Za co lubię moją pracę?

10 lutego 2017 13:19 / 1 osobie podoba się ten post
Geronimo, a zimy na wsi się nie boisz?
10 lutego 2017 13:36 / 9 osobom podoba się ten post
Żeby zacząć na temat- lubię moją pracę, bo ją mam. Jako, że "siedziałam w domu z dziećmi", to po czterdziestce niełatwo było się wbić w rynek pracy. Do tego dwa lata temu przeprowadziliśmy się na....wieś oddaloną o ponad sto kilometrów od naszego rodzinnego miasta.

Jako świeża "wieśniaczka" mogę porównać oba miejsca zamieszkania. Cytując klasyka, są "plusy ujemne i plusy dodatnie".
plusy życia w mieście (małym) - wszędzie blisko, w razie awarii wszystko załatwione "bezpłatnie", nie trzeba sprzątać i odśnieżać,łatwiej o pracę, łatwiej o internet po kablu, kablówkę itd.
minusy- czynsz, wystarczy jeden imprezowicz na klatce i wszyscy nie śpią, mniejszy metraż niż w domu, droga woda, podatki, brak miejsc parkingowych (blok peerelowski) i pewnie coś tam jeszcze ale już nie pamiętam

Teraz wieś, plusy - działka (mniejsza, większa ale za tarasem jesteśmy u siebie), strych,piwnica,więcej miejsca. Cisza, spokój (w zależności od sąsiedztwa, ale na ogół). U nas odpada odśnieżanie (dom przy drodze gminnej), palenie- zdecydowaliśmy się na ogrzewanie gazowe, do centrum wsi ok kilometra, można na piechotę dojść do sklepu i lekarza. Niskie podatki, tania woda (gmina biedna, ale prężna, dużo dopłaca i inwestuje).
Minusy- dom trzeba albo wybudować, albo kupić, a potem-  trzeba załatwić prąd, gaz, wodę,wywóz śmieci, dostęp do internetu i telewizji i to wszystko trwa. Nie jest niemożliwe, ale czasochłonne i kosztowne. Jak już wszystko mamy to można się cieszyć życiem, chyba że trafi się jakaś awaria wody, prądu, czy internetu. Mam wrażenie, że w mieście awarie były szybciej usuwane. Same opłaty mam wrażenie, że są niższe, zwłaszcza, że płacimy za faktyczne zużycie, a nie od metra kwadratowego. Jednak, żeby płacić mniej za gaz- mamy bardzo dobrze zaizolowanany dom (tanio nie było), sprzęty nowe więc klasa energetyczna też ok, prąd wychodzi taniej, ale najpierw trzeba było zainwestować. Itd według zasady "żeby zbierać trzeba zasiać"

I na koniec, mieszkam w dużej wsi w woj. podkarpackim i rolnika z bliska widziałam jednego, a krów dwie. Wieś i miasto w tej chwili nie różnią się aż tak bardzo. My mieszkamy na nowym osiedlu i wprawdzie dookoła sami "przesiedleńcy" ale widzę niedaleko mieszkańców z dziada, pradziada. Pozdrawiam i miastowych i "wieśniaków".



10 lutego 2017 13:43 / 5 osobom podoba się ten post
Z żonką to nie wiem , ale z mężem tak, bo tak się składa,  że właśnie w ubiegłym roku przeprowadziłam się do nowo wybudowanego domu na wsi, tyle że na tej wsi mieszkałam już wcześniej.
Moje pytanie dotyczyło wczorajszej dyskusji, ale widzę, żeś niewtajemniczony...
Pozdrawiam i bardzo podoba mi się Twoje podejście do życia na wsi
10 lutego 2017 13:46 / 4 osobom podoba się ten post
aniao

Żeby zacząć na temat- lubię moją pracę, bo ją mam. Jako, że "siedziałam w domu z dziećmi", to po czterdziestce niełatwo było się wbić w rynek pracy. Do tego dwa lata temu przeprowadziliśmy się na....wieś oddaloną o ponad sto kilometrów od naszego rodzinnego miasta.

Jako świeża "wieśniaczka" mogę porównać oba miejsca zamieszkania. Cytując klasyka, są "plusy ujemne i plusy dodatnie".
plusy życia w mieście (małym) - wszędzie blisko, w razie awarii wszystko załatwione "bezpłatnie", nie trzeba sprzątać i odśnieżać,łatwiej o pracę, łatwiej o internet po kablu, kablówkę itd.
minusy- czynsz, wystarczy jeden imprezowicz na klatce i wszyscy nie śpią, mniejszy metraż niż w domu, droga woda, podatki, brak miejsc parkingowych (blok peerelowski) i pewnie coś tam jeszcze ale już nie pamiętam

Teraz wieś, plusy - działka (mniejsza, większa ale za tarasem jesteśmy u siebie), strych,piwnica,więcej miejsca. Cisza, spokój (w zależności od sąsiedztwa, ale na ogół). U nas odpada odśnieżanie (dom przy drodze gminnej), palenie- zdecydowaliśmy się na ogrzewanie gazowe, do centrum wsi ok kilometra, można na piechotę dojść do sklepu i lekarza. Niskie podatki, tania woda (gmina biedna, ale prężna, dużo dopłaca i inwestuje).
Minusy- dom trzeba albo wybudować, albo kupić, a potem-  trzeba załatwić prąd, gaz, wodę,wywóz śmieci, dostęp do internetu i telewizji i to wszystko trwa. Nie jest niemożliwe, ale czasochłonne i kosztowne. Jak już wszystko mamy to można się cieszyć życiem, chyba że trafi się jakaś awaria wody, prądu, czy internetu. Mam wrażenie, że w mieście awarie były szybciej usuwane. Same opłaty mam wrażenie, że są niższe, zwłaszcza, że płacimy za faktyczne zużycie, a nie od metra kwadratowego. Jednak, żeby płacić mniej za gaz- mamy bardzo dobrze zaizolowanany dom (tanio nie było), sprzęty nowe więc klasa energetyczna też ok, prąd wychodzi taniej, ale najpierw trzeba było zainwestować. Itd według zasady "żeby zbierać trzeba zasiać"

I na koniec, mieszkam w dużej wsi w woj. podkarpackim i rolnika z bliska widziałam jednego, a krów dwie. Wieś i miasto w tej chwili nie różnią się aż tak bardzo. My mieszkamy na nowym osiedlu i wprawdzie dookoła sami "przesiedleńcy" ale widzę niedaleko mieszkańców z dziada, pradziada. Pozdrawiam i miastowych i "wieśniaków".



Aniao - kocham Cię To samo pisałam wczoraj o podkarpackiej wsi. Wygląda na to, ze mieszkamy w tej samej , choć Ty z drugiego końca
10 lutego 2017 13:54 / 1 osobie podoba się ten post
Geronimo-mam pytanie: czemu zrezygnowałeś z mieszkania na zachodniej ścianie Polski? Kiedys zadałeś mi pytanie gdzie chcialabym kupić działkę.
No i tak "mi wychodzi",że zachodniopomorskie-to bedzie to. Jakoś tak chcę bliżej Odry. Znajomi i rodzina prawie pukają się w głowę jak ogarnę budowę z mieszkaniem na Dolnym Śląsku. No i jak Ty dałeś sobie z tym radę?
                                                                                                             A w temacie:lubię moją pracę-bo szybciej spełnię swoje marzenie .
10 lutego 2017 13:57 / 1 osobie podoba się ten post
ewal8

Aniao - kocham Cię :buziaki2: To samo pisałam wczoraj o podkarpackiej wsi. Wygląda na to, ze mieszkamy w tej samej :lol3:, choć Ty z drugiego końca :lol3:

 Jasło - Krosno - Brzozów ????
10 lutego 2017 14:06 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

 Jasło - Krosno - Brzozów ????

Na wschód od Rzeszowa (to ja, nie wiem gdzie Ewa), atostrada idzie nieopodal, Europa całą gębą
10 lutego 2017 14:10 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

 Jasło - Krosno - Brzozów ????

20 km na zachód od Rzeszowa, autostrada też za płotem. Europa więc bliżej niż u AniO.
10 lutego 2017 15:49 / 3 osobom podoba się ten post
Fajny komin,brakuje tylko skóry niedżwiedziej na podłodze i można......się na niej relaksować....
10 lutego 2017 16:12 / 1 osobie podoba się ten post
Nie powiedziałeś mi Geronimo-jak ogarnąć i czy się da-budowę domu oddaloną od miejsca zamieszkania o ok.400km?
10 lutego 2017 16:27 / 1 osobie podoba się ten post
Dzeięki. No własnie ekipa to gwóźdź programu. Nawet rozważam ewentualnie firmę z Sanoka,która robi domy z bali i ma swoją ekipę.Choć nie jestem do końca przekonana czy bale są dobrym pomysłem.Napewno czas budowy jest atutem nie do odparcia a i "zdrowotność"też-podobno.A i cena jest nie do pogardzenia!
11 lutego 2017 00:37 / 1 osobie podoba się ten post
Podpinam się pod ten post ponieważ  jest ostatni po to by Ci powiedzieć, że jesteś niesamowity. Brawo Ty! Tego Sandomierza to Ci zazdroszę od momentu gdy pierwszy raz o nim wspomniałeś.
11 lutego 2017 06:54 / 1 osobie podoba się ten post
Teraz ekipy zasadniczo nie piją. Mają za dużo roboty w szybkim tempie, bo dobre ekipy zaczynają kilka budów w odstępach i muszą się śpieszyć. Gorsze czy pijące ekipy rynek eliminuje.
11 lutego 2017 08:40 / 3 osobom podoba się ten post
Mój mąż mieszkał na budowie od momentu założenia okiem. Jakieś piwka nie wchodziły w grę, my musieliśmy szybko się przeprowadzić i sprzedać mieszkanie.
11 lutego 2017 08:41 / 8 osobom podoba się ten post
Dzięki dziewczyny wczoraj pisałam o tych smrodach fajek po zmnienniczce,któraś doradziła mi ręczniki namoczyć w płynie do płukania,co uczyniłam rozwiesiłam na wszystkich kaloryferach w domu,no super pachnie w całym domu,a ja wczoraj flakon perfum wypryskałam i nic tego cholerstwa nie zabiło,i jak to i mądrego warto posłuchać