Mam problem

30 lipca 2016 17:10
Babka

Witajcie ja z innej beczki prosze jesli macie wlasne doswiadczenia z problemem zasypiania ..........poradzcie probuje ziola leki na bazie ziol nature ale mysle ze menopauza juz sie zagoscila pozne uspienia wczesne wstawania stres bez powodu prosze poradzcie cos naturalnego skutecznego kupowalam juz krople z Rossmana nocna cisza ale moze ktoras miala podobny problem pomozcie kobitki......kto przebyl rozumie....:strach przed noca:

30 lipca 2016 17:37 / 3 osobom podoba się ten post
Kochani, ja z innej beczki mam oto taki problem natury osobistej.......od już dłuzszego czasu....
Byłam w zwiazku na odległość jakieś ponad 6 lat.... Bruno jest Niemcem mieszka we Frankfurcie....jest 8 lat starszy  obecnie na rencie....
W styczniu tego roku po wizycie u mnie....5 tyg.    miałam tak go dosyć ...że zerwałam .....powinnam to zrobić wcześniej już., ale jak zawsze dałam się namówić.
Powiedziałam mu to wyrażnie i stanowczo, że możemy rozmawiać itd.. ale razem już nie będziemy.....
Wszystko było ok, aż do mojego powrotu do domu......ciągłe telefony i prośby o jeszcze jedną szansę.....w końcu zablokowałam telefon......
Pewnego poranka wychodzę z klatki, a ten Bruno stoi z tobołami.......koszmar......wziełam go do mieszkania i pokazałam że u mnie remont się zaczał i ja dziś wyjeżdzam do sanatorium.... jechałam do koleżanki tak naprawdę....... Bruno na to że jak na mnie popatrzył to już mu lepiej jest i że nie wyobraża życia beze mnie i że na mnie wszystkie swoje oszczedności przepisac....idt.
Dałam mu jeść, i poszłam na miasto a on odpoczywał....wróciłam żeby się spakować na wyjazd,  odprowadził mnie na pociąg....rano nastepnego dnia wyjechał.
Teraz ciągle dzwoni i mnie straszy,że coś sobie zrobi...... prosiłam żeby poszedł dolekarza i że nie może mnie tak nękać.....wysłał mi list .,że beze mnie to on mie ma po co żyć itd.......

Co ja mam robić w takiej sytuacji....rodziny ani znajomych nie znam.....szkoda mi go ale nie mogę być z nim.
Teraz jestem w Niemczech i zablokowałam telefon....ale jak wrócę to pewnie znowu się zjawi......cały czas mi mówi, że on nie ustąpi.....
Wcześniej taki nie był......chory jakiś...

30 lipca 2016 21:25 / 4 osobom podoba się ten post
anerik

Kochani, ja z innej beczki mam oto taki problem natury osobistej.......od już dłuzszego czasu....
Byłam w zwiazku na odległość jakieś ponad 6 lat.... Bruno jest Niemcem mieszka we Frankfurcie....jest 8 lat starszy  obecnie na rencie....
W styczniu tego roku po wizycie u mnie....5 tyg.    miałam tak go dosyć ...że zerwałam .....powinnam to zrobić wcześniej już., ale jak zawsze dałam się namówić.
Powiedziałam mu to wyrażnie i stanowczo, że możemy rozmawiać itd.. ale razem już nie będziemy.....
Wszystko było ok, aż do mojego powrotu do domu......ciągłe telefony i prośby o jeszcze jedną szansę.....w końcu zablokowałam telefon......
Pewnego poranka wychodzę z klatki, a ten Bruno stoi z tobołami.......koszmar......wziełam go do mieszkania i pokazałam że u mnie remont się zaczał i ja dziś wyjeżdzam do sanatorium.... jechałam do koleżanki tak naprawdę....... Bruno na to że jak na mnie popatrzył to już mu lepiej jest i że nie wyobraża życia beze mnie i że na mnie wszystkie swoje oszczedności przepisac....idt.
Dałam mu jeść, i poszłam na miasto a on odpoczywał....wróciłam żeby się spakować na wyjazd,  odprowadził mnie na pociąg....rano nastepnego dnia wyjechał.
Teraz ciągle dzwoni i mnie straszy,że coś sobie zrobi...... prosiłam żeby poszedł dolekarza i że nie może mnie tak nękać.....wysłał mi list .,że beze mnie to on mie ma po co żyć itd.......

Co ja mam robić w takiej sytuacji....rodziny ani znajomych nie znam.....szkoda mi go ale nie mogę być z nim.
Teraz jestem w Niemczech i zablokowałam telefon....ale jak wrócę to pewnie znowu się zjawi......cały czas mi mówi, że on nie ustąpi.....
Wcześniej taki nie był......chory jakiś...

No wiesz, normalne to nie jest. Masz trudną sytuację. Niby człowiek dorosły powinien zrozumieć, że coś się kończy, że nie jest dane na stałe. Związki międzyludzkie są trudne. Nie wiem, może spróbuj się z nim spotkać i bardzo poważnie porozmawiać, wytłuaczyć mu, że nie chcesz się wiązać na stałe. Nie masz lekko. Musisz to przemyśleć, przespać.
30 lipca 2016 21:57 / 4 osobom podoba się ten post
Mycha

No wiesz, normalne to nie jest. Masz trudną sytuację. Niby człowiek dorosły powinien zrozumieć, że coś się kończy, że nie jest dane na stałe. Związki międzyludzkie są trudne. Nie wiem, może spróbuj się z nim spotkać i bardzo poważnie porozmawiać, wytłuaczyć mu, że nie chcesz się wiązać na stałe. Nie masz lekko. Musisz to przemyśleć, przespać.

Chłop se najwyraźniej nadziei narobił. Może faktycznie nie ma rodziny i tak przylgnął. Ciężko radzic cokolwiek w takiej sytuacji, ale zanim nie wiemy kluczowych rzeczy o konkretnej osobie , nie znamy jej dobrze i nie jestesmy pewni, czy to ta, no bo skąd, jak się nie zebrało danych-to należy utrzymać dystans.

Facet mógł odebrać kilkutygodniowy pobyt jako coś zobowiązującego i może nie rozumieć, co się stało.
Może najlepszym wyjsciem, choć pewnie nie idealnym, bedzie rozmowa wprost. Będzie bolało, ale może on wtedy szybciej się ze sobą upora.
30 lipca 2016 22:09 / 5 osobom podoba się ten post
tina 100%

Chłop se najwyraźniej nadziei narobił. Może faktycznie nie ma rodziny i tak przylgnął. Ciężko radzic cokolwiek w takiej sytuacji, ale zanim nie wiemy kluczowych rzeczy o konkretnej osobie , nie znamy jej dobrze i nie jestesmy pewni, czy to ta, no bo skąd, jak się nie zebrało danych-to należy utrzymać dystans.

Facet mógł odebrać kilkutygodniowy pobyt jako coś zobowiązującego i może nie rozumieć, co się stało.
Może najlepszym wyjsciem, choć pewnie nie idealnym, bedzie rozmowa wprost. Będzie bolało, ale może on wtedy szybciej się ze sobą upora.

O tym myślałam, rozmowa poważna czyli wprost. Pracujemy w DE wystarczająco długo aby wiedzieć, że samotność jest tutaj troszkę inna. Niby z definicji nie powinno być różnicy ale jednak.
Anerik musisz wytłumaczyc mężczyźnie, że nie jesteście tą samą połówką jabłka. Chociaż dla człowieka, który wyobraził sobie coś innego, nie będzie to łatwe. Najpierw postaraj się go zrozumieć, potem przyjdą wnioski co i jak masz robić.
No zawsze można wszystkim "walnąć" ale po czasie możesz czuc niesmak. Tak to bywa. Przemyśl to. Jak się da, to nie krzywdz. Ale wiem, że musisz dbać o siebie. Wszystko się da pogodzić. Masz troszkę czasu.
30 lipca 2016 22:17 / 5 osobom podoba się ten post
Mycha

No wiesz, normalne to nie jest. Masz trudną sytuację. Niby człowiek dorosły powinien zrozumieć, że coś się kończy, że nie jest dane na stałe. Związki międzyludzkie są trudne. Nie wiem, może spróbuj się z nim spotkać i bardzo poważnie porozmawiać, wytłuaczyć mu, że nie chcesz się wiązać na stałe. Nie masz lekko. Musisz to przemyśleć, przespać.

Mycha, Tina dziekuję, rozmawiałam z nim w cztery oczy , bo był u mnie.....ja swoje , a on swoje......to trwa od stycznia...więc to czas spory...
Bardzo chciałam jakoś po dobroci.......był u mnie w Polsce kilka razy....nie było źle ..ale i nie było dobrze......nie zna polskiego więc żle się czuł wsród znajomych........on nie ma bliskiej rodziny , jacyś przyrodni bracia z którymi nie utrzymuje kontaktów........żonaty był ale dawno temu...dzieci nie miał.
Dobry chłop może ale nie dla mnie...........moja w tym też jest wina, że powinnam tą znajomość już 2 lata temu skączyć..........
Wcześniej jakoś nie był, aż tak namolny......... pieniędzy to in ma, ale ja z pieniędzmi nie mam zamiaru się hajtać...........
Jedynie w tym dobrze, że mi nic nie sponsorował.....bo nie chciałam mam czyste sumienie, a on chyba nie może uwierzyć,że ja nie chcę od niego pieniędzy.
30 lipca 2016 22:24 / 7 osobom podoba się ten post
Mycha

O tym myślałam, rozmowa poważna czyli wprost. Pracujemy w DE wystarczająco długo aby wiedzieć, że samotność jest tutaj troszkę inna. Niby z definicji nie powinno być różnicy ale jednak.
Anerik musisz wytłumaczyc mężczyźnie, że nie jesteście tą samą połówką jabłka. Chociaż dla człowieka, który wyobraził sobie coś innego, nie będzie to łatwe. Najpierw postaraj się go zrozumieć, potem przyjdą wnioski co i jak masz robić.
No zawsze można wszystkim "walnąć" ale po czasie możesz czuc niesmak. Tak to bywa. Przemyśl to. Jak się da, to nie krzywdz. Ale wiem, że musisz dbać o siebie. Wszystko się da pogodzić. Masz troszkę czasu.

Hmmm....Myszo. Tak sobie myślę ,że na tłumaczenie w tej sytuacji, że się nie chce wiązać na stałe już jest za późno. Takie rzeczy trzeba przekazać wcześniej.Ludzie umawiają się w celach niezbyt zobowiązujących, jeżeli wiedzą o tym wczesniej, to nikomu się krzywda nie powinna stać, chociaż to i tak stąpanie po cienkim lodzie. Teraz to się już niezły sajgon zrobił. Zawsze trzeba pamiętać , że relacja taka obejmuje 2 czujące osoby. Ten gość już się poczul odrzucony i skrzywdzony-wyjaśnianie w sposób zawolaowany tylko pogorszy sytuację-noo, w każdym razie ja bym się wkurzyla, jakby mnie ktoś kit wciskał.
Poza tym mało radykalne i mało bezposrednie załatwienie sprawy na nowo rozbudzi w nim nadzieję.To się bezbolesnie po kościach nie rozejdzie, kac moralny pozostanie i z tego trzeba sobie sprawę zdać.Dlatego na te motyle w brzuchu bardzo uważać trzeba.
30 lipca 2016 22:27 / 2 osobom podoba się ten post
anerik

Mycha, Tina dziekuję, rozmawiałam z nim w cztery oczy , bo był u mnie.....ja swoje , a on swoje......to trwa od stycznia...więc to czas spory...
Bardzo chciałam jakoś po dobroci.......był u mnie w Polsce kilka razy....nie było źle ..ale i nie było dobrze......nie zna polskiego więc żle się czuł wsród znajomych........on nie ma bliskiej rodziny , jacyś przyrodni bracia z którymi nie utrzymuje kontaktów........żonaty był ale dawno temu...dzieci nie miał.
Dobry chłop może ale nie dla mnie...........moja w tym też jest wina, że powinnam tą znajomość już 2 lata temu skączyć..........
Wcześniej jakoś nie był, aż tak namolny......... pieniędzy to in ma, ale ja z pieniędzmi nie mam zamiaru się hajtać...........
Jedynie w tym dobrze, że mi nic nie sponsorował.....bo nie chciałam mam czyste sumienie, a on chyba nie może uwierzyć,że ja nie chcę od niego pieniędzy.

Anerik, dlaczego to tak długo ciągnęłaś?
30 lipca 2016 22:27
anerik

Mycha, Tina dziekuję, rozmawiałam z nim w cztery oczy , bo był u mnie.....ja swoje , a on swoje......to trwa od stycznia...więc to czas spory...
Bardzo chciałam jakoś po dobroci.......był u mnie w Polsce kilka razy....nie było źle ..ale i nie było dobrze......nie zna polskiego więc żle się czuł wsród znajomych........on nie ma bliskiej rodziny , jacyś przyrodni bracia z którymi nie utrzymuje kontaktów........żonaty był ale dawno temu...dzieci nie miał.
Dobry chłop może ale nie dla mnie...........moja w tym też jest wina, że powinnam tą znajomość już 2 lata temu skączyć..........
Wcześniej jakoś nie był, aż tak namolny......... pieniędzy to in ma, ale ja z pieniędzmi nie mam zamiaru się hajtać...........
Jedynie w tym dobrze, że mi nic nie sponsorował.....bo nie chciałam mam czyste sumienie, a on chyba nie może uwierzyć,że ja nie chcę od niego pieniędzy.

Niemiecki internet, podwójny post walnęłam :)
30 lipca 2016 22:42 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

Anerik, dlaczego to tak długo ciągnęłaś?

Wiesz, to było tak.....pracowałam we Frankfurcie i to on za mną chodził , po roku uległam......no nie było źle.....potem zmieniałam miejsca pacy i spotykalośmy się od czasu do czasu........dużo wsparcia od niego dostałam....zawsze mnie chwalił ..dzwonił...ale jak zaczął przyjeżdzać do polski....to jakoś nie bardzo było na dłużej ze sobą.......on jakoś nie ma incjatywy.....jak powiesz to zrobi.......no nie dawałam mu nadziei na ślub.....ale i on nie wykazywał takich skłonności.
To się tak narobiło teraz ostatnio , podejrzewam u niego depresję...........chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak.
Ja swoje , a on swoje...daj mi ostatnia szansę.....on nie chce przyjaźni...tylko man- frau.......
30 lipca 2016 23:10 / 7 osobom podoba się ten post
anerik

Wiesz, to było tak.....pracowałam we Frankfurcie i to on za mną chodził , po roku uległam......no nie było źle.....potem zmieniałam miejsca pacy i spotykalośmy się od czasu do czasu........dużo wsparcia od niego dostałam....zawsze mnie chwalił ..dzwonił...ale jak zaczął przyjeżdzać do polski....to jakoś nie bardzo było na dłużej ze sobą.......on jakoś nie ma incjatywy.....jak powiesz to zrobi.......no nie dawałam mu nadziei na ślub.....ale i on nie wykazywał takich skłonności.
To się tak narobiło teraz ostatnio , podejrzewam u niego depresję...........chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak.
Ja swoje , a on swoje...daj mi ostatnia szansę.....on nie chce przyjaźni...tylko man- frau.......

Aneriku-ja to widzę tak...On się emocjonalnie zaangażował, może i pochopnie a z twojej strony takiego uczucia nie ma-brałaś go na przetrzymanie, może nie chciałaś czuć się samotna, a i faktycznie miło, jak ktoś wesprze i podbuduje. Ja mu się nie dziwię, że tak reaguje-nie chce Cię stracić, kawałek czasu jednak się spotykaliście i pewnie on tak to odebrał, że już z nim będziesz. Czasem emocje bywają zwodnicze i nieprzewidywalne, to jest trudne. Może Ty sobie też go trochę idealizowalaś, wyobrazalaś sobie, że będzie tym, co walnie czasem pięscią w stół. A codzienność okazała się inna.On Ciebie zaakceptował w zwykłych sytuacjach, Ty się rozczarowałaś i co kluczowe, nie chciałaś dociec przyczyny takiego stanu rzeczy, nawiązać kanału porozumienia między wami. Myślę, ze proponowanie przyjażni w tej sytuacji to jak policzek dla niego-lepiej od razu powiedzieć jak jest, wtedy się pozbiera i kogoś sobie jeszcze znajdzie, ułoży sobie życie. Bo jak nie potrafiłabyś go znieść np. zasmarkanego na kanapie, umierającego od stanu podgorączkowego, to taka relacja faktycznie nie ma sensu.
31 lipca 2016 10:19 / 4 osobom podoba się ten post
Czytam i tak myślę ciężka sprawa.
Do tanga trzeba dwojga ,a tu jedno ma opory.
Nie byłam w podobnej sytuacji i nie wiem co doradzić,ale jedno wiem nic na siłę i z litości,bo taki związek nie ma szans.
Podobno czas leczy rany ,może i tu zaliczy.
31 lipca 2016 16:14 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

Aneriku-ja to widzę tak...On się emocjonalnie zaangażował, może i pochopnie a z twojej strony takiego uczucia nie ma-brałaś go na przetrzymanie, może nie chciałaś czuć się samotna, a i faktycznie miło, jak ktoś wesprze i podbuduje. Ja mu się nie dziwię, że tak reaguje-nie chce Cię stracić, kawałek czasu jednak się spotykaliście i pewnie on tak to odebrał, że już z nim będziesz. Czasem emocje bywają zwodnicze i nieprzewidywalne, to jest trudne. Może Ty sobie też go trochę idealizowalaś, wyobrazalaś sobie, że będzie tym, co walnie czasem pięscią w stół. A codzienność okazała się inna.On Ciebie zaakceptował w zwykłych sytuacjach, Ty się rozczarowałaś i co kluczowe, nie chciałaś dociec przyczyny takiego stanu rzeczy, nawiązać kanału porozumienia między wami. Myślę, ze proponowanie przyjażni w tej sytuacji to jak policzek dla niego-lepiej od razu powiedzieć jak jest, wtedy się pozbiera i kogoś sobie jeszcze znajdzie, ułoży sobie życie. Bo jak nie potrafiłabyś go znieść np. zasmarkanego na kanapie, umierającego od stanu podgorączkowego, to taka relacja faktycznie nie ma sensu.

Tina, trochę w tym prawdy jest ...w ty czasie potrzebowałam bardzo wsparcia....ale też zawsze dawałam od siebie też wsparcie.........my sie róznimy , jestem zaradną kobietą nawet jak mam mało ....., a on nie..........akceptowałam jego wady ......do czasu.....jak okazało się że jestem być może chora śmiertelnie....pisałam o tym kiedys........on był wtedy u mnie i zaeragował tak jak by to on potrzebował pomocy......zostawił ..mnie i wyjechał.......to prawda on nie znosi lekarzy i szpitali, ale o mnie w tym czasie nie myślał........wcale.......
Pomyśl  ,że on jest 8 lat starszy to nic nie znaczy.....przecież ja moge zachorować pierwsza......i co on w Polsce zrobi.....nie zna języka....jest niezaradny .... np swoje pranie nosi do prania i uprasowania.....je na mieście.....itd
Wiem powinnam przewidzieć taką sytuację wcześniej.......ale ja też jestem człowiekiem i popełniam błędy.......no cóż....
Poza tym myślę, że w prawdziwej miłości......trzeba pozwolić odejść.......
Były też inne sytuacje.........myslę, że on potrzebuje opiekunki.......tak jakby....... zawsze zbierał pieniądze na przyszłość....no niestety się pomylił......jestem jaka jestem, a pieniądze niczego nie zmienią uczuciowo.....
Najgorsze , że on już zaczął opróżniać swoje mieszkanie tak mi mówił...........
31 lipca 2016 16:21 / 3 osobom podoba się ten post
ivetta

Czytam i tak myślę ciężka sprawa.
Do tanga trzeba dwojga ,a tu jedno ma opory.
Nie byłam w podobnej sytuacji i nie wiem co doradzić,ale jedno wiem nic na siłę i z litości,bo taki związek nie ma szans.
Podobno czas leczy rany ,może i tu zaliczy.

ivetta, a jak ty byś postąpiła na moim miejscu...dajmy na to.....
Wiem na pewno, że do niego nie wrócę , ale trochę go rozumiem ...jest samotny...tylko dla czego strasznie mnie naciska tak jak bym była jego własnością.
Jedynie mam taką nadzieję , że skoro mówi o tym, że sobie odbierze życie to jednak tego nie zrobi......
31 lipca 2016 16:28 / 3 osobom podoba się ten post
anerik

Tina, trochę w tym prawdy jest ...w ty czasie potrzebowałam bardzo wsparcia....ale też zawsze dawałam od siebie też wsparcie.........my sie róznimy , jestem zaradną kobietą nawet jak mam mało ....., a on nie..........akceptowałam jego wady ......do czasu.....jak okazało się że jestem być może chora śmiertelnie....pisałam o tym kiedys........on był wtedy u mnie i zaeragował tak jak by to on potrzebował pomocy......zostawił ..mnie i wyjechał.......to prawda on nie znosi lekarzy i szpitali, ale o mnie w tym czasie nie myślał........wcale.......
Pomyśl  ,że on jest 8 lat starszy to nic nie znaczy.....przecież ja moge zachorować pierwsza......i co on w Polsce zrobi.....nie zna języka....jest niezaradny .... np swoje pranie nosi do prania i uprasowania.....je na mieście.....itd
Wiem powinnam przewidzieć taką sytuację wcześniej.......ale ja też jestem człowiekiem i popełniam błędy.......no cóż....
Poza tym myślę, że w prawdziwej miłości......trzeba pozwolić odejść.......
Były też inne sytuacje.........myslę, że on potrzebuje opiekunki.......tak jakby....... zawsze zbierał pieniądze na przyszłość....no niestety się pomylił......jestem jaka jestem, a pieniądze niczego nie zmienią uczuciowo.....
Najgorsze , że on już zaczął opróżniać swoje mieszkanie tak mi mówił...........

Anerik, jakkolwiek by na to nie patrzeć, to trzeba się zebrać w sobie i radykalnie tą realację zakończyć. To co napisałaś utwierdziło mnie tylko w tym przekonaniu. No, na pewno nie obędzie się bez reperkusji, ale trzeba się z tym liczyć.Życie.