Moje przygody w opiece i na forum

13 maja 2016 11:58 / 6 osobom podoba się ten post
Dawno mnie tu nie było i nosi mnie żeby coś nie coś o nowym miejscu napisać. Zwłaszcza ten moj ostatni wyjazd do DE jakiś dziwny był .

Po telefonie i rozmowie z corką moje pdp, podłamałam się ,że w tak krotkim czasie , bo to tylko 3 tygodnie nastąpiło takie pogorszenie i tak lichego juz zdrowia.Miałam godzine do zastanowienia się. Nie mogłam tego przewałkowac z rodziną ponieważ wszyscy byli w pracy. Decyzje podjełam jednogłosnie   -     j a d ę . To był poniedziałek , nie spałam cała noc ukladałam wszysko od poczatku ,wściekłam sie wprost na te dwie kobiety , ktore w tym czasie wymieniły sie na szteli ( jedna pracowała  4 dni  a druga troche ponad 2 tygodnie)We wtorek po zalatwieniu swoich spraw ktore mialy byc rozłozone w czasie, spakowalam się ,wystawilam torbe na taras , obok polozyłam karton z ksiązkami. Zbieralismy sie dość ostro poniewaz maż nie miał dnia wolnego i musiał pracować też  w dzien nastepny więc czas nas gonił. Wziełam laptop , aparat fotograficzny i torebke wsiadłam do samochodu maz odpalił i pojechaliśmy. Na miejsce dotarlismy ok 22.30. Musialam szybko sie rozpakowac, bo maz wracal do domu. 

O mało mnie szlag nie trafił gdy otworzyłam bagaznik a tam pusto . Torba moja z wszystkimi niezbednymi na wyjeżdzie rzeczami została na tarasie.Obecnie  nosze ubrania córki  pdp , kupilam tylko szczotke do zebów i czekam na walizke. Ponoć w sobote jak dobrze pójdzie bedzie dostarczona.

Moj mąż skwitował to krótko - dobrze ,że laptop masz-)

Dotarłam scześliwie , i zabiorę sie do pisania jesli czas i okolicznosci pozwola na to. Pracuje tutaj z wielka ochota widzę na co dzien ,że jestem tu potrzebna. Opiekuje sie ludzmi pogodnymi i szczerymi. Takimi ktorzy tez chcą pomoć ,cos dac od siebie na tyle, na ile jeszcze mogą. Byłam tu 7 mcy poznałam dosc dobrze rodzinę . Lubie słuchac nie lubie opowiadac a oni własnie słuchacza potrzebuja. Tak zaczyna sie moje drugie podejscie na tej szteli z tymi ludzmi :



13 maja 2016 16:23 / 2 osobom podoba się ten post
Nie zycze sobie komentarza zwłasza głupiego. Moj tato był w niewoli opowiadał nam wielokrotnie . Oprawcami w tm obozie byli Litwini , gorsi o Niemców.

Kto ma obawy ten sie nie afiszuje. Po drugie trzeba zobaczyc jaki to mundur a potem pisac pierdoły.
13 maja 2016 16:32 / 3 osobom podoba się ten post
Widocznie Twoj pdp nosil inny mundur . Maz mojej pdp nie miał wyboru został wcielony do wojska . Mogł wybrac kulke w głowe, ale młody był i chciał zyć.

Nim się cos skomentuje trzeba troche pomysleć. Wydał ksiązke w ktorej sa wstawki podziekowań od ludzi ktorym uratował życie.Ale wy jak zwykle wszystkich do jednego worka . A tym bardziej jak jest was kilka. Opiekowałas się takim czlowiekim i nie mialas skrupułow a u mnie widzisz cos złego ?Ze co ,że mundur Ci sie nie podoba . Szkoda słow.
14 maja 2016 21:21 / 3 osobom podoba się ten post
Wróciłam z wycieczki . Byłam w ogrodzie botanicznym pieknie kwitna kwiaty i krzewy a nawet wiewiórka dała sie sfotografowac. Nie siedzę ciurkiem w domu jesli jest taka okazja to korzystam. Cóz mi z tych dwóch godzin codziennie za krotko ,żeby cos zobaczyć i za daleko mam żeby dojechac do ciekawego miejsca. Moja pdp umyta i nakarmiona juz w łózku spi . Corka sie postarała. Dziekuje opatrzności,że w takie dobre miejsce trafiłammg][/url]
14 maja 2016 21:25 / 2 osobom podoba się ten post
14 maja 2016 21:27 / 2 osobom podoba się ten post
Oblęzenie e-fotka nie wchodzi wiecej zdjęć. Musze odłozyc do jutra. 
14 maja 2016 21:29 / 2 osobom podoba się ten post
17 maja 2016 09:00 / 9 osobom podoba się ten post
Moja pdp od środy spała do wczoraj. Spała dzień i noc, cała rodzina juz sie pogodziła ,że odchodzi . Nawet lekarz zarezerwował  jej bilet w ostatnia podróz.Jednak los zrządził inaczej , wczoraj wybudziła się . Teraz siedzi przy niej jej mąz i trzyma ja za rękę. Coś do niej mowi a ona sie smieje. Nie wchodzę do pokoju ,nie chce  im burzyc tych chwil.Są tak długo ze sobą ,że żyją już jak jeden organizm.Wczoraj mąż pdp przytargał wielki album - pamietnik ( osobisty ) ktory prowadzi od 1936 roku . Jest tam jego czas mlodosci , wojna , ślub , narodziny dzieci . Ostatnie zdjecie wklejone z 70-tej rocznicy pozycia małżeńskiego. Jest  jeszcze parę czystych nie zapisanych kartek . Czy zapisze je jeszcze jako wspolny czas czy juz będzie pisał tylko o sobie. Pewnie pracy mi teraz przybedzie , muszę jednak sprostać wyzwaniu. Mysle ,że najgorsze już za mną, jesli nie wystąpią powikłania po tej kilkudniowej pauzie w zyciu, bedzie dobrze. Najbliższe dni pokażą  co było przyczyna takiej reakcji organizmu. Dzisiaj przyjdzie lekarz , może cos sie dowiem ......
26 maja 2016 06:22 / 7 osobom podoba się ten post
Najgorsze jest jeszcze przede mną . Ale ostatnie dwa tygodnie były bardzo cięzkie. Pdp całymi dniami spała nieświadoma a w nocy pobudzona  dawała wszystkim popalić. Zaczeło sie od tego , że lekarz przypisał nowy lek, ponieważ we krwi wykryto jakies bakterie. Byłam w domu na urlopie  - córka zadzwoniła ,że matka umiera , żebym przyjechała jesli mogę. Opiekunka ktora w tym czasie była na szteli dała dyla. Zamowiła busa i rano w poniedzialek pojechała nie mowiąc o tym rodzinie pdp. Zostawiła pdp z je mężem człowiekiem w bardzo słusznym juz wieku, w dodatku niesprawnym fizycznie .Wrociłam we wtorek kierując sie tym ,że te kilka dni spędze przy pdp. W czwartek po moim przyjeżdzie pdp zaczęła puchnąć a zaczeło sie od karku potem szyja , twarz i gorna część klatki piersiowej. W niedzielę była juz bardzo mocno opuchnieta . Lekarz stwierdził, że to agonia i nie ma potrzeby podawania zadnych leków. Zresztą od kilki dni już   zadnych leków  nie przyjmowała, bo nie było możliwosci podania. Podawałam jedynie pare kropli wody" po policzku" juz nie przełykała. Windel był suchy, czysty więc funkcje zyciowe zanikały. Czekalismy kiedy odejdzie. Lekarz przyjechał z "cetlem"  na ktorym potwierdził ,że pdp nie chce żeby jej udzielac pomocy - chce poprostu odejść. Nie wszystkie noce były cięzkie ale kilka z nich było wręcz nie do wytrzymania. Wstawała na łóżku , krzyczała , wzywała policje , wyganiała wszystkich z pokoju. łapała cos w powietrzu . Potem momentalnie usypala czy popadała w letarg. W  ubiegłą niedzielę  dzieci pdp zafundowały mi wycieczkę ,  za te noce i to warowanie przy ich matce. Nie chcialam jechać , chcialam polozyc sie i odpocząć i zapomniec na chwile o całym świecie. No ale pojechałam. Wrociłam z wycieczki dosc pózno , zastałam sytuację jak w najtrudniejszych nocach. Udało sie podac jej kropelki , troche sie uspokoiła ja poszłam spac a mąz jej z głowa opartą o poręcz łózka  czuwał przy zonie. Rano poleciałam zobaczyć co sie dzieje , pdp spała i pochrapywała a dziadek spał oparty o łózko . Obudziłam  dziadka  prosiłam żeby  poszedł spać a ja zrobiłam sobie kawę i poszłam do swojego pokoju.Poniedziałek cały dzień pdp przespała a póznym wieczorem zawołała mnie i prosiła o chleb z masłem i herbate. Zrobiłam i zjadła. We wtorek zjadła sniadanie , obiad i kolacje . I tak przez pozostałe dni , je , robi siusiu ,myje się , a wczoraj skrzyczała dziadka , że truskawki kwaśne. Oboje żyja jak w symbiozie  dziadek ma aparat słuchowy, ale i tak trzeba mowić do niego trzy razy bo nie słyszy albo udaje ,że nie słyszy. Wczoraj siedział przy zonie i cos szeptali po cichu na 100 ani jedno ani drugie nie słyszeli co do siebie mowią,  znaja sie jak łyse konie więc rozumieja sie bez słów.
                                                                                                                                     ./.
30 maja 2016 07:04 / 9 osobom podoba się ten post
Wyjechałam z domu pełna obaw, nie miałam zadnego planu. Zjechałam na pobocze wybrałam miejscowosc w nawigacji i pojechałam . Jadąc rozglądałam sie, gdzie by tu jakieść ciche miejsce znależć , chciałam usiąść i odpocząć . Nikt mi nie był potrzeby. Nie chcialam sie ani skarzyc ani zwierzać -  tylko posiedziec sama ze sobą.

Zwabił mnie wysoki stojak z gniazdem bocianim. Było to przytulisko dla zwierzat i ptactwa , ktore tu dochodziły do sił i odzyskiwały sprawnośc fizyczna. Młoda dziewczyna wolontariuszka opowiedziala mi co nie co o rezydentach tego przytułku , historie bocianicy kochliwej , ktora ma juz trzeciego partnera. Obecnie z dwójką bocianiątek z piątki ktora sie wykluła stoi na gnieżdzie i klekocze. Wszystko jest monitorowane nawet zaglądałam do gnizda. Przeszłam sie miedzy wolierami , w ktorych były ptaki "pourazowe" niektore z nich zostana tu na stałe ponieważ nie dadzą sobie day w naturalnych warunkach np. SOWA  i PAPUGA  ktora krzyczała hallo , hallo. Cały teren porosniety krzewami i drzewami zielono , parno i kolorowo po nocnym deszczu. Mlod gąska przyprowadziła pare małych kaczuszek ale niestety nie miałam ze sobą niczego czym można je było poczęstować. Lubie zdjecia kwiatów ale takie inne nie wystylizowane , ustawione . Lubie nature taka pierwotna bez ręki czkowieka  np.. Przy wyjsciu włozyłam parę € do skarbonki na utrzymanie ptasiej gromady i pojechałam dalej. Po drodze spotkałam naszego informatyka żwawo podorzającego do  swoich obowiązków. 
Pewnie juz wnet bedziemy wstawiać fotki forumowym sposobem.
 c.d.
12 czerwca 2016 05:56 / 16 osobom podoba się ten post
Zamknełam szufladke. Nie chce mysleć wstecz , nie chce wspominac tych ostatnich tygodni.Moja pdp w tym czasie umierała 100 razy. Nie miałam takiego przypadku w swojej dugoletniej pracy opiekunki, teraz moge napisać , że niemozliwe staje sie mozliwym. Dwa tygodnie myłam , kremowałam , naklejałam plasterki i patrzyłam codziennie na jej męża , ktory nie wierzył , że żona odchodzi. Cały czas miał nadzieje , że to chwilowe pogorszenie sie stanu zdrowia. Nie mogł zrozumieć , że zostaje sam ,że to nie on stoi w tym pierwszym  rzędzie . Nie mogłam patrzeć jak stary czlowiek płacze , szlocha  i nie wiedziałam co ja moge mu powiedzieć , jak mam go pocieszyć. Do ostatniej chwili pdp była świadoma . Jeszcze z pół godziny przed śmiercią nachyliłam sie nad i zapytałam cichutko czy obmyć jej twarz. Zaprzeczyła ruchem głowy , zostawiłam ja w spokoju. Siedzielismy przy niej na zmianę żeby nie czuła sie samotna .  Zmarła pozostawiona na 10 min. Ja wyszłam na chwile do ogrodu , corka poszła po ładowarke do tel. na górę do siebie a mąż pdp wyszedł do toalety. To było tak jakby czekała na tą chwile , żeby ten końcowy akt odbył się w samotności. Zmarła 2 czerwca o godz. 12.30 . Niech spoczywa w pokoju wiecznym.
04 lipca 2016 20:39 / 3 osobom podoba się ten post
Prosżę Moderatora o usuniecie obcych wpisów. Zaznaczyła w pierwszym wpisie , że  nie życże sobie komentarzy. Moje wpisy dotycza spraw przeszłych i juz nie ma co doradzac i komentować. 


Nalot dywanowy pewnie trwa ale mnie to ............... Na obecnej szteli* wyhodowałam sobie ananasa . Pare miesiecy to trwało, jak nie parnaście ale wyrósł dorodny , pieknie zaczyna sie wybarwiać . Nastepne beda pewnie wieksze i ładniejsze ale juz w lipcu zabiorw go do domu. Wybaczy mi chyba , że dzisiaj w przypływie dobrego humoru zrobiłam mu dwa zdjęcia..zapodaj.net/34d6b6eb1a31.jpg.html][/url]
04 lipca 2016 21:13 / 7 osobom podoba się ten post
tak sobie pomyślałam , że pewne rzeczy nalezy wyjasniać do końca. Postaram sie jak zwykle ,  w sposób  kulturalny pewne rzeczy przedstawić . Otóz opisuje swoje potyczki na sztelach swoje doły i wzloty. A w tytule napisalam ze bedzie też coś nie cos o moich przygodach na forum. Pewnie jako jednyna zamykalam profil cztery razy . Miałam tu nie wracac, ale lubie to miejsce i gdzie mam szukac przepisów jak nie na forumowych stronach.  Lubie sobie pogaworzyc , podzielic sie sie czym mogę bo juz taka jestem , że mowie to co myslę głosno i jestem w stanie swojego zdania bronić. Co nie znaczy , że innym nie przyznaje racji. Pierwszym prztyczkiem jaki dostałam to był wpis na forym jakim to ja szkodnikiem jestem . Chodziło o kolezanke opiekunke , ktora została wywalona z forum. Osoba , ktora ja broniła a mnie publicznie oskarzyła jest w dalszym ciągu na forum i w dalszym ciągu postepuje w taki sam sposob. Wprawdzie przysłała mi maila wyjasniającego jaka to zaszła pomyłka i opisała tą opiekunkę ale na forum juz zapomnaiala zrobić wpisu , bo po co ? niech plota leci dalej i rosnie. Mam mail w archiwum . Jestem domowym kronikarzem  lubie wszystko mieć zapisane poukladane i opisane. Tak robie od dawna a na wyjeżdzie tym bardziej , bo mam czas. Czekam na telefon w dalszym ciągu utrzymuje kontakt z naszymi forumowymi kolezankami , ktore juz nie pisza na forum a szkoda wielka. Szczególnie z EVVEX i MOZAH.
No i własnie mam tel.  c.d.

11 lipca 2016 20:08 / 4 osobom podoba się ten post
mleczkovoll40

Prosżę Moderatora o usuniecie obcych wpisów. Zaznaczyła w pierwszym wpisie , że  nie życże sobie komentarzy. Moje wpisy dotycza spraw przeszłych i juz nie ma co doradzac i komentować. 


Nalot dywanowy pewnie trwa ale mnie to ............... :-) Na obecnej szteli* wyhodowałam sobie ananasa . Pare miesiecy to trwało, jak nie parnaście ale wyrósł dorodny , pieknie zaczyna sie wybarwiać . Nastepne beda pewnie wieksze i ładniejsze ale juz w lipcu zabiorw go do domu. Wybaczy mi chyba , że dzisiaj w przypływie dobrego humoru zrobiłam mu dwa zdjęcia..zapodaj.net/34d6b6eb1a31.jpg.html][/url]

Wyhodowałam ananasa a teraz robie eksperyment z awokado. Dzisiaj rozpoczęłam, tak wygląda po zabiegu 
24 lipca 2016 07:07 / 5 osobom podoba się ten post
Nie tylko kwiatkami zajmuje sie na tej szteli ............. chociaz mojego obecnego pdp można porównać do kaktusa i to o dorodnych rozmarach . Czasu mam tu sporo do obijania się . Dzienny plan dostosowany do potrzeb podopiecznego. Na stole stoi juz talerz , mleko i płatki, bo takie sniadanie pdp jada. Potem sam zmywa nakrycie i wstawia do szafki. Ja zaczynam dzien od ok. 9.30. Po dłuższym pobycie tutaj  ( z krótkimi wyjadami do domu) pdp przyzwyczaił sie do mnie. Traktuje mnie jak przyjaciela , reklamacji nie składa. Zostałam zaakceptowana na 100%. Może sam zostawać w domu jest sprawny intelektualnie i oprócz  tego ,że obskubie kwiaty na tarasie wiekszych szkód nie robi Przy tym  jest zadbanym starszym panem  zawsze w swiezej koszulce z lekko wywinietymi rękawami.Polubiłam go na moje szczęście inaczej  musiałabym zjechać do domu. Nie lubię pracować tam, gdzie nie mam więzi z domem i jego mieszkańcami