Czemu mam wrażenie że jakoś często wkrótce po przyjeździe opiekunki okazuje sie że pdp niewiele brakuje do pożegnania się z życiem..np Agata tak krótko tam jest i inni tez pisali że ledwie przyjechali po kilku dniach pdp umierająca...przypadek? Wiem ze jeździmy do starych i schorowanych niemniej przychodzi mi do głowy myśl ze rodzina bierze opiekunkę wiedząc ze matka/ ojciec wkrótce będą w stanie agonalnym...I opiekunka ma przejąć z ich barków ten ciężar patrzenia na śmierć... Takie są moje refleksje...bo jestem zła że Agata znalazła sie w takiej sytuacji...współczuję jej pdp że samotnie zegna sie ze światem współczuję Agacie skulonej ze strachu w innej części domu No i Amelka pewnie zaraz pojedzie sobie po mnie jaka to ze mnie opiekunka ale wisi mi to.Nigdy nie zmienię zdania że możemy towarzyszyć w umieraniu ale nie musimy i to nasze prawo powinno być respektowane.