Nasi rodzice, teściowie też się starzeją

29 września 2013 10:20
Tak, czesto o tym mysle, co bedzie za kilka lat... Troche z innego punktu widzenia. Ja juz emerytka, moj slubny tez. Jedna corka na stale w DE, druga w I klasie liceum. Tak pogadalismy na skypie i wyszlo, ze chyba wszyscy razem zamieszkamy w DE, jak mlodsza zrobi mature. Jak bedzie dobrze sie uczyc - a niemiecki ma opanowany - to mysle, ze rownie dobrze w DE moze studiowac. Sprzedamy dom i na ladnych pare lat wystarczy na dolozenie sie do wynajmu duzego domu w DE. Oczywiscie - nie w duzym miescie, ale moja strasza planuje wlasnie gdzies pod Hannover sie przeniesc, maja tez dosc wielkiego miasta. Mam pomysl, jak dorobic pare groszy, zeby na zycie starczylo no i bedziemy mogli troche odciazyc starsza, teraz ma biznes na glowie i dziecko. Mam nadzieje, ze to sie uda. Nie potrafie sobie wyobrazic sytuacji, ze dalej bedziemy miec siedlisko w PL, mlodsza - gdzies w polskim lub zagranicznym miescie, a ja na wyjazdach. Dlugo sie tak nie da, jestem coraz starsza.
29 września 2013 10:31 / 2 osobom podoba się ten post
Życie to ciągle wybory, przecież pracując w Pl, też nie mieszkamy z rodzicami, urlop ograniczony, trudno znależć środek idealny, telefon, list, paczka, najważniejsze to byc, poprostu być, blisko czy daleko, pieniądze są ważne, ale każdy ma pewne kryteria wartości. Nasi podopieczni mają materialnie wszystko, ale na cos jeszcze czesto czekają...
29 września 2013 10:44 / 6 osobom podoba się ten post
Ja też często o tym myślę. Jakoś dawniej pomijałam ten temat. Teraz pewnie przez pracę, którą wykonuję, coraz częściej myśli moje biegną w stronę starzejących się powoli rodziców. Mam dwie młodsze siostry, jedna na stałe mieszka z mężem i dzieckiem w Irlandii, druga jakieś 20 km od rodziców, no i ja - ciągle na wyjazdach..
Często przypominają mi się słowa ojca, kiedy to, gdy byłyśmy małe, kłóciłyśmy się... zawsze powtarzał, że przyjdzie jeszcze taki czas, że zatęsknimy za sobą.
Moi rodzice żyli i wychowywali nas w "innej Polsce", wtedy to była praca dla wszystkich, było biednie, ale wystarczało. Ciężko im zrozumieć, że teraz nadeszły takie czasy, że ich córki pracują za granicą, że o dobrą pracę ciężko w Polsce, że tyle troski włożyli w nasze wychowanie i dobre wykształcenie, a żadna nie pracuje w swoim wyuczonym zawodzie. Musieli zrozumieć i zrozumieli, że nie zawsze święta można spędzić razem, nauczyli się obsługiwać skype, aby mieć z nami kontakt...
Zawsze powtarzają, że bardzo nas kochają i szanują nasze wybory. Mówią, że tęsknią, ale nie są sami, bo mają siebie i naprawdę bardzo się kochają... tylko ten wiek i czas no i nadchodząca starość... Boję się o rodziców. W październiku tata ma zabieg, wykryto u niego raka, podobno we wczesnej fazie i nie mamy się czym martwić, mama w tym roku dowiedziała się, że ma cukrzyce i "coś" od kilku lat rośnie jej na nerce - podobno nic groźnego, chociaż co pozbędzie się tego, to po kilku miesiącach rośnie na nowo. Ciągle tylko powtarzają, że my nie mamy się czym martwić, że cieszą się, że jakoś sobie radzimy w życiu, tylko czasami, gdy to mówią żegnając nas, to odwracają wzrok...
29 września 2013 11:02 / 3 osobom podoba się ten post
bosk94

Tak Asiu masz racje tak to bywa ze trzeba czasami wybrac,napewno Tobie przykro i chcialabys przy mamie byc,ale jak sama napisalas musisz zarabiac,czasami sa takie wybory,a nie inne,zycze Twojej mamie zdrowia.

Bosk...nie zrozumiałas mnie :( ale to dlatego że nie wiesz wszystkiego...tu nie chodzi o wybory...tu chodzi o sytuacje. Nie moglam byc przy umierającym ojcu (byłam tylko 3 dni) bo akurat urodzilam córkę. Mieszkam na drugim koncu Polski. Nie mogłam pomoc tak jak chcialam siostrze bo opiekowałam sie teściową. Nie mogę teraz dostatecznie pomagać bo jestem tu...bo nie mam wyboru...Oczywiście w ekstremalnej sytuacji, (o ktorej wolę nawet nie myślec bo zwariuję) rzucam wszystko i ide choćby na piechote jak juz Margolcia powiedziala.
29 września 2013 11:46 / 3 osobom podoba się ten post
witam was to prawda czlowiek goni wiecznie za tymi pieniedzmi i nie ma czasu dla rodzicow czy tesciow by zadbac o nich nalezycie,niestety moj ojciec zmarl 2 lata temu wieku 52 lat typowe zapalenie pluc i cukrzyca co spowodowalo zawal i w szpitalu zmarl mam jeszcze mame i dziadka[ojca jarka]co wracam to ciesze sie ze tak dobrze sobie radzi mimo tylu tragedi co go spotyka zawsze usmiechniety i zadowolony tryskajacy energia wiadomo jak to jest z zyciem czasami trza spojrzec z innej perspektywy chociaz i tak mamy wieksza milosc i szacunek do rodzicow niz tutaj w DE
29 września 2013 11:51 / 2 osobom podoba się ten post
16 października minie 2 rocznica śmierci mojej Mamy. Umarła 3 tygodnie przed swoimi 64 urodzinami po długiej i ciężkiej chorobie ( 15 października są moje urodziny). Jestem niedaleko Bonn. Sztela jak to sztela, przestałam już szukać gruszek na wierzbie i przyzwyczaiłam się do mojego *Państwa*. Przez ostatnie 3 lata dostałam od życia wielką lekcję pokory. Jestem tutaj już 3 raz, a siedzę po prawie 3 miesiące a jeszcze nigdy nie byłam w Bonn na zakupach. Jak powiedzieć moim PDP, że nie chcę w rocznicę śmierci mojej Matki siedzieć na górze i myśleć, tylko jechać do miasta żeby stłumić wspomnienia gdzieś w jakimś centrum?
29 września 2013 12:04 / 5 osobom podoba się ten post
Moze tak zwyczajnie? Tak, jak napisalas?
29 września 2013 12:19 / 2 osobom podoba się ten post
Natka - a tak zwyczajnie ,po prostu nie mozesz im powiedziec-Niemcy to tez ludzie-powinni zrozumieć.
A urodziny kochana ,to mamy tego samego dnia:)I w ogóle więcej na forum tego dnia jubilatek.
Wracając do tematu - podobnie jak Asik mieszkamy daleko od rodziców,ale juz rozmawialismy z mężem ,ze gdyby trzeba było a oni bedą chcieli to weźmiemy ich do siebie i zamienimy sie rolami znaczy wyjazdami-ja zostanę ,on pojedzie,nie do opieki do innej roboty.Na miejscu wprawdzie jest i szwagierka i moja siostra ale...wiecie jak to jest,pod latarnią czasem....Wciąż tylko wybory i wybory,w kazdej dziedzinie życia...A jak to się wszystko pouklada to juz czas zweryfikuje.
29 września 2013 12:49 / 2 osobom podoba się ten post
natka

16 października minie 2 rocznica śmierci mojej Mamy. Umarła 3 tygodnie przed swoimi 64 urodzinami po długiej i ciężkiej chorobie ( 15 października są moje urodziny). Jestem niedaleko Bonn. Sztela jak to sztela, przestałam już szukać gruszek na wierzbie i przyzwyczaiłam się do mojego *Państwa*. Przez ostatnie 3 lata dostałam od życia wielką lekcję pokory. Jestem tutaj już 3 raz, a siedzę po prawie 3 miesiące a jeszcze nigdy nie byłam w Bonn na zakupach. Jak powiedzieć moim PDP, że nie chcę w rocznicę śmierci mojej Matki siedzieć na górze i myśleć, tylko jechać do miasta żeby stłumić wspomnienia gdzieś w jakimś centrum?

Miałam 19 lat jak zmarł mi tata(57l), krótko po mojej maturze, dla mojej mamy(55l) świat się zawalił, a dla mnie podwójnie - straciłam ojca i musiałam wspierać mamę cierpiąc sama.
Podziwiam ciebie że takie 3miesięczne maratony robisz i nie byłaś nawet w mieście. Sądzę jednak że rocznica śmierci mamy to nie powód do szukania oderwania, powinnaś wywalczyć dla samej siebie wyjazd do Bonn niezależnie od tej daty, bo moim zdaniem wspomnienia nie przychodzą tylko i wyłącznie w dniu rocznicy śmierci. Wiem że każdy inaczej przeżywa smutek i rozpacz, tak na swój sposób, u mnie minęło już 13lat i mam chwile gdy nadal wszystko wraca niezależnie czy rocznica się zbliża czy nie - ale to tylko moje zdanie.
Jeśli czujesz taką potrzebę walcz by ten dzień przeżyć w zgodzie ze samą sobą . Powodzenia i dużo sił życzę
29 września 2013 13:57
anetta

Miałam 19 lat jak zmarł mi tata(57l), krótko po mojej maturze, dla mojej mamy(55l) świat się zawalił, a dla mnie podwójnie - straciłam ojca i musiałam wspierać mamę cierpiąc sama.
Podziwiam ciebie że takie 3miesięczne maratony robisz i nie byłaś nawet w mieście. Sądzę jednak że rocznica śmierci mamy to nie powód do szukania oderwania, powinnaś wywalczyć dla samej siebie wyjazd do Bonn niezależnie od tej daty, bo moim zdaniem wspomnienia nie przychodzą tylko i wyłącznie w dniu rocznicy śmierci. Wiem że każdy inaczej przeżywa smutek i rozpacz, tak na swój sposób, u mnie minęło już 13lat i mam chwile gdy nadal wszystko wraca niezależnie czy rocznica się zbliża czy nie - ale to tylko moje zdanie.
Jeśli czujesz taką potrzebę walcz by ten dzień przeżyć w zgodzie ze samą sobą . Powodzenia i dużo sił życzę

Wspomnienia wracają, i wracać będą. Ale masz rację, to rodzaj wymówki, żeby w końcu zobaczyć Bonn nie tylko z okna autobusu.
29 września 2013 15:42 / 2 osobom podoba się ten post
natka

Wspomnienia wracają, i wracać będą. Ale masz rację, to rodzaj wymówki, żeby w końcu zobaczyć Bonn nie tylko z okna autobusu.

Natka a czy ja wiem czy to rodzaj wymówki. Jeździmy tyle po De a pewnie większość z nas nie ma możliwości pojechać zwiedzić najbliższego miasta bo wciąż babcia, dziadek, obowiązki itd. Mało która rodzina daje nam szansę na choć jeden dzień wolnego byśmy mogły coś zobaczyć, a jak go mamy często chcemy po prostu świętego spokoju i odpoczynku.
Przez 14 miesięcy wymieniałam się z panią pod Frankfurten n/M u jednej babuni, miasto znałam tak jak opisujesz z okna autobusu ;)
Dopiero gdy przyjechałam własnym autem objeździłam pobliskie miasteczka, a na Frankfurt nigdy tyle wolnego czasu i tak nie było.
To przykre ale prawdziwe
29 września 2013 17:05 / 3 osobom podoba się ten post
Kiedys było takie powiedzenia -   Poznac pana po cholewach -  a teraz powinno być - Poznać panią po wpisach.
 
29 września 2013 17:18 / 7 osobom podoba się ten post
IWA

A ja uważam żeby zapewnić dobrą opiekę naszym chorym rodzicom powinniśmy robić wszystko aby było im lepiej. Lepiej to nie znaczy rzucać dochodową pracę, przecież zarabiając pieniądze pomożemy w zakupie leków, rehabilitacji, wizyt u lekarzy a nawet zatrudniając opiekę. Teraz sama miłość do rodzica czy innego członka rodziny nie wystarczy. Wszystko zaczyna i kończy się na pieniądzach Przykre ale prawdziwe.

Masz racje,czesto z zarobionych pieniędzy  leki można wykupić, można opłacić bezpłatną(u nas)opieke w szpitalu.Starosc jest okropna.Refleksje przychodzą juz w moim wieku.Za pozno,ze p-ty łapać na spokojną i godna starosc pracuje sie całe zycie.Nie mamy wpływu na choroby ale na to czy ktoś nam poda szklanke wody(przyslowiowa) mamy my sami.
 
Nie bede juz w takiej sytuacji,moja mama nie zyje nie pamietam jej tato też nie zyje od 40 lat.Ale tez tesknie za  miłoscią i serdecznoscią jaka istnieje tylko między matka i córka nie doświadczyłam jej więc wyobrazam sobie jej rozne postacie.
 
 
29 września 2013 22:53 / 2 osobom podoba się ten post
Asik

Widzisz Kasiu. Myśle ze niekoniecznie trzeba wyjechac żeby miec takie dylematy. Jak wiesz opiekowalam sie teściowa 7 lat. A moja mama tez wymagala opieki (Igrupa inwalidzka). Co z tego że mieszka z moją siostra i ona się nią opiekuje...mialam i mam wyrzuty sumienia (teraz może większe bo jestem na wyjeździe) że nie moge zwolnic mojej siostry choć na pare tygodni...żeby odpoczęła. Bo musze zarabiać. No i rycze teraz no...dzwonie do domu...wspieram jak mogę...ale to wszystko za mało....ech

Też to przechodziłam...moja mamusia była pod opieka mojej siostry,która wspaniale się do końca nią opiekowała...czułam się okropnie będąc na wyjeździe,pracując za pieniądze , a w tym czasie moja mamusia potrzebowała już opieki paliatywnej....moja kochana siostra spędzała przy jej łóżku niemal dzień i noc...a ja nawet wracająć do Polski nie mogłam w niczym pomóc, bo obie mieszkały w Holandii.Wiem,że takie bywają koleje losu,trudne,niezrozumiałe...mama odeszła 8 miesięcy temu,a jest mi ciężej niż wówczas ,gdy była w takim stanie,z tego powodu ,że nie mogłam blisko być przez ostatnie miesiące jej życia,że nie powiedziałam jej tego,czy tamtego,że ...dotrwałam przy podopiecznym do jego śmierci... a nie było mnie przy niej....taką cenę między innymi płacimy za naszą pracę i musimy umieć z tym żyć...też często ryczę i nie mogę oglądać fotek mamy...taki żal.
22 grudnia 2013 20:30 / 1 osobie podoba się ten post
Bardzo fajny temat i bardzo życiowy. Na szczęście moi rodzice są jeszcze fizycznie sprawni, ale też coraz częściej myślę o tym, jak będzie np. za kilka lat. Dodatkowym problemem są pieniądze. Rodzice nie są niestety zbyt zamożni i najprawdopodobniej będę musiała wyjeżdżać, aby być w stanie im pomóc. Nie wiem, jak to pogodzić. Mam starszego brata, ale bardzo wątpie, żeby się nimi zajął. Wolę o tym na razie nie myśleć