Jak minął dzień 11

10 marca 2021 21:01 / 5 osobom podoba się ten post
Mija dzień... Spacerek zaliczony, dziadek już, śpi. Wieczorem bywa przygnębiony i się jutro traci... Myli mu się rolatorek i rolsztulkiem. I takie tam inne. Dziś mieliśmy wizytę ergoterapeutki, wczoraj był fizjo. Codziennie Pflege przychodzi, w tym tygodniu szczuplutka kobietka, to muszę jej pomóc pdp przy transferku .
A tak wszystko ok... 
10 marca 2021 22:04 / 4 osobom podoba się ten post
To było dla mnie długie popołudnie. Do obiadu jakoś leci, a po pauzie różnie bywa. Dzisiaj pedepcia, jak już wspominałam, zagubiona i niespokojna. Już z rana obudziło mnie jej pakowanie się do wyjazdu. Przed obiadem wpadła na godzinę siostra, ale też babci nie ożywiła specjalnie ta wizyta. Nawet nie chciała usiąść z nią przy stole w saloniku, tylko została w swoim fotelu. Po pauzie musiałam ją obudzić, bo spałaby pewnie do 16-tej. Nic jej dzisiaj nie interesowało, nawet kolorować nie chciała, co zazwyczaj chętnie robi. Kupiłam książeczki do kolorowania, takie dla dzieci i to był dobry pomysł. Coś nowego ciągle wymyślam, trzeba czymś ją  zająć. Siedzimy tak sobie czasem, ja podpowiadam kolory, a babcia maluje, jak małe dziecko, z wysuniętym koniuszkiem języka z przejęcia. Stara się bardzo, żeby w konturach się zmieścić. A dzisiaj kompletnie nic. Tylko szukanie mamy, najmłodszej siostry, która od lat nie żyje, szukanie i nawoływanie innych domowników. Przykro patrzeć jak jest czasem bezradna i zagubiona. Całe popołudnie musiałam mieć na nią oko, a to pogłaskać uspokajająco po dłoni ,a to porozmawiać z nią przez telefon z drugiego pokoju, to przygotować kosmetyki i koszulę nocną na "jutrzejszy wyjazd ". Rzadko miewa takie dni, ale się zdarzają. Może to zmiana pogody tak na nią działa?. Już wieczorem zaczęło mocno padać i wiać, a teraz to już porządnie dmucha. Clio, jeśli to czytasz, to wielki szacun dla Twojego dystansu i poczucia humoru. U Ciebie przecież rzadkością były w miarę spokojne dni. Może za bardzo się przejmuję, wiem przecież, że to choroba. Jak ja chciałbym zrozumieć, co i jak  się w głowie chorego, dementywnego człowieka dzieje. Jak pomóc,jak uspokoić? Jak sobie radzicie w takich sytuacjach?
11 marca 2021 09:13 / 3 osobom podoba się ten post
Spróbuj sobie wyobrazić co czuje osoba, która w wyniku otępienia budzi się rano i musi się dobrze zastanowic gdzie się znajduje, kto jest w domu i dlaczego znowu ta obca osoba. I w ogóle co ona tu robi? Dezorientacja w wyniku coraz większych luk w pamięci powoduje lęk , niepokój, panikę. Cały wachlarz objawów wytwórczych. Podczas  takiej pogody jak teraz ,mogą się nasilać , w przypadku odwodnienia tez , albo niezbyt sprawnie funkcjonujących nerek, wątroby. To wszystko ma wpływ na centrum dowodzenia jakim jest mózg.
Mojego pedepcia od przedwczoraj już  3 razy z Narni wyciągałam- jednak u niego przyczyna powstawania takich stanów jest inna ( ognisko udarowe )- afazja w następstwie. Jest swiadomy tego co się z nim dzieje, ale nie potrafi sie przełaczyc. Efekt podobny. Lęk , panika. Raz pomaga, raz nie bardzo odwrócenie uwagi - żeby się na swoim stanie tak nie koncentrował.On chętnie o pracy opowiada , wyjazdach i na te tory kieruję rozmowę. Ma tez zaleconą w razie silnego niepokoju dodatkową dawkę neuroleptyku. To juz działa, ale i tak go musze troche uspokoic ,aby tabletkę połknął.
Tu na szczęscie mamy super doktorka, który stara się na bieżąco sytuację monitorować. 
Dobór medykamentów to jednak sprawa bardzo indywidualna- to co dla jednego jest dobre, dla drugiego być nie musi. Tabletek polecac nie będę-bo tak się zwyczajnie z wielu zrozumiałych względów nie robi.
Natomiast przy pojawieniu się jakiegoś nowego objawu, czy nasilenia juz istniejących-trzeba tego wracza powiadomić. Koniecznie.
11 marca 2021 10:40 / 4 osobom podoba się ten post
U mojej pedepci właśnie ten niepokój dominuje. Budzi się, mówi że dobrze spała, ale już się martwi, czy uda jej się do domu pojechać. Kiedy z nią rozmawiam, pokazuję gdzie jesteśmy, że tutaj jest od lat jej dom, przecież poczta na ten adres do niej przychodzi, to zgadza się ze  mną, ona to wszystko wie i mi wierzy, ale to takie dla niej skomplikowane, jak sama mówi, że nie może tego zrozumieć. Dziwi się, skąd tutaj tyle rzeczy z jej domu, wybiera drobiazgi, jakieś ulubione przedmioty, które to koniecznie musimy zabrać ze  sobą, jak będziemy stąd  wyjeżdżały. 
Wszystkim opowiada, że jest jej tutaj bardzo dobrze, ma miłą opiekunkę która o nią dba i w ogóle jest naj ,ale już tak długo jest z dala od domu, że chce wracać, bo na pewno się o nią martwią . Jestem tutaj już czwarty raz, w czasie moich pobytów uczę się jej, obserwuję postęp choroby, reakcje na różne sytuacje, to jak reaguje na niektóre potrawy, co lubi a do czego jej nie przekonywać. Kiedy przyjechałam pierwszy raz, przyjęłam za pewnik to, co przekazała mi stała opiekunka. W końcu jest tutaj już trzeci rok. I to chyba był błąd, że nie byłam bardziej dociekliwa. Z czasem sporo rzeczy stało się dla mnie niejasnych. Nie znam się na lekach ,które pdp przyjmuje ,podawałam tak,jak przekazała mi zmienniczka. Przed pandemią robił to Caritas, 2 razy dziennie przyjeżdżali . W południe leków babcia nie przyjmuje. W końcu zainteresowałam się tym co, na co, po co ,od czego . Lepiej później niż wcale . No i teraz już wiem, o co się rozchodzi. Ale o tym później, bo boję się, że coś mi zje tego długiego posta. 
11 marca 2021 12:05 / 3 osobom podoba się ten post
Nie będę cytować posta Gusi bo długi. Miałam takiego pdp ( już nie żyje od 2 lat) mieszkał w bloku. Kilka lat temu syn sprzedał dom i kupił mieszkanie w nowoczesnym bloku z winda ? a on ciągle wspominał dom, że żona tam czeka, że obiad pyszny, że ładnie wysprzątany tylko czego on je w cudzym mieszkaniu, czego ktoś sprząta w nie jego domu? Poprostu wspomnienie zostało o starym miejscu i lekarz jego nie kazał mu nic tłumaczyć tylko po prostu cierpliwie słuchać i ewentualnie odpowiadać na pytania ale krótko bez rozwijania się. Umarł , miał raka nerki ale cudowny człowiek był i rodzina też cudowna. 
11 marca 2021 12:11 / 5 osobom podoba się ten post
Gusiu, spora część mojego czasu wygląda tu tak... 
 
11 marca 2021 13:08 / 4 osobom podoba się ten post
Luke

Gusiu, spora część mojego czasu wygląda tu tak... 
 

Luke, wzruszyłeś mnie. Dobry z Ciebie opiekun, widać, że dużo masz w sobie empatii 
11 marca 2021 13:14 / 4 osobom podoba się ten post
Dusia1978

Nie będę cytować posta Gusi bo długi. Miałam takiego pdp ( już nie żyje od 2 lat) mieszkał w bloku. Kilka lat temu syn sprzedał dom i kupił mieszkanie w nowoczesnym bloku z winda ? a on ciągle wspominał dom, że żona tam czeka, że obiad pyszny, że ładnie wysprzątany tylko czego on je w cudzym mieszkaniu, czego ktoś sprząta w nie jego domu? Poprostu wspomnienie zostało o starym miejscu i lekarz jego nie kazał mu nic tłumaczyć tylko po prostu cierpliwie słuchać i ewentualnie odpowiadać na pytania ale krótko bez rozwijania się. Umarł , miał raka nerki ale cudowny człowiek był i rodzina też cudowna. :-)

Tutaj podobnie. Też nie prostuję wyobrażeń pedepci co do rzeczywistości. Wchodze w jej świat. Przekonałam też do tego jej syna i siostry. Teraz ,kiedy ją odwiedzają czy telefonują, to uspokajają, że widzieli się z mamą, że u niej wszystko  dobrze, że powiedzieli, gdzie jest i że mama jest spokojna. Wcześniej  na siłę starali się tłumaczyć. Najtrudniej przychodzi pogodzić się z tym synowi
11 marca 2021 13:57 / 6 osobom podoba się ten post
NIe padało, to przeszłyśmy się na spacer. Ale w bliskich okolicach, żeby się od domu nie oddalać. Magnolie białe zaczynają kwitnąć. Ale te różowe ruszą pewnie po moim wyjeździe...
11 marca 2021 14:02 / 5 osobom podoba się ten post
U mnie już słonko świeci, przestało padać, ale dalej wieje.
Rano widziałem po raz pierwszy Alpy szwajcarskie, tak myślę, po przeanalizowaniu mapy.
Czekamy na fizjoterapeutę, raz już był, dwa razy w tygodniu przychodzić będzie. 
Wielkanoc spędzimy w austriackim Sulzbergu. Wykonamy testy tutaj i na powrocie do DE. Takie założenia. Jeden tydzień na dwa samochody. Jak będzie, czas pokaże
11 marca 2021 16:08 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

NIe padało, to przeszłyśmy się na spacer. Ale w bliskich okolicach, żeby się od domu nie oddalać. Magnolie białe zaczynają kwitnąć. Ale te różowe ruszą pewnie po moim wyjeździe...

Tutaj ,koło domu niedawno zmarłego pdp koleżanki-rosnie ogromna i się obficie obsypuje kwiatami. Piękna. Tylko czekam aż zakwitnie.
11 marca 2021 16:45 / 6 osobom podoba się ten post
Tę magnolię mijam idąc na zakupy. Ale w tym roku pewnie zakwitnie beze mnie...
11 marca 2021 16:52 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Tę magnolię mijam idąc na zakupy. Ale w tym roku pewnie zakwitnie beze mnie...

Aż zatęskniłam za Bonn. Tam co roku podziwiałam dziesiątki magnolii, całe aleje, a wszystkie podobne do tej na Twojej fotce . Tutaj nie widziałam, ale w ubiegłym roku, w czasie ich kwitnienia siedziałam uwięziona w Norwegii 
Może w tym roku trafię tutaj na jakieś 
11 marca 2021 16:58 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

Tę magnolię mijam idąc na zakupy. Ale w tym roku pewnie zakwitnie beze mnie...

Wspaniała Magnolia z uśmiechnięta Werską
11 marca 2021 17:42 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Tę magnolię mijam idąc na zakupy. Ale w tym roku pewnie zakwitnie beze mnie...

Koło dziadka Joli starsza magnolia rośnie- po pniu widać  Z racji wieku bardziej rozłozysta.
Czeka się na tę wiosnę i ma ochotę zrzucić juz kurtkę i ubrać lekkie fatałaszki.
Oglądam wiosenne, zielone zdjęcia. Wrzuce parę, może kto zgadnie gdzie to jest. NRW.