Wypalenie zawodowe

03 listopada 2013 11:40
Witam po dłuższej przerwie. Jestem znowu na wyjeździe.
Co sądzicie o tzw. wypaleniu zawodowym? Dotyka to wszystkich, których zawody związane są z intensywnymi i nacechowanymi problemami kontaktami z ludźmi ( pielęgniarki,lekarze,opiekunki, pracownicy socjalni itp.).
Ja już to przerabiałam kilka lat temu, przebrnęłam, jeżdżę dalej już z innym nastawieniem, mniej emocjonalnym.
Niestety, to jednak nie chroni przed powtórką. Właśnie mi się to chyba znowu zdarzyło. Jestem zmęczona, zniechęcona i mam ochotę zaszyć się w domu, we własnym łóżku. Nic mnie nie cieszy, jestem obecnie w wielkim i pięknym mieście, mam trochę wolnego, mogę pozwiedzać, co kocham robić zazwyczaj.....i nie chce mi się. Zastanawiam sie, ile jeszcze tej udręki z obcymi, często nieakceptującymi cię ludźmi, często wrogimi a zawsze mającymi cię gdzieś. Ile jeszcze nowych sztel, ilu nowych ludzi, ile nowych wymagań, ile konieczności dostosowywania się do nowych warunków, ile tych sztucznych uśmiechów, gdy w środku chce sie wyć?
Może powinnam zrezygnować, po 8 latach naprawdę mam dość. Z drugiej strony nie ma wyboru - pracy w kraju nie dostanę i basta.
Jakieś pomysły, jakies przemyslenia?
Chętnie wieczorem poczytam.
 
03 listopada 2013 11:54 / 2 osobom podoba się ten post
Postaraj sie tak sobie zorganizować wszystko ,żebyś mogła wygospodarowac wolny miesiąc czy trochę dłużej i wyjedź gdzieś sama.Nie znam Twojej sytuacji rodzinnej,ale czasem w rodzinnych pieleszach nie da się wypocząc i odreagować.Jeź choćby na tydzien,dwa,wyciszysz się i być może spojrzysz łaskawszym okiem na swoja sytuację i rzeczywistość.Pracuje w zawodzie prawie 30lat/z tego 25 onkologia/ i nie doświadczyłam wypalenia zawodowego ,bywało cięzko ale nie az tak,żeby podciągnąc to pod stan wypalenia.Nasza praca w D jest specyficzna bo dodatkowym czynnikiem stresującym jest oddalenie od rodziny.jesli juz to przerabiałas to wiesz jak jest-czasem nie warto się spinać i może rozsadniej będzie zrobić sobie przerwe na regeneracje sił.Pomysl o tym:)
03 listopada 2013 13:02 / 3 osobom podoba się ten post
Lawenda

Witam po dłuższej przerwie. Jestem znowu na wyjeździe.
Co sądzicie o tzw. wypaleniu zawodowym? Dotyka to wszystkich, których zawody związane są z intensywnymi i nacechowanymi problemami kontaktami z ludźmi ( pielęgniarki,lekarze,opiekunki, pracownicy socjalni itp.).
Ja już to przerabiałam kilka lat temu, przebrnęłam, jeżdżę dalej już z innym nastawieniem, mniej emocjonalnym.
Niestety, to jednak nie chroni przed powtórką. Właśnie mi się to chyba znowu zdarzyło. Jestem zmęczona, zniechęcona i mam ochotę zaszyć się w domu, we własnym łóżku. Nic mnie nie cieszy, jestem obecnie w wielkim i pięknym mieście, mam trochę wolnego, mogę pozwiedzać, co kocham robić zazwyczaj.....i nie chce mi się. Zastanawiam sie, ile jeszcze tej udręki z obcymi, często nieakceptującymi cię ludźmi, często wrogimi a zawsze mającymi cię gdzieś. Ile jeszcze nowych sztel, ilu nowych ludzi, ile nowych wymagań, ile konieczności dostosowywania się do nowych warunków, ile tych sztucznych uśmiechów, gdy w środku chce sie wyć?
Może powinnam zrezygnować, po 8 latach naprawdę mam dość. Z drugiej strony nie ma wyboru - pracy w kraju nie dostanę i basta.
Jakieś pomysły, jakies przemyslenia?
Chętnie wieczorem poczytam.
 

Nie smutaj:)te negatywne odczucia to pewnie troche wina pory roku:)przejdzie:)a te nowe miejsca to fakt nigdy nic nie wiadomo...Wlasnie jestem na swiezo po takiej wpadce wyjazdowej a mialam zaproszenia na powrot caly czas.Zachcialo mi sie zwiedzac Niemcy haha:)))ale jest takie powiedzenie:co cie nie zabije to wzmocni:)najbardziej szkoda mi swiat niestety,bo wszystko bylo zaplanowane w sensie dlugosci wyjazdu i powrotu przed swietami i poszlo sie..............tralala:))))no coz,jako optymistka ogolnie,podchodze do tego tak w tej sytuacji,swieta beda za rok a oplaty nie zaczekaja:))czyli lepiej przecierpiec niz pogorszyc sobie sytuacje.Osobiscie jesli o mnie chodzi to nie wyobrazam sobie powrotu do pracy w pl,wole "pocierpiec"za lepsze pieniadze bez zastanawiania sie potem jak zwiazac koniec z koncem.Sa osoby ktore na wyjazdach czuja sie jak rybki w wodzie i nie wyobrazaja sobie zycia bez tego ale my,jak widze do tej grupy nie nalezymy.Przed wyjazdem zawsze to chol....mnie bierze,ze znow musze tulac sie po obcych ludziach,ale coz nie chceM ale muszeM:)))))))przetrwasz smutne,jesienne dni a potem inaczej spojrzysz na wszystko czego serdecznie zycze:)))))
03 listopada 2013 13:08 / 2 osobom podoba się ten post
Lawenda

Witam po dłuższej przerwie. Jestem znowu na wyjeździe.
Co sądzicie o tzw. wypaleniu zawodowym? Dotyka to wszystkich, których zawody związane są z intensywnymi i nacechowanymi problemami kontaktami z ludźmi ( pielęgniarki,lekarze,opiekunki, pracownicy socjalni itp.).
Ja już to przerabiałam kilka lat temu, przebrnęłam, jeżdżę dalej już z innym nastawieniem, mniej emocjonalnym.
Niestety, to jednak nie chroni przed powtórką. Właśnie mi się to chyba znowu zdarzyło. Jestem zmęczona, zniechęcona i mam ochotę zaszyć się w domu, we własnym łóżku. Nic mnie nie cieszy, jestem obecnie w wielkim i pięknym mieście, mam trochę wolnego, mogę pozwiedzać, co kocham robić zazwyczaj.....i nie chce mi się. Zastanawiam sie, ile jeszcze tej udręki z obcymi, często nieakceptującymi cię ludźmi, często wrogimi a zawsze mającymi cię gdzieś. Ile jeszcze nowych sztel, ilu nowych ludzi, ile nowych wymagań, ile konieczności dostosowywania się do nowych warunków, ile tych sztucznych uśmiechów, gdy w środku chce sie wyć?
Może powinnam zrezygnować, po 8 latach naprawdę mam dość. Z drugiej strony nie ma wyboru - pracy w kraju nie dostanę i basta.
Jakieś pomysły, jakies przemyslenia?
Chętnie wieczorem poczytam.
 

Lawendo- podziwiam Cię za te 8 lat Twojego czasu na obczyźnie.
Ja to w stosunku do Ciebie siusiumajtek jestem, ale tez nachodzą mnie takie myśli ,niejednokrotnie. 
Ale za każdym razem mówię sobie - teraz będzie lepiej- oczywiscie nie jest lepiej- jest tylko gorzej. 
Wczoraj do 2 w nocy ryczałam w lóżku i zastanawiałam się jak przetrwać te zasrane 3 miesiace. 
Bo wiadomo ,że kasa ,kasa , i jeszcze raz kasa. 
 
03 listopada 2013 13:09 / 5 osobom podoba się ten post
I dlatego nie wierzę jak ktoś mówi ,że jeżdzi tu bo lubi ta pracę, a nie dla kasy..:((
03 listopada 2013 13:15 / 1 osobie podoba się ten post
Współczuję Margaretka.Ja jeszcze nigdy nie trafiłam na takie miejsce,a i tak człowiek narzeka.Głowa do góry,jak już nie znajdziesz w sobie sił,zawsze można takie miejsce rzucić w diabły.Ale prawda-to kasa nas trzyma,a raczej jej brak.Co innego jeżdzić na luzie,co innego pod presja niezapłaconych rachunków.Podsyłam Ci trochę sloneczka i uśmiechnij się.
03 listopada 2013 13:16 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Witam po dłuższej przerwie. Jestem znowu na wyjeździe.
Co sądzicie o tzw. wypaleniu zawodowym? Dotyka to wszystkich, których zawody związane są z intensywnymi i nacechowanymi problemami kontaktami z ludźmi ( pielęgniarki,lekarze,opiekunki, pracownicy socjalni itp.).
Ja już to przerabiałam kilka lat temu, przebrnęłam, jeżdżę dalej już z innym nastawieniem, mniej emocjonalnym.
Niestety, to jednak nie chroni przed powtórką. Właśnie mi się to chyba znowu zdarzyło. Jestem zmęczona, zniechęcona i mam ochotę zaszyć się w domu, we własnym łóżku. Nic mnie nie cieszy, jestem obecnie w wielkim i pięknym mieście, mam trochę wolnego, mogę pozwiedzać, co kocham robić zazwyczaj.....i nie chce mi się. Zastanawiam sie, ile jeszcze tej udręki z obcymi, często nieakceptującymi cię ludźmi, często wrogimi a zawsze mającymi cię gdzieś. Ile jeszcze nowych sztel, ilu nowych ludzi, ile nowych wymagań, ile konieczności dostosowywania się do nowych warunków, ile tych sztucznych uśmiechów, gdy w środku chce sie wyć?
Może powinnam zrezygnować, po 8 latach naprawdę mam dość. Z drugiej strony nie ma wyboru - pracy w kraju nie dostanę i basta.
Jakieś pomysły, jakies przemyslenia?
Chętnie wieczorem poczytam.
 

Ładne i ciekawe Twoje pisanie. Przyjemnie jest to przeczytać. 
To wszystko prawda i w zupełności zgadzam się z tym, co napisałaś. Miałam podobnie w poprzedniej pracy w kraju.
Szczególnie w listopadzie, gdy są krótkie i ponure dni - dopada nas taka nostalgia. 
Człowiek chyba urodził się po to, żeby pracować. Bez pracy po prostu nie da się żyć. Powie ktoś, że pracuje żeby zarabiać na życie.
Ale nie wyobrażam sobie nie robić nic. 
Niestety nasza praca niesie dużo stresu /nowe miejsca/, tęsknoty za krajem, bliskimi. 
Teraz jesienią, gdy obserwujemy jak opadają liście, jest smutno, wietrznie i mokro, dociera do nas, że czas upływa i coś się kończy.
Myślę jednak, że gdy wiosną zaświeci słońce, inaczej spojrzymy na nasze życie i wszystkie związane z nim sprawy, rozejrzymy się i zaczniemy doceniać to, co mamy )
Życzę pogody ducha.
 
03 listopada 2013 13:18 / 4 osobom podoba się ten post
aniananowo

I dlatego nie wierzę jak ktoś mówi ,że jeżdzi tu bo lubi ta pracę, a nie dla kasy..:((

Zdaniem moim, mozna jezdzic do innej pracy tez, nie musi to byc opieka. Dlatego uwazam, ze w moim odczuciu ta praca laczy dwie, a nawet wiecej mozliwosci. 
W jakims stopniu trzeba - w dalszym ciagu moim zdaniem - nie wiem, czy "lubic", to odpowiednie slowo, ale tolerowac ta prace, inaczej pobyt na wyjezdzie zmienia sie w jedno pasmo udreki, nie tylko dla opiekunki. PDP rowniez odczuwaja niechec, obojetnosc, wrogosc, zle nastawienie opiekunki i "odgryzaja sie".
03 listopada 2013 13:30
I tak jak wcześniej już pisałam, że brakuje mi tu buziek takich jak na skypie .Chyba mają na imie EMITOKONKI, bo czasem wystarczyłoby wstawić taką buzke na czyjeś odpowiedzi.:))
03 listopada 2013 13:39 / 4 osobom podoba się ten post
emilia

Zdaniem moim, mozna jezdzic do innej pracy tez, nie musi to byc opieka. Dlatego uwazam, ze w moim odczuciu ta praca laczy dwie, a nawet wiecej mozliwosci. 
W jakims stopniu trzeba - w dalszym ciagu moim zdaniem - nie wiem, czy "lubic", to odpowiednie slowo, ale tolerowac ta prace, inaczej pobyt na wyjezdzie zmienia sie w jedno pasmo udreki, nie tylko dla opiekunki. PDP rowniez odczuwaja niechec, obojetnosc, wrogosc, zle nastawienie opiekunki i "odgryzaja sie".

 Jezeli juz decyduje sie na wyjazd to jadę po coś?nie jade za kare.I masz racje Emilio ze nie ma tu nic do rzeczy lubić czy nie.Jestesmy dorosłe,jadąc pierwszy raz mozna kierować sie  ogolnie pojetym slowem "opieka" ale po kilkakrotnym wyjeżdzie wiem co mnie czeka.Jak ktoś lubi tę pracę to sie spelni a jak jedzie zarobić to zarobi.Im dluzej jezdze tym bardziej sie uzalezniam do wyzszego poziomu życia.Nie grzebie w kieszeni w poszukiwaniu drobnych,mogę coś kupić albo sprawić komuś prezent nie myśląc o zaciskaniu pasa w nastepnym miesiacu.Napewno kazda ma chwile zwatpienia i slabosci bo w innej pracy też się miewa.Dla mnie nie to co robię stanowi problem tylko tęsknota,tęsknota,tęsknota.Jeszcze nie wyjechałam a juz tęsknię.
03 listopada 2013 14:17 / 3 osobom podoba się ten post
Lawenda

Witam po dłuższej przerwie. Jestem znowu na wyjeździe.
Co sądzicie o tzw. wypaleniu zawodowym? Dotyka to wszystkich, których zawody związane są z intensywnymi i nacechowanymi problemami kontaktami z ludźmi ( pielęgniarki,lekarze,opiekunki, pracownicy socjalni itp.).
Ja już to przerabiałam kilka lat temu, przebrnęłam, jeżdżę dalej już z innym nastawieniem, mniej emocjonalnym.
Niestety, to jednak nie chroni przed powtórką. Właśnie mi się to chyba znowu zdarzyło. Jestem zmęczona, zniechęcona i mam ochotę zaszyć się w domu, we własnym łóżku. Nic mnie nie cieszy, jestem obecnie w wielkim i pięknym mieście, mam trochę wolnego, mogę pozwiedzać, co kocham robić zazwyczaj.....i nie chce mi się. Zastanawiam sie, ile jeszcze tej udręki z obcymi, często nieakceptującymi cię ludźmi, często wrogimi a zawsze mającymi cię gdzieś. Ile jeszcze nowych sztel, ilu nowych ludzi, ile nowych wymagań, ile konieczności dostosowywania się do nowych warunków, ile tych sztucznych uśmiechów, gdy w środku chce sie wyć?
Może powinnam zrezygnować, po 8 latach naprawdę mam dość. Z drugiej strony nie ma wyboru - pracy w kraju nie dostanę i basta.
Jakieś pomysły, jakies przemyslenia?
Chętnie wieczorem poczytam.
 

Jestes juz dluuugo, moze za dlugo? Nie wiem, na jakie okresy wyjezdzasz, jak dlugie masz przerwy w PL?
Ja sobie tak mysle, ze to ta pora roku tak dziala. Poprzednie 3 miesiace nie moglam usiedziec, ciagle do miasta, tak duzo do zwiedzania, teraz - pogoda sie zrobila dosc parszywa i tez mi sie nie chce, chociaz wiem, ze znowu sa nowe wystawy, albo tego, czy owego nie zdazylam latem obejrzec.
Czasami zmuszam sie do wyjscia i to mi jednak humor polepsza, przelece sie po sklepach, pomierze to i owo, niekoniecznie kupujac, popatrze na ludzi na promenadzie, pojde na kawe, albo cos innego i zycie wraca na wlasciwe tory.
Staram sie nie myslec, nie liczyc dni ile mi zostalo, to mi pogarsza nastroj. Staram sie myslec, ile juz spraw zalatwionych - nie wyliczam, ile zostalo do zalatwienia, bo sensu w tym nie ma, mozna sobie dolek powiekszyc.
Jak juz mam calkiem dola - mysle i szukam w necie o planowanym wyjezdzie z mezem i mlodsza na stale, ogladam mieszkania do wynajecia, planuje przyszly biznes. Wiem, ze w PL nie ma dla mnie zadnej przyszlosci, dla mojej mlodszej - tez nie. Moj slubny zapowiedzial, ze nie wyobraza sobie starosci w naszej wsi, wiec wspolnie szukamy innych drog. I to nas ratuje od wariactwa.
A to co piszesz o PDP i ich rodzinach - to wspisane w zawod. Moja PDP z AL w jednej chwili kocha mnie nad zycie, za 10 minut jestem podla, zla i co najgorsze. Mam juz skore nosorozca, jak jestem "kochana", to i owszem, ciesze sie, ale, oczywiscie juz nie biore tego tak jak kiedys, doslownie. To wszystko tylko choroba. Taki zawod, troche aktorski ...
03 listopada 2013 14:30 / 3 osobom podoba się ten post
mleczko47

 Jezeli juz decyduje sie na wyjazd to jadę po coś?nie jade za kare.I masz racje Emilio ze nie ma tu nic do rzeczy lubić czy nie.Jestesmy dorosłe,jadąc pierwszy raz mozna kierować sie  ogolnie pojetym slowem "opieka" ale po kilkakrotnym wyjeżdzie wiem co mnie czeka.Jak ktoś lubi tę pracę to sie spelni a jak jedzie zarobić to zarobi.Im dluzej jezdze tym bardziej sie uzalezniam do wyzszego poziomu życia.Nie grzebie w kieszeni w poszukiwaniu drobnych,mogę coś kupić albo sprawić komuś prezent nie myśląc o zaciskaniu pasa w nastepnym miesiacu.Napewno kazda ma chwile zwatpienia i slabosci bo w innej pracy też się miewa.Dla mnie nie to co robię stanowi problem tylko tęsknota,tęsknota,tęsknota.Jeszcze nie wyjechałam a juz tęsknię.

Witaj Meczko, fajnie, że jesteś.
No wlaśnie, ta tęsknota. To u mnie też najgorsze.
Po 23 latach pracy w szpitalu czułam wypalenie zawodowe, już nie lubiłam tego, wszystko mnie drażniło. Tutaj w opiece praca jest inna i jakoś nie jest dla mnie problemem. Odkrylam w sobie ogromne pokłady cierpliwości i jakiegoś spokoju, tylko tęsknię.
Poznałam bardzo fajną kobietę, która 20 lat jeździła do DE jako opiekunka, no i jej kariera zawodowa zakończyła się w szpitalu psychiatrycznym, lekarze stwierdzili silną depresję. Oby nas to nie spotkalo.
03 listopada 2013 15:50 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

Zdaniem moim, mozna jezdzic do innej pracy tez, nie musi to byc opieka. Dlatego uwazam, ze w moim odczuciu ta praca laczy dwie, a nawet wiecej mozliwosci. 
W jakims stopniu trzeba - w dalszym ciagu moim zdaniem - nie wiem, czy "lubic", to odpowiednie slowo, ale tolerowac ta prace, inaczej pobyt na wyjezdzie zmienia sie w jedno pasmo udreki, nie tylko dla opiekunki. PDP rowniez odczuwaja niechec, obojetnosc, wrogosc, zle nastawienie opiekunki i "odgryzaja sie".

Ja bym to może nazwała-"być w zgodzie ze sobą"Polubic to rzeczywiście chyba za wielkie  słowo ,ale akceptowac jest ok.Jak sie wyjeżdza z nienawiścia i mordem w oczach to nawet dla kasy nie ma to sensu bo sie człowiek wąłsnie wypala ekspresowo i nawet tego nie zauważa.Dlatego podejmujac decyzję powinno się byc w zgodzie ze sobą.
03 listopada 2013 16:06 / 7 osobom podoba się ten post
aniananowo

I dlatego nie wierzę jak ktoś mówi ,że jeżdzi tu bo lubi ta pracę, a nie dla kasy..:((

Wiekszość z nas albo wszystkie jeździmy tu, bo można zarobić. Ale "górą" są te dziewczyny, które potrafią połączyć konieczność zarabiania z własnym rozumem. Tzn. skoro mam tak pracować, to zrobię wszystko aby jak najmniej cierpieć. Świadomość  rzeczy ma ogromne znaczenie. Po co mam jechac na 2-3 miesiące z nastawieniem, że to katorga ale jak forse liczę to radocha. Jakieś rozdwojenie. forsa jest wynikiem jet pracy a ta praca jest po to, żeby była forsa. Trzeba sobie "reset" w główce zrobić i poukładać wszystko. Nawet doświadczone opiekunki sa zmęczone, bo to taki typ pracy. Ale zrozumienie siebie, pozwolenie sobie na złe humorki itp. dużo daje. Ja nie ukrywam przed rodziną, że mam złe dni. Staram sie nikogo nie "pogryźć" i tyle. A to wszystko ludzkie.  A tak poza tym to jest wredny listopad, który ma pod swoim płaszczykiem przeciwdeszczowym mase nostalgii i smutku. To też trzeba sobie młotkiem do głowy wbić. Listopad, listopad ;-////// 
 
Staram się koncentrować na innych, pozytywnych dla mnie rzeczach. Bo innych nie zmienię. A zauważając pozytywne poprawiam sobie samopoczucie i te inne przyległe sprawy ;-))  Koncentrowanie się na negatywach chyba by mnie zwaliło z nóg.
03 listopada 2013 16:09 / 6 osobom podoba się ten post
Listopad,listopad
Młotek na łeb opadł
Spowodował giga doła
Sytuacja niewesoła
Pora zrobic reset w główce
By nie zboczyc na manowce!