Wietrznie, ponuro,więc też na godzinkę zaległem w łóżku. Wystarczy, że ułożę się na lewy bok i za kilka minut się tracę. Czy to po południu, czy wieczorem.
Tak poza tym wszystko ok. Spokój. Miła atmosfera. Cieszę się, że dziadek przyjmuje tabletki (ma ich tylko trzy rano). Przez tydzień kolega wrzucał jemu tabletki do miseczki z mlekiem i płatkami. Ok, ale dobre to jest pod warunkiem, że podopieczny wszystko z tej miseczki zje i wypiję. Ale tu tak nie było i nie jest. Zacząłem mu rozpuszczać tabletki w małej ilości wody i przed śniadaniem na dwa łyki wypił to. Z rozpuszczonymi tabletkami, więc super. Gdy byłem u hrabiego, to tłukłem te tabletki i pokruszone dawałem na chleb, pod masłem.
Trzeba więc sobie jakoś radzić. Dziadek czuje się lepiej, wrócił apetyt itd. Może za jakiś czas znów się da przenieść przy pomocy liftu na wózek? Pożyjemy, zobaczymy.