Malina Ci juz napisala wiec sie nie bede powtarzał. Poprostu moze i lepiej.
A jest tez pozytywna strona :-) Bedziesz tesciowa do wziecia :-)

Malina Ci juz napisala wiec sie nie bede powtarzał. Poprostu moze i lepiej.
A jest tez pozytywna strona :-) Bedziesz tesciowa do wziecia :-)
Bo matką się jest do końca życia.U mnie odwrotnie, nie posłuchała mojej rady, aby nie spieszyć się ze ślubem, i wcale mnie to nie cieszy.
Żeby ktoś nie pomyślał,że ingerowałem w ich małżeństwo, więcej namawiałam wręcz, spróbuj wyprowadźcie się od teściów ( zięciunio bronił się rękami i nogami, tak mu dobrze było u mamusi, no przecież On mały i nieporadny ,obecnie 38 lat, a to było w ubiegłym roku) Ona chciała już wtedy skończyć to małżeństwo.No i nic z tego nie wyszło.
Ja zawsze wychodzę z założenia, ze nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło....jeszcze córka będzie szczęśliwa. Maja dzieci ?
Tak, mam wnuka i oczywiście jest cudowny .:-)
Najgorsze jest to ,że zięć ,zabił całą radość życia w moim dziecku, zresztą jak żyję,nie spotkałam w swoim życiu,większego pesymisty,bojcorza i czarnowidza.
Witaj w klubie, ja spotkałam.
Alasko Twoja Córka ułoży sobie życie na nowo i będzie szczesliwa.
Nie możemy przeżyć życia za nasze dzieci ale zawsze je wspierajmy.
Już takie doświadczenie.Moja córką aktualnie nawet chłopa nie ma.Będzie karierę naukową na uczelni robić.
A ty córce dobrym słowem pomóż.Bo co więcej możesz i to jeszcze na odległość.
Jak przetrwać rozwód córki? No,kur....a jak??Jakie to życie czasem beznadziejne.
Od tej strony tego nie znam.
Powiem Ci jak jest z drugiej strony.
Gdy ja się rozwodziłam mojej Mamy już nie było. Chciałabym by była przy mnie, wysłuchała, przytuliła, otarła łzy, jak trzeba.
Nic na siłę. Jeśli klamka zapadła, to uszanuj jej decyzję i po prostu bądź.
Ja w to wierzę, gorzej z moją córką , Ona potrzebuje czasu na "żałobę" , ale moja w tym głowa, żeby jej w tym pomóc,jak zjadę do domu.
Razem jedziemy w sierpniu nad morze, dołączy do nas też mój syn , co prawda bez narzeczonej bo nie dostanie urlopu, spróbujemy nawrócić ją na właściwe tory.
Ja w to wierzę, gorzej z moją córką , Ona potrzebuje czasu na "żałobę" , ale moja w tym głowa, żeby jej w tym pomóc,jak zjadę do domu.
Razem jedziemy w sierpniu nad morze, dołączy do nas też mój syn , co prawda bez narzeczonej bo nie dostanie urlopu, spróbujemy nawrócić ją na właściwe tory.
Rozwód to ogromna trauma. Porównywany jest przez psychologów do śmierci kogoś bliskiego lub utraty pracy. Musicie jej dac czas do tego aby się z tym oswoiła, żeby wyszła z dołka.....stać z boku, obserwować i wspierać.....nic na siłę.
A przede wszystkim dziecku tłumaczyć bo dla niego to też wielki stres.
Dla dzieci pewnie,ze tak ale dla kobity co chce sie rozejsc to nie trauma a swiety spokoj, ja tak miala to pisza tyz tylko za siebie.
Wszystko zależy jak bardzo małżeństwo dało w kość,ja po wyjściu z sądu zrobiłam imprezę ze znajomymi,a z córką przez kilka lat gratulowalysmy sobie decyzji o rozwodzie . Rozwód może wydawać się jakąś tragedią,ale po wszystkim można poczuć się cudownie wolnym.
Zgadzam się z tobą Ewuś,rozwód to święty spokój.