Czytam Wasze opowieści o mijajacych dniach i myślę o tym, że od piątku do Was dołączę. Wracam na stare miejsce, ale czy będę tak entuzjastycznie opisywać swoje dni,jak ostatnio? Nie wiem. Nie było mnie tam 4 miesiące, demencja seniorki postępuje, o czym donosi mi obecna opiekunka. Co prawda ona jest tam pierwszy raz i tylko na miesiąc, więc w sumie nie ma porównania. Jak sama zresztą mówi, nie lubi pracować z demencyjnymi i chociaż wszystko jest ok, to na pewno nie chciałaby tam wrócić. Szkoda, bo chociaż znamy się tylko przez telefon, to obie czujemy, że dobrze by się nam razem pracowało. Ona nie ma cierpliwości do codziennych, tych samych pytań seniorki, ja ją mam i myślę, że bardzo dobrze sobie radzę, nie mam natomiast takiej siły fizycznej, potrzebnej przy seniorach wymagających pielęgnacji, z czym ona z kolei świetnie sobie radzi. Raczej nie spotkamy się więc na kolejnych zmianach czy w nowych miejscach.
Czas biegnie szybko, i to jeszcze jak, dni mijają na przyjemnisciach, spotkaniach, plotkach, zakupach. Powoli przygotowuję się do pakowania . Walizka jeszcze zamknięta, ale leżą już jakieś, podobnie jak u Werski, posegregowane rzeczy i lista tych, które koniecznie muszę zabrać. Trochę czasu jeszcze mam, wyjazd z Olsztyna w środę o 13:50. Przeraża mnie 20 godzin jazdy Sindbadem, ostatni raz jechałam tak 16 lat temu. Mogłam lecieć, ale lot jest już w poniedziałek i do czwartku włącznie plątałabym się M.pid nogami. M.ma zamówionego busa w nocy z czwartku ba piątek. Ja będę w czwartek ok południa na miejscu, zdążymy się poznać i popaplać.
Teraz spadam, bo kuliżanki już czekają, kolejną restauracyjkę przy plaży miejskiej trzeba odwiedzić :-)