Wyłowione z sieci 1

20 lutego 2014 19:24
tina 100%

U mnie tym razem ten proces się wydłużył.Dużą ulgę przyniosła mi rezygnacja z poprzedniej szteli.Jakbym miała tam wracać to na bank bym sfiksowała.

a ty zmienilas miejsce?gdzie teraz jestes i ja długo na poprzednim miejscu pracowałas,zle było  czy jak?
 
20 lutego 2014 19:27 / 3 osobom podoba się ten post
Mycha

Bo w  naszym fachu nie powinno się długo w jednym miejscu siedzieć. "Długo" dla każdego jest indywidualną sprawą ale zmiany odświeżają, pozwalają zdystansować się ( o ie to możliwe w tej pracy ). 

Tez tak wydaje mi się i powoli dojrzewam do zmiany,Z druiej strony latwiej podjac taka decyzje jak stella zła,jak jest dobrze człowiek się ociaga.Niby ciagnie winne miejce,ale jest obawa.Trafie dobrze czy nie?
20 lutego 2014 19:37 / 1 osobie podoba się ten post
wiewiorka

Tez tak wydaje mi się i powoli dojrzewam do zmiany,Z druiej strony latwiej podjac taka decyzje jak stella zła,jak jest dobrze człowiek się ociaga.Niby ciagnie winne miejce,ale jest obawa.Trafie dobrze czy nie?

Ja teraz będę pracować dwa na dwa, ale w międzyczasie na jakiś miesiąc sobie wyskoczę, chyba dobry sposób, aby nie rezygnować z dobrego miejsca, a cos innego zobaczyć, poznać, byc może przy okazji jednak zmienic miejsce, albo wrócić z podkulonym ogonem, do stałego, sprawdzonego dziadka. 
20 lutego 2014 19:39 / 1 osobie podoba się ten post
kacha25

a ty zmienilas miejsce?gdzie teraz jestes i ja długo na poprzednim miejscu pracowałas,zle było  czy jak?
 

Jeździłam tam 4 lata.Ostatecznie dało by się wytrzymać,ale rodzina przyzwyczaiła się do mnie i próbowała dokładać mi obowiązków,ale żeby pensję podwyższyć,to jakoś im do głowy nie wpadło.Stan babci zaczął się pogarszać,potrzebowała pomocy specjalisty,o czym powiedział również lekarz rodzinny,również nic.Czas wolny musiałam"wyszarpywać"na siłę.Zmęczyły mnie te przepychanki i postanowiłam zrezygnować.Teraz jestem w domu,ale juz niedługo jadę w inne miejsce.
20 lutego 2014 19:44
tina 100%

Jeździłam tam 4 lata.Ostatecznie dało by się wytrzymać,ale rodzina przyzwyczaiła się do mnie i próbowała dokładać mi obowiązków,ale żeby pensję podwyższyć,to jakoś im do głowy nie wpadło.Stan babci zaczął się pogarszać,potrzebowała pomocy specjalisty,o czym powiedział również lekarz rodzinny,również nic.Czas wolny musiałam"wyszarpywać"na siłę.Zmęczyły mnie te przepychanki i postanowiłam zrezygnować.Teraz jestem w domu,ale juz niedługo jadę w inne miejsce.

Wytrzymalaś naprawdę długo na tamtym miejscu,podziwiam Cię. Czy ktoś Cię tam zmienił,czy babcia poszła do Heimu?
20 lutego 2014 19:52 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Wytrzymalaś naprawdę długo na tamtym miejscu,podziwiam Cię. Czy ktoś Cię tam zmienił,czy babcia poszła do Heimu?

Jest tam kobieta w moim wieku,rozmawiałam z nią przez telefon,nooo i podziela moje zdanie.Ona jest już tam parę tyg,bo po mnie bezpośrednio zmieniała inna pani,na święta,dopóki nie przyjechała ,ta co teraz jest.Tak se pogadałyśmy,no i córka babci zdaje się oczekuje emocjonalnego zaangażowania,które ma się objawiać w zapraszaniu jej na obiadki,bo babcia to lubi.Ta pani co mnie zmieniała bezpośrednio- uległa.Ta co teraz jest ,nie chce tego robić.No i się dowiedziałam,że ja pracowałam super hiper profesjonalnie,ale traktowałam tę pracę tylko jako pracę,uczuciowo się nie angażowałam-czyt-nie karmiłam córki babci,nie obsługiwałam jej.Tak o mnie się córka babki wyraziła.No i domagałam się konsultacji specjalisty,nie dałam wrobić się w fusspflege,ani targanie skrzynek z wodą na trzecie piętro.
20 lutego 2014 19:57
tina 100%

Jest tam kobieta w moim wieku,rozmawiałam z nią przez telefon,nooo i podziela moje zdanie.Ona jest już tam parę tyg,bo po mnie bezpośrednio zmieniała inna pani,na święta,dopóki nie przyjechała ,ta co teraz jest.Tak se pogadałyśmy,no i córka babci zdaje się oczekuje emocjonalnego zaangażowania,które ma się objawiać w zapraszaniu jej na obiadki,bo babcia to lubi.Ta pani co mnie zmieniała bezpośrednio- uległa.Ta co teraz jest ,nie chce tego robić.No i się dowiedziałam,że ja pracowałam super hiper profesjonalnie,ale traktowałam tę pracę tylko jako pracę,uczuciowo się nie angażowałam-czyt-nie karmiłam córki babci,nie obsługiwałam jej.Tak o mnie się córka babki wyraziła.No i domagałam się konsultacji specjalisty,nie dałam wrobić się w fusspflege,ani targanie skrzynek z wodą na trzecie piętro.

i bardz dobrze,my jestesmy do podopicznych nie do ich rodzin obsługiwac ich
20 lutego 2014 20:12 / 1 osobie podoba się ten post
kacha25

i bardz dobrze,my jestesmy do podopicznych nie do ich rodzin obsługiwac ich

Ta rodzina należała do tych,które uprzejmie i w białych rękawiczkach próbują wykorzystać opiekunkę na ile ona pozwala,a były takie co dawały sobą manipulować.Z drugiej strony własnie takie osobowości nie podobały sie ostatecznie córce babki,bo bała sie,że nie potrafiłyby sobie poradzić w kryzysowej sytuacji.No i bądź tu mądrym.Niech oni tam sobie juz radzą beze mnie.Zrobiło tam sie juz dla mnie zbyt skomplikowanie;).
20 lutego 2014 20:15
tina 100%

Jest tam kobieta w moim wieku,rozmawiałam z nią przez telefon,nooo i podziela moje zdanie.Ona jest już tam parę tyg,bo po mnie bezpośrednio zmieniała inna pani,na święta,dopóki nie przyjechała ,ta co teraz jest.Tak se pogadałyśmy,no i córka babci zdaje się oczekuje emocjonalnego zaangażowania,które ma się objawiać w zapraszaniu jej na obiadki,bo babcia to lubi.Ta pani co mnie zmieniała bezpośrednio- uległa.Ta co teraz jest ,nie chce tego robić.No i się dowiedziałam,że ja pracowałam super hiper profesjonalnie,ale traktowałam tę pracę tylko jako pracę,uczuciowo się nie angażowałam-czyt-nie karmiłam córki babci,nie obsługiwałam jej.Tak o mnie się córka babki wyraziła.No i domagałam się konsultacji specjalisty,nie dałam wrobić się w fusspflege,ani targanie skrzynek z wodą na trzecie piętro.

Znaczy sie ,trzeba poświęcać się bez reszty...swoją drogą ciekawa jestem skąd te roszczenia się wzięły,czyżby córkę pdp ktoś podszkolił,czy myśli ta pani,że nam pracy brakuje i będziemy spełniac wszystkie życzenia?
20 lutego 2014 20:32 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Jeździłam tam 4 lata.Ostatecznie dało by się wytrzymać,ale rodzina przyzwyczaiła się do mnie i próbowała dokładać mi obowiązków,ale żeby pensję podwyższyć,to jakoś im do głowy nie wpadło.Stan babci zaczął się pogarszać,potrzebowała pomocy specjalisty,o czym powiedział również lekarz rodzinny,również nic.Czas wolny musiałam"wyszarpywać"na siłę.Zmęczyły mnie te przepychanki i postanowiłam zrezygnować.Teraz jestem w domu,ale juz niedługo jadę w inne miejsce.

Ufff, czytajac Twoj post, myslalam, ze pracujemy u tej samej babci. Och Tina faktycznie nie mialas lekko, 4 lata! To szmat czasu i prosze gdzie szacunek rodziny ? Obiadki, sradki, i zaangazowanie emocjonalne. Ha ha ha dobre. Dobrze, ze nie chcieli zebys z babcia spala i ja za łapke w nocy trzymała. Co za idioci.
20 lutego 2014 20:40
ivanilia40

Znaczy sie ,trzeba poświęcać się bez reszty...swoją drogą ciekawa jestem skąd te roszczenia się wzięły,czyżby córkę pdp ktoś podszkolił,czy myśli ta pani,że nam pracy brakuje i będziemy spełniac wszystkie życzenia?

Kochana-skąpstwo i wygodnictwo.Chciała zrezygnować z usługi wnoszenia pieluch dla babci i wody mineralnej na górę,bo wtedy usługa była o 5 eur droższa,a że jedna chciała się popisac i pokazała ,że można to tachać,to oczekiwała tego ode mnie.Wykręciłam się chorym kręgosłupem;)A jedząc obiadek u babci,nie musiałaby sobie już gotować.
20 lutego 2014 20:44
margolcia

Ufff, czytajac Twoj post, myslalam, ze pracujemy u tej samej babci. Och Tina faktycznie nie mialas lekko, 4 lata! To szmat czasu i prosze gdzie szacunek rodziny ? Obiadki, sradki, i zaangazowanie emocjonalne. Ha ha ha dobre. Dobrze, ze nie chcieli zebys z babcia spala i ja za łapke w nocy trzymała. Co za idioci.

Kto wie,czy do tego niedługo by nie doszło.Babcia już coraz częściej latała po nocy.Ja potrafiłam nad tym zapanować.Ale kiedyś zastępowała mnie młoda dziewczyna,to babka wpadła akurat w taki cug latania po nocy.To jak zameldowała o tym córce,to doczekała się fałszywego współczucia,ale propozycji,żeby się przespała,a córka w tym czasie zostanie dłużej z babką nie było.
20 lutego 2014 20:50 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Kochana-skąpstwo i wygodnictwo.Chciała zrezygnować z usługi wnoszenia pieluch dla babci i wody mineralnej na górę,bo wtedy usługa była o 5 eur droższa,a że jedna chciała się popisac i pokazała ,że można to tachać,to oczekiwała tego ode mnie.Wykręciłam się chorym kręgosłupem;)A jedząc obiadek u babci,nie musiałaby sobie już gotować.

Ja kiedyś byłam kilka lat u jednej babci. Nikt mi nie dokladał obowiązków. Nie było źle ale babcia umarła. Teraz jeżdże za kazdym razem w inne miejsce, nie zawsze jest różowo, ale uwierzcie czas mi biegnie na wygnaniu stokrotnie szybciej :)))
20 lutego 2014 20:58 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Kto wie,czy do tego niedługo by nie doszło.Babcia już coraz częściej latała po nocy.Ja potrafiłam nad tym zapanować.Ale kiedyś zastępowała mnie młoda dziewczyna,to babka wpadła akurat w taki cug latania po nocy.To jak zameldowała o tym córce,to doczekała się fałszywego współczucia,ale propozycji,żeby się przespała,a córka w tym czasie zostanie dłużej z babką nie było.

U mnie powoli robi sie to samo, ale ja walcze. Jestem tu tylko dla tej kasy, juz na oku mam cos nowego na pare tygodni i jade pózniej na swoja sztele, mam nadzieje, ze zakotwicze troche dluzej, bo warunki pracy i kasa od pewnego czasu sa dlamnie najwazniejsze. Własnie rodziny podopiecznych mnie tego nauczyly. Ich biernosc, wykarzystywanie naszej uczciwosci i poswiecenia. Ja codziennie "poskramiam" złosnice, z ktora nikt, ani syn ani corka nie chca spedzic nawet 5 minut, nie wspomne wnucząt. Moją czeka heim, ona tego do siebie nie dopuszcza i w to nie wierzy, a ja wiem, ze rodzina juz poczynila kroki w tym kierunku.   
20 lutego 2014 21:01 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy

Ja kiedyś byłam kilka lat u jednej babci. Nikt mi nie dokladał obowiązków. Nie było źle ale babcia umarła. Teraz jeżdże za kazdym razem w inne miejsce, nie zawsze jest różowo, ale uwierzcie czas mi biegnie na wygnaniu stokrotnie szybciej :)))

Kiedyś wymieniałam się tam z młodą dziewczyną,ona nieraz zostawała 4 miesiące,a ja sobie wskakiwałam w inne miejsce.A dwa lata temu ta dziewczyna zrezygnowała ze szteli i tak mi została w spadku.Wtedy szło wytrzymać,no i babcia była w lepszym stanie.My jako zmienniczki dobrze się dogadywałyśmy i nie kopałyśmy pod sobą dołków.Poźniej ona zrezygnowała no i zostawałam 3 miesiące i robiłam sobie mniej więcej miesiąc urlopu.W międzyczasie stan babci się pogorszył,demencja się pogłębiła,rodzinny zalecił neurologa.I tu zaczęły się schody-córka babci wymyslała tysiąc pretekstów,aby do specjalisty z matką nie iść,bo jakas jej przyjaciółka coś tam jej powiedziała.Cuda na kiju wymyślała.I oprócz innych durnych manewrów oczekiwała,że będzie się Ersatztoechter dla babki.