Oj Annika, jak jużż Ci się przyszły PDP śni, to znak że źle z Tobą ;-)))



Oj Annika, jak jużż Ci się przyszły PDP śni, to znak że źle z Tobą ;-)))
Oj wiem Myszko :-). To dlatego, że przez ostatni rok wiedziałam do kogo wracam, bo pracowałam u 2 rodzin, u jednej dłużej, a u drugiej jako skoczek. Wiedziałam czego w miarę mogę się spodziewać, a teraz wszystko nowe, firma, PDP. Przez ostatni czas się taka asekuracyjna zrobiłam. Pomyśleć, ze dawniej uwielbiałam zmiany, Palcem na mapie zawsze śledziłam miejsce gdzie mnie "rzucają" i dojazd tam, czytałam o tej miejscowości :-). Muszę wrócić do dawnego stylu :-)
Chodzę sobie dziś w najlepsze po sklepie, a tu telefon od niemieckiej rodzinki. Chyba są na mnie zdecydowali, bo córka pdp podała mi już swój nr telefonu i powiedziała, że widzimy się pod koniec marca. Oby wypaliło.
Jadę, jadę, jadę:)))))))))))))))))))))))) 26 marca kierunek De, właśnie miałam telefon z firmy. Cieszę się i boję jednocześnie, bo przypadek pdp nie należy do najłatwiejszych.
Dojechałam do domu. Cała i zdrowa. Miejcie się dobrze!
A ja mam dziś za sobą dzień załatwiania formalnosci pogrzebowych...
Zaczęło się od szpitala,gdzie siostra oddziałowa tak niemiła,tak pozbawiona empatii...nie tylko w stosunku do mnie,ale załatwiających nas tam było kilka osób...Aż nie wytrzymałam...zwróciłam jej uwagę (w miarę spokojnie),co usłyszał ordynator i zareagował tak,że dokumenty miałam w 5 minut.
Zresztą,muszę powiedziec,że przez cały pobyt Mamy w szpitalu kontakt z ordynatorem naprawdę super (jak w serialowej Leśnej Górze ;))) )
Potem reszta.
Pogrzeb dopiero w czwartek,niestety tyle pogrzebów w mojej parafii.
Muszę też pochwalić moją tesciową,która cały czas nas wspierała,pomagała i bez jej "przebojowości",czasu i obeznania w tym smutnym temacie byłoby nam trudno to wszystko tak szybko ogarnąć.
Mój Tato...ech....bardzo to przeżywa...tym trudniejsze to dla mnie....
Sorry za moje pogrzebowe tematy...