Na wyjeździe #15

31 października 2014 20:01 / 4 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Jeżuuuuu , gdzie się odziały moje młode lata ? Teraz to jeszcze jakiś erotoman dziadunio wołał by na mnie pieniądze gdyby pod prysznicem mnie ujrzał !.... Było , minęło i już nie zarobię - niestety ! -:))))))))))))))

aj tam zaraz...... moze by sie znalazl jakis dziadunio jeszcze :))))))))))))))))))))
31 października 2014 20:12 / 3 osobom podoba się ten post
Mój dziadek dzisiaj strasznie się nad Halloween wytrząsał. Całą kolację. Głos mocno podnosił, gestykulował, ręce mu się trzęsły, a na koniec jeszcze herbatę z nerwów wylał. Potok jego słów wygladał mniej więcej tak: 
"Co to ma być to helowen (taka wymowa), chodzą po domach, a nie znają tego zwyczaju. Pytałem się kiedyś dzieci co to ma znaczyć, ale nie umiały mi powiedzieć. To co tak chodzą po domach i nie wiedzą czemu? I to bezczelność "coś słodkiego, albo psikus" - co to ma w ogóle znaczyć? Ja nie znam tych dzieci, przychodzą nie wiadomo skąd. Ooo - były u sąsiadów, a oni przecież na urlopie są - gdyby były stąd, to by wiedziały, że wyjechali. Ale nie wiadomo skąd przychodzą. Ja ich nie znam. Dzieci, które znam, to zawsze coś ode mnie dostaną. Nie musi być halowen. No i czemu one teraz po ciemku chodzą? Nie mogą przyjść po południu? Tak, to z Irlandii taki zwyczaj przyszedł, ale nikt mi nie umie wyjaśnić, co to ma znaczyć. Ani w tv nie mówią, ani w gazetach nie piszą, a dzieci też nie wiedzą. Co to ma być? To już przechodzi wszelkie granice - na halowen, na marcinki, na mikołaja - ile można chodzić. A pisali w gazecie, że ostatnio to dzieci jak nic nie dostały, to jajkami w dom rzucały. To bezczelność i rodzice tak na to pozwalają. Tak te dzieci wychowują" 
 
No i tak przez całą kolację - te same stwierdzenia ciągle od nowa. No przecież jak nie chce, to niech nie otwiera drzwi i po sprawie. Ale co najlepsze - słodycze kupił, ale nikomu nie otworzył. Zbyt zajęty wytrząsaniem się był. 
31 października 2014 20:18 / 3 osobom podoba się ten post
wichurra

Wypluj te słowa, odpukaj w niemalowane:)
Dłużej nie zostanę - tydzień czasu mogłam im dać, bo też zgłosiłam chęć nieprzedłużania dopiero 20 października, więc to może mało czasu na znalezienie zmienniczki. Ale teraz już jest dosyć czasu, więc o 12.30 7 listopada wsiadam w samochód i jadę:)

To może poczekaj do 9 i mnie o drodze zabierzesz? Zawsze to taniej, jakbym się do paliwa dołożyła? ;-) A i po drodze obgadałybyśmy całe Forum i Firmę? ;-)
31 października 2014 20:22 / 3 osobom podoba się ten post
Nie podpinam się pod cytat , bo jest długi .... Słodycze zostaną do kawy , jak będziesz bardzo grzeczna to może i Tobie coś skapnie ! ..... Jeśli babcia pozwoli -:))))))))))))))
31 października 2014 20:28 / 1 osobie podoba się ten post
Malgi

To może poczekaj do 9 i mnie o drodze zabierzesz? Zawsze to taniej, jakbym się do paliwa dołożyła? ;-) A i po drodze obgadałybyśmy całe Forum i Firmę? ;-)

Niestety - 8 listopada to już tańcuję na 18-stce:)
 
 
31 października 2014 20:28 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Nie podpinam się pod cytat , bo jest długi .... Słodycze zostaną do kawy , jak będziesz bardzo grzeczna to może i Tobie coś skapnie ! ..... Jeśli babcia pozwoli -:))))))))))))))

Ale tylko jak zrezygnuję z przerwy, żeby się kawy z nimi napić:)
31 października 2014 20:40 / 3 osobom podoba się ten post
Ivanilka ja bym tego na pewno nie jadła i tak jak Orim pisze kup kurczaka i jedz przy nich nie jesteś niewolnikiem że co podają to jesz postaw się wreszcie i kolejny raz Bogu dzięki że mogę sobie ugotować to co lubię czasami nawet 2 obiadki robię :)
31 października 2014 20:46 / 1 osobie podoba się ten post
Jakbym sobie kupiła kurczaka (oczywiście za swoje bym musiała) to moja babcia by się cieszyła, że może będę tak już cały czas robiła i mniej pieniędzy na moje wyżywienie pójdzie:)
31 października 2014 20:48 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Podam Ci przepis na kapustkę babci:
tłusty boczek trzeba pogotować w niewielkiej ilości wody z olejem,potem dodajesz nieodsączoną kapustę z puszki. Jak się trochę pogotuje dodajesz surowe jabłko i zesmażoną cebulę na polowie kostki masła. Potem dodajesz napój jabłkowy. Pod koniec gotowania ścierasz na drobnej tarce surowego ziemniaka ,wyłaczasz palnik i wrzucasz go do kapusty. Sól i sypka papryka na koniec. Smacznego:)

Zebym miala z glodu pasc - nie zjadlabym tego ! Ale, zeby nie bylo calkiem nudno:
Pod Stuttgartem bylam u pewnej pani, ktora robila - na szczescie dla siebie - nastepujacy przysmak - w garnuszek wrzuca sie tak z 1/3 kostki masla, do tego ser zotly w plasterkach, pokrojone pomidory, jakas wedlina w plastrach i na wierzch okasza sie dowolnie wybranym dzemem. Nastepnie stawia sie to na piecu (bo kuchnia byla przezornie wylaczana przeze mnie) i czeka sie na efekt, czyli stopienie sie wszystkiego w jedna mase ...
31 października 2014 20:50 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

Jakbym sobie kupiła kurczaka (oczywiście za swoje bym musiała) to moja babcia by się cieszyła, że może będę tak już cały czas robiła i mniej pieniędzy na moje wyżywienie pójdzie:)

Dokładnie tak samo byłoby u mnie,więc chyba zamiast na złośc jej to dobrze bym zrobiła :)
31 października 2014 20:51 / 1 osobie podoba się ten post
emilia

Zebym miala z glodu pasc - nie zjadlabym tego ! Ale, zeby nie bylo calkiem nudno:
Pod Stuttgartem bylam u pewnej pani, ktora robila - na szczescie dla siebie - nastepujacy przysmak - w garnuszek wrzuca sie tak z 1/3 kostki masla, do tego ser zotly w plasterkach, pokrojone pomidory, jakas wedlina w plastrach i na wierzch okasza sie dowolnie wybranym dzemem. Nastepnie stawia sie to na piecu (bo kuchnia byla przezornie wylaczana przeze mnie) i czeka sie na efekt, czyli stopienie sie wszystkiego w jedna mase ...

Mam nadzieję,że moja babcia tego przepisu nie zna,bo też jestem pod Stuttgartem :)
31 października 2014 20:51
emilia

Zebym miala z glodu pasc - nie zjadlabym tego ! Ale, zeby nie bylo calkiem nudno:
Pod Stuttgartem bylam u pewnej pani, ktora robila - na szczescie dla siebie - nastepujacy przysmak - w garnuszek wrzuca sie tak z 1/3 kostki masla, do tego ser zotly w plasterkach, pokrojone pomidory, jakas wedlina w plastrach i na wierzch okasza sie dowolnie wybranym dzemem. Nastepnie stawia sie to na piecu (bo kuchnia byla przezornie wylaczana przeze mnie) i czeka sie na efekt, czyli stopienie sie wszystkiego w jedna mase ...

Mam nadzieję,że moja babcia tego przepisu nie zna,bo też jestem pod Stuttgartem :)
31 października 2014 20:54 / 4 osobom podoba się ten post
Ale zaznaczyła że rachunek oni płacą :) a mnie syn dziś przywiózł dziś świeże pstrągi będą juto w migdałach i jak mu nie zrobić kawki jak przyjdzie odwiedzić :)
31 października 2014 20:58 / 1 osobie podoba się ten post
emilia

Zebym miala z glodu pasc - nie zjadlabym tego ! Ale, zeby nie bylo calkiem nudno:
Pod Stuttgartem bylam u pewnej pani, ktora robila - na szczescie dla siebie - nastepujacy przysmak - w garnuszek wrzuca sie tak z 1/3 kostki masla, do tego ser zotly w plasterkach, pokrojone pomidory, jakas wedlina w plastrach i na wierzch okasza sie dowolnie wybranym dzemem. Nastepnie stawia sie to na piecu (bo kuchnia byla przezornie wylaczana przeze mnie) i czeka sie na efekt, czyli stopienie sie wszystkiego w jedna mase ...

Czy jest jeszcze jakas kuchnia na swiecie, gdzie zre sie tyle obrzydliwstwa?
31 października 2014 20:59 / 3 osobom podoba się ten post
joannaxd

Czy jest jeszcze jakas kuchnia na swiecie, gdzie zre sie tyle obrzydliwstwa?

Chyba tylko w Chinach....