Desperatka

21 sierpnia 2017 15:22 / 9 osobom podoba się ten post
Emilia,zawsze ci kibicowałam,a teraz grauluję
21 sierpnia 2017 16:04 / 9 osobom podoba się ten post
Alina

Uważaj Emilko na siebie. W tym całym nieszczęściu miałaś ogromne szczęście, że wydarzyło się to wszystko w tym, a nie innym miejscu. Życzę Ci aby był to tylko jednorazowy, nieprzemyślany wyskok Twojego serduszka.:buziaki2:

To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.
21 sierpnia 2017 17:44 / 8 osobom podoba się ten post
emilia

To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.

Bardzo się cieszę, że wyszłaś z tego obronną ręką... Jakoś tak łatwiej mi ustać, jak wiem że jest ktoś taki kto później zaczął niż ja, a góry przeniósł ... I kibicuję Ci jak nasza Ivanilka... ))))
21 sierpnia 2017 17:50 / 5 osobom podoba się ten post
emilia

MUSI być dobrze ! Tylko teraz czekam na 30 sierpnia, nie polecę do W-wy, sensu wielkiego by to nie miało, będę czekać na nasłuchu.

Emilio.....zdrowia i powodzenia zycze......
21 sierpnia 2017 21:08 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.

Emilio dużo zdrówka życzę i powodzenia w nowym domu
21 sierpnia 2017 22:30 / 3 osobom podoba się ten post
Duzo zdrowia dobra kobito i niech sie wam tam szczesci ino by coraz lepiej bylo
21 sierpnia 2017 22:46 / 8 osobom podoba się ten post
emilia

To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.

Byłoby cholerną niesprawiedliwością losu gdyby nie było dane  cieszyć się Tobie tym do czego tak konsekwentnie dążylaś. To tak jakby ktoś przepłynął całe morze, a utonął w porcie.  Nie ma nic ważniejszego od zdrowia ale Ty doskonale o tym wiesz. Trzymam kciuki za Ciebie i realizację Twoich marzeń.
22 sierpnia 2017 00:23 / 10 osobom podoba się ten post
Desperatko,tak bardzo sie ciesze,ze mimo problemow,czasem ogromnych,nie do wyobrazenia,dajesz rade!Jako wczesniej Fryderyka /musialam to zmienic z powodow technicznych/,tez,moze nie jako inspiracja,ale bylas dla mnie kims,kto wie czego chce i dazy do tego..podobnie jak ja.Sporo zbieznosci widze.Problemy zdrowotne z dziecmi /a szczegolnie z jednym/,samozaparcie i jednoczesnie wykorzystanie swojej wiedzy,pewnosci siebie i wiary w powodzenie.Bardzo mnie zasmucily Twoje problemy zdrowotne,ale wazne,,ze wyszlas z tego!
Na mojej drodze,tez desperacyjnej,tez mialam nie tak dawno,dramatyczna historie.Co prawda,nie dotyczaca zdrowotnie bezposrednio mnie...ale aktualnego.Meza.W listopadzie,krotko przed terminem naszego slubu,po podrozy po Polsce..Lungenembolie...Zator plucny..najczesciej konczy sie smiercia.Kilkudniowa intensywna terapia,male szanse na przezycie.Latalam od szpitala do pracy..i z powrotem.Bylam fizycznie calkiem sama z tym problemem.Brat meza byl akurat daleko,a moja rodzina tez...Tez nam sie udalo wyjsc z tego.Cenie to tak bardzo,ze czasem bez zastanowienia pisze...ze mam meza...innej narodowosci. :) Nikt nie zna naszej drogi,nikt nie wie,co czasem musimy przejsc.Jakie dramaty musimy przejsc po drodze.
Ciesze sie Emilio,bardzo sie ciesze,ze mimo wszystko,udaje Ci sie!!Warto ryzykowac!Sama to wiem.Powodzenia i zdrowia zycze!!
22 sierpnia 2017 09:08 / 8 osobom podoba się ten post
emilia

To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.

Emilia gratuluję odwagi , samozaparcia i życzę dobrej passy . Szczęścia Ci nie brakuje i wierzę że już nigdy Cię nie opuści,niech Ci się wiedzie jak najlepiej  bo zasłużyłaś i zapracowałaś na dobre i spokojne życie.
22 sierpnia 2017 18:08 / 8 osobom podoba się ten post
Aleksja

Desperatko,tak bardzo sie ciesze,ze mimo problemow,czasem ogromnych,nie do wyobrazenia,dajesz rade!Jako wczesniej Fryderyka /musialam to zmienic z powodow technicznych/,tez,moze nie jako inspiracja,ale bylas dla mnie kims,kto wie czego chce i dazy do tego..podobnie jak ja.Sporo zbieznosci widze.Problemy zdrowotne z dziecmi /a szczegolnie z jednym/,samozaparcie i jednoczesnie wykorzystanie swojej wiedzy,pewnosci siebie i wiary w powodzenie.Bardzo mnie zasmucily Twoje problemy zdrowotne,ale wazne,,ze wyszlas z tego!
Na mojej drodze,tez desperacyjnej,tez mialam nie tak dawno,dramatyczna historie.Co prawda,nie dotyczaca zdrowotnie bezposrednio mnie...ale aktualnego.Meza.W listopadzie,krotko przed terminem naszego slubu,po podrozy po Polsce..Lungenembolie...Zator plucny..najczesciej konczy sie smiercia.Kilkudniowa intensywna terapia,male szanse na przezycie.Latalam od szpitala do pracy..i z powrotem.Bylam fizycznie calkiem sama z tym problemem.Brat meza byl akurat daleko,a moja rodzina tez...Tez nam sie udalo wyjsc z tego.Cenie to tak bardzo,ze czasem bez zastanowienia pisze...ze mam meza...innej narodowosci. :) Nikt nie zna naszej drogi,nikt nie wie,co czasem musimy przejsc.Jakie dramaty musimy przejsc po drodze.
Ciesze sie Emilio,bardzo sie ciesze,ze mimo wszystko,udaje Ci sie!!Warto ryzykowac!Sama to wiem.Powodzenia i zdrowia zycze!!

Dałam Ci plusika, ale nie za to, że mieliście takie problemy, ino za to, iż udało się przetrwać ! Trzymam palce wszelakie za to, żebyś już nie musiaała przechodzić takich ciężkich chwil.
Nikt nie wie, ile trzeba przejść oprócz nas samych. Ale ile radości, jak w końcu wychodzi się na prostą, a w dodatku zgodnie z tym, co sobie zaplanowaliśmy !
22 sierpnia 2017 23:04 / 3 osobom podoba się ten post
Wlasnie Emilko,wlasnie...Radosc z wyjscia na prosta,jest tak ogromna,ze czasami czlowiek zwyczajnie chce sie podzielic swoja radoscia.Niestety,nie zawsze jest to rozumiane.Przynajmniej tak,jakie sa nasze intencje.Czasem wręcz odwrotnie.Ale coz..takie zycie :)Trzymaj sie.Idz smialo do celu.A nie da sie bez problemow. :)
05 września 2017 22:57 / 2 osobom podoba się ten post
Aleksja

Wlasnie Emilko,wlasnie...Radosc z wyjscia na prosta,jest tak ogromna,ze czasami czlowiek zwyczajnie chce sie podzielic swoja radoscia.Niestety,nie zawsze jest to rozumiane.Przynajmniej tak,jakie sa nasze intencje.Czasem wręcz odwrotnie.Ale coz..takie zycie :)Trzymaj sie.Idz smialo do celu.A nie da sie bez problemow. :)

Radość  z osiągnięcia wyznaczonego celu jest  też ogromna.  I tym bardziej rośnie, im wiecej życzliwych zazdrości. 
05 września 2017 23:03
Aleksja

Desperatko,tak bardzo sie ciesze,ze mimo problemow,czasem ogromnych,nie do wyobrazenia,dajesz rade!Jako wczesniej Fryderyka /musialam to zmienic z powodow technicznych/,tez,moze nie jako inspiracja,ale bylas dla mnie kims,kto wie czego chce i dazy do tego..podobnie jak ja.Sporo zbieznosci widze.Problemy zdrowotne z dziecmi /a szczegolnie z jednym/,samozaparcie i jednoczesnie wykorzystanie swojej wiedzy,pewnosci siebie i wiary w powodzenie.Bardzo mnie zasmucily Twoje problemy zdrowotne,ale wazne,,ze wyszlas z tego!
Na mojej drodze,tez desperacyjnej,tez mialam nie tak dawno,dramatyczna historie.Co prawda,nie dotyczaca zdrowotnie bezposrednio mnie...ale aktualnego.Meza.W listopadzie,krotko przed terminem naszego slubu,po podrozy po Polsce..Lungenembolie...Zator plucny..najczesciej konczy sie smiercia.Kilkudniowa intensywna terapia,male szanse na przezycie.Latalam od szpitala do pracy..i z powrotem.Bylam fizycznie calkiem sama z tym problemem.Brat meza byl akurat daleko,a moja rodzina tez...Tez nam sie udalo wyjsc z tego.Cenie to tak bardzo,ze czasem bez zastanowienia pisze...ze mam meza...innej narodowosci. :) Nikt nie zna naszej drogi,nikt nie wie,co czasem musimy przejsc.Jakie dramaty musimy przejsc po drodze.
Ciesze sie Emilio,bardzo sie ciesze,ze mimo wszystko,udaje Ci sie!!Warto ryzykowac!Sama to wiem.Powodzenia i zdrowia zycze!!

Aleksjo, czy Ty znasz moją drogę, czy Ty wiesz, co ja musiałem w życiu przejść?? Czy Ty znasz moje dramaty, jakie ja musiałem w życiu przejść??
05 września 2017 23:05 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.

Tylko nie zwlekaj z tym nazbyt długo. Powodzenia Emilio.
06 września 2017 15:19 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

Aleksjo, czy Ty znasz moją drogę, czy Ty wiesz, co ja musiałem w życiu przejść?? Czy Ty znasz moje dramaty, jakie ja musiałem w życiu przejść??

Oczywiscie,ze nie znam..Knorr,przeciez dobrze o tym wiesz!Nikomu dramaty nie sa oszczedzone!Ale warto sie nie poddawac,warto walczyc...tak zwyczajnie.
Nic nie trwa wiecznie,ze banalem sie posluze...Nawet poczucie kleski i beznadziejnosci.Na kazdym etapie zycia,dopoki demencja nas nie dopadnie...mozna zmienic wszystko.Tylko to chcialam powiedziec.Tylko to...I posluzyc sie swoim przykladem.Zobacz co sie tu zrobilo...Wejdz na moment w moja'' skore''..chcialam po prostu w blogu napisac..ile musialam przezyc,ile walczyc,jak bardzo sie nie poddawac.Chcialam zaczac od poczatku...a wyszlo jak wyszlo..
Zostales Knorr przypadkowa ofiara,tzn,odpowiedzialam na Twoj post...ale dlaczego?Moze z powodu pytania...Uproszcze...co musimy przejsc? Raczej wszyscy podobnie,zycie nas nie oszczedza.Pytanie tylko jak to przechodzimy ?