Czy jest tu opiekunka, która pojechała bez znaj. języka?

05 listopada 2014 06:00 / 5 osobom podoba się ten post
joannaxd

Dzis wlasnie mijaja 3 lata od mojego pierwszego wyjazdu do de, jezyk pozostawial wtedy wiele do zyczenia. Dzis nie mam rzadnych problemow

Ja pracuję w DE od 2008 roku, niemiecki w liceum (4 lata), a teraz trafiłam na FRAU, która  - cokolwiek powiem - mówi, że mnie nie rozumie. Nie ma demencji, mówi bardzo niechlujnie i niewyraźnie, ale to ona nie rozumie mojego niemieckiego. Inni rozumieją, tylko nie ona. Zapewniam cię, że tu miałabyś problemy...
05 listopada 2014 06:12 / 6 osobom podoba się ten post
barbara66

No to ciesze sie, jak ja wyjade , to też bede opowiadała :) że pojechałam bez języka :) Alinko dziękuje za otuche :)

Ja radzę ci, żebyś w DE nie oglądała telewizji polskiej, nawet jak będziesz tam miała. Staraj się oglądać ze zrozumieniem filmy lub najlepiej bajki dla dzieci i programy dla dzieci. Wtedy najszybciej będziesz się uczyć. Doradzam jeszcze małe karteczki z przylepcem i podpisami np "schrank - szrank" i przylepione na szafie. Jak sobie poopisujesz wszystkie przedmioty dookoła ciebie to szybcjiej zapamiętasz. Ja też porobiłam sobie karteczki z nazwami podstawowych rzeczy - po jednej stronie polska a po drugiej niemiecka. Powodzenia i  "uszy do góry".
05 listopada 2014 06:22 / 2 osobom podoba się ten post
Juz kiedyś pisalam o okolicznościach mojego pierwszego wyjazdu...
Znajomość języka słaba wręcz znikoma.
W ogóle ,mimo rodziny i przyjaciół w Niemczech byłam głucha i odporna na niemiecki. Słowa odbijały się ode mnie.

Pojechalam i musialam się otworzyć.
Fakt,ze trafilam na super dom. Wnuczka podopiecznej władała tez angielskim. Dużo mi pomagała tłumaczyła.
Teraz dużo rozumiem,z mową jest gorzej ale dogaduje się, daję radę ;)
05 listopada 2014 07:09 / 11 osobom podoba się ten post
Malgi

Ja pracuję w DE od 2008 roku, niemiecki w liceum (4 lata), a teraz trafiłam na FRAU, która  - cokolwiek powiem - mówi, że mnie nie rozumie. Nie ma demencji, mówi bardzo niechlujnie i niewyraźnie, ale to ona nie rozumie mojego niemieckiego. Inni rozumieją, tylko nie ona. Zapewniam cię, że tu miałabyś problemy...

Moja Frau w L. rozumiała mnie doskonale , chwaliła , że dobrze mówię , że " stała " opiekunka , mimo ,że z dłuższym stażem niż ja to ledwie kaleczy niemiecki ! Aleeeee ! jak po jakimś czasie nerwy mi puściły i ją opitoliłam porządnie , to stwierdziła ........ że nic a nic mnie nie rozumie !!!!!!-:))))))))))
05 listopada 2014 08:38 / 1 osobie podoba się ten post
Ja sama się uczyłam niemiekiego,ostatnio rozmawiałam z córką mojej podopiecznej przez telefon..powiedziała córka,że wyśmienicie mówię.Ale oczywiście wcześniej też miałam wyjazdy do De..
05 listopada 2014 16:46 / 6 osobom podoba się ten post
Ja z kolei nie zapomne swojego 1-wyjazdu....bylo to w 2003 roku nawet nie wiedzialam jak chleb po niemiecku, to byl koszmar pflege mi przekazala ze mam kupic mieso....pojechalam z polka samochodem a w sklepie zapomnialam nazwy miesa i nie pamietalam czy to mialo byc 500dkg czy 5kg , polka mi doradzila bierzemy tylna noge i tak bedzie najlepiej i tak zrobilam , ledwo wnieslismy do domu  ....babka zalamala rece .....przyjechal syn podzielil i rozdal rodzinie ......innym razem kazala mi przyniesc mieso z zamrazarki a byla ona w piwnicy babka nie chodzila po schodach , poszlam tez nie wiedzialam o jakie mieso jej chodzi i przynioslam jej wszystko co bylo zeby sobie wybrala a reszte znioslam z powrotem .......jednym slowem jest b. Ciezko bez chocby podstawy .....oczywiscie zaparlam sie wszystko zapisywalam , powtarzalam i tv ogladalam i tak pomalutku malymi kroczkami , dalam rade ......jak teraz o tym mysle , smiac mi sie chce ale wiecej niepojechalabym bez podstawy.
05 listopada 2014 21:40 / 10 osobom podoba się ten post
janinkalub

Ja z kolei nie zapomne swojego 1-wyjazdu....bylo to w 2003 roku nawet nie wiedzialam jak chleb po niemiecku, to byl koszmar pflege mi przekazala ze mam kupic mieso....pojechalam z polka samochodem a w sklepie zapomnialam nazwy miesa i nie pamietalam czy to mialo byc 500dkg czy 5kg , polka mi doradzila bierzemy tylna noge i tak bedzie najlepiej i tak zrobilam , ledwo wnieslismy do domu  ....babka zalamala rece .....przyjechal syn podzielil i rozdal rodzinie ......innym razem kazala mi przyniesc mieso z zamrazarki a byla ona w piwnicy babka nie chodzila po schodach , poszlam tez nie wiedzialam o jakie mieso jej chodzi i przynioslam jej wszystko co bylo zeby sobie wybrala a reszte znioslam z powrotem .......jednym slowem jest b. Ciezko bez chocby podstawy .....oczywiscie zaparlam sie wszystko zapisywalam , powtarzalam i tv ogladalam i tak pomalutku malymi kroczkami , dalam rade ......jak teraz o tym mysle , smiac mi sie chce ale wiecej niepojechalabym bez podstawy.

Najbardziej spodobało mi się słowo " zaparłam się". Piszesz, że nie pojechałabyś bez podstaw znajomości języka , pojechałabyś gdybyś musiała. Teraz tak mówisz bo okrzepłaś ale gdybyś miała nóż na gardle to zrobiłabyś jeszcze raz to samo. Jak ma się wybór, że nie masz co do garnka włożyć, a wsiąść do autobusu i spróbować odmienić swój los to większość wybiera to drugie. Ta większość to właśnie 50% osób piszących na tym forum o ile nie więcej.
06 listopada 2014 10:41 / 1 osobie podoba się ten post
Tak to prawda,jak się nie ma co do garnka włożyć...to jaki jest wybór..Moja koleżanka pojechała ale prywatnie..zero języka,jak coś chciała się rodziny zapytać to do mnie na skypa,i ja jej powiedziałam jak po niemiecku powiedzieć,ona to fonetycznie napisała i się nauczyła,nie sama powiedziała że jest ciężko,bez języka,ale nie miała wyjścia..z pustego i salomon nie naleje...
06 listopada 2014 10:44
Taka znajoma mojej mamy też bez języka,ale prywatnie..zero nic..mówiła że do słownika bedzię latać..nie wiem jak tam jej to wszystko wyjdzie..zależy na kogo trafi...
06 listopada 2014 12:49 / 6 osobom podoba się ten post
we wrzesniu minelo trzy lata mojej pracy w de,w szkole mialam jezyk niemiecki,ale nie moge tego nazwac za nauke po prostu byl,o czym przekonalam sie jadac na pierwszy wyjazd,poza dzien dobry a dowidzenia i moze policzyc do 10 tyle rozumialam ,nic-noga,nadrabialam swoja ,,ulomnosc,,tzw,frycowym jak to przyjelo sie na forum,czyli sprzatalam wszystko,aby tylko nie zostac odrzucona,trafilam na fajna rodzine ktora nawet zakupila mi odtwarzacz cd i plyty do nauki jezyka ,powoli,powoli,powoli z kazdym wyjazdem bylo lepiej i jest lepiej.wiec uwazam ze wystarczy chciec zaryzykowac i wyjechac;-;-;-
06 listopada 2014 12:55 / 2 osobom podoba się ten post
A to też zależy na kogo się trafi...napisałaś trafiłam na fajną rodzinne..i oni ci pomogli w nauce,
06 listopada 2014 13:01 / 5 osobom podoba się ten post
Alina

Najbardziej spodobało mi się słowo " zaparłam się". Piszesz, że nie pojechałabyś bez podstaw znajomości języka , pojechałabyś gdybyś musiała. Teraz tak mówisz bo okrzepłaś ale gdybyś miała nóż na gardle to zrobiłabyś jeszcze raz to samo. Jak ma się wybór, że nie masz co do garnka włożyć, a wsiąść do autobusu i spróbować odmienić swój los to większość wybiera to drugie. Ta większość to właśnie 50% osób piszących na tym forum o ile nie więcej.

Alinko masz rację większość z nas jest albo była w podobnej sytuacji. Niemcy albo szubienica, więc trzeba zacisnąć zęby i jechać. Ja mam o tyle dobrą sytuację że w mojej prawie pustej głowie, przez lata nauki niemieckiego coś jednak zostało, powinno więcej bo od przedszkola do końca szkoły średniej się uczyłam, ale to nie ważne, bo co nauczyciel to od podstaw zaczynał. Może nie mówię super i się zawieszam, ale większość tego co odemnie chcą rozumiem, a jak brakuje mi słów to biorę komórkę w której mam słownik i idzie, nawet jak niegramatycznie powiem to zrozumieją i poprawią. A bałam się strasznie jechać, właśnie ze względu na ten mój koślawy język, ale teraz wiem że ważne jest żeby ich zrozumieć, a oni jakoś zrozumieją to co się chce im przekazać, czasem za pomocą rąk :D 
06 listopada 2014 13:06 / 9 osobom podoba się ten post
Ja wyjezdzalam 2 razy bez ,,jezyka " pierwszy raz do Kanady bez zadnego slowa po angielsku i dalam rade bez wiekszych problemow a drugim razem do Niemiec ,gdzie umialam powiedziec"dziekuje " ,mialam ogromne obawy czy dam rade,lecz sama pani w biurze powiedziala mi ,ze najwazniejsze sa checi do pracy.To stalo sie miom motto i wszystkim ,ktorzy wyjezdzaja bez jezyka to powtarzam.Jesli komus zalezy i ma noz na gardle,bo nie ma co wlozyc do gara dla dzieci ,stanie na glowie.Bardzo mnie denerwuja osoby jak w rozmowie slysze"wszystko ok ale jak bys znala jezyk,wtedy..., uwierzcie mi wkraczam w akcje i mowie"zapomnial wol jak cieleciem byl...",kazdy orze jak moze ,Pozdrawiam wszystkich niepewniakow,chciec to moc.
06 listopada 2014 13:21 / 6 osobom podoba się ten post
Magdzie, zgadzam sie z Toba w 100%. Ostatnio byla u nas opiekunka, ktora slabo mowila po niemiecku. Agencja, nie wiem czemu, zaproponowala ja z lepsza znajomoscia niz byla w rzeczywistosci. Nie bede ukrywac, ze wszyscy jak na gwozdziach w firmie siedzieli(wazne dla nas zlecenie,rodzina b.dobra, ale wymagajaca) i czekali na telefon z pretensjami od rodziny. A tu mila niespodzianka. Beata, co prawda, slabo po niemiecku mowila, ale byla tak ciepla i czula i tak opiekuncza i pracowita, ze nie chcieli jej juz wymieniac:) I wystarczajaco czesto trafiaja sie Panie, ktore mowi bardzo dobrze po niemiecku, ale serca do opieki nie maja, niestety...
06 listopada 2014 13:37 / 3 osobom podoba się ten post
Tylko jadąc bez języka można się nieźle sparzyć. Przeważnie firmy nie powiadamiają klientów, że opiekunka nie mówi po niemiecku - wręcz przeciwnie, spotkałam się, że rekomendowali jako osobę z zaawansowanym niemieckim. W najgorszym wypadku mówią, że pani posługuje się słabym komunikatywnym językiem. No i wtedy rodzina jest rozczarowana i może zdarzyć się, że opiekunkę odeślą do domu. 2 razy już się z takim przypadkiem spotkałam. Nie to, że chcę straszyć i odradzać wyjazd. Najlepiej ile się da, to przed wyjazdem się jeszcze nauczyć, a później mieć świadomość, że różnie to może być.