Uchodźcy

17 września 2015 11:03 / 4 osobom podoba się ten post
Tylko jednego plusa mogę przyznać niestety. Po wojnie Polska udzieliła schronienia ok 40 tys Grekom uciekającym z ogarnietego wojną domową kraju, 11 tys Czeczenów w czasie wojny czeczeńskiej. Mamy chlubne karty w historii. Tyle doświadczyliśmy jako naród, przemocy ,niedoli ale też dobra. Chociażby polskie obozy uchodżców w Iranie w czasie drugiej wojny świtowej. Też ich nikt tam nie chciał, ale pomocy udzielono. A na dzisiaj zaplanowana jest wielka demonstracja przeciwko uchodżcom na Ślasku.
17 września 2015 11:06 / 5 osobom podoba się ten post
Bylam za tym aby pomagac,bo szkoda mi tych ludzi,ale jak slysze,ze po dostaniu sie do Europy wyrzucaja swoje dokumenty,ludzie z Iranu,czy Afganistanu podpinaja sie pod Syryjczykow,az sami Syryjczycy sa na to wsciekli,to juz checi nie mam wcale.Jezeli chce sie dostac do lepszego zycia,tak owszem ale pod pewnymi warunkami .Zastanawia mnie wiele rzeczy,nawet to ze posiadaja najnowoczesniejsze urzadzenia przy sobie jak telefony,taborety itp.Kasa jaka trzeba wydac na osobe ok.4-5 tys euro za przeprawe,takimi srodkami dysponuja,a jeszcze jak jest rodzina liczna,to juz duza kasa.Niech Europa przyjmuje wszystkich jak leci,ale sadze ze nie bedziemy musieli czekac dlugo na wdziecznosc jaka nam okaza.Polak jak emigrowal do Ameryki w latach 80 tych,to bral najgorsza robote jaka byla.Wiele osob bardzo sie wzbogacila przez swoja prace.Nie wydaje mi sie,abyci wszyscy uchodzcy byli zapalu do pracy.Dla mnie w tej chwili Europa to chodzaca bombka
17 września 2015 11:07 / 3 osobom podoba się ten post
Rozdzieliłam zdjęcia pasuja wszystkie do Syrii , Sudanu , Iraku , Afganistanu i wielu innych krajów.Może nie dyskusja ile zon ma Arab i czy piją alkohol ,ale jak cierpią ludzie,ktorym nie jest dane mieszkać w Europie czy na innych spokojnych kontynentach, gdzie matka wieczorem tuli dziecko do snu, a nie szuka schronienia.Czy nie warto o tym pisać?
17 września 2015 11:18 / 8 osobom podoba się ten post
magdzie

Bylam za tym aby pomagac,bo szkoda mi tych ludzi,ale jak slysze,ze po dostaniu sie do Europy wyrzucaja swoje dokumenty,ludzie z Iranu,czy Afganistanu podpinaja sie pod Syryjczykow,az sami Syryjczycy sa na to wsciekli,to juz checi nie mam wcale.Jezeli chce sie dostac do lepszego zycia,tak owszem ale pod pewnymi warunkami .Zastanawia mnie wiele rzeczy,nawet to ze posiadaja najnowoczesniejsze urzadzenia przy sobie jak telefony,taborety itp.Kasa jaka trzeba wydac na osobe ok.4-5 tys euro za przeprawe,takimi srodkami dysponuja,a jeszcze jak jest rodzina liczna,to juz duza kasa.Niech Europa przyjmuje wszystkich jak leci,ale sadze ze nie bedziemy musieli czekac dlugo na wdziecznosc jaka nam okaza.Polak jak emigrowal do Ameryki w latach 80 tych,to bral najgorsza robote jaka byla.Wiele osob bardzo sie wzbogacila przez swoja prace.Nie wydaje mi sie,abyci wszyscy uchodzcy byli zapalu do pracy.Dla mnie w tej chwili Europa to chodzaca bombka :-(:-(

Magdzie- pomagać trzeba, chociażby ze względu na tych naprawdę potrzebujących pomocy.

Teraz niestety sytuacja wymyka się spod kontroli. Mam nadzieję, że politycy wzniosą się ponad własne ambicje i plany i ustalą najlepszą , najbezpieczniejszą drogę wyjścia z tej sytuacji, chociaż teraz łatwe to nie będzie. Trzeba pomyśleć o tych dzieciach, które umierają podczas ucieczki ze swojego ojczystego kraju- im trzeba w pierwszej kolejności pomóc bez względu na wyznanie.
Sytuacja kryzysowa, więc mam nadzieję, że władze się ogarną i staną na wysokości zadania.
Podam taki obrazowy przykład z ratownictwa- żeby skutecznie ratować np. porażonego prądem, należy ten prąd odłączyć, żeby ratujący nie został poszkodowany, bo wtedy nikomu pomocy nie udzieli.
Tak, że jeżeli władze nie wezmą się do "kupy", to sytuacja jeszcze się pogorszy.
17 września 2015 12:01 / 13 osobom podoba się ten post
Jestem imigrantem. Przeniosłam się do Polski z Kaukazu jakieś pół życia temu. Nie jestem katoliczką. Wychowano mnie w innym wyznaniu, w innej kulturze z innymi tradycjami. Byłam uchodźcą. Uciekałam przed wojną i wiem jak to jest. Z autopsji. Jestem tolerancyjna, daleko mi do ksenofobii czy nacjonalizmu, bo to wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej – to ja.
Uciekałam przed wojną z mamą, ciocią i moimi dwiema siostrami. Tak, łódką, pamiętam jak dziś. Nie było z nami taty, wujka, a nawet dziadka, tata z innymi mężczyznami walczył o swój, nasz kraj. Uciekałyśmy do Rosji. Nie wybierałyśmy kraju ze względu na dobrobyt czy możliwości. Uciekałyśmy do najbliższego bezpiecznego miejsca, by być jak najbliżej taty i móc jak najszybciej wrócić do domu, gdy tylko się da. Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że oto przypłynęłyśmy. Ale o nic nie prosiłyśmy, niczego się nie spodziewałyśmy. Mówiłyśmy po rosyjsku i byłyśmy kulturalne, grzeczne do przesady i pełne szacunku dla ludzi, którzy chcieli nam pomóc. Do dziś nie wiem, jak mama to wszystko wtedy załatwiała, że miałyśmy gdzie spać, co jeść. Dołączyła do znienawidzonych przez ludzi tzw „spekulantów” z wielkimi plastikowymi torbami, którzy handlowali czym mogli na ruinach byłego związku radzieckiego. Moja mama – filolog, muzyk, pianistka.
Pamiętam, że przygarnęło nas na jakiś czas sanatorium dla dzieci z chorobami skóry. To nie były dzieci ze zwykłą wysypką, tam były naprawdę przerażające choroby, dzieciaki wyglądające jak 90-letnie starcy… My byłyśmy przerażone, pierwszą reakcją było odrzucenie, ale dorośli bardzo szybko wytłumaczyli nam, że tu żyjemy na ich zasadach. Jemy z nimi, kiedy oni jedzą, śpimy wtedy, kiedy oni śpią, oglądamy telewizję i bawimy się razem z nimi, bo jesteśmy tu gośćmi.
Przyjechałam do Polski. Potem już, po latach, na studia. Za sprawę honoru uznałam poprawne wysławianie się bez akcentu, możliwość rozmowy z Polakiem na tematy, które są Polsce i Polakom bliskie, bez pytań „jak się Pani podoba w naszym kraju”, jeśli to miał być mój kraj. Nie chodziło o zdradę własnej kultury czy tradycji, bo poznawanie innych kultur wzbogaca naszą własną, chodziło o szacunek dla ludzi, z którymi żyję.
Świętuję razem z teściami katolickie święta. Z miłości do mojej rodziny, z szacunku, ze zwykłej grzeczności i uprzejmości w końcu. Nikt nie każe mi iść do komunii, ale nic mi się nie stanie, jeśli ładnie się ubiorę i kulturalnie zasiądę do stołu. Odwiedzając kogoś w jego kraju, świątyni, domu zastosuję się do jego zwyczajów. Jestem tolerancyjna. Bardzo. Czuję się obywatelem świata i nikomu nie zaglądam do łóżka – wszystkie kolory skóry i tęczy są dla mnie tak samo wartościowe. Ale tolerancja nie polega na ślepej akceptacji wszystkiego jak leci. Może i jestem hipokrytą, ale moja tolerancja jest wybiórcza, bo nie toleruję zła. Nie toleruję agresji i sytuacji, w której drugiej osobie dzieje się krzywda. Jeśli tradycja wymaga okaleczenia, gwałtu, pobicia, to moja tolerancja nie sięga tak daleko.
Świat nie jest czarno-biały. Między „jestem na tak” i „jestem na nie” istnieje jeszcze całe mnóstwo półtonów i niuansów. Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym „dzikusem”, tym „brudasem”, spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić. Ale ludzie, którzy nie szanują jedzenia na tyle, że śmieją je wyrzucać, widocznie nie potrzebują tej pomocy. Nigdy nie zapomnę smaku obrzydliwej zupy w proszku, którą jako uchodźcy dostałyśmy od kogoś, płakałyśmy i jadłyśmy ją, prawdziwa potrzeba nie pozwala wyrzucać jedzenia.
Nie zajmę stanowiska w sprawie uchodźców, bo jeśli zranię tym chociaż jedną osobę, która ratując się przed wojną przybywa z pokorą, szacunkiem i wdzięcznością, to nie będzie warto. Tym bardziej, że to samo spotkało kiedyś mnie i moją rodzinę. Tyle że w mojej historii młodzi mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie. Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę – nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć. I proszę, nie odbierajcie mi prawa bać się tego kogoś, zarzucając mi nacjonalizm, ksenofobię, zacofanie i nietolerancję, te rzeczy są mi obce, brzydzę się nimi. Tak jak brzydzę się gwałtem i przemocą.”

To jest wpis prawdziwej imigrantki - i jak im pomóc ...tym prawdziwym
Tina ma rację powinniśmy się zjednoczyć i oddzielić tych prawdziwych potrzebujących....na naszych warunkach.
17 września 2015 12:06 / 4 osobom podoba się ten post
Wczoraj bylo starcie uchodzcow z policja wegierska ,zatrzymala ona 29 imigrantow,ktorzy chcieli przekroczyc granice wegierska,wsrod nich byl jeden terorysta ,ilu bylo wczesniej ? ,mozna sobie tylko pomyslec .Zastanawia mnue tylko to ,ze do tej pory nie bylo zadnej kontroli ,dlaczego,moze komus na czyms zalezy ?
17 września 2015 12:07 / 4 osobom podoba się ten post
Anerik: Twoj post dlugi, wiec nie cytuje, ale podpisuje sie pod tym wszystkimi konczynami, sercem i glowa. To jest sedno sprawy.
17 września 2015 12:21 / 2 osobom podoba się ten post
anerik

Jestem imigrantem. Przeniosłam się do Polski z Kaukazu jakieś pół życia temu. Nie jestem katoliczką. Wychowano mnie w innym wyznaniu, w innej kulturze z innymi tradycjami. Byłam uchodźcą. Uciekałam przed wojną i wiem jak to jest. Z autopsji. Jestem tolerancyjna, daleko mi do ksenofobii czy nacjonalizmu, bo to wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej – to ja.
Uciekałam przed wojną z mamą, ciocią i moimi dwiema siostrami. Tak, łódką, pamiętam jak dziś. Nie było z nami taty, wujka, a nawet dziadka, tata z innymi mężczyznami walczył o swój, nasz kraj. Uciekałyśmy do Rosji. Nie wybierałyśmy kraju ze względu na dobrobyt czy możliwości. Uciekałyśmy do najbliższego bezpiecznego miejsca, by być jak najbliżej taty i móc jak najszybciej wrócić do domu, gdy tylko się da. Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że oto przypłynęłyśmy. Ale o nic nie prosiłyśmy, niczego się nie spodziewałyśmy. Mówiłyśmy po rosyjsku i byłyśmy kulturalne, grzeczne do przesady i pełne szacunku dla ludzi, którzy chcieli nam pomóc. Do dziś nie wiem, jak mama to wszystko wtedy załatwiała, że miałyśmy gdzie spać, co jeść. Dołączyła do znienawidzonych przez ludzi tzw „spekulantów” z wielkimi plastikowymi torbami, którzy handlowali czym mogli na ruinach byłego związku radzieckiego. Moja mama – filolog, muzyk, pianistka.
Pamiętam, że przygarnęło nas na jakiś czas sanatorium dla dzieci z chorobami skóry. To nie były dzieci ze zwykłą wysypką, tam były naprawdę przerażające choroby, dzieciaki wyglądające jak 90-letnie starcy… My byłyśmy przerażone, pierwszą reakcją było odrzucenie, ale dorośli bardzo szybko wytłumaczyli nam, że tu żyjemy na ich zasadach. Jemy z nimi, kiedy oni jedzą, śpimy wtedy, kiedy oni śpią, oglądamy telewizję i bawimy się razem z nimi, bo jesteśmy tu gośćmi.
Przyjechałam do Polski. Potem już, po latach, na studia. Za sprawę honoru uznałam poprawne wysławianie się bez akcentu, możliwość rozmowy z Polakiem na tematy, które są Polsce i Polakom bliskie, bez pytań „jak się Pani podoba w naszym kraju”, jeśli to miał być mój kraj. Nie chodziło o zdradę własnej kultury czy tradycji, bo poznawanie innych kultur wzbogaca naszą własną, chodziło o szacunek dla ludzi, z którymi żyję.
Świętuję razem z teściami katolickie święta. Z miłości do mojej rodziny, z szacunku, ze zwykłej grzeczności i uprzejmości w końcu. Nikt nie każe mi iść do komunii, ale nic mi się nie stanie, jeśli ładnie się ubiorę i kulturalnie zasiądę do stołu. Odwiedzając kogoś w jego kraju, świątyni, domu zastosuję się do jego zwyczajów. Jestem tolerancyjna. Bardzo. Czuję się obywatelem świata i nikomu nie zaglądam do łóżka – wszystkie kolory skóry i tęczy są dla mnie tak samo wartościowe. Ale tolerancja nie polega na ślepej akceptacji wszystkiego jak leci. Może i jestem hipokrytą, ale moja tolerancja jest wybiórcza, bo nie toleruję zła. Nie toleruję agresji i sytuacji, w której drugiej osobie dzieje się krzywda. Jeśli tradycja wymaga okaleczenia, gwałtu, pobicia, to moja tolerancja nie sięga tak daleko.
Świat nie jest czarno-biały. Między „jestem na tak” i „jestem na nie” istnieje jeszcze całe mnóstwo półtonów i niuansów. Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym „dzikusem”, tym „brudasem”, spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić. Ale ludzie, którzy nie szanują jedzenia na tyle, że śmieją je wyrzucać, widocznie nie potrzebują tej pomocy. Nigdy nie zapomnę smaku obrzydliwej zupy w proszku, którą jako uchodźcy dostałyśmy od kogoś, płakałyśmy i jadłyśmy ją, prawdziwa potrzeba nie pozwala wyrzucać jedzenia.
Nie zajmę stanowiska w sprawie uchodźców, bo jeśli zranię tym chociaż jedną osobę, która ratując się przed wojną przybywa z pokorą, szacunkiem i wdzięcznością, to nie będzie warto. Tym bardziej, że to samo spotkało kiedyś mnie i moją rodzinę. Tyle że w mojej historii młodzi mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie. Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę – nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć. I proszę, nie odbierajcie mi prawa bać się tego kogoś, zarzucając mi nacjonalizm, ksenofobię, zacofanie i nietolerancję, te rzeczy są mi obce, brzydzę się nimi. Tak jak brzydzę się gwałtem i przemocą.”

To jest wpis prawdziwej imigrantki - i jak im pomóc ...tym prawdziwym
Tina ma rację powinniśmy się zjednoczyć i oddzielić tych prawdziwych potrzebujących....na naszych warunkach.

Anerik bardzo mi się podoba Twoja wypowiedz . Ale widzisz sama jak działa nasz swiat . Ty byłas tą która naprawdę ucieka przed wojną . Twój ojciec walczył o swój kraj . Traktowano Cię jak gościa , a Ty kulturalnie odpłacałas tym samym . Mysle ze przecwko taim uchodzcom nikt nigdzie nie miał by nic przeciwko . Pomóc tym prawdziwym - tak !
17 września 2015 12:36 / 3 osobom podoba się ten post
Anerik ,prosze sprostuj ten tekst .tzn ....chyba ,ze to jestes Ty?Czytalam juz to pare dni temu .
https://www.facebook.com/asida.turawa?fref=nf
17 września 2015 12:41 / 1 osobie podoba się ten post
Anerik szacunek za Twój wpis.Dziękuję.
17 września 2015 14:03 / 1 osobie podoba się ten post
zosia_samosia

Anerik ,prosze sprostuj ten tekst .tzn ....chyba ,ze to jestes Ty?Czytalam juz to pare dni temu .
https://www.facebook.com/asida.turawa?fref=nf

oczywiscie, nie ja to napisalam przeciez.
 tylko z tym sie zgodziłam
17 września 2015 14:05 / 3 osobom podoba się ten post
zosia_samosia

Anerik ,prosze sprostuj ten tekst .tzn ....chyba ,ze to jestes Ty?Czytalam juz to pare dni temu .
https://www.facebook.com/asida.turawa?fref=nf

Przeczytaj dwie ostatnie linijki napisane przez Anerik. Przecież jasno wynika że ona tego nie pisała. 
17 września 2015 14:07
BaskaS

Anerik bardzo mi się podoba Twoja wypowiedz . Ale widzisz sama jak działa nasz swiat . Ty byłas tą która naprawdę ucieka przed wojną . Twój ojciec walczył o swój kraj . Traktowano Cię jak gościa , a Ty kulturalnie odpłacałas tym samym . Mysle ze przecwko taim uchodzcom nikt nigdzie nie miał by nic przeciwko . Pomóc tym prawdziwym - tak !

Wkleiłam ten tekst i tylko pare slow na końcu od siebie dodałam....
17 września 2015 14:09 / 5 osobom podoba się ten post
w większości procent ci uchodźcy (mężczyźni) to leniwy naród jest, im się pracować nie chce, tylko na socjalu siedzieć, po co oni tak ciągną do Niemiec?
17 września 2015 14:09 / 3 osobom podoba się ten post
teresadd

Anerik szacunek za Twój wpis.Dziękuję.

Gdybyśmy pisali od serca tak jak czujemy jak myślimy to powstał by obraz jakie jestesmy.Co wnosi posługiwanie się cudzym tekstem.Temat jest tak porywający za serce,że zbyteczne jest posługiwanie tekstami umieszczonymi w internecie.Ważne co my myślimy i czego nie wstydzimy się napisać.

Ja osobiście jestem za tym.żeby pomagać.Tylko nie wiem  jeszcze w jaki sposób