a Oni odpowiedzą, -Ależ bez przeasady ,dla Nas to zaden problem że bedziemy przechodzili przez Twoj pokoj, nie musisz sie martwic:):)
a Oni odpowiedzą, -Ależ bez przeasady ,dla Nas to zaden problem że bedziemy przechodzili przez Twoj pokoj, nie musisz sie martwic:):)
No już mnie nie strasz:)
Wtedy im powiem, że chodzę z kurami spać:)
No na noc w hotelu to też bym się zgodziła:)
Ale tu chodzi o to, że kobiety mają wchodzić do mojego pokoju i korzystać z mojej łazienki w czasie mojej obecności w tym pokoju.
I jeszcze wszystkie mamy się wyszykować na 10 rano na imprezę, kiedy ja jeszcze muszę zająć się dziadkiem (jego poranny rytuał trwa godzinę), zaserwować wszystkim śniadanie, posprzątać po śniadaniu. Nie mówiąc już o tym, że na drugi dzień jadę do domu i będę się pakowała, więc już w ogóle sajgon będzie.
I będą po nocy latały do klo....co chwila.....To ten ostatni dzień hardkorowo Ci sie zapowiada,nie dosyc ze full roboty dodatkowej ,to jeszcze przeboje łazienkowe...oj ,nie zazdraszam:):):)
Mnie się wydaję,ze w takiej sytuacji kiedy będzie tyle osób do wyszykowania na jedną godzinę,korzystanie z jednej łazienki nie przejdzie. Dziadek wstaje rano,więc on wyszykuje się pierwszy,Ty też będziesz musiała też być gotowa razem z nim,więc Twoja łazienka będzie stała wolna,kiedy do dziadkowej ustawi sie kolejka hi,hi . Własnie wyobraziłam sobie tę sytuację i śmiać mi się chce. Nie mógł już dziadek ich zaprosić dzień pożniej jak już Ciebie nie będzie?
Pomysłowy to on jest...
Hej,hej Beatko widze Cie.Czy Ty zagladasz od czasu do czasu na skypa.
No i też właśnie między innymi w całym tym zamieszaniu chcę mieć chociaż w pokoju trochę spokoju:)
Klo to wprawdzie jest osobno i nie trzeba do niego iść przez mój pokój, więc z tym to akurat luz.
Ale też ogólnie dziadek mnie z tymi gośćmi to denerwuje. Przyjadą wieczorem w piątek (21.00-22.00) i już sobie obmyślił, że on to pójdzie spać, a ja mam ich przywitać, nakarmić, a on se kurde będzie spał. No sory - do kogo w koncu goście przyjeżdżają? Na to to już nic nie mówiłam, ale jak wyskoczył z łazienką, to już za dużo było.
Z jego kumpelą podobnie jest - zaprasza ją co dwa tygodnie w niedzielę, ale później ja z nią muszę gadać, bo on się coś niemrawo do dyskusji włącza. Postanowił, że jak kolejnym razem przyjdzie, to mam się nią zająć i pokazać jej moje zdjęcia ślubne w jego gabinecie (przegrałam trochę na jego kompa, co by mógł je analizować), a on sobie posiedzi w salonie. No kurde? Mi koleżanki 83-letniej zapraszać nie musi - jak nie chce z nią gadać, to niech jej nie zaprasza.
Czemu nie powiesz stanowczo,ze nie będziesz przeszkadzaci posiedzic u siebie czy jakis podobny tekst.Byc może myle sie ale chyba były wczesniej podobne sytuacje ,skoro dziadek uważa za norme ,że jego goścmi zajmujesz sie ty a nie on.Moze pogadaj z córka ta fajniejsza -w koncu wyjezdzasz nastepnego dnia ,musiz miec czas sie ogarnąc...no bo kiedy?Myśle też sobie ,ze w tego typu sytuacjach znajomosc bdb języka utrudnia a nie ułątwia -bo nien możesz się wymigac od wielu rzeczy tlumaczac ,że nie rozumiesz:)
Fajny dziadzio-wyręczacz, Wichurka, Ci się trafił. Nie zaszkodzi mu się postawić, mimo że Ty już na wylocie jesteś. Ale pewnie wracasz do niego, to będzie na zaś.