ pracy potrzebuje hartu ducha bo inaczej nie dałybyśmy rady.
09 marca 2013 11:49
dorothea41

Ja podczas mojej pracy w heimie w Polsce nauczylam sie od tamtejszych mieszkancow,ludzi starych i schorowanych,dystansu do zycia.Przewartosciowalam swoje priorytety,bo stwierdzilam,ze to co dla mnie bylo problemem to byla drobnostka.......mialam na codzien doczynienia ze smiercia,nigdy nie zapomne widoku wyrazu twarzy wielu staruszkow,ktorzy umierali bedac szczesliwym.ze to juz koniec mordegi.....wielu nie moglo sie pogodzic z tym,ze juz sami nie sa w stanie nic zrobic.....pan profesor,pracujacy wiecznie"pod krawatem" tutaj zdany na pomoc opiekunki zmieniajacej mu pampersa.... albo DAMA,ktora raz w tygodniu chodzila do fryzjera,miala swoje piekne mieszkanie i nie wyobrazala sobie wyjscia z domu bez manicure i makijazu....az tu nagle wylew,paraliz i.....heim,pampersy,mycie gabka,kapiel raz w tygodniu,szybkie obciecie paznokci i do konca widok na okno.... Zastanawiam sie tylko dlaczego mialam wiecej wspolczucia dla tamtych podopiecznych niz tutejszych w Niemczech? Co nie znaczy,ze jestem bez serca...................

Ja mam podobne doswiadczenia Dorotea, po obserwacji, doszlam do wniosku, ze nasi seniorzy sa bardziej ciepli, czesciej mowia szczerze, dziekuje. Tu jest eis-kalt, jakos tak inaczej, nie do konca nawet chce sie do nich przyzwyczaic.


Babcia, czy dziadzio Polski, na cieple slowo odpowiada podwojnie cieplo, my mamy calkiem inna mentalnosc, jestesmy spontaniczni.


Zyjemy, na pewno krocej ale intensywniej, bliskich, ktorych nam smierc zabrala, oplakujemy wspominamy, dlugo, tu wszystko jest wyrachowane, wyliczone takie brrrrrrrrrr.  

09 marca 2013 13:27
margolcia

Ja mam podobne doswiadczenia Dorotea, po obserwacji, doszlam do wniosku, ze nasi seniorzy sa bardziej ciepli, czesciej mowia szczerze, dziekuje. Tu jest eis-kalt, jakos tak inaczej, nie do konca nawet chce sie do nich przyzwyczaic.


Babcia, czy dziadzio Polski, na cieple slowo odpowiada podwojnie cieplo, my mamy calkiem inna mentalnosc, jestesmy spontaniczni.


Zyjemy, na pewno krocej ale intensywniej, bliskich, ktorych nam smierc zabrala, oplakujemy wspominamy, dlugo, tu wszystko jest wyrachowane, wyliczone takie brrrrrrrrrr.  

swiete slowa !!!!


 


jak slysze od natchnionych jak bardzo kochaja Mamusie, a wszystko tak strasznie kalkuluja to mnie trafia. niby nieba by Mamie uchylily a....


ach ... nie ma co mowic.

09 marca 2013 13:41 / 1 osobie podoba się ten post
margolcia

Ja mam podobne doswiadczenia Dorotea, po obserwacji, doszlam do wniosku, ze nasi seniorzy sa bardziej ciepli, czesciej mowia szczerze, dziekuje. Tu jest eis-kalt, jakos tak inaczej, nie do konca nawet chce sie do nich przyzwyczaic.


Babcia, czy dziadzio Polski, na cieple slowo odpowiada podwojnie cieplo, my mamy calkiem inna mentalnosc, jestesmy spontaniczni.


Zyjemy, na pewno krocej ale intensywniej, bliskich, ktorych nam smierc zabrala, oplakujemy wspominamy, dlugo, tu wszystko jest wyrachowane, wyliczone takie brrrrrrrrrr.  

Masz calkowita racje margolcia! tu wieje chlodem az przykro.Chociazby tak jak wiesiula pisze o tych dzieciach....ostatnio przyjechal syn w odwiedziny.Wizyte przekladal chyba ze 4 razy bo zawsze cos,mieszka pare km.od rodzicow.Przyjechal wieczorem,wiec my z babka nakrylysmy do stolu...przy kolacji dziadek zapytal dlaczego ich tak malo odwiedza,a on : bo praca,bo wyjazd na narty z zona,bo katar,bo sraczka ,bo urodziny kolegi,bo goscie w domu,bo to bo tamto....a dziadek: no ale 1 w roku to sam przyznasz,ze to malo jak nas odwiedzasz?  synus zagryzl chlebkiem popil winkiem i nastala cisza......wczesnym rankiem juz dal noge.....a tylko dzieki rodzicom mial na studia,nauczyl sie jezdzic na nartach w najlepszych kurortach,gral w tenis w najlepszych klubach..... ...........a moj tata umarl 10 lat temu i do tej pory nie moge sie pogodzic z jego smiercia........byl moim najlepszym PRZYJACIELEM.....