Za co lubię moją pracę?

07 kwietnia 2014 19:30 / 2 osobom podoba się ten post
efka66

Nie wszyscy są tacy, prawda, ale u nas sytuacja ekonomiczna jest nieciekawa. Rok temu odeszłam z pracy, działalność handlowa, coraz gorzej się dzieje, wczoraj z koleżanką rozmawiałam, mówi, ciesz się że odeszłaś, że tego nie widzisz. Jeden na drugiego krzywo patrzy, co robi, może za mało, może w innym dziale trzeba kogoś zwolnić, a ten dostał 10zł podwyżki na stawce, reszta go chce zlinczować, masakra, tego kiedyś nie było, zawsze to były fajne dziewczyny.

I to tez jest plus pracy w de tzn. nie musze sie obawiac,ze mnie zwolnia,ze bez prac y zostane.Pracuje tutaj w miare spokojnie,wyplate otrzymuje i licze dni do powrotu coby kase wydac w Polsce..nie chcialabym juz w Polsce pracowac...
07 kwietnia 2014 19:36 / 1 osobie podoba się ten post
efka66

Nie wszyscy są tacy, prawda, ale u nas sytuacja ekonomiczna jest nieciekawa. Rok temu odeszłam z pracy, działalność handlowa, coraz gorzej się dzieje, wczoraj z koleżanką rozmawiałam, mówi, ciesz się że odeszłaś, że tego nie widzisz. Jeden na drugiego krzywo patrzy, co robi, może za mało, może w innym dziale trzeba kogoś zwolnić, a ten dostał 10zł podwyżki na stawce, reszta go chce zlinczować, masakra, tego kiedyś nie było, zawsze to były fajne dziewczyny.

Teraz tak ja Wy jestem czesciej w domu ale kiedys tak nie bylo.3 tyg.urlopu .Wiec w PL bylam raz w roku. I zawsze szok przezywalam jak sie pogarsza sytuacja...jakie ceny i koszty utrzymania. Tego sie nie da opisac to trzeba widziec.Boje sie strasznie wracac do PL juz na stale.Kiedys pewnie to nastapi ale teraz mysle o powrocie choc na krotko na wyspy.Ten usmiech,chec pomocy jeden drugiemu na ulicy,sklepie wszedzie. Pojechalam bez jezyka angielskiego i kto mi pomogl. Ludzie tamtejsi.Ale mamy tez swoj charakterek.Kiedys przeczytalam taki wpis o nas w nasze polskiej gazecie....jak ci Polak nie zaszkodzil to juz Ci pomogl. Jak inne narodowosci sobie pomagaja.Filipinczycy,Hindusi.....
07 kwietnia 2014 19:43 / 2 osobom podoba się ten post
Lawenda

Co do niemieckiej bezinteresowności....
Ten naród nie przestanie mnie zdumiewać.
Z jednej strony piekielna interesowność, jesteś potrzebna, to ci słodzą, przestajesz byc potrzebna, to przestajesz dla nich istnieć. Póki jesteś przydatna - super, jak nie - do widzenia.
Ale......
Ten naród ma zdumiewającą zdolność do solidarności w kryzysowych sytuacjach - i to również wobec nas.
Młodsze z nas nie wiedzą, ale starsze pamiętają.
Stan wojenny, na półkach w sklepie tylko ocet, kolejki przez całą noc po kostkę masła ( stałam z ojcem od dwunastej w nocy do szóstej rano, zimą), bieda, nędza, rozpacz. I wtedy, w tym smutnym czasie to własnie Niemcy wysyłali do Polski mnóstwo paczek żywnościowych i to do nieznanych osób, do znanych sobie zresztą też. Inne kraje też trochę wysyłały, ale 80% paczek pochodziło z Niemiec. Myśmy, tzn. moja rodzina dostali pięć paczek z Niemiec - dwie od znajomych, rodowitych Niemców i trzy od kompletnie nieznanych osób. Do dziś nie wiem, skąd brali adresy.
Ja tego Niemcom nigdy nie zapomnę, tej radości, kiedy widziało się kawę, mięso w puszce, słodycze, ser. To było jak z innego świata. Kto nie przeżył, ten nie zrozumie, trzeba było wtedy żyć w tych czasach.
Dziś to takie oczywiste - wchodzisz do sklepu i kupujesz co chcesz, ale wtedy......
I ja, pomimo całego krytycyzmu co do Niemców nigdy im tego nie zapomnę.
Nie musieli wysupływać dojczmarek na paczki do Polski, nie musieli wysyłać też na swój koszt do obcych i nielubianych Polaków.
A jednak to robili....

Rząd niemiecki wówczas wspaniałomyślnie zniósł opłaty na paczki do Polski. Znam osobę która takie paczki wysyłała. Do dziś potrafi ekspresowo i fachowo w kilka minut paczkę zapakować :)
07 kwietnia 2014 20:00 / 2 osobom podoba się ten post
Ja się cieszę ,że mogę w DE pracować , tam zarabiać a wydawać pieniądze w Polsce.Nie wyobrażam sobie ,żebym tam mogła zostać na stałe.Podziwiam ludzi,żę potrafią postawić wszystko na jedną kartę i rozpocząć wszystko od nowa np. w DE.
07 kwietnia 2014 20:12 / 2 osobom podoba się ten post
Pracuję w De, ponieważ za "wczesnie"się urodziłam i pracy poza własną działalnością i tak nie dostanę. Nie ważne doświadczenie, nie ważne umiejętności-pracy niet! Prowadziłam działalność w Polsce i co z tego kiedy popyt coraz mniejszy, ludzie nie mają pieniedzy.Nerwy, nie przespane noce, bo jak to wszystko posklejac, opłacić, a w 'd..ę Pana".
Byłam jakieś 8 lat temu w Hiszpanii, mieszkałam tam 2 lata, pracowałam i nie narzekałam wtedy zarabiałam 1200 euro.
Były ze mną moje dzieci, więc za bardzo nie tęskniłam, wtedy poczułam jak dobrze zarabiać w euro. Później z sentymentu do miasta znajomych wróciłam (durna baba) do Polski. Choć byłam niby u siebie, ale rozdarta jak ta żaba, tęskniłam za ciepłem, spokojem i luzackim podejsciem Hiszpanów do wszystkiego. Wrocilabym tam, ale i tam pracy brak, jestem na bieżąco z sytuacją ekonomiczną, bo mieszka tam mój syn.
Co do De, kolejne wyzwanie, doświadczenie, kolejny jezyk do przyswojenia.Jestem ciekawa świata, ludzi, zachowań i pewnie jest to kolejny krok do mojego miejsca na później, czyli ciepła Hiszpania. Oczywiście tęsknię za dziecmi (już samodzielnymi) wnuczkami (2 kochane istoty), ale tak jak jedna z Was napisała uciekam z Polski, kiedy widzę co się dzieje. Przykre to, że tak musimy się tułać, ale coś za coś.
07 kwietnia 2014 20:34
Maura

A ja nie lubie pracowac w DE poprostu musze (sytuacja rodzinna) musialam byc blizej domu. Wole normalna prace na kontrakt-czytaj 40 godz.w tyg. + nadgodziny +dodatek za prace w nocy i te wszystkie bonusy wynikajace ze stosunku pracy.Mam prawo byc chora wiedz dzwonie odpowiednio wczesniej do przelozonego-sorry jestem chora) A szacunek do mojej pracy- byl i zaden podopieczny mnie nie mogl obrazic a jezeli zglaszalam i juz nie musialam tam isc.Przy wejsciu przy recepcji byl napis-szanuj pracownika- :))) i oczywiscie odpowiednio wymagania ode mnie za to.

Gdybym miał kwalifikacje 'opiekuńcze' na DE, to bym sie chwili nie wahał i na etat przeszedł..Jeśli byłbym z dyche choć młodszy, to nawet i za fizola bym poszedł tutaj, za jakies 1600 euro/mies. Na razie jestem opiekunem, dopiero tak naprawde 6 miesiąc czynnie pracuje, nie widzę siebie, żebym miał to robic latami..Jeszcze zobacze, cos bede kombinowal chyba..
07 kwietnia 2014 20:48
Maura

Teraz tak ja Wy jestem czesciej w domu ale kiedys tak nie bylo.3 tyg.urlopu .Wiec w PL bylam raz w roku. I zawsze szok przezywalam jak sie pogarsza sytuacja...jakie ceny i koszty utrzymania. Tego sie nie da opisac to trzeba widziec.Boje sie strasznie wracac do PL juz na stale.Kiedys pewnie to nastapi ale teraz mysle o powrocie choc na krotko na wyspy.Ten usmiech,chec pomocy jeden drugiemu na ulicy,sklepie wszedzie. Pojechalam bez jezyka angielskiego i kto mi pomogl. Ludzie tamtejsi.Ale mamy tez swoj charakterek.Kiedys przeczytalam taki wpis o nas w nasze polskiej gazecie....jak ci Polak nie zaszkodzil to juz Ci pomogl. Jak inne narodowosci sobie pomagaja.Filipinczycy,Hindusi.....

To chyba zależy na jakich ludzi sie trafi - może to kwestia mentalnosci innej niz polska, ale i u nas jest mnóstwo życzliwych i chętnych do pomocy ludzi.Moze Ty tak to widzisz bo nie jestes w PL na codzień,nie żyjesz tu.Za granica to lepiej widac,bo tu przysłowie które zacytowałas sprawdza się niestety bardzo często.Wystarczy w necie poczytac ostrzeżenia przed oszustami.
07 kwietnia 2014 20:49
Prowincjusz

Gdybym miał kwalifikacje 'opiekuńcze' na DE, to bym sie chwili nie wahał i na etat przeszedł..Jeśli byłbym z dyche choć młodszy, to nawet i za fizola bym poszedł tutaj, za jakies 1600 euro/mies. Na razie jestem opiekunem, dopiero tak naprawde 6 miesiąc czynnie pracuje, nie widzę siebie, żebym miał to robic latami..Jeszcze zobacze, cos bede kombinowal chyba..

Na etat?To dopiero bys sie wkopal.Dom starcow to najgorsze miejsce na swiecie.Najsmutniejsze.I to sie z zczasem udziela tzw.wypalenie zawodowe.Ale jakis czas to pewna praca wszedzie.Ale lepiej byc opiekunem w szpitalu.Szlyszalam ze tu w DE tez maja takie etaty.To praca jak w niebie w porownaniu z domem opieki.Rob papiery wiec.
07 kwietnia 2014 20:54
MeryKy

Rząd niemiecki wówczas wspaniałomyślnie zniósł opłaty na paczki do Polski. Znam osobę która takie paczki wysyłała. Do dziś potrafi ekspresowo i fachowo w kilka minut paczkę zapakować :)

MeryKy, a powiedz, jeśli wiesz, skąd brali adresy obcych Polaków? Chyba przecież nie z książki telefonicznej?
O zniesieniu opłat nie wiedziałam, ale to też uważam za bezinteresowne,że poczta niemiecka zrezygnowała z zarobku.
07 kwietnia 2014 21:01 / 3 osobom podoba się ten post
Lawenda

MeryKy, a powiedz, jeśli wiesz, skąd brali adresy obcych Polaków? Chyba przecież nie z książki telefonicznej?
O zniesieniu opłat nie wiedziałam, ale to też uważam za bezinteresowne,że poczta niemiecka zrezygnowała z zarobku.

Poznałam w D 3 lata temu paniĄ co tu mieszka od lat 70tych-Polkę.W czasach stanu wojennego w swojej wiosce i okolicach koordynowała to wysyłanie paczek-nawiązała kontakty z kilkoma parafiami w PL - stamtąd dostawała namiary na potrzebujacych pomocy.Jak byłam u niej w domu wtedy to 2 pokoje miała zawalone cichami,zabawkami itp.,bo wciąz tą pomoc kontynuuje  przez te wszystkie lata.
07 kwietnia 2014 21:10
kasia63

To chyba zależy na jakich ludzi sie trafi - może to kwestia mentalnosci innej niz polska, ale i u nas jest mnóstwo życzliwych i chętnych do pomocy ludzi.Moze Ty tak to widzisz bo nie jestes w PL na codzień,nie żyjesz tu.Za granica to lepiej widac,bo tu przysłowie które zacytowałas sprawdza się niestety bardzo często.Wystarczy w necie poczytac ostrzeżenia przed oszustami.

To przyslowie dotyczylo nas Polakow wlasnie za granica na stalej emigracji. Prawda mamy inna mentalnosc bardziej ja to nazywam kontynentalna.Kiedys mieszkalam w kraju w ktorym nie moglam isc smutna czy zamyslona ulica (no moze nie w scislym centrum tam nikt sie nie smuci-sklepy i puby).Zaraz obcy ludzie pytali czy moga pomoc czy cos sie stalo.Jasne ze wszedzie dranie sie zdazaja ale na codzien inna mentalnosc i kultura.Tego tu brak i nawet niewiesz jak to razi jak sie wpadnie tylko czasami do PL
 
07 kwietnia 2014 21:11
zdarzaja -mialo byc az takich bledow nie robie...klawiatura moja tylko nie rozumie co to polskie znaki.
07 kwietnia 2014 21:38
Lawenda

Co do niemieckiej bezinteresowności....
Ten naród nie przestanie mnie zdumiewać.
Z jednej strony piekielna interesowność, jesteś potrzebna, to ci słodzą, przestajesz byc potrzebna, to przestajesz dla nich istnieć. Póki jesteś przydatna - super, jak nie - do widzenia.
Ale......
Ten naród ma zdumiewającą zdolność do solidarności w kryzysowych sytuacjach - i to również wobec nas.
Młodsze z nas nie wiedzą, ale starsze pamiętają.
Stan wojenny, na półkach w sklepie tylko ocet, kolejki przez całą noc po kostkę masła ( stałam z ojcem od dwunastej w nocy do szóstej rano, zimą), bieda, nędza, rozpacz. I wtedy, w tym smutnym czasie to własnie Niemcy wysyłali do Polski mnóstwo paczek żywnościowych i to do nieznanych osób, do znanych sobie zresztą też. Inne kraje też trochę wysyłały, ale 80% paczek pochodziło z Niemiec. Myśmy, tzn. moja rodzina dostali pięć paczek z Niemiec - dwie od znajomych, rodowitych Niemców i trzy od kompletnie nieznanych osób. Do dziś nie wiem, skąd brali adresy.
Ja tego Niemcom nigdy nie zapomnę, tej radości, kiedy widziało się kawę, mięso w puszce, słodycze, ser. To było jak z innego świata. Kto nie przeżył, ten nie zrozumie, trzeba było wtedy żyć w tych czasach.
Dziś to takie oczywiste - wchodzisz do sklepu i kupujesz co chcesz, ale wtedy......
I ja, pomimo całego krytycyzmu co do Niemców nigdy im tego nie zapomnę.
Nie musieli wysupływać dojczmarek na paczki do Polski, nie musieli wysyłać też na swój koszt do obcych i nielubianych Polaków.
A jednak to robili....

Nikt z moich znajomych nie słyszał,o żadnych paczkach z Niemiec,bynajmniej na moim terenie.Pamiętam doskonale te czasy, kolejki za wszystkim i załatwianie  jakiegoś jedzenia .Sama z braćmi w wakacje stałam za chlebem w kolejce i w trójkę kupiliśmy jeden i pół, bo sprzedawali po połówce.Bracia mieli po nascie lat i potrzebowali jedzenia  i jak to było dzielić  na pięć osób w domu.
Co do tych paczek , to może ludzie dostawali , ale myślę ,że ze Sląska.Piszesz ,że za to ich cenisz.Ok , ja  nie mam takiego długu wzięczności.
07 kwietnia 2014 22:02 / 2 osobom podoba się ten post
Lawenda

MeryKy, a powiedz, jeśli wiesz, skąd brali adresy obcych Polaków? Chyba przecież nie z książki telefonicznej?
O zniesieniu opłat nie wiedziałam, ale to też uważam za bezinteresowne,że poczta niemiecka zrezygnowała z zarobku.

Ja akurat znam  rodzinę w Niemczech, która pochodzi z Chorzowa i dlatego mieli adresy. Dużo paczek wysyłali na parafie i tam były rozdzielane. Mnie się kiedyś udało z parafii dostać proszek i jakieś duperele, w tym budynie :)
07 kwietnia 2014 22:17 / 3 osobom podoba się ten post
Dzieki, koleżanki za odpowiedzi.
Nie tylko na Śląsku dostawali te paczki, bo ja z Pomorza i tu sporo osób dostało. Właściwie nie znam rodziny, która choć jednej nie dostała. Rodzina z Torunia też dostawała, choć być może były miejsca czy regiony, gdzie tego nie było. W końcu trudno wysłać paczki trzydziestu paru milionom ludzi...
I nie mam żadnego długu wdzięczności. Po prostu pamiętam, może dlatego,że tego, co dobre nie zapominam a to, co złe staram się jak najszybciej. :)