Jak zaczynałam szukać pracy to podpisałam umowę z czterema agencjami....aż wstyd się przyznać,wreszcie ta w której do dziś pracuję znalazła mi najszybciej zlecenie,a umowę podpisałam dopiero jak zostałam zaakceptowana . Potem musiałam na poprzednie umowy pisać rezygnecje. Wogóle to byłam tak jak Ty zdesperowana,kilka miesięcy czekałam na wyjazd,bo rodzina...bo brak akceptacji...bo cos tam ..bo zastój i tak było w kółko.
Jak tylko wyjechałam to codziennie miałam propozycje z innych agencji,pomimo że napisałam rezygnacje hi,hi To taki paradoks.
Jak wróce do domu nie zamierzam czekać ani dnia,ąz moja agencja się obudzi,będę już w poniedziałek aplikować do wybranych agencji.