LawendaCo do niemieckiej bezinteresowności....
Ten naród nie przestanie mnie zdumiewać.
Z jednej strony piekielna interesowność, jesteś potrzebna, to ci słodzą, przestajesz byc potrzebna, to przestajesz dla nich istnieć. Póki jesteś przydatna - super, jak nie - do widzenia.
Ale......
Ten naród ma zdumiewającą zdolność do solidarności w kryzysowych sytuacjach - i to również wobec nas.
Młodsze z nas nie wiedzą, ale starsze pamiętają.
Stan wojenny, na półkach w sklepie tylko ocet, kolejki przez całą noc po kostkę masła ( stałam z ojcem od dwunastej w nocy do szóstej rano, zimą), bieda, nędza, rozpacz. I wtedy, w tym smutnym czasie to własnie Niemcy wysyłali do Polski mnóstwo paczek żywnościowych i to do nieznanych osób, do znanych sobie zresztą też. Inne kraje też trochę wysyłały, ale 80% paczek pochodziło z Niemiec. Myśmy, tzn. moja rodzina dostali pięć paczek z Niemiec - dwie od znajomych, rodowitych Niemców i trzy od kompletnie nieznanych osób. Do dziś nie wiem, skąd brali adresy.
Ja tego Niemcom nigdy nie zapomnę, tej radości, kiedy widziało się kawę, mięso w puszce, słodycze, ser. To było jak z innego świata. Kto nie przeżył, ten nie zrozumie, trzeba było wtedy żyć w tych czasach.
Dziś to takie oczywiste - wchodzisz do sklepu i kupujesz co chcesz, ale wtedy......
I ja, pomimo całego krytycyzmu co do Niemców nigdy im tego nie zapomnę.
Nie musieli wysupływać dojczmarek na paczki do Polski, nie musieli wysyłać też na swój koszt do obcych i nielubianych Polaków.
A jednak to robili....
Rząd niemiecki wówczas wspaniałomyślnie zniósł opłaty na paczki do Polski. Znam osobę która takie paczki wysyłała. Do dziś potrafi ekspresowo i fachowo w kilka minut paczkę zapakować :)