Po przerwie, zrelaksowana wróciłam na taras. Był gość-koleżanka Edytki, którą na zdjęciach widziałam i z którą na scenie moja pdp wywijała ( może kankana, a może inny wygibas) w majtasach z gumkami i koronkami. Siedziała na wózku inwalidzkim i chachała z Heniem na całego. Przysiadłam się, bo zostałam zaproszona. Starsza pani była niesamowita, opowiadała o tym jak mąż się do niej zalecał, a Henio jak on to robił. Potem jaka piękna jest Dolna Saksonia, jakie wspaniałości można zobaczyć(w Polsce też , bo była na Mazurach), potem o niemieckich szlagrach...Pytała czy znam piosenki Heleny Fischer, Andrei Berg...nuciła, zachwycała się jakie piękne, cudne, super, klasse i prima.Radosna i szczęśliwa pdp. Tylko nie wiedziała dlaczego jej polska opiekunka nie chce do mnie przyjść.Ale opiekunka jest wspaniała, przynosi jej kwiatki i nie każe sobie za nie zwracać pieniędzy , tylko mówi, że to Geschenk od Lidla.
-A jak mi się pracuje ze starymi ludźmi?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Henio się oburzył, że on na pewno stary nie jest. Jak już to Hawana
- A w Polsce są domy opieki dla ludzi starych?
-Tak, ale mało, w Niemczech więcej.
-Ile kosztują?
-Nie wiem.
-A kto zajmuje się starymi ludźmi?
-Najczęściej dzieci.
-To dzieci nie pracują?
-Pracują, ale jeśli są na emeryturze, to mogą.
Rozmowa trwała dwie godziny, potem przyjechała na motorze z chłopakiem wnuczka tej pani i ją zabrała.
Edytka podczas rozmowy przysypiała, prawie nie brała udziału.Potem poszła do ogrodu, Henniuś na telewizję, a ja obrać mu jabłko do kuchni. Wyszłam z obierkami, ale w kuble miejsca nie było, nawet przepełniony był łodygami winobluszczu. Pod ścianką garażu leżała jeszcze cała fura.
Musiała Edytka pracować całą moją pauzę.
Po kolacji dziadek rzucił od niechcenia: pojedli, to spać.
Edytka zaprotestowała, bo na Pflege trzeba czekać.
Powiedziałam, że miałam podopiecznych, którzy bandaże mieli zdejmowane w łóżku.
-Nie można dużo leżeć, bo to niezdrowe dla Pupu-skwitowała babunia.