Jak minął dzień 9

22 czerwca 2020 12:09 / 3 osobom podoba się ten post
Luke

Miałem prawie trzy godziny luzu... Dziadek dopiero wrócił, obiadek gotowy, ale poczekam do stałej pory, czyli do 12.30.Potem pauza do 16.30.Może dziś ogród, gdyby nie padało. I zostanie jeszcze osiem nocek. Aż żal z takiej szteli wracać. Jedno wiem, że chyba takiej mieć już nie będę... Ale kto wie:-)

Ale wracasz chyba co? Czy termin nie pasuje np?
22 czerwca 2020 13:17 / 4 osobom podoba się ten post
tina 100%

Ale wracasz chyba co? Czy termin nie pasuje np?

Wracam do swojej agencji, tu jestem jeszcze gościnnie
22 czerwca 2020 14:31 / 7 osobom podoba się ten post
Rano zakupy w dm , espresso , kwiaty . Teraz  później  , apteka , rundka do lasu ,  róże CD , . Walizka wyciągnięta
22 czerwca 2020 15:08 / 5 osobom podoba się ten post
Odebraliśmy auto pdp z serwisu, szybko się uwinęli. Jak jechaliśmy "do" to dziadek uważał, żebym sie nie zgubiła bo przecież drogi nie znam. Wracał pdp. A jak wracaliśmy już na dwa samochody to chciał mnie, łobuz jeden  zgubić. Nie dałam się, siedziałam mu na ogonie uparcie. Tylko w jednym miejscu, przy krętych zjazdach zwolniłam, dziadek nie. Kurde pirat  Ale to już prawie przed samym zjazdem do domu było. 
22 czerwca 2020 15:12 / 3 osobom podoba się ten post
Mycha

Odebraliśmy auto pdp z serwisu, szybko się uwinęli. Jak jechaliśmy "do" to dziadek uważał, żebym sie nie zgubiła bo przecież drogi nie znam. Wracał pdp. A jak wracaliśmy już na dwa samochody to chciał mnie, łobuz jeden :smiech3: zgubić. Nie dałam się, siedziałam mu na ogonie uparcie. Tylko w jednym miejscu, przy krętych zjazdach zwolniłam, dziadek nie. Kurde pirat :boi sie: Ale to już prawie przed samym zjazdem do domu było. 

Słowem.... miszcz z Ciebie
22 czerwca 2020 15:24 / 5 osobom podoba się ten post
Luke

Słowem.... miszcz:jade: z Ciebie:smiech3:

Miszcz nie jestem, bardziej uważam niz dziadek. No ale pruć 100 na wąskiej drodze, pod i z górki to on potrafi. Ja lubię jeździć ale aż taki wariat jak dziadek to nie jestem. On ma "cięższą" nogę niż ja. On bardzo pewnie jeździ, pomimo wieku. Jestem zaskoczona. 
22 czerwca 2020 16:40 / 3 osobom podoba się ten post
No wiem, że nie
Ja też nie wariuję, nawet na autostradach nie szarżuję. 
22 czerwca 2020 17:55 / 4 osobom podoba się ten post
Mycha

Miszcz nie jestem, bardziej uważam niz dziadek. No ale pruć 100 na wąskiej drodze, pod i z górki to on potrafi. Ja lubię jeździć ale aż taki wariat jak dziadek to nie jestem. On ma "cięższą" nogę niż ja. On bardzo pewnie jeździ, pomimo wieku. Jestem zaskoczona. 

W oczach mi staneła jazda po serpentynach przez Odenwald. To już było parę latek temu- opisywalam to tu, ale do dziś mam traumę  z tej serpentynowej inicjacji 
Ale ograniczenie prędkości bylo 100 km/h. Niemcy poruszali się tam swobodnie.
23 czerwca 2020 18:57 / 5 osobom podoba się ten post
Upłynął na trzymaniu kciuków, bo jeden syn miał egzamin zawodowy rano, drugi po południu. Jutro maturzysta ma fizykę rozszerzoną- to kciuki dalej pracują , a w piątek zawodowy praktyczny i będzie już technik mechatronik. A w przyszły wtorek młodszy będzie miał zawodowy praktyczny- i wtedy sezon egzaminów zakończony!  A potem wyniki i rekrutacja...
Walizki wyciągnięte, pakować się zaczęłam, już prawie wszystkie zakupione duperele schowane. Jeszcze miejsce jest, można skoczyć coś dokupić Ale już dość!
Obgadałam już z takim pracownikiem i zarazem pomocą od wszystkiego (ogród i pies na jego głowie, drobne naprawy) piątkowe popołudnie- będzie w pracy te 2-3 godziny pomiędzy moim wyjazdem a przyjazdem młodego. Jakoś tak lepiej się czuję, jak przekazuję podopiecznego, a nie zostawiam... Stosujemy ten system z naszymi rodzinnymi dziećmi- jak jest duża grupa i trochę się tych małolatów kręci, to zawsze ktoś ma na oku konkretne dziecko, a jak chce coś innego robić, to komuś je przekazuje. Zaczęło się to od moich dzieci i tak nam zostało. Od czasów, gdy spędzaliśmy gromadnie czas nad jeziorem Hańcza- najgłębszym w Polsce. System działa do tej pory. Dzieci nowe jeszcze dochodzą- najmłodszy teraz ośmiomiesięczny Adaś. Kuzynów jest tak dużo, że niektórzy wnuków się doczekali, a inni jeszcze dzieci rodzą Jest nas 26 sztuk...
23 czerwca 2020 19:34 / 4 osobom podoba się ten post
Upaly mnie wykończąAM jeszcze róże do obcięcie ale chyba poczekam do 21 . Pakowanie rozpoczęte
23 czerwca 2020 20:50 / 4 osobom podoba się ten post
Dzień minął na dopieszczeniu opalenizny 
23 czerwca 2020 21:09 / 4 osobom podoba się ten post
Róże na jutro tez jeszcze  mam Hilfr
23 czerwca 2020 21:55 / 3 osobom podoba się ten post
Malgoszg

Dzień minął na dopieszczeniu opalenizny :-)

Jutro ja tym się też muszę zająć bo zaczynam być blada. W czwartek całkowicie nie będę mieć czasu . Sprzątanie i pakowanie mnie czeka. 
24 czerwca 2020 09:05 / 7 osobom podoba się ten post
Noo, lokatorka strychu nie zdecydowała się na wyprowadzkę. Wraca cholera jedna z "łajdactwa" i codziennie dwa razy ją słyszę - jak wchodzi i jak wychodzi. Wolałabym żeby to kot był, ale one nie mają po pierwsze konieczności zamieszkiwania pustych strychów, a po drugie stąpają cichutko. Kuna tak nie ma, klucha jedna ma ciężki chód  i lubi chyba robić rumor. A na dodatek ma swoje legowisko centralnie nad moim łóżkiem  słyszę ją dokładnie. No i co począć, trzeba zaakceptowac lokatorkę  
24 czerwca 2020 09:26 / 6 osobom podoba się ten post
Mycha, witaj w klubie! Może nie aż tak głośno, ale też coś w ścianie, czy nad nią tuż przy moim łóżku hałasuje. A tam wiem, że nic nie ma, nikt nie chodzi, nawet drzewa rosną dalej. To się do towarzystwa jakiegoś trzeba było przyzwyczaić.
 
Po kilku miesiącach bezczynności podopieczny łaskawie przyznał, że jednak ćwiczenia mają sens (rehabiltantka tylko zaczęła przychodzić i koronawirus się pojawił). Dobrze, że te kilka ćwiczeń opisała, jak miałam tylko pilnować trochę- proste są. A teraz nie będzie jak pokazać młodemu, może z tych  karteczek wyłapie co i jak. Albo niech zapłacą, mają pieniądze i niech przychodzi, zamiast czekać na receptę. Bo jak tak dalej pójdzie, to z balkonikiem po domu będzie musiał chodzić...
 
Wczoraj tak na niego patrzyłam i myślałam o starości. Czemu nie mogła być trochę bardziej sprawna, po co ludzie mają się tak męczyć. Przypomniała mi się teściowa kuzyna, bardzo dobrze zaopiekowana przez nich, która 6 lat przeleżała poskręcana u nich w domu- właściwie bez kontaktu. Zawsze miałam wątpliwości w takich przypadkach, nie wiem. Bardzo to trudne. Pierwsza moja podopieczna też leżała kilka lat bezwładna, głównie w sufit patrzyła, albo w ścianę, jak ją przewracałam. Na telewizor z rzadka zerkała, chyba tylko jak bajki leciały. Ale jak widziała córki (też nie za często), to się cieszyła. Jak jej przynosiły durne- wg. mnie- prezenty- to też się cieszyła. A to był np. srebrny łańcuszek z zawieszką, gdzie potrzebna była specjalistyczna poduszka- tak dla przykładu. Ale ona się cieszyła- to też ważne. Kontakt w sprawach podstawowych był. Ale w przypadku teściowej mego kuzyna- nie wiem. Boję się w takich przypadkach, że taka osoba czuje dyskomfort, o którym nie może dać znać i jeszcze bardziej się przez to męczy...