06 lipca 2017 09:42 / 5 osobom podoba się ten post
basiaimNie wiem, co Ewa miała na myśli, ale wydaje mi się,że ma rację.
Obojętnie, jakie są powody rozstania jest to pewnego rodzaju porażka- że coś nie wyszło,że (być może) zmarnowało się ileś tam czasu.
Wychodząc za mąż/żeniąc się zakładamy,że to miłość po grób i może dlatego , jeśli nie wyjdzie- można to określić porażką.
Mój rozwód to też była dobra decyzja, która (jak na razie) przynosi same pozytywy.
A jednak, mimo że decyzja przemyślana, w dniu w którym złożyłam pozew, pojechałam do przyjaciółki i mówiąc jej o tym -rozpłakałam się. Chyba całe napięcie musiało ze mnie wyjść.
Dlatego napisałam ,że punkt widzenia zależy od.... to co dla jednych jest porażką,dla innych pewnym etapem w życiu. Rozwod wydaje się jakimś końcem świata,tragedią,ale potem jednak zmieniamy zdanie . Myślę,że w Polsce istnieją jeszcze jakieś sterotypy ,które poniekąd piętnują osoby rozwiedzione,jednak to już coraż rzadsze zjawisko,na szczęście..