Nasze podróże, ulubione miejsca

17 kwietnia 2016 11:56 / 4 osobom podoba się ten post
Relacja z wczorajszego dnia w Düsseldorf.
To miasto mnie nie zachwyciło. Starego miasta właściwie nie ma - jest rynek, ale taki nie bardzo - zdjęcie z pomnikiem. Z tej strony, co jest ratusz i pomnik to jeszcze w miarę, ale z drugiej jakieś nowe budynki podostawiane i to się gryzie. Na niby starym mieście trochę jest starych kamienic, ale niewiele - chyba miasto było bardzo zniszczone podczas wojny, bo w większości są nowe budynki. Mogli też w starym stylu odbudować, ale najwidoczniej tak nie zrobili. 
Są wielkie ulice handlowe, ogromne domy towarowe, ekskluzywne sklepy na Alejach Królewskich, ale też co chwilę jakieś przebudowy, roboty drogowe i efekt tym na pewno też jest zepsuty. 
Jedyne co mi się podobało to miejscówka nad Renem. Tam są szerokie promenady, pełno knajpek, stateczki wycieczkowe pływają - widać, że rzeka żyje. 
Zjadłam falafele u Irańczyka i jak niemal zawsze w Niemczech były pyszne. U nas jak jem niby też u kolorowych, to jednak tak nie smakują. Może w Niemczech więcej ludzi je je i są świeże. Nie wiem. Na końcu była kawa i fajeczki w Starbucksie. 

17 kwietnia 2016 13:27
Nigdy nie jadłam kotlecików falafele, może warto kiedyś spróbować
Z czym to się podaje ? Pieczywo, ziemniaki czy cosik innego ?
17 kwietnia 2016 13:34
wichurra2

Relacja z wczorajszego dnia w Düsseldorf.
To miasto mnie nie zachwyciło. Starego miasta właściwie nie ma - jest rynek, ale taki nie bardzo - zdjęcie z pomnikiem. Z tej strony, co jest ratusz i pomnik to jeszcze w miarę, ale z drugiej jakieś nowe budynki podostawiane i to się gryzie. Na niby starym mieście trochę jest starych kamienic, ale niewiele - chyba miasto było bardzo zniszczone podczas wojny, bo w większości są nowe budynki. Mogli też w starym stylu odbudować, ale najwidoczniej tak nie zrobili. 
Są wielkie ulice handlowe, ogromne domy towarowe, ekskluzywne sklepy na Alejach Królewskich, ale też co chwilę jakieś przebudowy, roboty drogowe i efekt tym na pewno też jest zepsuty. 
Jedyne co mi się podobało to miejscówka nad Renem. Tam są szerokie promenady, pełno knajpek, stateczki wycieczkowe pływają - widać, że rzeka żyje. 
Zjadłam falafele u Irańczyka i jak niemal zawsze w Niemczech były pyszne. U nas jak jem niby też u kolorowych, to jednak tak nie smakują. Może w Niemczech więcej ludzi je je i są świeże. Nie wiem. Na końcu była kawa i fajeczki w Starbucksie. 

Jest Polski Instytut i ekskluzywny Polski sklep w najdrozszych bulwarach i bardzo dużo Polskosci ...........
17 kwietnia 2016 14:05
piotrpan

Jest Polski Instytut i ekskluzywny Polski sklep w najdrozszych bulwarach i bardzo dużo Polskosci ...........

A właśnie - zapomniałam opisać.
Więc idę sobie przez rynek, a z jednej strony taka kamienna ława pod zadaszeniem jest. Idę i widzę, że menele tam sobie miejscówkę zrobiły, a że droga mi akurat obok nich wypadała, to nie omijałam szerokim łukiem. Menele były straszne, takie już bez zębów, z tobołkami i flaszkami porozstawianymi. Przechodząc obok usłyszałam, że po polsku sobie kurwują. Nie powiem, że mi się miło zrobiło na dźwięk polskiej mowy:)

Jaki to sklep ten polski?
17 kwietnia 2016 14:09 / 2 osobom podoba się ten post
bieta

Nigdy nie jadłam kotlecików falafele, może warto kiedyś spróbować :-)
Z czym to się podaje ? Pieczywo, ziemniaki czy cosik innego ?

Zawsze biorę we fladenbrot, czyli takiej jakby tortilli. Tak jak kebab - sałata, pomidor, ogórek, jakiś sos plus falafele.
Można też na talerzu wziąć albo same, albo z sałatką i pieczywem. Jak kto chce.
 Chociaż nawet w Niemczech nie smakują one tak jak w Betlejem, gdzie je poraz pierwszy jadłam. Tam stoją na każdym rogu sprzedawcy w kotłami i na bieżąco świeże robią i smażą. Dostaje się je wtedy do tytki, a u niektórych też jest opcja w bułce chyba.

Następnym razem spróbuję u Irańczyka hummus, bo w Niemczech jeszcze nie jadłam. Jadłam jedynie taki w Polsce ze słoika, ale myślę że taki w knajpie ma o wiele lepszy smak. 
17 kwietnia 2016 17:55
piotrpan

Jest Polski Instytut i ekskluzywny Polski sklep w najdrozszych bulwarach i bardzo dużo Polskosci ...........

Ooo - znalazłam z polskich sklepów to Lilou - no ale on nie na bulwarach, tylko w jednej z uliczek starego miasta. 
I Lilou nie jest raczej ekskluzywne, przynajmniej nie w Polsce, więc pewnie chodzi Ci o inny sklep.
Czekam:)
02 lipca 2016 11:41 / 5 osobom podoba się ten post
wichurra

Zdaję relację z wczorajszej wycieczki. Może ktoś będzie w moich rejonach (Schleswig-Holstein) i skorzysta. Pojechaliśmy z dziadkiem do Laboe - miejscowość leży na samym wylocie Fjordu Kilońskiego (w kierunku Bałtyku), według Wikipedii leżey już nad Bałtykiem, ale jakoś fal takich jak w morzu tam nie widziałam. Tutaj mapa: 
 
https://maps.google.pl/maps?biw=1366&bih=643&q=laboe&bav=on.2,or.r_cp.r_qf.&bvm=bv.47810305,d.Yms&um=1&ie=UTF-8&hl=pl&sa=N&tab=wl
 
Znajduje się tam mauzoleum poświęcone marynarce i ludziom, którzy na morzu zginęli. Jest tam taka duża wieża, która ma być pominikiem upamiętniającym te ofiary. Można na nią wjechać i podziwiać widoki. Jest tam również muzeum przedstawiające historię niemieckiej marynarki wojennej. Pokazane są modele statków, na wielkich podświetlanych tablicach opisane są najważniejsze wydarzenia historyczne. Ale to wszystko mniej było dla mnie ciekawe (może to bardziej dla facetów) niż największy moim zdaniem hit - U-Boot, którego można zwiedzać. Tylko 4 niemieckie łodzie podwodne z czasów wojny się zachowały. Jeden stoi w Chicago, jeden w Anglii, jeden w Bremenhaven i właśnie w Laboe. U-Booty zawsze mnie fascynowały i miałam w końcu okazję w takim siedzieć:)
Nie będę dużo opisywała, bo to nudne - pokażę zdjęcia. 
 

 

Moje ukochane Laboe... tyle pieknych wspomnien ;) jedna z piekniejszych miejscowosci nad Zatoka Kilonska. Heikendorf tez bardzo mi sie podobal... a 2 U-Boot w Bremerhaven ( wlasnie sie tam wybieram i czytalam). A tak nawiasem mowiac mialam kiedys pacjenta z demencja , ktory sluzyl w czasie wojny na U-Boot i cale noce spedzalam razem z nim pod woda ;) Nauczylam sie wszystkich komend ;)
02 lipca 2016 18:11 / 3 osobom podoba się ten post
ORIM

Zamek Frýdlant – gotycki, przebudowany w okresie renesansu zamek położony w północnej części Czech, tuż przy granicy z Polską, w kraju libereckim, 24 kilometry na północ od Liberca i 12 kilometrów od granicy polsko-czeskiej
 
 
 

ha, właśnie dzisiaj tam byłam. mega extra wrażenia!
26 września 2016 14:22 / 10 osobom podoba się ten post
Polecam przejazd pętlą bieszczadzką właśnie teraz na początku października. Coś pięknego....wspaniałe wrażenia i niesamowite kolory....i herbatę z prądem w Siekierezadzie w Cisnej.
26 września 2016 21:19 / 2 osobom podoba się ten post
ewa59

Polecam przejazd pętlą bieszczadzką właśnie teraz na początku października. Coś pięknego....wspaniałe wrażenia i niesamowite kolory....i herbatę z prądem w Siekierezadzie w Cisnej.

Bieszczady to jedyne miejsce w Polsce gdzie mnie jeszcze nie poniosło.Jakoś tak wyszło
Może wiec za rok się uda
26 września 2016 21:27 / 2 osobom podoba się ten post
ORIM

Bieszczady to jedyne miejsce w Polsce gdzie mnie jeszcze nie poniosło.Jakoś tak wyszło :-(
Może wiec za rok się uda

Orim, wybierz się tam bo warto. 
26 września 2016 23:07 / 7 osobom podoba się ten post
ORIM

Bieszczady to jedyne miejsce w Polsce gdzie mnie jeszcze nie poniosło.Jakoś tak wyszło :-(
Może wiec za rok się uda

Ja rowniez polecam, mam trzy ukochane miejsca w Polsce........Bieszczady, Bieszczady i Bieszczady......od wczesnej wiosny, zielonej taka zielenią jakiej nie znam gdzie indziej, do jesieni kolorowej......Ewa zgadzam sie a Tobą, widoki niedoopisania.
26 września 2016 23:14 / 5 osobom podoba się ten post
mój kolega śpiewa sobie tak: na Bieszczady na Bieszczady nie ma rady, chciałoby się pokowboić a tu trzeba krowy doić , zaczyna się własnie złota jesień w Bieszczadach, dzisiaj, kiedy podniosła się poranna mgła, był piękny, przejrzysty dzień, myślę, ze z góry nad Postołowem k/Leska widać było połoniny, liście są prawie złote, jeszcze ze 2 tyg. takiej pogody i się zacznie....
27 września 2016 01:02 / 4 osobom podoba się ten post
ORIM

Bieszczady to jedyne miejsce w Polsce gdzie mnie jeszcze nie poniosło.Jakoś tak wyszło :-(
Może wiec za rok się uda

Jedź koniecznie! Ostatni Sylwester spędziłam w Bieszczadach, pięknie było, choć prawdę mówiąc, wolałabym bawić się w Krakowie ;).Wynajęliśmy cały dom (tzn. znajomi wynajęli, ja zawsze wpadam na gotowe :D) w Strzebowiskach. Miejsce super, warunki komfortowe, było mroźno, choć śniegu nie było. Widoki piękne.Wleźliśmy na Tarnicę (tam niestety był śnieg i zimno było jak cholera) i byliśmy na Słowacji w muzeum Andy Warholahttp://slovakia.travel/pl/muzeum-sztuki-nowoczesnej-a-warhola-medzilaborcePS, mam nadzieję, że w tym roku nie wywiozą mnie na takie odludzie ;), ale polecam bardzo.
27 września 2016 12:17 / 1 osobie podoba się ten post
salazar

Jedź koniecznie! Ostatni Sylwester spędziłam w Bieszczadach, pięknie było, choć prawdę mówiąc, wolałabym bawić się w Krakowie ;).Wynajęliśmy cały dom (tzn. znajomi wynajęli, ja zawsze wpadam na gotowe :D) w Strzebowiskach. Miejsce super, warunki komfortowe, było mroźno, choć śniegu nie było. Widoki piękne.Wleźliśmy na Tarnicę (tam niestety był śnieg i zimno było jak cholera) i byliśmy na Słowacji w muzeum Andy Warholahttp://slovakia.travel/pl/muzeum-sztuki-nowoczesnej-a-warhola-medzilaborcePS, mam nadzieję, że w tym roku nie wywiozą mnie na takie odludzie ;), ale polecam bardzo.

o widzisz !!! Sylwester !!! o tym nie pomyślałem