Synowa, albo syn przychodzą, otwierają potfel i zamaszyście wyciągają z niego kasę...czasem 10, czasem 20, a raz w zeszyciku widziałam 50 euro. To musieli chyba bank obrabować, no na prawdę...
Synowa, albo syn przychodzą, otwierają potfel i zamaszyście wyciągają z niego kasę...czasem 10, czasem 20, a raz w zeszyciku widziałam 50 euro. To musieli chyba bank obrabować, no na prawdę...
to jest juz dla mnie szok .Ja nie mam lekko ,ale u Ciebie jakieś jest nieporozumienie .Kontaktowałaś się z firmą ?To jest przerażające .......To jest tylko po to abyście z głodu nie poumierali .............
ja jeszcze nie miałam kontaktu z pieniędzmi, to poprzedniczka tak rządziła... ale jak mówiłam do firmy o tej kasie, to oczywiście info w biurze "ale pani Ewa nic takiego nie zgłaszała"...
ja jeszcze nie miałam kontaktu z pieniędzmi, to poprzedniczka tak rządziła... ale jak mówiłam do firmy o tej kasie, to oczywiście info w biurze "ale pani Ewa nic takiego nie zgłaszała"...
Ale Ty zgłaszasz ... i co?
Jaka reakcja firmy !!!
jedynie "że pani Ewa nie mówiła"? .....a może mówiła, tylko firma nie chciała słyszeć?
W roznych rodzinach pracujemy i z roznymi rodzinami mamy doczynienia.Jesc musimy.Rodziny oszczedzaja na nas jak tylko sie da.Pracowalam w kilku miejscach,zawsze majac jedna osobe do opieki.Roznie bywalo.Zakupy robilam sama.100 euro na tydzien.Moglam pozwolic sobie na wlasne zachciewajki.Do tego mydlo, pasta itp,itd.A teraz? Opiekuje sie malzenstwem.Zakupy robi corka.Ja ponad miesiac jem kanapki z serem.Juz nie moge.Mowie prosze nie kupowac,bo juz za duzo i za czesto tylko ser i ser.Jeden raz bez sera,za to same jogurty.W dalszym ciagu ser.Przejadl mi sie.Corka tepota,choc mila ,usmiechnieta,robi dobra mine do zlej gry.Ale we wszystkim madrzejsza i tak kupi co chce.pomimo moich sprzeciwow.Zaczelam kupowac juz za swoje,przynajmniej to na co mam ochote.Obiady gotuje ona.Zadnego miesa,wedliny,zupki na proszkach rosolowych.Zaczelam to tolerowac,ze wzgledu ,by sie nie wkurzac.Widzi ,ze jem to,czego ona nie kupuje,i co i nic?Ale ciesze sie ,ze jeszcze 3 tygodnie i mnie tu nie bedzie.Jak swiat swiatem sa niemcy i niemry.A u tych ciagle opiekunki sie zmieniaja,bo kto do takich wroci?Robota ciezka,a jedzenie pod psem,nawet nie ma z czego cos zrobi .Wiem tylko,co mnie cieszy,ze ba sile nikt tu mnie nie trzyma i nie musze wracac tu jak nie chce,i to jest w tym wszystkim najlepsze.
W roznych rodzinach pracujemy i z roznymi rodzinami mamy doczynienia.Jesc musimy.Rodziny oszczedzaja na nas jak tylko sie da.Pracowalam w kilku miejscach,zawsze majac jedna osobe do opieki.Roznie bywalo.Zakupy robilam sama.100 euro na tydzien.Moglam pozwolic sobie na wlasne zachciewajki.Do tego mydlo, pasta itp,itd.A teraz? Opiekuje sie malzenstwem.Zakupy robi corka.Ja ponad miesiac jem kanapki z serem.Juz nie moge.Mowie prosze nie kupowac,bo juz za duzo i za czesto tylko ser i ser.Jeden raz bez sera,za to same jogurty.W dalszym ciagu ser.Przejadl mi sie.Corka tepota,choc mila ,usmiechnieta,robi dobra mine do zlej gry.Ale we wszystkim madrzejsza i tak kupi co chce.pomimo moich sprzeciwow.Zaczelam kupowac juz za swoje,przynajmniej to na co mam ochote.Obiady gotuje ona.Zadnego miesa,wedliny,zupki na proszkach rosolowych.Zaczelam to tolerowac,ze wzgledu ,by sie nie wkurzac.Widzi ,ze jem to,czego ona nie kupuje,i co i nic?Ale ciesze sie ,ze jeszcze 3 tygodnie i mnie tu nie bedzie.Jak swiat swiatem sa niemcy i niemry.A u tych ciagle opiekunki sie zmieniaja,bo kto do takich wroci?Robota ciezka,a jedzenie pod psem,nawet nie ma z czego cos zrobi .Wiem tylko,co mnie cieszy,ze ba sile nikt tu mnie nie trzyma i nie musze wracac tu jak nie chce,i to jest w tym wszystkim najlepsze.
Dodam od siebie, ze tez mam taki zwyczaj, chociaz nikt kwitkow mi nie sprawdzal, ale dla wlasnego spokoju to robie. Natomiast nigdy mi nie przyszlo do glowy kupowac cos dla siebie z kasy domowej, no, nigdy ...
Ja pije np. kawe rozpuszcalna, wiec jesli domownicy takiej nie maja w uzyciu, to kupuje dla siebie, ale z wlasnych zasobow, jak mi bateria siadzie w zegarku, czy innym moim urzadzeniu, to tez kupuje za swoje, jak mi sie chce czekolady, czy czegos innego - za swoje. Kosmetyki wszytko, co nie sluzy do uzytku wspolnego - rowniez.
A ja dodam od siebie , że jakoś ciężko mi uwierzyc, ze nic sobie nie kupisz , bo myśle że przesadzać to mozna tylko kwiatki. Dlaczego miałabym sobie nie kupić kawy, czekolady czy czegoś tam na co mam ochote zjeśc. Moja babcia nie lubi np. ciasta czy lodów to ja też mam nie kupić sobie i nie zjeść? albo iśc kupic za swoje ? bo to okradanie? Nie! kupuje jem jawnie nie pokryjomu i nikt niema do mnie pretensji i mimo to nikt mnie nie rozlicza z pieniędzy