Pochwalijki #2

28 czerwca 2015 13:01 / 2 osobom podoba się ten post
michasia

Dziękuję.Słowa napisane przez rodzinę dały mi ogromną satysfakcje / nie powiem że pieniązki nie.wcale na nie nie liczyłam bo rodzina nie z tych wylewnych/..Nasza praca jest bardzo trudna,  są chwile zwątpienia, bezradności i smutku, ale o wiele jest łatwiej  jak czuję sie wdzięczność i uśmiech na twarzy Podopiecznej, który jest nie zastapiony. Wyjezdzam w środę, nie znam mojej zmienniczki ale mam nadzieję, że buzia podopiecznej będzie się też do Niej uśmiechała.

To bardzo miłe ,kartka i ten załącznik.No na różne rodziny trafiamy (ja często na bardzo chytrych).Wkurzające dla mnie jest jak powtarzają w kółko ile to oni za mnie płacą i uwazają ,że skoro tak duzo zapłacili np firmie to mi nic poza tym się nie należy.
28 czerwca 2015 14:14 / 6 osobom podoba się ten post
Tak, też mnie to bardzo denerwuje, jak trafiam do PDP, gdzie co kilka dni wysłuchuję, ile oni za nas muszą płacić. W ostatnim miejscu było jeszcze gorzej, bo Dziadek od razu, kiedy tylko dostał rachunek, kładł go w kuchni na blacie i czekał na moją reakcję. Po kilkukrotnych podchodach, kiedy widział, że ani mnie ten rachunek grzeje ani ziębi, brał go do ręki i zaczynał lekceważącym bardzo tonem niby do siebie: Ci Polacy itd., a ja znad garów też jak najbardziej do siebie tylko: A Ci Niemcy itp. Zauważyłam jednak taką zależność, że najczęściej narzekają na to,ile i że w ogóle muszą za naszą pracę płacić, ci PDP, którzy uważają, że mogliby być jeszcze sami, ale ich Dzieci zadecydowały inaczej. Już tak kilka razy trafiłam i stąd moje spostrzeżenia. Jeżeli zaś chodzi o wdzięczność Rodzin i jakieś dodatkowe koperty, to pewnie będę w mniejszości na tym forum. Owszem, jest to bardzo, bardzo miłe, ale rzeczywiście nie mają takiego obowiązku i -moim zdaniem- to czy dają czy też nie, nie powinno być wyznacznikiem dobrego czy złego miejsca. Pewnie mi nikt nie uwierzy, ale po dwóch miesiącach zwiałam kiedyś ze Stelli, z której mogłam przywieźć drugą wypłatę. Oboje PDP byli w pełni sprawni umysłowo, a kiedy się poskarżyłam Rodzinie, to usłyszałam, że jak dają, to trzeba brać. W każdym razie nie umiem tak i byłam tym wykończona. A miejsce było naprawdę dobre. Do dziś się pozdrawiamy z PDP. Co innego, jak dostaje się jakiś pieniążęk na zakończenie zlecenia, prawie tuż przed wyjazdem do domu. I jeszcze raz zaznaczam: to tylko moja opinia i nie zabraniam innym postępować inaczej. Moje potrzeby skromne są, .                                                                                                                                                    
Edytowałam, bo własnie zobaczyłam, że zaśmieciłam Pochwalijki, ale nie ja pierwsza i nie ostatnia.  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
28 czerwca 2015 16:42 / 4 osobom podoba się ten post
ivetta

To bardzo miłe ,kartka i ten załącznik.No na różne rodziny trafiamy (ja często na bardzo chytrych).Wkurzające dla mnie jest jak powtarzają w kółko ile to oni za mnie płacą i uwazają ,że skoro tak duzo zapłacili np firmie to mi nic poza tym się nie należy.

Tak...to że nie muszą to jasne, miałam osobiście taką rozmowę z córką PDP - leżacy po trepanacji czaszki ,karmiony przez sadę,  - w oczy mi powiedziała że ona oczekuje ode mnie, że ja oprócz mycia , karmienia, lifta , wózka --codziennie każdą wolną chwilę robić gimnastykę, ona oczekuje, ze ja go na nogi postawię....jedzenie za swoje musiałam dokupować....tak go ćwiczyla z swoją matką, że długo biedaczek nie pożył, ale mnie już tam nie było.......

Pochwale się ,że byłam dziś z koleżanką Agatką ktora kilkadni temu tu przyjechała   -  na wycieczce rowerowej dojechaliśmy prawie do Basel , jedzie się cały czas przy rzece Wiesa najwpierw Lorrach, a potem Basel super jazda pięknie....po stonie CH wjechaliśmy w taki las , zapach sosny, bociany na skoszonej łące.
28 czerwca 2015 18:40 / 5 osobom podoba się ten post
Zachecona postaem Anerik, ja tez pochwale sie wycieczka rowerowa, ale bez Kolezanki.
Za to w towarzystwie tysiecy rowerzystow niemieckich, ktorych cale mnostwo takie, ze przy wyprzedzaniu, to jak na drodze trzeba bylo uwazac i hamulcy uzywac, coby zderzenia nie bylo.
Ale przez cale 56 km przez las sciezki rowerowe i tak sobie jechalam, a to w lewo, to w prawo i jakims cudem dojechalam az do Augsburga i tamtejszego lasku.
Tlumy lezakujacych, piknikujacych i rozbawionych Cyganow czy Turkow, nie wiem, ale wesolo tam bylo.
Zauwazylam, ze zboza czyli dokladnie jeczmien robi sie zloty i zniwa pewnie wkrotce w De zobacze.
Widzialam duzo polujacych orlow i sokolow oraz jastrzebi, z uwagi na mnogie siedliska tutaj tych chronionych drapiezcow.
Nie wspomne juz o oszalamiajacych zapachach kwitnacych lip, snieguliczek czy jasminow.
Cudnie sobie pojezdzilam i od jutra moge na nowo sniadanka i obiadki wymyslac.
28 czerwca 2015 18:48 / 2 osobom podoba się ten post
anerik

Tak...to że nie muszą to jasne, miałam osobiście taką rozmowę z córką PDP - leżacy po trepanacji czaszki ,karmiony przez sadę,  - w oczy mi powiedziała że ona oczekuje ode mnie, że ja oprócz mycia , karmienia, lifta , wózka --codziennie każdą wolną chwilę robić gimnastykę, ona oczekuje, ze ja go na nogi postawię....jedzenie za swoje musiałam dokupować....tak go ćwiczyla z swoją matką, że długo biedaczek nie pożył, ale mnie już tam nie było.......

Pochwale się ,że byłam dziś z koleżanką Agatką ktora kilkadni temu tu przyjechała   -  na wycieczce rowerowej dojechaliśmy prawie do Basel , jedzie się cały czas przy rzece Wiesa najwpierw Lorrach, a potem Basel super jazda pięknie....po stonie CH wjechaliśmy w taki las , zapach sosny, bociany na skoszonej łące.

Doczekaja sie i one, ze je tez ktos tak cwiczyl bedzie.
28 czerwca 2015 20:44 / 3 osobom podoba się ten post
amelka

Zachecona postaem Anerik, ja tez pochwale sie wycieczka rowerowa, ale bez Kolezanki.
Za to w towarzystwie tysiecy rowerzystow niemieckich, ktorych cale mnostwo takie, ze przy wyprzedzaniu, to jak na drodze trzeba bylo uwazac i hamulcy uzywac, coby zderzenia nie bylo.
Ale przez cale 56 km przez las sciezki rowerowe i tak sobie jechalam, a to w lewo, to w prawo i jakims cudem dojechalam az do Augsburga i tamtejszego lasku.
Tlumy lezakujacych, piknikujacych i rozbawionych Cyganow czy Turkow, nie wiem, ale wesolo tam bylo.
Zauwazylam, ze zboza czyli dokladnie jeczmien robi sie zloty i zniwa pewnie wkrotce w De zobacze.
Widzialam duzo polujacych orlow i sokolow oraz jastrzebi, z uwagi na mnogie siedliska tutaj tych chronionych drapiezcow.
Nie wspomne juz o oszalamiajacych zapachach kwitnacych lip, snieguliczek czy jasminow.
Cudnie sobie pojezdzilam i od jutra moge na nowo sniadanka i obiadki wymyslac.

Pełny szacun.
Ja zrobiłam ok.30 km. Wróciłam tak szczęśliwa, że z niczym nie da się to porównać. Szkoda, że tylko 2 godziny mam wolne. Może kiedyś wykorzystam "wizytację" syna podopiecznej. Ścieżki rowerowe, dojrzewające zboża, słońce nad głową. Och, życie "kocham cię nad życie".
28 czerwca 2015 21:00 / 2 osobom podoba się ten post
aaaa życie bez roweru to nie życie. Agata już tu pracuje 3 lata, a ja 4 miesiące z długą przerwą i to ja ją wszedzie ciagam i pokazuję, choć ona ode mnie 12 lat młodsza hi, hi ,hi
28 czerwca 2015 21:51 / 1 osobie podoba się ten post
Benita

Pełny szacun.
Ja zrobiłam ok.30 km. Wróciłam tak szczęśliwa, że z niczym nie da się to porównać. Szkoda, że tylko 2 godziny mam wolne. Może kiedyś wykorzystam "wizytację" syna podopiecznej. Ścieżki rowerowe, dojrzewające zboża, słońce nad głową. Och, życie "kocham cię nad życie".

A ja kocham wlasnie takich Ludzi tez ))
 
 
28 czerwca 2015 21:58 / 5 osobom podoba się ten post
Tez sie pochwalę zaliczyłam znow 10- km marszobiegu z małymi przerwami na zrywanie czereśni.Od paru minut dopiero lezakuje po kapieli.Ale co gorsza nie chce mi sie spać - absolutnie.Sama nigdy tak daleko nie chodziłam i nie biegałam we dwie  razniej.Wrociłam z garścią kwiatostanów róznych traw moja pdp stwierdziła,że to nie jest z jej ogroduale  radosna była na taki bukiet.
28 czerwca 2015 22:03 / 6 osobom podoba się ten post
anerik

aaaa życie bez roweru to nie życie. Agata już tu pracuje 3 lata, a ja 4 miesiące z długą przerwą i to ja ją wszedzie ciagam i pokazuję, choć ona ode mnie 12 lat młodsza hi, hi ,hi

A to wiek nie ma nic do rzeczy.
W grupie rowerowej, w ktorej jezdze, jest tez Pan, ktory skonczyl..uwaga...84 lata. W stroju rowerowym, na "kolarzowce" gna tak, ze nikt za nim nadazyc nie moze. Robi tyle kilometrow, ze nikt nie uwierzylby, ze to prawda.
Raz jeden pamietam grupa przejezdzala przez jakies miasto, a w tym czasie ludzie wyszli z kosciola. Pelno na chodniku i aut na ulicy. W tem slysze komentarz tak "na oko" 70 letniego, otylego pana podpierajacego sie laska..."gdzie tu z tymi rowerami, widza przecie, ze tu starsi ludzie".
No zasmialam sie w glos, mowiac do delikwenta "Panie, ten mlodzik na rowerze jest grubo o ponad 10 lat od pana starszy"
29 czerwca 2015 13:36 / 15 osobom podoba się ten post
Pochwalę się Wam ,że dziś stuknęło 30lat jak brałam ślub.Dziś jestem na wyjeździe ,ale jak wrócę to będzie świętowanie w rodzinie .
29 czerwca 2015 13:50 / 1 osobie podoba się ten post
ivetta

:aniolki:Pochwalę się Wam ,że dziś stuknęło 30lat jak brałam ślub.Dziś jestem na wyjeździe ,ale jak wrócę to będzie świętowanie w rodzinie .

Moje gratulacje:)
29 czerwca 2015 14:03 / 2 osobom podoba się ten post
ivetta

:aniolki:Pochwalę się Wam ,że dziś stuknęło 30lat jak brałam ślub.Dziś jestem na wyjeździe ,ale jak wrócę to będzie świętowanie w rodzinie .

Gratuluję Tobie i Twojemy mężowi !!!  To wspaniała rocznica !!!  Ja pochwalę się jutro..........
29 czerwca 2015 14:07 / 14 osobom podoba się ten post
Córka moja- Magda-dziś ukończyła Prawo na Uniwersytecie Szczecińskim.9 lipca obrona pracy,a we wrzesniu egzamin na aplikacie.Jestem dumna:)
29 czerwca 2015 16:34 / 2 osobom podoba się ten post
ivetta

:aniolki:Pochwalę się Wam ,że dziś stuknęło 30lat jak brałam ślub.Dziś jestem na wyjeździe ,ale jak wrócę to będzie świętowanie w rodzinie .

GRATULACJE!!!!!!!