W domu #4

16 marca 2015 20:26 / 4 osobom podoba się ten post
basiaim

A ja mam dziś za sobą dzień załatwiania formalnosci pogrzebowych...

Zaczęło się od szpitala,gdzie siostra oddziałowa tak niemiła,tak pozbawiona empatii...nie tylko w stosunku do mnie,ale załatwiających nas tam było kilka osób...Aż nie wytrzymałam...zwróciłam jej uwagę (w miarę spokojnie),co usłyszał ordynator i zareagował tak,że dokumenty miałam w 5 minut.
Zresztą,muszę powiedziec,że przez cały pobyt Mamy w szpitalu kontakt z ordynatorem naprawdę super (jak w serialowej Leśnej Górze ;))) )

Potem reszta.

Pogrzeb dopiero w czwartek,niestety tyle pogrzebów w mojej parafii.

Muszę też pochwalić moją tesciową,która cały czas nas wspierała,pomagała i bez jej "przebojowości",czasu i obeznania w tym smutnym temacie byłoby nam trudno to wszystko tak szybko ogarnąć.

Mój Tato...ech....bardzo to przeżywa...tym trudniejsze to dla mnie....


Sorry za moje pogrzebowe tematy...

Pisz Basiu, pisz, po to nas masz, wysłuchamy i przytulimy......
 
16 marca 2015 21:04 / 4 osobom podoba się ten post
basiaim

A ja mam dziś za sobą dzień załatwiania formalnosci pogrzebowych...

Zaczęło się od szpitala,gdzie siostra oddziałowa tak niemiła,tak pozbawiona empatii...nie tylko w stosunku do mnie,ale załatwiających nas tam było kilka osób...Aż nie wytrzymałam...zwróciłam jej uwagę (w miarę spokojnie),co usłyszał ordynator i zareagował tak,że dokumenty miałam w 5 minut.
Zresztą,muszę powiedziec,że przez cały pobyt Mamy w szpitalu kontakt z ordynatorem naprawdę super (jak w serialowej Leśnej Górze ;))) )

Potem reszta.

Pogrzeb dopiero w czwartek,niestety tyle pogrzebów w mojej parafii.

Muszę też pochwalić moją tesciową,która cały czas nas wspierała,pomagała i bez jej "przebojowości",czasu i obeznania w tym smutnym temacie byłoby nam trudno to wszystko tak szybko ogarnąć.

Mój Tato...ech....bardzo to przeżywa...tym trudniejsze to dla mnie....


Sorry za moje pogrzebowe tematy...

Musisz być silna, bo najgorsze jeszcze przed Tobą (pogrzeb). Dopóki on się nie odbędzie jakoś nie dociera do człowieka, że bliska osoba odeszła. 
17 marca 2015 06:47
agrafka

Musisz być silna, bo najgorsze jeszcze przed Tobą (pogrzeb). Dopóki on się nie odbędzie jakoś nie dociera do człowieka, że bliska osoba odeszła. 

To prawda...Nie uczestniczyłam jeszcze w pogrzebie aż tak bliskiej rodziny poza babcią i teściem (bardzo się lubiliśmy) i tak,masz rację-dzień pogrzebu był natrudniejszy.
Teraz jeszcze coś się dzieje-bieganie,załatwianie,a potem....cisza....
17 marca 2015 06:48
agamor

pisz

Kochana,a co tam u Ciebie? Jak na nowym miejscu?
 
Na pewno pisałas,ale ja teraz wyautowana z netu,to pewnie przegapiłam.
17 marca 2015 06:52
agrafka

Jadę, jadę, jadę:)))))))))))))))))))))))) 26 marca kierunek De, właśnie miałam telefon z firmy. Cieszę się i boję jednocześnie, bo przypadek pdp nie należy do najłatwiejszych.

A dokąd jedziesz?
17 marca 2015 06:54
Basiu, a kiedy Ty wyjezdzasz? Tak jak planowalas czy przelozylas o kilka dni?
17 marca 2015 08:08 / 3 osobom podoba się ten post
Witam Opiekunkowo z domku - jeszcze trochę zimno u mnie, ale co tam. Jest pięknie.
17 marca 2015 08:17 / 2 osobom podoba się ten post
Witam jeszcze z domku kolanko wraca do sprawności :) u mnie budowa ruszyła gorzej bo już od 6 brygada a ja śpioch ;)
17 marca 2015 10:02 / 5 osobom podoba się ten post
basiaim

A dokąd jedziesz?

Okolice Osnabrück. Będę miała leżącą pdp z cewnikiem, więc trochę się obawiam. Do toalety przychodzi pielegniarka, jest sprzątaczka i ogrodnik. Będę miała swoją łazienkę i internet, także warunki dobre. Z jednej strony dobrze, że babuszka leżąca, to mi przynajmniej nigdzie nie ucieknie:). Moja babcia była u nas po wylewie, także trochę wprawy mam.
 
Basiu, może teraz wyjazd ci dobrze zrobi, bo ta cisza po wszystkim jest właśnie najgorsza. Ja, do tej pory nie mogę do siebie dojść po pogrzebie babci, a minęło już 5 lat. Zdarza mi się czasem popłakać za nią, bo była dla mnie jak druga mama. Na pewno zmiana otoczenia trochę ci pomoże, zajmiesz się pracą, to nie będziesz tak myślała. 
17 marca 2015 10:33
moncherie

Basiu, a kiedy Ty wyjezdzasz? Tak jak planowalas czy przelozylas o kilka dni?

Tak,jak było planowane-w piatek wieczorem wyjeżdżam. Przegadałam to z Tatą jeszcze,jak Mama była w szpitalu i dziś wróciliśmy do tej rozmowy.
 
Nie jest to długi wyjazd-6 tygodni,więc myślę,że dam radę. Tak,jak pisze Agrafka-zajmę się czymś innym.
 
Trochę mi nie po mysli,ze pogrzeb dopiero w czwartek i już na drugi dzień wyjazd,bo liczyłam,że uda się na środę,ale no cóż trudno....
17 marca 2015 10:48 / 2 osobom podoba się ten post
basiaim

Tak,jak było planowane-w piatek wieczorem wyjeżdżam. Przegadałam to z Tatą jeszcze,jak Mama była w szpitalu i dziś wróciliśmy do tej rozmowy.
 
Nie jest to długi wyjazd-6 tygodni,więc myślę,że dam radę. Tak,jak pisze Agrafka-zajmę się czymś innym.
 
Trochę mi nie po mysli,ze pogrzeb dopiero w czwartek i już na drugi dzień wyjazd,bo liczyłam,że uda się na środę,ale no cóż trudno....

Moja Mama zmarła 3 miesiące po moim ślubie. Studiowałam wtedy w odległym od domu mieście. 3 dni po pogrzebie mąż prawie siłą wywiózł mnie z domu. To była dobra decyzja. Żałobę przeżyłam w sobie, dałam sobie czas.
Ty też nie zamiataj smutku pod dywan, to trzeba przeżyć. Nigdy nie zapomnisz, ale rozpacz przestanie dominować. Bardzo Ci współczuję, to najtrudniejszy czas. Moja żałoba trwała kilka lat. Minęło 35 lat - przeżyłam i wspominam ze smutkiem i teraz już - z akceptacją. Przytulam.
17 marca 2015 10:51 / 3 osobom podoba się ten post
A ja w domku pierwszy dzień. Nie wiem, od czego zacząć oswajanie domu - to nic nie robię. Siedzę w piżamce w łóżeczku - kawka, laptop i tak mi dobrze, że dobrze mi tak.
17 marca 2015 11:00 / 8 osobom podoba się ten post
A ja dla odmiany dzisiaj mam ostatni dzień w domku. O 18.15 wyjeżdżam z Bytomia. Byłam lekko ponad 2 tygodnie w domku, krótko. Niby kilka ważnych spraw pozałatwiałam, ale na leniuchowanie zabrakło czasu. Chociaż w sumie byliśmy prawie tydzień w Malborku i nawet spacer nad morzem zaliczyłam . Pakowałam się dzisiaj, nawet zdążyłam okno w sypialni dzisiaj umyć.
Pierwszy raz jadę do podopiecznego. Miałam już pana do opieki, ale na dokładkę była babcia. Teraz będę miała miejsce, że PDP będzie sam ze mną, córka mieszka w miejscowości obok. Z jednej strony to dobrze . Wiecie czego się boję? Tego, ze będę musiała pomóc panu przy goleniu . Wstyd się przyznać, ale nie umiem. Chciałam przećwiczyć na mężu, ale się wystraszył. Ale w sumie przecież teraz są nowoczesne maszynki, a nie brzytwy, jak w starych filmach. Głowy mu nie utnę
Tam gdzie jadę nie będzie internetu niestety, ale mam sticka i postaram się szybciutko kupić doładowanie.
Pewnie dzisiaj jeszcze do Was zaglądnę, ale już teraz powiem grzecznie: Do widzenia , do zobaczenia po "drugiej stronie
17 marca 2015 11:03 / 4 osobom podoba się ten post
Golenie :))) inna bajka:)) dasz rade, ja poszlam na calosc, na mokro, lezacY pdp paliatywny. Takie mial do mnie zaufanie:)) Ale tylko raz:))
17 marca 2015 11:10 / 5 osobom podoba się ten post
Annika

A ja dla odmiany dzisiaj mam ostatni dzień w domku. O 18.15 wyjeżdżam z Bytomia. Byłam lekko ponad 2 tygodnie w domku, krótko. Niby kilka ważnych spraw pozałatwiałam, ale na leniuchowanie zabrakło czasu. Chociaż w sumie byliśmy prawie tydzień w Malborku i nawet spacer nad morzem zaliczyłam :-). Pakowałam się dzisiaj, nawet zdążyłam okno w sypialni dzisiaj umyć.
Pierwszy raz jadę do podopiecznego. Miałam już pana do opieki, ale na dokładkę była babcia. Teraz będę miała miejsce, że PDP będzie sam ze mną, córka mieszka w miejscowości obok. Z jednej strony to dobrze :-). Wiecie czego się boję? Tego, ze będę musiała pomóc panu przy goleniu :-). Wstyd się przyznać, ale nie umiem. Chciałam przećwiczyć na mężu, ale się wystraszył. Ale w sumie przecież teraz są nowoczesne maszynki, a nie brzytwy, jak w starych filmach. Głowy mu nie utnę :-)
Tam gdzie jadę nie będzie internetu niestety, ale mam sticka i postaram się szybciutko kupić doładowanie.
Pewnie dzisiaj jeszcze do Was zaglądnę, ale już teraz powiem grzecznie: Do widzenia :-), do zobaczenia po "drugiej stronie:-)

Annika, ja uczyłam się na żywym organiźmie. Po prostu nie miałam wyjścia - i musiałam ogolić podopiecznego. Pierwszy raz kosztowało mnie to litry potu - żeby nie było - mojego. Potem juz lajcik.
Powodzenia. Moze być fajnie. Córka w miejscowości obok - to dobrze, że nie w domu obok. Z tą rodziną to lepiej dalej, niż bliżej. Będzie dobrze, tego Ci życzę. Powodzenia.