04 czerwca 2014 13:06 / 2 osobom podoba się ten post
Geronimo, zbyt upraszczasz wszystko. Bywa różnie z tą winą. Mamy naprawdę różne doświadczenia, wychowanie i dzieciństwo, co później rzutuje na nasze związki. Odniosę sie tylko do jednego Twojego stwierdzenia: mężczyzna to też człowiek. Wiesz, ja właśnie jestem takim przypadkiem, że dopiero w wieku 34 lat zobaczyłam się, że "chłop to człowiek". A wiesz czemu? Bo moje życie do tego czasu pokazywało mi zupełnie coś innego. Dysfunkcyjna rodzina, ojciec choleryk, a w zasadzie tyran dla swoich 9 dzieci. Miałam 6 braci, od których też sporo oberwałam w dzieciństwie. Wyszłam za mąż w wieku 18 lat (teraz wiem, ze to była ucieczka), za jeszcze bardziej porąbanego faceta. I żeby nie było............ żyję z nim do dzisiaj. Po wielu przejściach, terapii i przemianach (ja wiem, że nie jest to możliwe po ludzku, a tylko łaska boża to zdziałała) odmieniło się wszystko na lepsze. Mogę powiedzieć, że o 180 stopni. Zostaliśmy oboje uleczeni z naszych traum, nastąpiło całkowite przebaczenie i uwolnienie............ i wyłoniło sie z tego to, co jest najlepsze w świecie - miłość, tylko inna niż młdzieńcze zakochanie. Czekałam na to prawie 30 lat.
A z tym chłopem - człowiekiem, to dotarło do mnie, gdy podjęłam pracę w dużej firmie właśnie wieku 34 lat. Dopiero tam spotkałam takiego mężczyznę - człowieka. Był nim mój szef, który, był człowiekiem kulturalnym, dobrym, spokojnym, sznował każdego i mnie traktował bardzo równiez z dużym szacunkiem. Pamiętam jak po przepracowaniu z nim kilku miesięcy, uświadomiłam sobie własnie to, że CHŁOP, TO TEŻ CZŁOWIEK.