Co do pralki - jak mojej podopiecznej się popsuła, to już jej nie kupili.
Pranie jeździ do synowej.
Sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony nie mam roboty, z drugiej to założę się, że moje białe bluzki piorą z babci brudnymi gaciami.
Co do pralki - jak mojej podopiecznej się popsuła, to już jej nie kupili.
Pranie jeździ do synowej.
Sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony nie mam roboty, z drugiej to założę się, że moje białe bluzki piorą z babci brudnymi gaciami.
To więcej niz pewne....he he Wolaalbym juz sobie uprać w rekach:)
Wcale nie jest wszędzie tak jak mówisz. jest kwota na miesiąc na pieluchomajtki, podkładki, rekawiczki, płyn do dezynfekcji i niestety, ale na wszystko nie wszędzie starczy. Jesli ja mam wybierac między podkładem a rękawiczkami to niech oni kupią podkłady i ja nie muszę oszczędzac na podkładach a rękawiczki mam swoje.
Wykładając pieniądze z własnej kieszeni jest w pewnym sensie inwestycją w moje zdrowie psychiczne. nie stresuję sie, że muszę kogoś o cos prosić, komuś o czymś przypominać.Staram sie tak sobie wszystko organizować abym o nic nikogo nie prosiła. ja wiem że oni powinni kupić ale dla pewności zawsze zabieram z soba. To samo dotyczy jedzenia. Po co ja mam się stresowac, że rodzina daje za mało kasy. Nie dbaja o dziadka czy babcię a przy tym i o opiekunkę ich sprawa. ja sobie zawsze ewentualnie coś dokupię ze swoich. Jeżeli jest taka sytuacja. Zarabiam tyle, że 20 zł na rękawiczki to naprawdę żaden wydatek a jesli przez naczę sobie 100 euro na dodatkowe jedzonko to teże nie znowu fortuna. Ale się nie denerwuję.
Lubię niezależność. W tym wypadku nie wiele to kosztuje.
A później jak wyprasować, jak żelazka też nie uświadczysz?
To więcej niz pewne....he he Wolaalbym juz sobie uprać w rekach:)
IGGA , dla mnie wydać 100 euro to jednak dużo ! Pieniądze , które mam dla siebie są na inne cele ,bo ja to z tych , że nawet jak przez miesiąc , czy dwa karmią mnie " leberwurstem " to wytrzymam - ważne , żeby obiady mi smakowały . Na rękawiczki nigdzie nie wydawałam grosza i wydawać nie będę , bo nie mam zamiaru tracić swoich pieniędzy na coś co mam mieć zagwarantowane . O " dożywianie " się nie proszę , bo raz , że jestem dumna a dwa , że jak nie widzę czegoś pod ręką to zachcianek nie mam . Zdarzyło się , że dożywiałam się w swoim pokoju , ale za " służbowe " pieniądze , nie były to jakieś cuda - niewidy , tylko jakieś twarożki , ryby wędzone o których to zakupach wiedział " finansujący " ale nie wiedziała Frau , bo by jej żyłka chyba pękła , ale ona to była Pani-Frau , których nie mało nie tylko w D. , bo i w PL takie bywają - co z oczu to i z serca ! :-)))))
Jak aldnie rozwiesisz to nie treba prasować:)Jaka ta mlodzież rozwydrzona teraz :)Żelazka sie zachciewa,a co to?zna Cie tam kto?Niemki wymiĘtolone chodza i żyją:):):):)A żelazka nie ma i pralki nie ma bo prĄd i woda ciągna a to drogie:):):):)O!)
Kasiu piszemy o miejscach w ktorych rodzina jest skapa i nie zapewnia tego co mieć powinnyśmy. Ja się w takich miejscach nie stresuję, mam swoje. Nie dyskutuję z rodziną. Robię to co do mnie nalezy i koncząc kontrakt mowię dowidzenia.takich miejsc jest zapewne mało, ale są i jesli już się na takie trafi to nalezy wytrwac bez niepotrzebnego stresu. Ja tak sobie radzę. I to nie zadna duma ani pycha to w/g mnie rozsadne wyjscie. Dla mnie moje zdrowie jest najwazniejsze i ja jestem wazna.Moje plany zakładają jeszcze jakiś czas jeżdzic do pracy, więc nie pozwalam sobie na niepotrzebny stres, niepotrzebne dyskusje. Oczywiscie jest lepiej i bardziej sie ciesze kiedy za 100 euro kupie sobie cos ładnego, ale jesli zaszla konieczność kupowalam sobie jedzonko. Ja mam taka receptę.
Wichurka dziecko kochane:)Na kolonie nie jeździłas -tam sie tylko "w ręcach" prało:):):):)
A piżamki to zawsze biore dwie:)
Wichurka dziecko kochane:)Na kolonie nie jeździłas -tam sie tylko "w ręcach" prało:):):):)
A piżamki to zawsze biore dwie:)
no dobra, ciuchy ciuchami, ale gorzej z praniem pościeli ((((