Czy jest tu opiekunka, która pojechała bez znaj. języka?

26 listopada 2015 14:45 / 1 osobie podoba się ten post
ryba

Po prostu wyjaśnilam:), bo wiem,że ja czasami pisze skrótowo, szybciej myśle niż mówie:) A do De narazie nie moge jechac, a miałam kilka bardzo fajnych propozycji( krótkie zlecenia, bez świąt i za niezłą kase), no niestety:(

No właśnie Rybko , po co się tłumaczysz ( mi ) , przecież to nie ma sensu ......i tak nie zrozumiem
26 listopada 2015 15:16 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

No właśnie Rybko , po co się tłumaczysz ( mi ) , przecież to nie ma sensu ......i tak nie zrozumiem :-):-):-)

Oj, Basiu :):)
26 listopada 2015 18:45 / 1 osobie podoba się ten post
ryba

Oj, Basiu :):)

Ten wezme, bo krotszyChodzi mi o ostatnie zdanie w tym dlugim. O SzwabiiPo 16latach pracy w DE wyladowalam w SzwabiiWczesniej bylam ponad 4lata w Berlinie, 2lata w okolicach Frankfurtu i blisko dziesiec lat w okolicach Kolonii. W Szwabii mieszkam juz ponad dwa lata i do dzisiaj tych choler nie rozumiem jak mi sie w dialekcie rozbujaja... Dobra, duzo do czynienia z dialektem nie mam, bo moje niemieckie przyjaciolki przyjezdne sa(jedna z Bawarii, druga z Pfalz) a moi PDP albo niegadatliwi, albo tez "obcy", ale czasem zdarza mi sie jednak z tubylcami kontakty miec. I wszystko pieknie, poki sie nie rozkreca... Jak przyspieszaja to moj mozg sie wylacza i rozumiem tyle co nic
06 grudnia 2015 22:51 / 2 osobom podoba się ten post
Zgadzam się jak najbardziej :) ale powiem szczerze, że bez jakichkolwiek podstaw języka to ja bym chyba nie zaryzykowała. Nie wiem, ale różne sytuacje mogą się wydarzyć w końcu jesteśmy w pracy za granicą...jeszcze jak wyjeżdżasz z agencji, to wiesz, że zadzwonisz do nich i Ci pomogą, ale tak na czarno? Nigdy, bym nie zaryzykowała.. Wiem, że czasem nie ma wyjścia, i idzie się na żywioł ale jednak coś można zrobić przed wyjazdem. Wiem, że nigdy nie nauczymy się języka, tak jak w pracy bo ja tez szybko tam opanowałam. Jest teraz na prawdę sporo możliwości, ja uczyłam się słówek przez Internet, poza tym wykupiłam sobie kurs online, więc słuchałam i powtarzałam po niemiecku podstawy. No i tak jak pisałam, mi Agencja pomogła, bo dostałam od nich skrypty praktyczne dla opiekunki. Z tym wyjechałam a resztę nabyłam w praktyce :)
07 grudnia 2015 10:34 / 4 osobom podoba się ten post
Bogusia09

Zgadzam się jak najbardziej :) ale powiem szczerze, że bez jakichkolwiek podstaw języka to ja bym chyba nie zaryzykowała. Nie wiem, ale różne sytuacje mogą się wydarzyć w końcu jesteśmy w pracy za granicą...jeszcze jak wyjeżdżasz z agencji, to wiesz, że zadzwonisz do nich i Ci pomogą, ale tak na czarno? Nigdy, bym nie zaryzykowała.. Wiem, że czasem nie ma wyjścia, i idzie się na żywioł ale jednak coś można zrobić przed wyjazdem. Wiem, że nigdy nie nauczymy się języka, tak jak w pracy bo ja tez szybko tam opanowałam. Jest teraz na prawdę sporo możliwości, ja uczyłam się słówek przez Internet, poza tym wykupiłam sobie kurs online, więc słuchałam i powtarzałam po niemiecku podstawy. No i tak jak pisałam, mi Agencja pomogła, bo dostałam od nich skrypty praktyczne dla opiekunki. Z tym wyjechałam a resztę nabyłam w praktyce :)

Podpisuje się pod tym,jak wyjeżdzałam to zła byłam na te dziewczyny co już jeżdziły i jako tako znały język że takie mądrzyckie,a jak któraś mi mówiła że bez znajomości jezyka nie jedz to byłam wściekła,teraz z perspektywy czasu myśle że jednak miały rację,dla własnego komfortu psychicznego trzeba coś kumać ineczej naprawdę jest ciężko,ja przed wyjazdem dużo sama sie uczyłam potem skorzystałam z kursu językowego jakieś podstawy kali jeśc kali pić miałam,więc dla tych które mają wyjechać bez znajomości językowych namawiam do uczenia się przynajmniej podstaw,naprawdę warto jest o wiele lżej i naprawdę się nie wymądrzam.
07 grudnia 2015 12:39
Malina

Podpisuje się pod tym,jak wyjeżdzałam to zła byłam na te dziewczyny co już jeżdziły i jako tako znały język że takie mądrzyckie,a jak któraś mi mówiła że bez znajomości jezyka nie jedz to byłam wściekła,teraz z perspektywy czasu myśle że jednak miały rację,dla własnego komfortu psychicznego trzeba coś kumać ineczej naprawdę jest ciężko,ja przed wyjazdem dużo sama sie uczyłam potem skorzystałam z kursu językowego jakieś podstawy kali jeśc kali pić miałam,więc dla tych które mają wyjechać bez znajomości językowych namawiam do uczenia się przynajmniej podstaw,naprawdę warto jest o wiele lżej i naprawdę się nie wymądrzam.

Podpisuję się pod Tobą obiema rękami .
07 grudnia 2015 13:06 / 1 osobie podoba się ten post
Tak, to racja. bez znajomości języka ciężko. Ale czasem człowiek ma nóż na gardle.
07 grudnia 2015 21:45 / 4 osobom podoba się ten post
Wyjechałam bez znajomosci jezyka!!No moze pare słowek ktorych nawet nie licze,nie mowie ze było łatwo,ale jak ktos chce bedzie uczył sie ja sie uczyłam słuchowo,i rozmawiajac powtarzałam to co do mnie mowiono lub co do pdp pflegedinst a co sie na przekrecałam!Jeszcze nie umie wszystkiego, z czytanie słabo i pisownia no i wszystki słowek nie znam wiadomo nie jestem maszyna!!Ale dogaduje sie bez wiekszych problemow.Uczyłam sie bo chciałam rozumiec co mowia o mnie itp.Ale miłam to szczescie ze zona mojego pdp tak potrafiła tłumaczyc ze nie szło nie zrozumiec,teraz to i ona juz starsza o 5 lat prawie jak zaczełam do nich jezdzic pewnie ze dalej tłumaczy tak samo ale sama zapomina,i teraz nie miałaby takiej cierpliwosciAle tak warto chociaz podstawe umiec !!!Wiem jak ciezko sie uczy w domu nic mi do głowy nie wchodziło!! Ale pewnie gdybym miała drugi raz taka decyzje podjac ,tez bym wyjechała jak za pierwszym razem do odwaznych swiat nalezy
07 grudnia 2015 22:04 / 4 osobom podoba się ten post
Jestem bardzo odwazna, bardzo, ale w zyciu bym nie wyjechała bez znajomocsi jezyka. Marnej, bo marnej, ale jednak i bez kompleksów. Nawet w moim suahili :D:D zdazyło mi sie dziadka (pierwszy podopieczny) opierniczyc jak trzeba było. To był fajny dziadzio i załuje ze znajomosc jezyka nie pozwoliła mi na blizszy kontakt. Umarł bidulek, zanim mi sie jezyk rozwiązał .
07 grudnia 2015 22:12 / 6 osobom podoba się ten post
Juz kiedys wypowiadalam sie w tym temacie.Ale wraca co jest zupelnie naturalne.Powtorze krociutko,Tak ponad 5 lat temu wyjechalam pracujac na umowe bez okreslonego czasu-na urlopie wypoczynkowym -do opieki-na czarno-dorobic -zamiast np. na jablka ,czy szparagi-praca na czarno-1 miesiac-wracajac do tego miejsca wspomnieniami to warunki dobre,porownujac inne zlecenia firm ktore przezylam-ale wracajac do tematu-bez jezyka -przezylam ,horror,,kazde twarde slowo niemieckie juz wydawalo mi sie ze cos zle o mnie mowia,.......nie zrozumienienie podstawowych slow,przedmiotow domowych, oj to byl koszmar-naturalnie zaplacilam ,,frycowe,,-nadrabialam sprzataniem-ha,ha, wrecz generalnymi porzadkami-co mi to dalo-po powrocie do kraju-wzielam sie za nauke jezyka-i minal miesiac jak zlozylam wypowiedzenie na porozumienie stron-nawet nie czekalam na czas obowiazujacy mi wypowiedzenia.i nastepnego dnia wyjechalam na pierwszy kontrakt.Tak reasumujac -desperacja sprawia ze rzucamy sie na gleboka wode i tylko odwazni i zmotywowani utrzymaja sie bez jezyka podstawowego.a czas pracy-praktyki plus niewielki czas na doskonalenie-szlifowanie dziala na korzysc-wiec odwagi zycze-i co wazne nie wsydzic sie mowic,mowic,mowic
07 grudnia 2015 22:12 / 3 osobom podoba się ten post
Jadwiga3

Tak, to racja. bez znajomości języka ciężko. Ale czasem człowiek ma nóż na gardle.

Właśnie, jak się ma nóż na gardle to tym bardziej trzeba się uczyć.....przynajmniej same słówka.....dziennie pięć ......młodsi i 10......
Firma to jednak sprawdza język.......chyba, że na czarno i przy koleżance która przez tydzień poduczy......
08 grudnia 2015 08:43 / 3 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Ostatnie zdanie w moim poście to był zwyczajny  sarkazm Rybeńko :-)...Pisałam też o kobitkach , które przyjeżdżały po ekspresowym kursie , pewne siebie , że dadzą sobie radę , bo egzamin zdały .....Uwierzcie mi , czy nie uwierzcie to już dla mnie rybka ( :-):-):-) ) , ale gdyby te panie przyjechały bez ukończenia tego kursu a z chęciami nauczenia się czegoś samemu ,byłoby lepiej a trafiały się takie mądrale , które twierdziły , że już im więcej nauki nie potrzeba , bo posiadają zaświadczenie ukończenia w/w ! Miałam zmienniczkę ( ok. 3lat temu ) , która w pierwszej chwili mnie wk...denerwowała , bo czasu było mało a ona w kajeciku zapisywała wszystko co mówię po niemiecku i kazała jeszcze raz powtórzyć jeśli nie zdążyła zapisać . Po powrocie z urlopu ( 4 tyg. ) powiedziałam jej , że miałam nerwa jak to pisała , ale pochwaliłam za chęć łapania języka a zła byłam tylko dlatego , że nasz czas na przekazanie to był kilka godzin ......Często o niej myślę , kontaktu już nie mamy , ale jestem pewna , że dziś zapitala po niemiecku jak mały Peterek . 
Niedawno jedna koleżanka zarzuciła mi , że ja jestem za bardzo związana , ośmielona z rodziną PDP-nej , że niepotrzebnie z nimi gadam a później stwierdziła,że ja to płynnie mówię . Moja odpowiedź była prosta : gadam , bo jestem z tych małomównych inaczej a przy okazji się uczę . Jak palnę coś nie tak to mają " prikaz " mnie poprawiać .Jak mam jakieś wątpliwości to pytam , czy mam tak , czy inaczej powiedzieć i nawet podczas tych krótkich wizytacji mogę się czegoś nowego nauczyć . Koleżanka coś pisała , że nie jest poważnym ( nie dokładnie ) wyjeżdżać do pracy bez podstaw ( ??? ) , może poważnym to nie jest , ale jak ktoś się odważy i ma chęci do nauki na miejscu to da sobie radę lepiej niż ktoś zarozumiały po jedno, czy dwumiesięcznym kursie i uważający , że już wszystkie rozumy pozjadał .....nooooo ! przecież jest dobrze " zmechanizowany " laptopa posiada a w laptopie translator jest a dlaczego ma nie być ? :-)    

Takie naturalne zjawisko Basiu opisujesz, odnośnie użycia tego, czego się nauczyło na kursie. Tu jak najbardziej zaczynają się schody, bo ktoś, kto wcześniej nie miał okazji używać języka obcego,  nie jest zwyczajnie osłuchany- nie rozumie tego, co Niemiec do niego mówi, wtedy jest zaskoczony i umiejętności nabyte na kursie szybko zostają zweryfikowane. Nie twierdzę, że kurs nie jest potrzebny- jest , bo podstawy pozwalają łatwiej z tego szoku się otrząsnąc, uporzadkować wiadomości w głowie i uczyć się dalej, najlepiej metodycznie, jezyka w mowie i piśmie równolegle.
Masz rację- po kursie nie można na pewno twierdzić, że się język zna- to dopiero początek- a nowych zwrotów i w naszym ojczystym języku uczymy się przez całe zycie, bo język to żywy twór :)
08 grudnia 2015 08:48 / 2 osobom podoba się ten post
anerik

Właśnie, jak się ma nóż na gardle to tym bardziej trzeba się uczyć.....przynajmniej same słówka.....dziennie pięć ......młodsi i 10......
Firma to jednak sprawdza język.......chyba, że na czarno i przy koleżance która przez tydzień poduczy......

Masz rację tymbardziej trzeba sie uczyć,ale jak pani przyjeżdza i nawet nie wie jak woda po niemiecku więc dla mnie to lenistwo,albo nie wiem jak to nazwać.
08 grudnia 2015 20:54
Blaaa , bla , blaaaaaa.....
08 grudnia 2015 21:00
piotrpan

Blaaa , bla , blaaaaaa.....

Też dziś zaglądałam czy jakiś przejazd wpadł