Skoro jutro odjeżdżam, to wybrałam się jednak na zakupy.
Nie wiadomo, czy w kolejnym mieście mojej pracy będzie DM, więc uzupełniłam trochę zapasy o balsamy do ciała, żele pod prysznic, szczoteczki do mycia twarzy, gąbkę do makijażu, piankę do mycia twarzy, płyny do mycia rąk. Trochę chemii też nabyłam - odplamiacz Sil, płyn do mycia szyb, jakiś środek do czyszczenia stali szlachetnej i nie pamiętam co tam jeszcze.
Siostra zamówiła sobie zapas tych takich miotełek do ścierania kurzu - Staubmagnet firmy Swifft. Podobno są rewelacyjne. Nie wiem, jeszcze nie wypróbowałam, chociaż też takie mam w domu. Dokupiłam jeszcze tych miotełek z innych firm - tak dla porównania, zwłaszcza, że inne firmy tańsze.
Byłam też w Aldim - wjechały oczywiście matjasy i jeszcze ściereczki z mikrofibry. Bardzo fajne są te z Aldi Nord, podobne kupowałam w Polsce w Leroy Merlin, ale zostawiają na lustrach takie drobne włoski i mnie to wkurza.
W Edece kupiłam ulubione sery, jogurty, skrzynkę Franziskanera, chipsy chio i na pewno coś jeszcze, ale nie sposób wszystko spamiętać.
Teraz czekam, aż po dzisiejszych zakupach nabiją mi się punkty Payback i jak się nabiją, to pojadę do DM, wydrukuję kupon i nabyję lakier powierzchniowy z Essie - jakaś nowość, która ma znacząco przedłużać żywot lakieru i nadawać paznokciom wygląd hybryd. Zobaczymy.
Aaa - i w Douglasie byłam i kolejne jajeczko eos kupiłam - super są te pomadki ochronne.