Menu wigilijne i zwyczaje w naszym domu

18 grudnia 2015 09:34 / 8 osobom podoba się ten post
U mnie najważniejszy jest barszcz z suszonych grzybków ( klarowny ) z uszkami i pierogi z kapustą i grzybami. Barszcz robiony raz w roku baardzo smakuje. Muszą być pierogi ruskie, bo szwagier nie przepada za grzybami. Za to uwielbia ryby i w zależności jakie i ile podeśle rodzina z Mazur, tyle mamy na stole. Wiadomo karp smażony, w galarecie, śledzie na kilka sposobów, węgorz, no i jak dostaniemy świeżego, to cały pieczony szczupak. Pięknie wygląda na półmisku z oliwkowymi oczkami i mandarynkowym uśmiechem. Symbolicznie kapusta z grzybami albo grochem, symbolicznie kluski z makiem, kompot z suszu. Ryba po grecku albo w zalewie octowej. Generalnie przeważają ryby ale ja, tak jak Wichurka rzucam się na pierogi z kapuchą i grzybami. Więcej nie robimy, bo żołądek ma ograniczona pojemność.
W pierwszym dniu nie gotujemy, dobijamy to co zostało z Wigilii. Dopiero drugiego dnia jakiś obiad ale nie ma za dużo chętnych do jedzenia No i bigos.
18 grudnia 2015 10:13 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Zawsze bylo tak :
-barszcz czerwony z uszkami.Uszka domowe z prawdziwkow lub podgrzybkow.Barszcz postny i dodana do niego szara lub zlota reneta
-pierogi z kapusta i grzybami
-karp pieczony
-sledz w smietanie
-ziemniaki w mundurkach
-salatka ziemniaczana
-chleb
- kluski z makiem
- pstrag smazony ( łowiony wlasnorecznie)
- kompot z suszonych jablek ( nikt nie lubi suszonych sliwek)
Siostra przynosi:
-kapuste z grochem
-karpia w galarecie
-salatke sledziowa
-lososia wedzonego
Sasiadka od lat daje kutie.
Oczywiscie idealnie wyprasowany bialy obrus,stroik i swiece na stole.Sianko pod obrusem,oplatek na udekorowanym talerzyku.
Tak do pasterki.Potem juz normalnie:-):
-szynka,schab pieczony z sliwka,karczek pieczony z czosnkiem i ziolami itd.Do tego po kieliszku wodeczki aby tluszcz sie rozpuscił i wszyscy sie rozgrzali po kosciele:-)

Orim,przypomniales mi o kompociez suszonych sliwek,jablek,gruszek,musi byc,obowiazkowo:)
18 grudnia 2015 10:29 / 5 osobom podoba się ten post
U mnie tak: - Śledź - karp smażony w panierce - barszcz czerwony z małymi uszkami nadziewanymi farszem grzybowym - pierogi z kapustą - kompot z suszonych śliwek - ciasto
18 grudnia 2015 11:38 / 6 osobom podoba się ten post
1)Karp,
2)Pierogi z kapusta i grzybami tylko 130 szt,bo nie przewidzialam,ze bede na swieta.
3)Barsz z uszkami.
4)Sledzie w smietanie.
5)Krokiety z kapusta i grzybami.
6)Salatka jarzynowa.
7)Grzyby w ciescie nalesnikowym.
8)Makowiec,sernik,lub sero- makowiec.
9)Ryba po grecku oczywiscie tez.
W 1 dzien swiat kroluja ,,resztki z Wigili,bogos,kielbasa,oraz karkowka pieczona.
Na 2 dzien swiat koniec obrzarstwa i robie Barszcz bialy,lub zurek,
18 grudnia 2015 22:11 / 1 osobie podoba się ten post
Czytam Was i tak teraz mysle. Bedac w Pl zawsze kazda Wigilia byla odprawiana dla wszystkich w moim domu. Pamietam jask przez wiele dni stroilam dom, szlam do pracy........ po to tylko, aby wszyscy czuli ten swiateczny nastroj. Bylo fajnie, cieplo , rodzinnie jak w moim rodzinnym domu. Caly czas staralam sie dac ten nastroj. Teraz to beda moje 4 Swieta Bozego Narodzenia bez mego domu i potrafie zyc nadal. Aby sie nie poddac , staram sie zapomniec wszystko, ale widze tez , ze to ja bylam tym ogniwem laczacym kilkunastu ludzi. Niestety teraz bez mojej obecnosci wszystko sie rozpadlo:( Nie wiem czy mam byc z mojej wczesniejszej sily  dumna, czy spisac ten czas na straty. tutaj w De pierwsza Wigiia byla z pdp z zadnym rodzinnym wieczorem:( druga juz z Andym ale tez spokojna, w ubieglym roku zorganizowalismy huczna Wigilie tutaj na szteli, taka polska bo oni tez sa katolikami a w tym roku bede u Andy . Mieszkanie juz jest ustrojone, moze uda nam sie znalezc kosciol i isc na msze( trudna z tym tutaj sprawa, doswiadczylismy tego przed dwoma laty) no i tydzien wolnego, to jest to najlepsze:)
18 grudnia 2015 22:21 / 1 osobie podoba się ten post
Już kiedyś wrzucałam ,ale może się znów przyda tym co w D na Święta:)Wystarczy na gorze strony kliknąć pierwsza literę miasta:)

https://www.pmk-niemcy.eu/polskiemisje.html
18 grudnia 2015 22:31
kasia63

Już kiedyś wrzucałam ,ale może się znów przyda tym co w D na Święta:)Wystarczy na gorze strony kliknąć pierwsza literę miasta:)

https://www.pmk-niemcy.eu/polskiemisje.html

Kasiu, 30 m od domu andy , jest katolicki kosciol!!! chodzi o to, ze tam msza jest jedna w dzien, nie wieczorem jak w Pl. Przed dwoma laty zesmy sie fajnie ubrali i idziemy miedzy 17 a 18 do tego kosciola Chociaz Wigilie spedzic jak sie nalezy. Wrota zamkniete!!!! Wracamy do domu, Andy widze juz chodzi. Dzwoni na TAXI aby poslali jakiegos kierowce, ktory wie gdzie jest jeszcze katolicka msza. Przyjezdza Turas i wiezie nas jakies 15 minut. mial na nas czekac. Wchodzimy do kosciola, garstka ludzi , czekamy. Wychodzi staruszek , staje przed oltarzem i zaczyna po jakiemus mowic. Patrze na andy, nastawia uszu.... ja sie koncentruje !!!!! iiiiii UKRAINA!!!!!! po 20 minutach Andy nie wytrzymal i wyszlismy Opowiadamy czekajacemu na nas taksowkarzowi a on spokojnie- przeciez mogliscie isc do nas, tam cale 24 godziny otwarte. Bylismy zli z Andym bo przeciez placimy tutaj podatki co miesiac temu ksiedzowskiemu leniowi!!!! Dlatego w tym roku Andy ma sie wczesniej zatroszczyc o kosciol, gdzie mozemy w tym dniu chwile pobyc w zaciszu katolickiego kosciola
18 grudnia 2015 22:36 / 2 osobom podoba się ten post
Nie wiem, Kasiu63 skąd ci Ślązacy wzięli zupę fasolową. Pierwsze o tym słyszę.U mnie w domu zawsze była zupa grzybowa,którą ja teraz zamiennie z barszczem gotuję.Większośc tego,co wspomniałyscie też.Dla mnie obowiązkowo karp smażony - uwielbiam.Dla moich dzieci musi byc ryba po grecku,którą podaję na ciepło- córka je zamiast karpia.Z ciekawostek śląskich wspomnę o "moczce":
Moczka − śląska potrawa przyrządzana na Boże Narodzenie.
Przygotowywana jest ze specjalnego rodzaju piernikamigdałówrodzyneksuszonych śliwek, suszonych moreli, gruszek, suszonych fig,suszonych daktyli , orzechów laskowych i dużej ilości ciemnego piwa, w którym moczy się składniki.Moja ciocia zawsze ją robiła.A u koleżanki w domu jadło się "siemieniotkę". Nazwa dania pochodzi od głównego składnika: nasion (siemienia) konopiKoleżanka ta opowiadała,jak wszyscy pluli tymi nasionami
18 grudnia 2015 23:05 / 1 osobie podoba się ten post
leni

Kasiu, 30 m od domu andy , jest katolicki kosciol!!! chodzi o to, ze tam msza jest jedna w dzien, nie wieczorem jak w Pl. Przed dwoma laty zesmy sie fajnie ubrali i idziemy miedzy 17 a 18 do tego kosciola:-) Chociaz Wigilie spedzic jak sie nalezy. Wrota zamkniete!!!! Wracamy do domu, Andy widze juz chodzi. Dzwoni na TAXI aby poslali jakiegos kierowce, ktory wie gdzie jest jeszcze katolicka msza. Przyjezdza Turas i wiezie nas jakies 15 minut. mial na nas czekac. Wchodzimy do kosciola, garstka ludzi , czekamy. Wychodzi staruszek , staje przed oltarzem i zaczyna po jakiemus mowic. Patrze na andy, nastawia uszu.... ja sie koncentruje !!!!! iiiiii UKRAINA!!!!!! po 20 minutach Andy nie wytrzymal i wyszlismy:-) Opowiadamy czekajacemu na nas taksowkarzowi a on spokojnie- przeciez mogliscie isc do nas, tam cale 24 godziny otwarte. Bylismy zli z Andym bo przeciez placimy tutaj podatki co miesiac temu ksiedzowskiemu leniowi!!!! Dlatego w tym roku Andy ma sie wczesniej zatroszczyc o kosciol, gdzie mozemy w tym dniu chwile pobyc w zaciszu katolickiego kosciola

http://www.pmk-essen.de/index2.php?id=mszeswiete

Tak Wam zależy a nie znaleźliście?:)Az 3 do wyboru i msze o 18ej tez są.Po naszemu:):):):)Leniuchy,no:):):)
18 grudnia 2015 23:13
kasia63

http://www.pmk-essen.de/index2.php?id=mszeswiete

Tak Wam zależy a nie znaleźliście?:)Az 3 do wyboru i msze o 18ej tez są.Po naszemu:):):):)Leniuchy,no:):):)

Kasia , to bylo przed dwoma laty, bylo wszystko spontanicznie. W tym roku bardziej zorganizowane:)
19 grudnia 2015 17:16 / 1 osobie podoba się ten post
U mnie w domu rodzinnym zawsze byla zupa fasolowa do tego karp filety z morszczuka,kapusta z grzybami i pieczarkami,sledzie w smietanie nie moze zabraknac moczki i makowek!!!
19 grudnia 2015 18:10 / 5 osobom podoba się ten post
Z dzieciństwa.......biednie było........babcia zawsze z owsa kisiel gotowała taki gesty kwaśny posypany cukrem lub polany sokiem..........mama gotowała barszcz z grzybów .....bardzo mocny wywar....dużo grzybów , cebula i przprawy...........toukanica.....to są ziemniaki tłuczone i zapiekane w piecu na złoty kolor............całe śledzie z ośćmi.....ryba smażona........pierogi.....kompot z suszonych gruszek i jabłek............pod obrusem było zawsze siano.....w kącie też snopek słomy.......aha spaliśmy na siennikach i z rana w Wigilję wymienialiśmy słomę......choinkę z lasu też ubieraliśmy w wigilę.....prezenty były w pierwszy dzień świąt...rano pod choinką........pomarańcze i czkoladki..........siostra nie lubiła pomarańczy więc ja miałam radochę.......
Lodówki nie było......więc jak przed świętami zabiliśmy świniaka to część wyrobów do słoika......solona słonina ....i szynka z kością zawsze sechła w kładówce.

Przed pójściem do spowiedzi zawsze prosiliśmy o przebaczenie wszystkich w rodzinie......rodzice też dzieci.........do cerkwi jeżdziliśmy koniem z wozem, a jak śnieg to saniami.....jeść nie można było aż do przyjęcia komunii  tj. godz 14.
19 grudnia 2015 18:42 / 5 osobom podoba się ten post
Anerik - ta tokanika to tylko ziemniaki czy jeszcze jakieś dodatki ... napisz ! ja ziemniakolubna i chętnie takie coś zrobię ( do śledzia ? do smażonej rybki? do kapuchy ? z czym to się u Ciebie jadało? )
A od siebie rzucę Wam Opiekunkowo garść wigiliinych zwyczajów zaklinających szczęście ( i żeby Wam zawsze towarzyszyło ) : 
- o łusce karpia w portfelu wiedzą wszyscy , ale warto też w wieczór wigilijny wrzucić kilka monet do wody i następnego dnia rano umyć się w niej a pieniądz do portfela i wydać po Nowym Roku - uroda i bogactwo stanie się waszym udziałem.
- nauczyć się na blachę  i odśpiewać CAŁĄ kolędę ( nie pominąć ni słówka ! żadnych skrótów ! ) szczęście się do Was uśmiechnie pełnym pyszczkiem !
- siadając w dzień wigilijny należy dmuchnąć na zajmowane miejsce lub zgarnąć dłonią nad siedziskiem -  wszak w ten dzień odwiedzają nas duchy naszych bliskich i  nie można ich obrazić przysiadając na nich ...
- z tego samego względu nie sprząta się wigilijnej uczty , robi się to następnego dnia rano , bo być może nocą duchy posilą się resztkami wieczerzy... 
- także obrus następnego ranka ściągamy ze stołu i trzepiemy na dworze w cztery strony świata . 
o uśmiechu od rana i dobroci to już chyba nie muszę pisać .... 


19 grudnia 2015 19:13 / 1 osobie podoba się ten post
Tyciek, ta toukanica.......to są ziemiaki z cebulką podsmażoną na oleju, i wstawione  w misce kopiase do pieca chlebowego lub duchówki w piecu opałowym.
Śldzie były też smażone.......wymoczone i w ciasto naleśnikowe.

Fanie napisałaś o tych zwyczjach.....u nas pieniędzmi to się myło w Nowy Rok.........tak też jedzenie zostawało na stole.....
19 grudnia 2015 19:17 / 2 osobom podoba się ten post
anerik

Z dzieciństwa.......biednie było........babcia zawsze z owsa kisiel gotowała taki gesty kwaśny posypany cukrem lub polany sokiem..........mama gotowała barszcz z grzybów .....bardzo mocny wywar....dużo grzybów , cebula i przprawy...........toukanica.....to są ziemniaki tłuczone i zapiekane w piecu na złoty kolor............całe śledzie z ośćmi.....ryba smażona........pierogi.....kompot z suszonych gruszek i jabłek............pod obrusem było zawsze siano.....w kącie też snopek słomy.......aha spaliśmy na siennikach i z rana w Wigilję wymienialiśmy słomę......choinkę z lasu też ubieraliśmy w wigilę.....prezenty były w pierwszy dzień świąt...rano pod choinką........pomarańcze i czkoladki..........siostra nie lubiła pomarańczy więc ja miałam radochę.......
Lodówki nie było......więc jak przed świętami zabiliśmy świniaka to część wyrobów do słoika......solona słonina ....i szynka z kością zawsze sechła w kładówce.

Przed pójściem do spowiedzi zawsze prosiliśmy o przebaczenie wszystkich w rodzinie......rodzice też dzieci.........do cerkwi jeżdziliśmy koniem z wozem, a jak śnieg to saniami.....jeść nie można było aż do przyjęcia komunii  tj. godz 14.

Anerik, z wielkim zainteresowaniem Ciebie przeczytałam:) Chociaż jestem Twoją rówieśnicą, dzieciństwo(wczesne,później przeprowadziliśmy sie do miasta) też spedziłam na wsi(Warmia), było troche inaczej:) Babcia też wspominała o kisielu z owsa, ale my gotowaliśmy z mąki ziemniaczanej  plus żurawina( własnorecznie uzbierana),śledzie też były całe(chyba innych  w tamtych czasach nie było), do tego ziemniaki w mundurkach, zamiast pierogów mieliśmy krokiety, ale troche inne, bez obtaczania w panierce( do tej pory przysmak całej rodziny,juz kilka razy próbowałam "przemycic" pierogi  z kapustą i grzybami- nikt nie je:(, oczywiście kompot  z suszu, ryba smażona, barszcz i obowiązkowo kutia. A szynke, taką wedzoną zimnym dymem- znam i pamietam jej smak, ta teraźniejsza sie nie umywa,żadna szwardzwaldzka. Co prawda, odkąd pamietam mieliśmy lodówke, ale co roku dziadek taką wedził, była to moja ulubiona:)
A i u dziadków, też choinke ubierałało sie  wigilie- dziadek przynosił z lasu, no sianko tez musiało obowiązkowo byc:) Ja teraz, od trezch lat też mam swoje, przed tem kupowałam "tzry źdźbła" w sklepie, no teraz sobie nie żałuje:)