Na wyjeździe #26

28 czerwca 2015 10:59 / 10 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

No i tak ma być !.....a tak z ciekawości : dalej już się nie będzie uczył ? nie przejmuj się ta jedna - pierwsza to też ładnie jest , bo przecież mógł tylko pięć klas podstawówki ukończyć ! ....:-):-):-)

Nie bardzo rozumiem ale pewnie nie muszę
No przyznam Ci tak między nami,że Młody się uczy bo musi......a musi bo gra w piłkę i jeśli średnia spadnie poniżej 4.0 to "szpera" na mecze..a tego by biedak nie przeżył
Są gagatki w Jego klasie,którzy mają marne oceny ale oni po prostu lepiej nie mogą,-a są cudownymi chłopakami i fantastycznymi sportowcami.......na 22 osoby tylko dwóch takich "mondrali" jest:)
Mój Skarbek to dla mnie najwspanialszy facet na świecie,nikt nie potrafi mnie tak rozbawić i poprawić mi chumoru jak On.........a do tego jest wspaniałym piłkarzem,kumplem,synem i wnukiem.........i na prawdę kiedyś pęknę z tej dumy
Ale jestem pewna,że każda Matka tutaj napisała by dokładnie to co ja:))

28 czerwca 2015 11:00 / 6 osobom podoba się ten post
Lawenda

Dagmaro - każdy się boi, , każdy.
Nie ma osoby, której nie przysporzyłoby to cięzkiego stresu.
A jeszcze trafiło na młodą, pogodną dziewczynę, która cynicznie została przez agencję wysłana na sztelę terminalną, bo kasa musi być....
Bardzo chętnie poznałabym nazwę tej agencji - wiedziałabym do kogo nigdy nie aplikować.

Się  podpinam :D
Ja nie wiem czy jest to wina agencji. Ja na swoją pierwszą Stelle w zyciu , z marnym niemieckim, bez doświadczenia, pojechałam do pana, który umierał na raka. Nikt mi oczywiscie o tym nie powiedział, ani agencja (mogła nie wiedzieć, a Fragebogen nie widziałam na oczy), ani rodzina podopiecznego. Moze sama nie wiedziała, że on umiera, choć pokazywali mi potem film z urodzin pacjenta, ze stycznia, gdzie chłop był zdrowy, chodzący itd.... Ja przyjechałam do dziadeczka z zabandażowaną głową, którego trzeba było podtrzymywać przy chodzeniu, mierzyc poziom cukru, i podawac insulinę. Przyjechałam 14 kwietnia. Po tygodniu dziadek wylądował w szpitalu, gdzie był 2 tygodnie . Moim obowiązkiem bylo 2 razy dziennie jezdzić do niego, pomagać w toalecie porannej i wieczornej i pomagac przy posiłkach. Pojęcia nie miałam, że on ma raka i to zaawansowanego. Wrócił do domu ze szpitala i z każdym dniem było gorzej, a ja dalej pojęcia nie miałam , co jest. W dzień matki ( 1 niedziela maja) pojechalismy do córki na obiad ( 40 km od nas) to juz na górę nie wszedł po schodach, wnosili go na krzesle. Nie chciał jeść, nie chciał pić, siedział osowiały i bez kontaktu praktycznie. Mnie się dostało, że wózka nie wzięłam, ale skąd miałam wiedzieć, że będzie potrzebny. Wróciłam z nim do domu, jakoś dał radę wejść (parter). W nastepnym dniu wyprowadziłam go na taras, ale mimo ze był jeden stopien do pokonania, to nie dał rady, przewrócił się, musiałam go jakoś podnieść, a łatwo nie było. Kolejnego dnia jak go usadziłam w fotelu telewizyjnym, tak został tam juz i dobrze ze przyjechała córka z zięciem, to jakoś dalismy radę go zanieść w kocu do łózka. Był praktycvznie bez kontaktu. Oni pojechali do domu, a ja zostałam z dziadkiem. Poszłam spać, a rano znalazłam go martwego. Jakoś trudno mi uwierzyc, że córka  i rodzina nie wiedzieli co jest z dziadkiem, a ja pojecia nie miałam, bo znalazłam się w takiej sytuacji po raz pierwszy. Zatrudnili Polkę, żeby mieć z głowy problem. Bardzo nawet moxzliwe, że nie poinformowali agencji o stanie pacjenta. Musiałam potem z córka umyć dziadka (niezywego) wybrać mu ubranie, krawat, a potem poprac posciel po nieboszczyku itd..... Dziś jak sobie o tym pomyslę, to trudno mi uwierzyc, ale tak jak mowiłam byłam tak zblokowana, że działałam jak automat. Natomiast moja cudowna firma, zatroszczyła się o mnie o tyle, ze natychmiast mi zaproponowali przejazd na inne miejsce. Oczywiscie odmówiłam, nie jestem automatem bez uczuć. Natomiast córeczka mocno sie dopytywała, kiedy mam powrotny autobus. Mogłam wyjechac prawie natychmiast, ale pomyslałam sobie, że do pełnego miesiąca dociągnę i powiedziałam, że wczesniej nie mam połączenia do Polski. Kogo mam więc winić za tę sytuację? Firmę? Rodzinę PDP? Tak czy tak, zahartowało mnie to zdarzenie bardzo.
Po miesiącu przyjechałam do mojej babci i jestem tutaj juz 4 lata. Babcia ma się dobrze i aż trudno uwierzyć, ale przez ten czas jej stan się nie pogorszył ani troszkę. Kiedyś odejdzie i pewnie przy tym będę, ale......jestem pewna na 1000%, że będzie ze mną jej syn i wnuk. To nieludzkie co robi rodzina z Agatą. Syn za scianą, a dziewczyna musi sama stawić czoła takiej traumie jak smierc PDP. Syn mojej podopiecznej mieszka 40 km stąd, ale jak kiedyś babcia zasłabła i myslała, że juz umierac będzie, to w ciągu pół godziny przyjechał i siedział do rana. Agata, powinnas potrząsnąc tym synkiem!!!!
28 czerwca 2015 11:18 / 1 osobie podoba się ten post
Doda, ja tez lubie Twoja Babcie.
28 czerwca 2015 12:05 / 2 osobom podoba się ten post
Idę w krzaki w ogrodzie się opalać.W strategiczne miejsce gdzie wzrok dziadka nie sięga.
28 czerwca 2015 12:27 / 1 osobie podoba się ten post
Uważaj Marta na kleszcze! Właśnie wykręciłam sobie jednego do brzuszka mi się podczepił, nie nażarł się mnie za bardzo ale bolesne ukąszenie zostało.
28 czerwca 2015 12:30 / 1 osobie podoba się ten post
Gosia pilnuj tego miejsca. Jakby co to do lekarza lec, bo z ta zaraza zartow nie ma.
28 czerwca 2015 12:34 / 1 osobie podoba się ten post
Tak jest Gosia!
28 czerwca 2015 12:40 / 2 osobom podoba się ten post
Gosia i blizniaczka Idealne polaczenie inteligencji, dobrego wychowania i wspanialego charakteru No i skromnosci oczywiscie Chociaz nie, Ty skromna jestes. A u mnie roznie bywa
28 czerwca 2015 12:53 / 7 osobom podoba się ten post
Tu akurat jestem ci nawet posłuszna w przypadku kleszcza. Moncherie ja nie jestem skromna! Mam takie cechy jak: odpowiedzialność, uczciwość, chęć pomagania innym, wrażliwość, uważne słuchanie, szybka adaptacja, radzenie sobie w trudnych sytuacjach, skuteczne przekonywanie, dokładność i precyzja, spostrzegawczość, skuteczne działanie, myślenie przyczynowo – skutkowe, przewidywanie ryzyka, prawdomówność, dokładne wykonywanie poleceń, dociekliwość, wytrwałość, empatia, obowiązkowość, opiekuńczość, uczynność, rzetelność, pewność siebie, staranność, zdecydowanie w podejmowaniu decyzji, troskliwość, operatywność, dążenie do celu, stanowczość, tolerancja, konsekwencja , poczucie humoru, takt, okazywanie szacunku innym, wnikliwa obserwacja, kreatywność, cierpliwość, szybkie podejmowanie decyzji, szybkie działanie, radzenie sobie ze stresem, pracowitość, logiczne wnioskowanie, otwartość, porządek i czystość, łagodność, wyobraźnia, długa koncentracja, zdyscyplinowanie, odwaga, spokój i opanowanie, przedsiębiorczość, praktyczność, śmiałość, serdeczność, czułość, lojalność. To prawdziwy obraz mnie trochę nie pokolei ale tak przychodziło do głowy. Moi bliscy nie radzą sobie ze mną i mówią że jestem trudna i to bardzo ha, ha, ha
28 czerwca 2015 12:59 / 6 osobom podoba się ten post
Smierć Pdp jest niejako wpisana w charakter tej pracy. Często jest tak, ze rodziny przygotowywuja się na odejście swojego członka rodziny.Czasem smierc przychodzi nagle a czasem trwa to długo,zbyt długo gdzie rodzina jest już zmeczona,dlatego nie zawsze reagują,nie zawsze chcą pomóc,podtrzymać przy życiu PDP. Pamietam, jak pierwszy raz zetknąłem się z przypadkiem śmierci PDP. Wstałem rano, zrobiłem sniadanie,zmieniłem pampersa, umyłem i PDP położył się do łóżka. O 10.30 przyszła pflegedienst, chwile rozmawialiśmy w kuchni po czym oboje weszliśmy do pokoju gdzie leżął PDP. Podeszliśmy do łóżka, pielegniartka miała zmienić opatrunek i..., powiedziała mi, że On nie żyje.Pierwszy moment szok. Jak to nie żyje. Jeszcze godzine temu normalnie funkcjonował. Sprawdziła tętno,niestety faktycznie umarł. Powiadomiłem rodzinę, po kilku minutach przyjechał syn,po dwóch godz lekarz,któy już oficjalnie stwierdził zgon. Po wyjściu lekarza,czekalem wraz z synem jakieś kolejne 2-3 godz aż przyjechali z zakładu pogrzebowego zabrać zwłoki.Juz wieczorem zabrałem pościel i cały czas zastanawiałem się jak to się stało.Drzwi od pokoju PDP były otwrte,w międzyczasie od śniadania do przyjścia pielęgniarki raz zajrzałem,widziałem jak spi.Miałem wtedy wyrzuty sumienia, ze cos przeoczyłem, ze może gdybym nie zasugerowła się tym, ze śpi, podszedłbym zapytać czy chce pić to wówczas mógłbym jeszcze zareagować.Może zauważyłbym, ze coś jest nie tak.
Ponowne odejście PDp już było w Altenheimie. Przebywała tam jedna pani Profesor.Kobieta na poziomie,lubiłem z Nią rozmawiać,czasami żartowaliśmy. Było nas troje na zmianie.Około 17, PDP przyszła na kolację.W tym dniu miałem ja wykapać. Podczas kolacji powiedziałem,: ...przyjdę o 19 to pania wykapię.Dobrze odpowiedziała...Zjadła kolację i poszła do swojego pokoju. 0 19 poszedłem do Niej.Leżałą na swoim łóżku bez oznak życia.Na chwiejnych nogach poszedłem do dyżurki i powiedziałęm pielęgniarce co zastałem.Poszła,sprawdziła po czym przyszła i chłodno stwierdziła, ze już nocna zmiana się Nią zajmie. Nakazała tylko zamknąć jej pokój. W obu tych przypadkach czułem się nieswojo. Człowiek się niejako zżywa z PDP i chyba bardziej przezywa śmierc PDP niż członkowie rodzin.
28 czerwca 2015 12:59 / 3 osobom podoba się ten post
Gosiap

Uważaj Marta na kleszcze! Właśnie wykręciłam sobie jednego do brzuszka mi się podczepił, nie nażarł się mnie za bardzo ale bolesne ukąszenie zostało.

  Wolę kleszcza niż świdrujący wzrok mego pdp
28 czerwca 2015 13:09 / 6 osobom podoba się ten post
Gosia jestes skromna Pomimo swiadomosci posiadania tak wielu dobrych cech nie wywyzszasz sie, nie strofujesz "gorszych", nie "wiesz lepiej"... To jest kolejna zaleta, ktora posiadasz
28 czerwca 2015 13:15 / 3 osobom podoba się ten post
Gosiap

Tu akurat jestem ci nawet posłuszna w przypadku kleszcza. Moncherie ja nie jestem skromna! Mam takie cechy jak: odpowiedzialność, uczciwość, chęć pomagania innym, wrażliwość, uważne słuchanie, szybka adaptacja, radzenie sobie w trudnych sytuacjach, skuteczne przekonywanie, dokładność i precyzja, spostrzegawczość, skuteczne działanie, myślenie przyczynowo – skutkowe, przewidywanie ryzyka, prawdomówność, dokładne wykonywanie poleceń, dociekliwość, wytrwałość, empatia, obowiązkowość, opiekuńczość, uczynność, rzetelność, pewność siebie, staranność, zdecydowanie w podejmowaniu decyzji, troskliwość, operatywność, dążenie do celu, stanowczość, tolerancja, konsekwencja , poczucie humoru, takt, okazywanie szacunku innym, wnikliwa obserwacja, kreatywność, cierpliwość, szybkie podejmowanie decyzji, szybkie działanie, radzenie sobie ze stresem, pracowitość, logiczne wnioskowanie, otwartość, porządek i czystość, łagodność, wyobraźnia, długa koncentracja, zdyscyplinowanie, odwaga, spokój i opanowanie, przedsiębiorczość, praktyczność, śmiałość, serdeczność, czułość, lojalność. To prawdziwy obraz mnie trochę nie pokolei ale tak przychodziło do głowy. Moi bliscy nie radzą sobie ze mną i mówią że jestem trudna i to bardzo ha, ha, ha

Ile tu pozytywnych cech .Nie wiem czy tak od razu tyle bym wyszukała.Ciekawa osobowość.
28 czerwca 2015 13:23 / 3 osobom podoba się ten post
Dla mnie nie ma "gorszych" ludzi ja tylko z jednymi się bratam a innych omijam bo mi z nimi nie po drodze. A strofować to mogłam swoje dziecko jak było małe i wychowywać. A innych zostawiam w ich własnym spokoju .....
Czas na mnie, do miłego wieczorka, Hamburg czeka na mnie .............. i Pdp też
28 czerwca 2015 13:25
ivetta

Ile tu pozytywnych cech .Nie wiem czy tak od razu tyle bym wyszukała.Ciekawa osobowość.

Wypisz swoje może ci wyjdzie więcej nawet jak się głęboko zastanowisz