W domu # 7

14 listopada 2016 10:40 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

A czemu wszędzie z buta,zaniechałaś egzaminu na prawko?

Chwilowo zniechałam.Do teorii 3x podchodziłam i dupa:( A w tej chwili mam za dużo spraw ważniejszych na głowie i nie mam czasu ani "weny" ,żeby solidnie przysiąść i sie uczyc ,o jazdach nie wspomnę:(Może wiosną się jakoś zmobilizuję.Teraz to niemozliwe:(
14 listopada 2016 10:45 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Chwilowo zniechałam.Do teorii 3x podchodziłam i dupa:( A w tej chwili mam za dużo spraw ważniejszych na głowie i nie mam czasu ani "weny" ,żeby solidnie przysiąść i sie uczyc ,o jazdach nie wspomnę:(Może wiosną się jakoś zmobilizuję.Teraz to niemozliwe:(

Co się odwlecze to nie uciecze...
14 listopada 2016 11:40 / 2 osobom podoba się ten post
michasia

Zostałam sama w domu.Wszyscy poszli do pracy i mąż też, któremu kanapek nie zrobiłam, ot gadzina ze mnie .Zaspałam mam katar i zwyczajnie zmęczona po niedzielnych wizytach .Dzisiaj urodziny najstarszej Wnusi /12 lat/ upieke Jej ulubiony piernik a na sobote torcik.

Skąd ja to znam?????
17 listopada 2016 10:36 / 12 osobom podoba się ten post
Witam po tygodniowym pobycie w domu. Oj zmiany zmiany u mnie. Dni szybko upływają na odwiedzinach schrowanych Naszych Mam. Tesciowa słabiutka ale troszkę lepiej niz było, Mama czeka kazdego dnia na moje odwiedziny .Ja jeszcze się nie odnalazłam w tych nowosciach. Mąż chodzi do pracy a ja czekam z obiadem:) Wtajemniczeni wiedzą ze mieszkam z Synowa i synem, wcześniej gotowałam dla wszystkich .Synowa wyszła z propozycją abysmy oddzielnie jedli bo oni wracają o innych porach i mój slubny też .Gotowałam pod nich a że moje "starocie "jest wychowany na tradycyjnej mojej kuchni /kapusta. golonka itp./a oni bardziej makaronowo, pizzcowo, , ryzowo i lekko. Dla mnie o niebo lepiej ale jak zwykle sama sobie robię problem w głowie .Ona wraca z pracy i biegusiem do swojej kuchni a u mnie zapach racuchów na cały dom.Czuję sie z tym żle ale muszę się przyzwyczaić.Jak wyjadę muszi tez przygarnąć męża ale to jeszcze trochę. Teraz idę robić mielone i znowu zapachy.Trudno taka wola "mojej Pani Synowej".Trzeba się przestawić.i być dla męza nie dla nich .On stara się aby wszystko było po mojemu,bo było po mojemu przez ponad 20 lat .On był tylko gościem.Jestem trochę przekorna z wadami /chyba jak każdy/ i też muszę się zmienic. Szczerze - to jeszcze nie wiem jak jest. Wiem że wnuki przyjezdzaja na wekend, ja musze torta zrobic dla 12letniej Wnusi i odwiedzić dzisiaj Nasze Kochane Mamusię.
17 listopada 2016 10:45 / 13 osobom podoba się ten post
michasia

Witam po tygodniowym pobycie w domu. Oj zmiany zmiany u mnie. Dni szybko upływają na odwiedzinach schrowanych Naszych Mam. Tesciowa słabiutka ale troszkę lepiej niz było, Mama czeka kazdego dnia na moje odwiedziny .Ja jeszcze się nie odnalazłam w tych nowosciach. Mąż chodzi do pracy a ja czekam z obiadem:) Wtajemniczeni wiedzą ze mieszkam z Synowa i synem, wcześniej gotowałam dla wszystkich .Synowa wyszła z propozycją abysmy oddzielnie jedli bo oni wracają o innych porach i mój slubny też .Gotowałam pod nich a że moje "starocie "jest wychowany na tradycyjnej mojej kuchni /kapusta. golonka itp./a oni bardziej makaronowo, pizzcowo, , ryzowo i lekko. Dla mnie o niebo lepiej ale jak zwykle sama sobie robię problem w głowie .Ona wraca z pracy i biegusiem do swojej kuchni a u mnie zapach racuchów na cały dom.Czuję sie z tym żle ale muszę się przyzwyczaić.Jak wyjadę muszi tez przygarnąć męża ale to jeszcze trochę. Teraz idę robić mielone i znowu zapachy.Trudno taka wola "mojej Pani Synowej".Trzeba się przestawić.i być dla męza nie dla nich .On stara się aby wszystko było po mojemu,bo było po mojemu przez ponad 20 lat .On był tylko gościem.Jestem trochę przekorna z wadami /chyba jak każdy/ i też muszę się zmienic. Szczerze - to jeszcze nie wiem jak jest. Wiem że wnuki przyjezdzaja na wekend, ja musze torta zrobic dla 12letniej Wnusi i odwiedzić dzisiaj Nasze Kochane Mamusię.

Michasiu przypomnij sobie jak Ty byłaś młoda. Każda ( chyba ) młoda kobieta chce mieć swoje życie we włąsnych rękach. Chce męża, a czyjegoś syna mieć dla siebie. Chce czuć, że jest wolna w nowych dla niej warunkach. Nie dziw się jej. Zresztą Ty ją rozumiesz, tylko masz przyzwyczajenia, ż których nie będzie Ci łatwo zrezygnować. Zrozum ją i uszanuj jej ochotę organizowania życia po swojemu a nie dostawania czegoś, czego nie chce. Napewno gotujesz świetnie ale może to wystarczy na niedzielny obiad. Jak sama napisałaś ona chce lżejszą kuchnię. Nie powinnaś się czuć zakłopotana. Wyjdż z własnej skóry, stań obok i przyjżyj się temu z boku. 
Dasz radę. Ja będę Ci kibicowała. Też mam syna. Narazie ma dziewczynę ale jek się ożeni będę się starała wycofać z jego życia. Moje miejsce musi zająć inna, młoda kobieta. Tak będzie łatwiej i prościej. To nie znaczy, że zniknę z jego życia. Samo życie a ja chcę mieć dobre stosunki z ewentualną synową. 
No  trzymam za Ciebie, bo to trudne troszkę. 
17 listopada 2016 10:54 / 8 osobom podoba się ten post
Mycha

Michasiu przypomnij sobie jak Ty byłaś młoda. Każda ( chyba ) młoda kobieta chce mieć swoje życie we włąsnych rękach. Chce męża, a czyjegoś syna mieć dla siebie. Chce czuć, że jest wolna w nowych dla niej warunkach. Nie dziw się jej. Zresztą Ty ją rozumiesz, tylko masz przyzwyczajenia, ż których nie będzie Ci łatwo zrezygnować. Zrozum ją i uszanuj jej ochotę organizowania życia po swojemu a nie dostawania czegoś, czego nie chce. Napewno gotujesz świetnie ale może to wystarczy na niedzielny obiad. Jak sama napisałaś ona chce lżejszą kuchnię. Nie powinnaś się czuć zakłopotana. Wyjdż z własnej skóry, stań obok i przyjżyj się temu z boku. 
Dasz radę. Ja będę Ci kibicowała. Też mam syna. Narazie ma dziewczynę ale jek się ożeni będę się starała wycofać z jego życia. Moje miejsce musi zająć inna, młoda kobieta. Tak będzie łatwiej i prościej. To nie znaczy, że zniknę z jego życia. Samo życie a ja chcę mieć dobre stosunki z ewentualną synową. 
No :przytula: trzymam za Ciebie, bo to trudne troszkę. 

Wszystkie teściowe powinny być jak ty Mycha,powinnaś napisać poradnik dla przyszłych teściowych,szczególnie dla mam synków.  Ja będe mieć zięcia,jeśli już i też nie będę się do niczego wtrącać.
17 listopada 2016 11:43 / 5 osobom podoba się ten post
Mycha

Michasiu przypomnij sobie jak Ty byłaś młoda. Każda ( chyba ) młoda kobieta chce mieć swoje życie we włąsnych rękach. Chce męża, a czyjegoś syna mieć dla siebie. Chce czuć, że jest wolna w nowych dla niej warunkach. Nie dziw się jej. Zresztą Ty ją rozumiesz, tylko masz przyzwyczajenia, ż których nie będzie Ci łatwo zrezygnować. Zrozum ją i uszanuj jej ochotę organizowania życia po swojemu a nie dostawania czegoś, czego nie chce. Napewno gotujesz świetnie ale może to wystarczy na niedzielny obiad. Jak sama napisałaś ona chce lżejszą kuchnię. Nie powinnaś się czuć zakłopotana. Wyjdż z własnej skóry, stań obok i przyjżyj się temu z boku. 
Dasz radę. Ja będę Ci kibicowała. Też mam syna. Narazie ma dziewczynę ale jek się ożeni będę się starała wycofać z jego życia. Moje miejsce musi zająć inna, młoda kobieta. Tak będzie łatwiej i prościej. To nie znaczy, że zniknę z jego życia. Samo życie a ja chcę mieć dobre stosunki z ewentualną synową. 
No :przytula: trzymam za Ciebie, bo to trudne troszkę. 

Jakie tam trudne :) Wystarczy się z kuchni ewakuować, co czynię z radością , jak syn z przyjaciółką przyjeżdża, a dziewczyna zamaszysta , dla wszystkich ugotuje :)

Nabijam się trochę, ale mi jakoś bezboleśnie przyszło to przestawienie się :) Może dlatego, że widzę , że mojemu dziecięciu  krzywda się  nie dzieje, nie jest jakiś znerwicowany i wycieńczony, a przyszła synowa to naprawdę fajna dziewczyna.
17 listopada 2016 11:56 / 9 osobom podoba się ten post
tina 100%

Jakie tam trudne :) Wystarczy się z kuchni ewakuować, co czynię z radością , jak syn z przyjaciółką przyjeżdża, a dziewczyna zamaszysta , dla wszystkich ugotuje :)

Nabijam się trochę, ale mi jakoś bezboleśnie przyszło to przestawienie się :) Może dlatego, że widzę , że mojemu dziecięciu :-) krzywda się  nie dzieje, nie jest jakiś znerwicowany i wycieńczony, a przyszła synowa to naprawdę fajna dziewczyna.

Ja tam też oglądam się ,żeby synowa ugotowała.W sumie to uzgadniam z nią co gotujemy jutro i która gotuje .Demokratycznie i po kolei.Synowa dobrze gotuje,wymyśla jakieś fajne potrawy,przystawki ,desery.Mnie już się za bardzo nie chce.Jakoś wytrzymuje synowa ze mną ,bo rzadko jestem i nie wtrącam się.
17 listopada 2016 12:17 / 9 osobom podoba się ten post
Trochę wam zazdroszczę tych synowych i gotowanych przez nie obiadków.
Niestety, żaden z moich "zuchów" nie kwapi się do ożenku. Taka moda.
Ja nie nalegam.
A z drugiej strony - ten błogi spokój...
Od czasu do czasu pogadam z jedynym pozostałym w domu "zuchem", piwko się wypije albo coś.
No i jest jeszcze psina.
Trochę przygnębiająca jest rozłąka z Panią Misiową. Krótkotrwała, ale zawsze - trzeba od czasu do czasu doglądnąć dobytku.
Dobrze, że swiat teraz taki mały - telefony, skajpy, whatsappy itd. pozwalają być blisko nawet na odległość.

A z codzienności, to po wczorajszej wymianie modemu mam szybszy internet, ale nie działa telefon stacjonarny.
Czekamy na naprawę. Kontakt z telefonicznym biurem obsługi dostarczył mi niezłej rozrywki i czas jakoś szybciej zleciał.

No i zawsze można "wskoczyć" na forum...
17 listopada 2016 12:57 / 9 osobom podoba się ten post
tina 100%

Jakie tam trudne :) Wystarczy się z kuchni ewakuować, co czynię z radością , jak syn z przyjaciółką przyjeżdża, a dziewczyna zamaszysta , dla wszystkich ugotuje :)

Nabijam się trochę, ale mi jakoś bezboleśnie przyszło to przestawienie się :) Może dlatego, że widzę , że mojemu dziecięciu :-) krzywda się  nie dzieje, nie jest jakiś znerwicowany i wycieńczony, a przyszła synowa to naprawdę fajna dziewczyna.

Tak się zastanawiam nad tą "krzywdą". W sumie to jak sam sobie wybierze, to niech potem sam sobie radzi. Widziałam taka mamę "wspierającą" swojego synusia. Rozpierdzieliła mu parę lat życia. Owszem jak poprosi to inna bajka ale i tak z rezerwą, bo przecież nie jestem z nimi wszędzie, nie ocenię sytuacji trafnie. To dwoje ludzi, któzy weszli w emocjonalny związek i niech sami sobie radzą. Będę się starała pomagać ale tylko wtedy jak mnie wyraźnie o to poproszą. 

17 listopada 2016 13:33 / 5 osobom podoba się ten post
Mycha

Tak się zastanawiam nad tą "krzywdą". W sumie to jak sam sobie wybierze, to niech potem sam sobie radzi. Widziałam taka mamę "wspierającą" swojego synusia. Rozpierdzieliła mu parę lat życia. Owszem jak poprosi to inna bajka ale i tak z rezerwą, bo przecież nie jestem z nimi wszędzie, nie ocenię sytuacji trafnie. To dwoje ludzi, któzy weszli w emocjonalny związek i niech sami sobie radzą. Będę się starała pomagać ale tylko wtedy jak mnie wyraźnie o to poproszą. 

Masz rację Mycha.....widziały gały co brały...nigdy się nie wtrącam. Niekiedy język mnie swierzbi, żeby swoje pięć groszy dołożyć ale jakimś cudem się opanowuje. Dzięki temu mam dobre relacje z zięciem. A jeśli mialabym stanąć po czyjejś stronie to stanelabym zawsze za zięciem....tego mnie nauczyła moja babcia.
17 listopada 2016 13:36 / 5 osobom podoba się ten post
ewa59

Masz rację Mycha.....widziały gały co brały...nigdy się nie wtrącam. Niekiedy język mnie swierzbi, żeby swoje pięć groszy dołożyć ale jakimś cudem się opanowuje. Dzięki temu mam dobre relacje z zięciem. A jeśli mialabym stanąć po czyjejś stronie to stanelabym zawsze za zięciem....tego mnie nauczyła moja babcia.

Coś w tym jest. Własne dziecko znające nas od "wiekó" łatwiej zniesie naszą krytykę. To przyszywane może czuć się gorzej w takiej sytuacji. Generalnie każdy ukłąda sobie życie jak chce a na szczęście trzeba zapracować  
17 listopada 2016 13:38 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Tak się zastanawiam nad tą "krzywdą". W sumie to jak sam sobie wybierze, to niech potem sam sobie radzi. Widziałam taka mamę "wspierającą" swojego synusia. Rozpierdzieliła mu parę lat życia. Owszem jak poprosi to inna bajka ale i tak z rezerwą, bo przecież nie jestem z nimi wszędzie, nie ocenię sytuacji trafnie. To dwoje ludzi, któzy weszli w emocjonalny związek i niech sami sobie radzą. Będę się starała pomagać ale tylko wtedy jak mnie wyraźnie o to poproszą. 

Widząc słowo "krzywda" to sobie pomyślałam tak: jeśli zrobi kuku mojemu dziecku, to mamusia bez wzywania wkroczy 

A tak serio, to zgadzam się z Tobą :)
17 listopada 2016 13:42 / 6 osobom podoba się ten post
tina 100%

Widząc słowo "krzywda" to sobie pomyślałam tak: jeśli zrobi kuku mojemu dziecku, to mamusia bez wzywania wkroczy :lol2:

A tak serio, to zgadzam się z Tobą :)

No tak, tylko oni będa sobie krzywdę robili a potem sie będa przepraszali. Raz pod kołdra a raz bez niej  I tak w kółko aż do znuszenia. Albo do starości. Oby tylko chcieli być ze sobą i te krzywdy wymyślać 
17 listopada 2016 13:44 / 9 osobom podoba się ten post
teresadd

Ja tam też oglądam się ,żeby synowa ugotowała.W sumie to uzgadniam z nią co gotujemy jutro i która gotuje .Demokratycznie i po kolei.Synowa dobrze gotuje,wymyśla jakieś fajne potrawy,przystawki ,desery.Mnie już się za bardzo nie chce.Jakoś wytrzymuje synowa ze mną ,bo rzadko jestem i nie wtrącam się.

Tak było i u mnie. Jak przyjezdzałam to uzgadniałysmy co na jutro / a przewaznie robiłam po ichniemu/ i przychodzili z pracy do mojej kuchni/swoją mają na górze/ syn ręcę zacierał i mówił jak to dobrze przyjśc na gotowe.Synowej też było wygodnie / pytałam sie po setki razy czy mam gotowac/.Powiem tylko że syn wszystko zjadliwy a synowa taka miastowa. delikatna /ale zaradna/ i nie zwyczajna domowych obiadków bo Jej mama też w ciagłym biegu była i robiła po szybkiemu.Żyjemy obydwie w "symbiozie" i wszelakie niejasnosci wyjasniamy na bieżąco.Szczęscie Ich jest moim szczęściem i będę kibicować w swoich garnkach ale rezerwą paru kotlecików nie pogardzi:) to wiem