50 euro na tydzień - zakupy dla opiekunki i podopiecznego

30 marca 2015 22:58
nianta

Synowa, albo syn przychodzą, otwierają potfel i zamaszyście wyciągają z niego kasę...czasem 10, czasem 20, a raz w zeszyciku widziałam 50 euro. To musieli chyba bank obrabować, no na prawdę...

to jest juz dla mnie szok .Ja nie mam lekko ,ale u Ciebie jakieś jest nieporozumienie .Kontaktowałaś się z firmą ?To jest przerażające .......To jest tylko po to abyście z głodu nie poumierali .............
30 marca 2015 23:09
lena46

to jest juz dla mnie szok .Ja nie mam lekko ,ale u Ciebie jakieś jest nieporozumienie .Kontaktowałaś się z firmą ?To jest przerażające .......To jest tylko po to abyście z głodu nie poumierali .............

ja jeszcze nie miałam kontaktu z pieniędzmi, to poprzedniczka tak rządziła... ale jak mówiłam do firmy o tej kasie, to oczywiście info w biurze "ale pani Ewa nic takiego nie zgłaszała"...
30 marca 2015 23:53 / 1 osobie podoba się ten post
nianta

ja jeszcze nie miałam kontaktu z pieniędzmi, to poprzedniczka tak rządziła... ale jak mówiłam do firmy o tej kasie, to oczywiście info w biurze "ale pani Ewa nic takiego nie zgłaszała"...

Ale Ty zgłaszasz ... i co?
Jaka reakcja firmy !!!
 
jedynie "że pani Ewa nie mówiła"? .....a może mówiła, tylko firma nie chciała słyszeć?
31 marca 2015 07:19 / 5 osobom podoba się ten post
nianta

ja jeszcze nie miałam kontaktu z pieniędzmi, to poprzedniczka tak rządziła... ale jak mówiłam do firmy o tej kasie, to oczywiście info w biurze "ale pani Ewa nic takiego nie zgłaszała"...

Też takie " cóś " usłyszałam jak byłam w L. i "  cioteczny wnusio "  przedłużył pod koniec mojego pobytu dostawę pieniędzy o kilka dni ( 6 ) a ja już w tym czasie kupiowałam za swoje , bo sama głodna bym była a i jego byłó mi żal , bo Pani- Frau , gdyby nie maiała gazet , winogron , truskawek itp. zrobiła by mu awanturę - przy okazji pewnie i mi się by oberwało .....zadzwoniłam do niemieckiej pośredniczki , powiedziałam co mi na sercu leży , że : " 70 e na tydzień to za mało na " panine " wymagania mimo , że sama dość dużo kupowała , płaciła ze swojego portfela ...." .......w odpowiedzi usłyszałam : " pani Barbaro , współpracujemy z Tą rodziną już prawie dwa lata i tylko pani zgłasza jakieś pretensje "......Ja : " więc będę pierwsza , która się odważyła , bo ktoś musi - a ,że stała i wcześniejsze zmienniczki nie zgłaszały tzn, były dupowate , płakały , głodne były , dożywiały się za swoje , ale brały wszystko na przetrwanie ! "......... powiedziała mi nieprawdę , bo " stała " alarmowała agencję pośredniczącą , poprawiało się na dwa tygodnie i apiać to samo !...... Do Marco sama bym zadzwoniła , ale nie miałam numeru telefonu a na moją prośbę o takowy Frau ze słodkim uśmiechem wyskrzeczała : " po co ci numer do Marco ? przyjedzie to pogadasz ! " .......po skardze do agencji za pół godziny miałam tel. od Marco - powiedziałam mu co i jak - przeprosił , podziękował , ża cioteczce nie naskarżyłam , następnego dnia już miałam zwrot moich i na zakupy dla mnie ....Paskudny z facjaty to on był , ale bardzo sympatyczny , nie dziwiłam się , że on unikał spotkań z Frau jak ognia - sama bym unikała , gdybym była jej rodziną ))))
31 marca 2015 07:22 / 3 osobom podoba się ten post
Gabrysia

Ale Ty zgłaszasz ... i co?
Jaka reakcja firmy !!!
 
jedynie "że pani Ewa nie mówiła"? .....a może mówiła, tylko firma nie chciała słyszeć?

Oj taaak. Firmy bardzo wybiorczo przyjmuja i przetwarzaja info od pracownikow. 
22 maja 2015 23:31
W roznych rodzinach pracujemy i z roznymi rodzinami mamy doczynienia.Jesc musimy.Rodziny oszczedzaja na nas jak tylko sie da.Pracowalam w kilku miejscach,zawsze  majac jedna osobe do opieki.Roznie bywalo.Zakupy robilam sama.100 euro na tydzien.Moglam pozwolic sobie na wlasne zachciewajki.Do tego mydlo, pasta itp,itd.A teraz? Opiekuje sie malzenstwem.Zakupy robi corka.Ja  ponad miesiac jem kanapki z serem.Juz nie moge.Mowie prosze nie kupowac,bo juz za duzo i za czesto tylko ser i ser.Jeden raz bez sera,za to same jogurty.W dalszym ciagu ser.Przejadl mi sie.Corka tepota,choc mila ,usmiechnieta,robi dobra mine do zlej gry.Ale we wszystkim madrzejsza i tak kupi co chce.pomimo moich sprzeciwow.Zaczelam kupowac juz za swoje,przynajmniej to na co mam ochote.Obiady gotuje ona.Zadnego miesa,wedliny,zupki na proszkach rosolowych.Zaczelam to tolerowac,ze wzgledu ,by sie nie wkurzac.Widzi ,ze jem to,czego ona nie kupuje,i co i nic?Ale ciesze sie ,ze jeszcze 3 tygodnie i mnie tu nie bedzie.Jak swiat swiatem sa niemcy i niemry.A u tych ciagle opiekunki sie zmieniaja,bo kto do takich wroci?Robota ciezka,a jedzenie pod psem,nawet nie ma z czego cos zrobi .Wiem tylko,co mnie cieszy,ze ba sile nikt tu mnie nie trzyma i nie musze wracac tu jak nie chce,i to jest w tym wszystkim najlepsze.

23 maja 2015 06:44 / 3 osobom podoba się ten post
malajka

W roznych rodzinach pracujemy i z roznymi rodzinami mamy doczynienia.Jesc musimy.Rodziny oszczedzaja na nas jak tylko sie da.Pracowalam w kilku miejscach,zawsze  majac jedna osobe do opieki.Roznie bywalo.Zakupy robilam sama.100 euro na tydzien.Moglam pozwolic sobie na wlasne zachciewajki.Do tego mydlo, pasta itp,itd.A teraz? Opiekuje sie malzenstwem.Zakupy robi corka.Ja  ponad miesiac jem kanapki z serem.Juz nie moge.Mowie prosze nie kupowac,bo juz za duzo i za czesto tylko ser i ser.Jeden raz bez sera,za to same jogurty.W dalszym ciagu ser.Przejadl mi sie.Corka tepota,choc mila ,usmiechnieta,robi dobra mine do zlej gry.Ale we wszystkim madrzejsza i tak kupi co chce.pomimo moich sprzeciwow.Zaczelam kupowac juz za swoje,przynajmniej to na co mam ochote.Obiady gotuje ona.Zadnego miesa,wedliny,zupki na proszkach rosolowych.Zaczelam to tolerowac,ze wzgledu ,by sie nie wkurzac.Widzi ,ze jem to,czego ona nie kupuje,i co i nic?Ale ciesze sie ,ze jeszcze 3 tygodnie i mnie tu nie bedzie.Jak swiat swiatem sa niemcy i niemry.A u tych ciagle opiekunki sie zmieniaja,bo kto do takich wroci?Robota ciezka,a jedzenie pod psem,nawet nie ma z czego cos zrobi .Wiem tylko,co mnie cieszy,ze ba sile nikt tu mnie nie trzyma i nie musze wracac tu jak nie chce,i to jest w tym wszystkim najlepsze.

Jak do tej pory nic nie wskórałaś to pewnie nie ruszysz tego betonu.Piszesz,że zaczełaś się z tym zgadzać - to bardzo nie dobrze - przeniesie się ten zwyczaj na nastepną opiekunkę.Czy córka jada razem z wami?Nie wierzę,że nie podjada na mieście po tak obfitych domowych posiłkach.Przeciez ona głodzi swoich rodziców tak uboga dieta doprowadzi do osłabienia organizmu.Informowałas kogoś kto Ci prace załatwił? nie wspominasz nic o agencji.A chociaż lekarz przychodzi do Twoich pdp? spisz na kartce tygodniowe menu i pokaz co jedzą.Jak jest nieczuła na Twoje prośby to chociaz posłuz sie podstępem.Zbieraj paragony za swoje zakupy i powiedz,że ma zwrócic pieniądze.Nie darowałabym  bo przeciez nie kupujesz sobie rarytasów tylko podstawowe art.Jedziesz zarobić pieniądze no chyba,że masz taką wysoka pensje i stać Cie na wyręczanie pracodowcy.Dawaj telefon do tego domu zadzwonie i już coś wymyślę na taką osobę.Wierzyć się nie chce.Ja to muszę dziekować opatrznosci za łaskawe oko. Cóż Ci mozna pomóc na odległość - zaprosiłabym Cie na obiad  - ale za daleko jesteśmy od siebie.Trzymaj się
23 maja 2015 09:03
malajka

W roznych rodzinach pracujemy i z roznymi rodzinami mamy doczynienia.Jesc musimy.Rodziny oszczedzaja na nas jak tylko sie da.Pracowalam w kilku miejscach,zawsze  majac jedna osobe do opieki.Roznie bywalo.Zakupy robilam sama.100 euro na tydzien.Moglam pozwolic sobie na wlasne zachciewajki.Do tego mydlo, pasta itp,itd.A teraz? Opiekuje sie malzenstwem.Zakupy robi corka.Ja  ponad miesiac jem kanapki z serem.Juz nie moge.Mowie prosze nie kupowac,bo juz za duzo i za czesto tylko ser i ser.Jeden raz bez sera,za to same jogurty.W dalszym ciagu ser.Przejadl mi sie.Corka tepota,choc mila ,usmiechnieta,robi dobra mine do zlej gry.Ale we wszystkim madrzejsza i tak kupi co chce.pomimo moich sprzeciwow.Zaczelam kupowac juz za swoje,przynajmniej to na co mam ochote.Obiady gotuje ona.Zadnego miesa,wedliny,zupki na proszkach rosolowych.Zaczelam to tolerowac,ze wzgledu ,by sie nie wkurzac.Widzi ,ze jem to,czego ona nie kupuje,i co i nic?Ale ciesze sie ,ze jeszcze 3 tygodnie i mnie tu nie bedzie.Jak swiat swiatem sa niemcy i niemry.A u tych ciagle opiekunki sie zmieniaja,bo kto do takich wroci?Robota ciezka,a jedzenie pod psem,nawet nie ma z czego cos zrobi .Wiem tylko,co mnie cieszy,ze ba sile nikt tu mnie nie trzyma i nie musze wracac tu jak nie chce,i to jest w tym wszystkim najlepsze.

Jeżeli jestes przez agencję,to dzwon niech monitują w rodzinie .Ja juz kilka razy tak zrobiłam i poskutkowało.Powodzenia w działaniu .:
23 maja 2015 10:38 / 5 osobom podoba się ten post
Ja teraz miałam tak, że dostawałam 100 E na zakupy i miało wystarczyć na jak najdłużej. Widziałam zeszyt pisany przez opiekunki, w którym notowane były wydatki. Na początku 100E dostawały na tydzień. Ta pierwsza opiekunka wróciła tam teraz po raz 3, a oprócz mnie była jeszcze jedna, która już nie przyjechała. Dla mnie miejsce było bardzo dobre. Zmienniczce zwrócił Dziadek uwagę, że za dużo wydaje i już przed moim przyjazdem starała się robić tak, aby ta 100E wystarczało na jakieś 11-12 dni, bo jak mówiła, boi się, że wyleci z miejsca. Bała się też dlatego, że bardzo słabo mówiła po niemiecku. Przyznam się, że mi te 100 E wystarczało bez problemu na 2 tygodnie, ale nie robiłam tego. Starałam się, aby trzymać się jej zasad, bo nie chciałam, aby po jej powrocie usłyszała, że ja byłam oszczędniejsza i ona musi jeszcze bardziej się ograniczać. Z reszty pieniążków, które mi zostały, kupowałam środki czystości, chemię, tak aby miała zapas. Zostawiłam jej też sporo rzeczy w zamrażalce. Proszków, płynów do prania na pewno wystarczy na długi czas, bo jak córka Dziadka zapytała się czy ma coś kupić, to poprosiłam ją też o takie rzeczy i zrobiła spory zapasik
Dziewczyna była bardzo sympatyczna, gdyby była jakaś niemiła, to bym tak nie robiła.
23 maja 2015 12:24 / 4 osobom podoba się ten post
To straszne,że macie takie problemy z tą kasą,generalnie wiadomo,że niemcy to skrobityłki.Ale żeby głodnemu chodzic to już przesada.Z takich miejsc to chyba tylko można zdezerterować jak najszybciej.
Mnie syn podopiecznej daje ok 100e na 7-10dni,to wystarcza a jak coś zostaje to potrafie kupić coś sobie za to,kawa,słodycze,kosmetyk cokolwiek,nigdy mnie nikt nie rozliczał i nie wymawiał,jak by mi zbrakło to mam dzwonić i kase dowiozą,na szczęscie moje miejsce jest bardzo niezależne,sama wszystko kupuje,rodzina nie wtrąca się nic,potrafią przez 2 tyg tu nie zajrzeć,mam wrazenie,że im mniej kłopotów im zgłaszam,tym lepiej,chcą mieć spokój.
Ale miałam i takie miejsce gdzie ciasto z lidla za 2 e było wpisywane w zeszyt
W tamtym miejscu na "koszt"rodziny udało mi się kupić waciki i 2 baterie do mp3
23 maja 2015 13:11 / 1 osobie podoba się ten post
U mnie tak samo ....żadnego mięsa tylko makaron ryż i gotowe sosy ze sloika, mięsa nie uswiadczysz , a kolacja jajko, pomidor i ser...i tak codziennie
23 maja 2015 16:32 / 1 osobie podoba się ten post
Dodam od siebie, ze tez mam taki zwyczaj, chociaz nikt kwitkow mi nie sprawdzal, ale dla wlasnego spokoju to robie. Natomiast nigdy mi nie przyszlo do glowy kupowac cos dla siebie z kasy domowej, no, nigdy ...
Ja pije np. kawe rozpuszcalna, wiec jesli domownicy takiej nie maja w uzyciu, to kupuje dla siebie, ale z wlasnych zasobow, jak mi bateria siadzie w zegarku, czy innym moim urzadzeniu, to tez kupuje za swoje, jak mi sie chce czekolady, czy czegos innego - za swoje. Kosmetyki wszytko, co nie sluzy do uzytku wspolnego - rowniez.
23 maja 2015 17:01
Kawę kupuję z ogólnych pieniedzy przeznaczonych na utrzymanie bo jak kupuje sobie sery to dlaczego mam kawy nie kupić.Kosmetyki przywożę ze sobą tyle że mi wystarczy na cały pobyt bo sobie wylicze ile mi potrzeba.Kwity zbieram a kiedyś nawet musiałam wpisywać do zeszytu  przychodził domowy buhalter co tydzień i sprawdzał musiało sie zgadzac co do centa.I sie zgadzało.Mam swoje pieniądze na początek od razu dostaje zwrot kosztów podrózy w obie strony i ubezpieczenie,ktore wykupie w Polsce to dodatkowe, też w pierwszym dniu mi zwracają.I to cała kasa jaką wydaję jak jestenm w pracy.Slodyczy nie jem (nawet od niedawna kawy nie słodzę)papierosów nie palę, alkoholu nie piję.A jak mam na cos ochote czego moja pdp nie je np.jakieś owoce to kupuję i sama zjadam.Kasy nie brakuje tu wyjatkowo dlatego tez z tych pieniedzy kupuję kwiaty do flakonu ,paliwo do samochodu (chociaz nieraz jadę tylko po to, zeby sie przejechać).I jakies duperele, bez ktorych można zyć, ale jak kase mam wydać to przeciez muszę cos kupić. Taka sztela.Ale........ zeby nie było za różowo to bywało różnie.Głodna nigdy nie byłam bo zawsze cos w domu jest makaron,ryż,ziemniaki  i przyprawy (to najwazniejsze) jestem mistrzem improwizacji kuchennych zawsze cos przyrządze i narobie zapachu w kuchni a potem sama zjadam co przerządziłam.Zdaje sobie sprawę,że z próżnego to i.......................................  Ale trzeba sobie jakos radzić.Uważam,że kupienie sobie drobiazgu z pieniedzy przeznaczonych na utrzymanie, dziury w budżecie wielkiej nie zrobi.Oby nie przesadzać.Jeść przeciez trzeba bo to nie sztuka pracować w Niemczech a kurowac sie w domu.
23 maja 2015 17:22 / 5 osobom podoba się ten post
emilia

Dodam od siebie, ze tez mam taki zwyczaj, chociaz nikt kwitkow mi nie sprawdzal, ale dla wlasnego spokoju to robie. Natomiast nigdy mi nie przyszlo do glowy kupowac cos dla siebie z kasy domowej, no, nigdy ...
Ja pije np. kawe rozpuszcalna, wiec jesli domownicy takiej nie maja w uzyciu, to kupuje dla siebie, ale z wlasnych zasobow, jak mi bateria siadzie w zegarku, czy innym moim urzadzeniu, to tez kupuje za swoje, jak mi sie chce czekolady, czy czegos innego - za swoje. Kosmetyki wszytko, co nie sluzy do uzytku wspolnego - rowniez.

A ja dodam od siebie , że jakoś ciężko mi uwierzyc, ze nic sobie nie kupisz , bo myśle że przesadzać to mozna tylko kwiatki. Dlaczego miałabym sobie nie kupić kawy, czekolady czy czegoś tam na co mam ochote zjeśc. Moja babcia nie lubi np. ciasta czy lodów to ja też mam nie kupić sobie i nie zjeść? albo iśc kupic za swoje ?  bo to okradanie? Nie! kupuje jem jawnie nie pokryjomu i nikt niema do mnie pretensji i mimo to nikt mnie nie rozlicza z pieniędzy 
23 maja 2015 17:30 / 1 osobie podoba się ten post
evaa

A ja dodam od siebie , że jakoś ciężko mi uwierzyc, ze nic sobie nie kupisz , bo myśle że przesadzać to mozna tylko kwiatki. Dlaczego miałabym sobie nie kupić kawy, czekolady czy czegoś tam na co mam ochote zjeśc. Moja babcia nie lubi np. ciasta czy lodów to ja też mam nie kupić sobie i nie zjeść? albo iśc kupic za swoje ?  bo to okradanie? Nie! kupuje jem jawnie nie pokryjomu i nikt niema do mnie pretensji i mimo to nikt mnie nie rozlicza z pieniędzy 

Nie musisz wierzyć, ja mam na ten temat własne zdanie, nauczona zresztą doświadczeniem. I żeby nie wiem co mi osobiście się chciało, to kupuję za swoje. Żeby nikt nigdy mi nic nie zarzucił. Pracuję również na to, żeby było mnie stać na drobne przyjemności.