A u mnie dzień świstaka.I tak dzień za dniem świstakowo leci.A może to rutyna.Wiodę tu spokojne ,uporządkowane życie.Wszystko toczy się swoim rytmem.I Oby jak najdłużej to trwało.Powoli myślami jestem już w domu ,bo ósmego marca wracam do Polski.Mam operację 15 marca ,więc muszę przed parę rzeczy ogarnąć ,bo potem będę uziemiona na miesiąc.A tu za pasem Wielkanoc,ale muszę sobie odpußcić ze względu na swoją niedyspozycję.Myślę ,że synowa i moja córka mnie wyręczą ,bo dla mnie moje zdrowie będzie w tym momencie będzie najważniejsze..Te święta są mało skomplikowane jak mówi moja córka ,bo nie trzeba tyle wszystkiego szykować.Wracam do De po koniec kwietnia.No i mogę się pochwalić ,że mam już bilet na samolot kupiony w dwie strony.Na tą intencję mam zakupioną nową walizkę,bo stara jest za wielką i może nie wytrzymać podróży.A i ją sama też będę musiała tę walizkę podnieść.I to tak w skrócie podzieliłam się z Wami moimi planami na zaś.Ale jak to mówią ,że Bóg się śmieję z naszych planów.
