Hawana i podopieczni

28 marca 2017 17:41 / 15 osobom podoba się ten post
Moj Jaś będzie testował nowy zestaw tabletek.Neurolog zmniejszył dawkowanie leku na Parkinsona ( levodopę z 5x na 2x )a włączył melperon 3 x dziennie. Może biedaczek zazna trochę spokoju? Może córka stanęła na wysokości zadania i przyspieszyła tego neurologa pod wpływem opowiadan ojca? On mówił mi o nieprzespanych nocach na spacerach, pytał, czy puszczałam w nocy muzykę, bo on ją słyszał. Az było mi nieprzyjemnie, bo raz faktycznie słuchałam, ale nie tak, żeby go obudzić. Potem zorientowałam się, ze to są jego urojenia,powiedziałam córce, o tym, a także to, że tak krąży chociaż spacerujemy dużo. Więcej przecież nie mogę zrobić. Zobaczymy co będzie się działo.
I...hurrraaa! Mamy wstawać godzinę później.
Tylko jak to będzie w praktyce? Jaś i tak zapomni. Życzył córce udanego urlopu na Malcie, chociaż mówiła, że w sobotę wpadnie, bo wylatuje w niedzielę...
29 marca 2017 10:14 / 11 osobom podoba się ten post
Testujemy te nowe tablety. Dziaduś chodzi sztywno, małymi kroczkami, ostrożnie.Musiałam mu pomóc przy myciu, a właściwie ja go umyłam a on spał. Mówił, że mu się obraz rozmazuje, chwieje i uciekł po śniadaniu do łóżka. Tylko już siły przebierać się nie miał, położył się w ubraniu. Sąsiad przyszedł, to nawet nie wstał.Oj, to wcale dla mnie nie będzie lepiej...
Tak mi się wydaje. Wolę chyba z nim spacerować, gdy jest taki pełen werwy.Teraz robi bardzo smutne wrażenie
29 marca 2017 19:24 / 8 osobom podoba się ten post
Dziadziuś cały dzien uciekał do łóżka. I spał, bo zaglądałam.To się aż niemożliwe wydaje.
Wstawał na posiłki, jadł z opuszczonymi powiekami twierdząc, że mu jasność przeszkadza, potem wstawał od stołu, mówił jak na dżentelmena przystało, że jest mu bardzo przykro, ale musi się położyć.
O spacerku nawet mowy nie było.
Po obiedzie wyszłam z Alicją i nawet wcześniej wróciłam, bo niepokoiłam się o dziadka, a on spał.
I martwi mnie to wszystko, bo on chodzi jak lunatyk, jeszcze mi się przewróci w ubikacji w nocy. I czy noc będzie taka spokojna jak dzien?
Czy on ten melperon nie mógł dostać jednej tabletki na noc, a potem ewentualnie więcej?
29 marca 2017 23:03 / 2 osobom podoba się ten post
hawana

Dziadziuś cały dzien uciekał do łóżka. I spał, bo zaglądałam.To się aż niemożliwe wydaje.
Wstawał na posiłki, jadł z opuszczonymi powiekami twierdząc, że mu jasność przeszkadza, potem wstawał od stołu, mówił jak na dżentelmena przystało, że jest mu bardzo przykro, ale musi się położyć.
O spacerku nawet mowy nie było.
Po obiedzie wyszłam z Alicją i nawet wcześniej wróciłam, bo niepokoiłam się o dziadka, a on spał.
I martwi mnie to wszystko, bo on chodzi jak lunatyk, jeszcze mi się przewróci w ubikacji w nocy. I czy noc będzie taka spokojna jak dzien?
Czy on ten melperon nie mógł dostać jednej tabletki na noc, a potem ewentualnie więcej?

Hawanko, zadzwoniłbym do tego doktora, co te tabsy napisał i opowiedział, jak zachowuje się Twój dziadziuś. 
29 marca 2017 23:11 / 2 osobom podoba się ten post
hawana

Moj Jaś będzie testował nowy zestaw tabletek.Neurolog zmniejszył dawkowanie leku na Parkinsona ( levodopę z 5x na 2x )a włączył melperon 3 x dziennie. Może biedaczek zazna trochę spokoju? Może córka stanęła na wysokości zadania i przyspieszyła tego neurologa pod wpływem opowiadan ojca? On mówił mi o nieprzespanych nocach na spacerach, pytał, czy puszczałam w nocy muzykę, bo on ją słyszał. Az było mi nieprzyjemnie, bo raz faktycznie słuchałam, ale nie tak, żeby go obudzić. Potem zorientowałam się, ze to są jego urojenia,powiedziałam córce, o tym, a także to, że tak krąży chociaż spacerujemy dużo. Więcej przecież nie mogę zrobić. Zobaczymy co będzie się działo.
I...hurrraaa! Mamy wstawać godzinę później.
Tylko jak to będzie w praktyce? Jaś i tak zapomni. Życzył córce udanego urlopu na Malcie, chociaż mówiła, że w sobotę wpadnie, bo wylatuje w niedzielę...

Hawanko, opiszę Tobie sytuację z moją Pdp. Podczas wizyty u lekarza specjalisty powiedziałem, że moja Pdp nie śpi w nocy czasami. Ten zapisał jakiś tam lek. Po trzech dniach a właściwie przelatanych nocach, sądziłem, że organizm się przyzwyczai i będzie normalnie. Ale jak rano na trzeci dzień zauważyłem, że pogryzła sobie w nocy cały język, to natychmiast dałem znać rodzinie, ta zadzwoniła do tego medyka i absolutnie nakazał odstawienie leku. 
30 marca 2017 11:02 / 3 osobom podoba się ten post
hawana

Dziadziuś cały dzien uciekał do łóżka. I spał, bo zaglądałam.To się aż niemożliwe wydaje.
Wstawał na posiłki, jadł z opuszczonymi powiekami twierdząc, że mu jasność przeszkadza, potem wstawał od stołu, mówił jak na dżentelmena przystało, że jest mu bardzo przykro, ale musi się położyć.
O spacerku nawet mowy nie było.
Po obiedzie wyszłam z Alicją i nawet wcześniej wróciłam, bo niepokoiłam się o dziadka, a on spał.
I martwi mnie to wszystko, bo on chodzi jak lunatyk, jeszcze mi się przewróci w ubikacji w nocy. I czy noc będzie taka spokojna jak dzien?
Czy on ten melperon nie mógł dostać jednej tabletki na noc, a potem ewentualnie więcej?

Trochę mnie dziwi,że przy Parkinsonie twój pdp dostał Melperon. Wcześniej miałam pdp z Parkinsonem,też miała problemy ze spaniem,własnie ze względu na Levedoope 75 mg czyli dość mocną,którą przyjmowała o 21-j. Lekarz dał jej w razie kilku nieprzespanych z rzędu nocy coś nasennego,ale zapowiedział ,że tylko od czasu do czasu .
Tak samo jest tu,dziadek ma Parkinsona,ale na noc dostaje tylko połówkę i jakoś nieżle śpi,poza oczywiście odlotami demencyjnymi,które czasem miewa. Jak był kiedyś problem ze spanie,bo potrafił nawet przez miesiac biegać każdej nocy ,lekarz przepisał plasterki Rivastigmin,gdzie poprawa była natychmiastowa,nie tylko jeśli chodzi o spanie w nocy ale i o jasnosc umysłu.
Koniecznie powinnaś zgłosić te problemy.
30 marca 2017 11:14 / 3 osobom podoba się ten post
Knorr

Hawanko, opiszę Tobie sytuację z moją Pdp. Podczas wizyty u lekarza specjalisty powiedziałem, że moja Pdp nie śpi w nocy czasami. Ten zapisał jakiś tam lek. Po trzech dniach a właściwie przelatanych nocach, sądziłem, że organizm się przyzwyczai i będzie normalnie. Ale jak rano na trzeci dzień zauważyłem, że pogryzła sobie w nocy cały język, to natychmiast dałem znać rodzinie, ta zadzwoniła do tego medyka i absolutnie nakazał odstawienie leku. 

Dziękuję za podpowiedź, wstrzymuję się jeszcze, bo wydaje mi się, że jeszcze jest za wcześnie , żeby coś powiedzieć na ten temat. Organizm nie przyzwyczaił się jeszcze do nowego leku.
30 marca 2017 11:28 / 7 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Trochę mnie dziwi,że przy Parkinsonie twój pdp dostał Melperon. Wcześniej miałam pdp z Parkinsonem,też miała problemy ze spaniem,własnie ze względu na Levedoope 75 mg czyli dość mocną,którą przyjmowała o 21-j. Lekarz dał jej w razie kilku nieprzespanych z rzędu nocy coś nasennego,ale zapowiedział ,że tylko od czasu do czasu .
Tak samo jest tu,dziadek ma Parkinsona,ale na noc dostaje tylko połówkę i jakoś nieżle śpi,poza oczywiście odlotami demencyjnymi,które czasem miewa. Jak był kiedyś problem ze spanie,bo potrafił nawet przez miesiac biegać każdej nocy ,lekarz przepisał plasterki Rivastigmin,gdzie poprawa była natychmiastowa,nie tylko jeśli chodzi o spanie w nocy ale i o jasnosc umysłu.
Koniecznie powinnaś zgłosić te problemy.

Dziękuję za rady. Ja nie jestem zdziwiona, że dostał ten lek, bo widzę to jego rozbieganie nie tylko w nogach ale i w oczach. To niepokój. Dzisiaj jest bardziej otępiały, też przymyka oczy, ale jak spojrzy, to gałki mu nie biegają.
Trochę dostał ten lek na życzenie, bo tą córkę telefonami po prostu zamęczał. Potrafił jej zadzwonić trzy razy w przeciągu 20 minut. Ona z dziećmi jadła śniadanie, powtarzała tylko , że przyjedzie jak skonczy. A nie paliło się, tylko chodziło o przestawienie zegarów. Z innymi rzeczami też tak jest. Ja jego gadanie puszczam mimo uszu, chociaż  nie jestem niegrzeczna. Zasycha mu w ustach, lecę z wodą, zatyka się nosek, lecę z kroplami, ale bez przesady, bo nadmiernie nie wyręczam i tyle. Wczoraj w nocy pokutował, bo wyspał się w dzien, mdliło go, kolana mu się same uginały, więc przerażony był. Masakra. Dzisiaj nie dam mu spać w dzien i tyle.
A plasterki przeciwbólowe ma, tylko taki płaczuś już jest i będzie. Te typy tak mają.
30 marca 2017 20:16 / 12 osobom podoba się ten post
Dziadziuś jadał posiłki w okularach przeciwsłonecznych, rolety pozasłaniał, żebyśmy siedzieli w ciemnicy, ale zjawił się sąsiad ochoczy do koszenia trawnika i mój Jaś okazał się bardzo przytomny, bo pamiętał, gdzie jest bateria do kosiarki.A gdzie była?
Wiadomo, jak to u faceta nieżonatego-w kuchennej szafie, tam, gdzie powinny garnki stojać
Trzeba było to cudo podładować, więc sąsiad przyszedł jeszcze raz, po południu.
Jak zobaczyłam tego dziadka uganiającego się z tą pchłą,niby kosiarką,(a nogami ledwo, ledwo powłóczył), to nie wytrzymałam i pokosiłam te doniczkowe hektary.Ale się dziadziusiowie cieszyli.Ja też, bo obeszło się bez ratowania zadyszanych staruszków.
A potem pożegnanie z Alicją...i już nie jest mi tak wesoło
31 marca 2017 21:32 / 13 osobom podoba się ten post
Dzisiejszej nocy regenerowałam ciało, czyli spałam jak kamien.To jest jak najbardziej naturalne i bio.
Przecież tak nie jestem w stanie czuwać w każdą noc, więc wyluzowałam, nic strasznego się nie dzieje.
Rano dziadziusia na siłę z łóżka wyciągałam taki był zaspany. Myślę sobie, że to raczej niemożliwe, żeby te tabsy tak go trzymaly. Ciekawe co robił w nocy?
Długo nie trwało i przy spożywaniu Jaś mi opowiedział, że 2 godziny w nocy oglądał film francuski.(?) Próbowałam sobie to wyobrazić i nijak mi nie wychodziło, bo przecież wiem jak wygląda oglądanie telewizji z dziadziem. On tylko skacze po kanałach, a dłużej pooglada coś jak zaśnie.A tu film! Przecież to ma akcję jakąś(zaplątac się można), a on niczym specjalnie zainteresowany nie jest, nawet wiadomosciami i sportem.
No nic. Nasłuchuję co będzie dalej...
Potem oglądał film DDR-owski.
Oj, to chyba długi ten seans był.
Pomyślalam, ze moze tabsy cos zmienily, bo tak bardziej rozsądniej gadal, ale to oczywiscie byla lisia sztuczka, zeby na spacer rano nie pojsc. Nie to nie. Podlogi wypucowalam,zeby weekend miec, do sklepu sie udalam po swieze miesko a dziadzio tymczasem wstal.
Na spacer chce isc.
No niestety,nie teraz.
Ja juz oddawalam sie dusza i cialem sztuce kulinarnej i dobrej swiezej poledwicy nie zmarnuje za nic na swiecie!
Dziadzio musial odsiedzieć swoje, ale do kuchni mi zagladal. Nakryl do stolu i przygotowal sobie taki nozyk ostry, ale zupelnie nie nadajacy sie do jedzenia z talerza. Taki jarzyniak kur...teczka.
Taki brak zaufania do mnie???
Spodziewał się twardej polędwicy. Na bank. Obrazil mnie na maksa.
Jadłam z ponurą mina, a oczami posyłałam mu błyskawice.
Polędwica twarda nie byla, ale dziadzius twardo dziubal tym szpikulcem. Wszystko spadalo mu z widelca, a nagarniac nie mial w zasadzie czym. Ale sam sobie ta kare nalozyl, wiec mysle-niech konsumuje. I zlosc mi przeszła
Ale jutro na obiad beda placki ziemniaczane.
A pojutrze dziadzio bedzie szamal mielone,albo rybke-pipke a ja poledwicę, bo jeszcze zostala.
Z takim planem na przyszlosc i w dobrym humorze poszlam z dziadziem na spacer.
A potem dziadzio do lozka a ja na zwiedzanie sklepow, samotne niestety.
Wrocilam, dziadzio spal jeszcze. Gdy potem wstal, zaczal swoim starym zwyczajem pilota naduzywac,ale zupelnie przytomny byl, truskawki zjadl, banana tez, ciasto alez oczywiscie... Nawet kawy sie ze mna napil i pogadal jak czlowiek.
Tylko z okularow slonecznych nie zrezygnowal, ale to drobiazg.
A potem przyjechal ziec lekarz. Super.
Wynioslam sie do siebie.
Ale nadeszla pora spaceru. Ide do nich. Ziec poruszyl temat nowych tabletek i poszlismy do stoliczka z medykamentami. Ja patrze na kieliszek poobiedni, a tam sobie ten glupi melperon siedzi.Az mnie przytkalo, bo pierwszy raz mi sie zdarzylo, zebym tabletki nie podala.A tu malo, ze nie dalam to jeszcze zostalam przylapana. I teraz to juz nie zwazajac na to jak gadam trajkotalam jak nakrecona, bo wstyd mi bylo i bronic sie musialam. Naskarzylam, ze dziadzius po tym melperonie taki ospaly i w dzien spi a w nocy nie. Zieciunio zgodzil sie ze mna, powiedzial, ze nic sie nie stalo i jak dzisiaj lepiej bez tablety w poludnie to mam nie dawac, tylko uwaznie patrzec pod nogi dziadka jak idzie na spacerze, bo moga mu sie stopy"podwijac". No i ze musi ten melperon brac , bo jest spokojniejszy.
I jakos mi sie upieklo.
Idealow w koncu nie ma.
03 kwietnia 2017 17:39 / 12 osobom podoba się ten post
Przyznaję się, że kombinowałam po swojemu, to znaczy próbowałam dziadkowi ustawić normalnie dzien i noc, ale...poległam, to znaczy odpuściłam.Bo myślałam, że jak się dziecko trochę w dzien przetrzyma to w nocy śpi, a to nie tak. Dziadzio niewyspany szedł oczywiście ze mną na spacer, bo on jest grzeczny i nie odmawia, ale...To wyglądało tak jak by szły dwa pijane zające. Tego większego ciągnęło w stronę jezdni, albo słupa, więc ten mniejszy (czyli ja) odciągał. Jak się większy przechylał, to zwalnialiśmy i stop. I dalej. A tu raz w dół a raz w górę. Po takiej wyprawie dziękowałam, że mi dziadzio nie upadł, nasmarowałam mu kolana woltarenem i zapakowałam do łóżka. Od tej pory dziadzio ma pozwolenie na chodzenie spać kiedy chce i ile chce. Ważne, żeby posiłki jadł regularnie i tabsy brał terminowo. Nie ma sensu się męczyć , bo działanie osłabiające melperonu musi minąć i tyle. W sumie spokój mam, jak mi Jaś robi pobudkę o 6-stej to i tak nie wstaję, mówię, że przyjdę na górę za dwie godziny i przewracam się na drugi bok. W niedzielę byłam na kawce na mieście z nową koleżanką i okazało się, że to było spotkanie opiekunkowe. Cztery babeczki już siedziały. I fajnie. Jest tu pracujących Polek cała masa, a moja nowa E...fka zna wszystkie kąty , bo tylko przeskakuje ze szteli na sztelę, ale w tym samym mieście się kręci. Fajnie, że już się dogadujemy, tylko...Nikt mi kurka nie powiedział:" Mówiłam ci już, że mam zegarek?" I smutno mi przez to. Pożegnania są do bani
06 kwietnia 2017 10:51 / 11 osobom podoba się ten post
Dziadzio funkcjonuje w miare normalnie, to znaczy, okna mamy odsloniete, on nie zasypia przy jedzeniu i nie jada w okularach przeciwslonecznych. Chodzimy na spacery 3 razy dziennie, ale wybieramy krotsze trasy i tak jest lepiej. Dziadkowi wrocil dobry humor, a przede wszystkim zainteresowanie tym, co dzieje sie wokolo. Wczoraj minal nas samochod z polska rejestracja zaczynajaca sie od K.
-Krakow?-zapytal.Nawet nie zwrocilam uwagi co bylo po K, ale przeciez to nie ma znaczenia. I tak dziadzio jest jeszcze bystry, skoro skojarzyl.Potwierdzilam. Zapytal czy ten hejnalista na wiezy jeszcze gra. Oczywiscie, ze gra
Salazarku, pozdrow trebacza z Krakowa
06 kwietnia 2017 10:59 / 4 osobom podoba się ten post
Chętnie Hawanko, tym bardziej, że jednego znam osobiście i nie raz wraz ze znajomymi urzędowaliśmy tam, na górze :D ;).
06 kwietnia 2017 15:47 / 2 osobom podoba się ten post
salazar

Chętnie Hawanko, tym bardziej, że jednego znam osobiście i nie raz wraz ze znajomymi urzędowaliśmy tam, na górze :D ;).

To jeszcze buziaka dodam
06 kwietnia 2017 21:31 / 2 osobom podoba się ten post
salazar

Chętnie Hawanko, tym bardziej, że jednego znam osobiście i nie raz wraz ze znajomymi urzędowaliśmy tam, na górze :D ;).

A no to już teraz wiem, dlaczego nie raz hejnał brzmiał jakoś dziwnie.