Na wyjeździe #35

23 listopada 2016 11:46 / 4 osobom podoba się ten post
Do Ingolstadt jeździłam na wakacje. Ciotkę tam mam. A w okolicach Pffaffenhofen pracowałam kilka lat u bauera. Lubię te okolice.
Mnie firma poinformowała, że to jest miasteczko. Sprawdziłam sobie w necie i rzeczywiście. Jak przyszło co do czego to się okazało, że jadę do dzielnicy tego miasteczka, które jest wsią, a do właściwego miasta jest 6-7 km.
23 listopada 2016 11:53 / 11 osobom podoba się ten post
margaritka59

Byłam kiedyś w wiosce oddalonej od Ingolstad o 20 km- przekichane. Rodzina widziała, że się duszę . Raz (byłam tam m-c)synowa dziadzia zawiozła mnie do centrum handlowego Ingolstad na "szoping"i czekała 2 godz. na ławce , na zewnątrz. Ja też upatrzyłam sobie taki stolik przy głównym holu i przesiedziałam też te 2 godz. gapiąc się na ludzi. Nie jestem skonstruowana do przebywania na odludziach:-)

Tez nienawidzę odludzia,a Bawaria to przeważnie odludzie. mało kto trafia do "metropolii" ,w której jest przyjnajmniej kilka ulic..  W zeszłym roku byłam w Breitbrunn am Chiemsee ,cudna okolica,załapałam się na opalanie nad jeziorem i pływanie,ale to również nie wynagrodziło mi braku smrodu ulicznego i tłumów ludzi. Po powrocie  prawie całowałam kazdą wystawę w moim mieście  tak się cieszyłam cywilizacją.
Tu mam idealnie,jest i ładne centrum całkiem blisko ,jest las za domem, ładne widoki ,ale przede wszystkim słyszę gwar uliczny. Tyle mi do szczęścia potrzeba.
23 listopada 2016 14:11 / 14 osobom podoba się ten post
A ja uwielbiam odludzia. Mogłabym cały czas tylko na wsi pracować. Teraz też jestem w takim niby miasteczku, ale tak naprawdę to wioska, a domek Podopiecznych jest jednym z ostatnich. Potem jest las i kanał i barki cichutko sobie pływają. Tą drogą chodzę sobie na spacerki. Zdjęcie zrobiłam w zeszłą zimę.
Ta "wioska" w porównaniu z moim pierwszym miejscem jest jednak prawie jak metropolia. Byłam wtedy w okolicach Kolonii. Przyjechałam małym busikiem . Kierowca wypakował moją walizkę. Podeszłam do jedynego domu i rzuciło mi się w oczy jedno słowo, które było napisane na bramie "Friedhof", nie czytałam już więcej i w momencie zrobiłam w tył zwrot i do kierowcy z pretensjami, gdzie on mnie przywiózł, to nie może być tutaj, musiał adres pomylić. Kierowca nie znał tego słowa, więc nie wiedział o co mi chodzi . Adres okazał  się jednak właściwym. Był to samotny dom , wokół był las i była też szkółka leśna. Napis "Friedhof" na bramie wziął się stąd, że syn Babci miał przedsiębiorstwo, które m. in. zajmowało się utrzymaniem czystości na cmentarzach. Super miejsce, to był październik i było tak kolorowo, liście tak pięknie pachniały i szeleściły pod stopami. Babcia miała salon, którego dwie ściany były szklane i jak przychodziłam po 6 do niej na górę, to widziałam wschód słońca. W tej szkółce leśnej bawiły się często zające, cała ich rodzina. Podchodziły bliziutko, że potem już je rozróżniałam, nawet imiona im dałam i Babcia też to podchwyciła i mówiła np.: "Zosia przyszła , albo Tadzio" .
Uwielbiam odludzia. Mogłabym się po nich włóczyć godzinami.  Moja babcia mówiła, jeszcze gdy byłam mała, że ze mnie wyrośnie taki "dzikus"  i odludek i chyba coś jest na rzeczy . Chociaż nie  aż tak ekstremalnie .

23 listopada 2016 16:07 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Ivetta mnie też wiocha nie odpowiada, chociaż do najbliższego miasteczka mam 7 km i mam swój samochód, ale codzień nie chce mi się tam jeździć, bo uboga ta mieścina. Do Ingolstadt mam 20 km, ale jakoś nie zapuszczałam się tam. Raz pojechałam do Augsburga na całe popołudnie, ale to znowu jest za daleko i na pożądną wycieczkę potrzebny jest cały dzień. Też wolę miasto i na przeszłość bardziej będę na to uważała. Napisz mi, gdzie Ty jesteś, bo może w sumie niedaleko ode mnie i mogę Cię jeszcze odwiedzić?

Ja jestem w      85049 Pettenhofen,nie wiem czy Wichurka nie pomyliła liter i nie chodzi o tą sama miejscowość.To jest od Ingolstadt w kierunku Nueburga .Po drodze są takie małe wioski ,osady że nic nie ma oprócz domów i maleńkich kościółków wraz  ż cmentarzem.
23 listopada 2016 16:45 / 2 osobom podoba się ten post
Właśnie dziś zrobiłam ok 25 km w sumie na rowerze .Pojechałam do Ingolstadt ,ale nie do centrum ,tylko przed miastem jest takie centrum handlowe.Wpadłam do DE ,bo zależało mi na kilku kosmetykach i jeszcze Lidl zaliczyłam ,bo owoce chciałam kupić dla siebie ,bo tak jak pisałam tu nic nie ma .Kawę też kupuję za swoje ,bo jest tylko bezkofeinowa.Miejsce tragiczne pod każdym względem.PDP w nocy chodzi ,spać nie daję ,dziś znów szukała dwóch mężczyzn w moim pokoju.
23 listopada 2016 17:12 / 5 osobom podoba się ten post
wichurra2

Do Ingolstadt jeździłam na wakacje. Ciotkę tam mam. A w okolicach Pffaffenhofen pracowałam kilka lat u bauera. Lubię te okolice.
Mnie firma poinformowała, że to jest miasteczko. Sprawdziłam sobie w necie i rzeczywiście. Jak przyszło co do czego to się okazało, że jadę do dzielnicy tego miasteczka, które jest wsią, a do właściwego miasta jest 6-7 km.

Dwukrotnie dałam się nabrać na niby miasto w Niemczech. Pierwszy był Hamburg - do centrum 30 km, nie żartuję. Drugie to miasto niedaleko Heilbronnu, które okazało się wsią bezczelnie przyłaczoną do tego centrum cywilizacji z oddalenia 6,5 km. Ale mam rower i śmigam tam niczym Walkiria. Jednak atrakcji mało w nim, gdyż okolica jest nastawiona na mnożenie niemieckiego bogactwa i wokół głównie fabryki, same samochodowe zajmują po dobre parę km. Teraz przed wyjazdem badam sytuację dokąd jadę wnikliwie w internecie, by się zaopatrzyć w środki zaradcze dla mózgu, wśród monotonii pół i lasów. Przyrodę w dużych ilościach lubię tylko w weekendy, na codzień nudzi mnie śmiertelnie, choć też zachwyca, ale na krótko. 
23 listopada 2016 17:44 / 6 osobom podoba się ten post
Ja raz trafiłam w przygnębiające miejsce.

Rozumiem, wieś też ma swoje uroki, ale ja trafiłam w dzielnicę miasta, o której chyba wszyscy zapomnieli.
Owszem, był niedaleko Rossmann, małe Netto i Edeka. Więcej sklepów oddalonych o około godzinę drogi.
Nie było parku, lasu w pobliżu.
W sąsiedztwie parę domów.
Ulice, jak z programu "Uwaga"- szare, opustoszałe sklepy, dyndające resztki plakatów.
Same te ulice, wiadukty kolejowe. W ogóle, gdzie nie poszłam dochodziłam do autostrady albo torów kolejowych.
Dodam do tego pdp, którą miałam cały czas u boku, nawet do WC za mną jechała.Opuszczane rolety o 15:00...
Byłam tam 2,5 miesiąca, wracałam jak zombie.
23 listopada 2016 17:58 / 4 osobom podoba się ten post
Mój dziadek już na tyle wydobrzal,że zaczynala go energia rozpierac więc zabrałam go do miasteczka obok. Pogoda pochmurna ale bezwietrznie więc poszliśmy promenadą wzdłuz Neckar. Potem na zakupy, tak się zmęczył po 2 godzinach,że z auta do domu prawie go ciągnęłam . Teraz musze go pilnować żeby nie usnął z buzią w talerzu z kolacją...
23 listopada 2016 18:00
ivetta

Ja jestem w      85049 Pettenhofen,nie wiem czy Wichurka nie pomyliła liter i nie chodzi o tą sama miejscowość.To jest od Ingolstadt w kierunku Nueburga .Po drodze są takie małe wioski ,osady że nic nie ma oprócz domów i maleńkich kościółków wraz  ż cmentarzem.

Ivetta, to jest tylko 17 km ode mnie. Nawet raz dojechałam rowerem w Twoje okolice czyli do przeprawy na Dunaju za Burgheim. Jeśli chcesz to mogę Cię odwiedzić. Napisz do mnie na maila.
23 listopada 2016 18:11 / 6 osobom podoba się ten post
Niedawno była córka pdp i powiedziała, że babci już o wiele lepiej. Prawdopodobnie wyjdzie w piątek. Ufff...
Kobietka już wie i cieszymy się obie na wspólną podróż.
23 listopada 2016 19:07 / 9 osobom podoba się ten post
No siedzimy przy kolacji a tu szwedzki partner królowej śniegu pyta o Kraków. Mówi że ładne itd itp i że ma piękne stare kamienice. I że nie jest zburzony. No to ja opowiadam, że to dzięki rosyjskiemu marszałkowi Koniewowi itd itp. Że Niemcy nie zdążyli wysadzić Krakowa bo musieli uciekać w pośpiechu. No dziadek ogłuchł natychmiast a córka siedziała zmieszana. No niby dlaczego ?? Dlaczego tak się boją historii. Najchętniej wymazaliby ją z pamięci i udawali, że nic się nie stało a tamto "ziazia" to inne plemię zrobiło. Brrrrr....
23 listopada 2016 19:09 / 3 osobom podoba się ten post
Mycha

No siedzimy przy kolacji a tu szwedzki partner królowej śniegu pyta o Kraków. Mówi że ładne itd itp i że ma piękne stare kamienice. I że nie jest zburzony. No to ja opowiadam, że to dzięki rosyjskiemu marszałkowi Koniewowi itd itp. Że Niemcy nie zdążyli wysadzić Krakowa bo musieli uciekać w pośpiechu. No dziadek ogłuchł natychmiast a córka siedziała zmieszana. No niby dlaczego ?? Dlaczego tak się boją historii. Najchętniej wymazaliby ją z pamięci i udawali, że nic się nie stało a tamto "ziazia" to inne plemię zrobiło. Brrrrr....

Mycha , wiecej takich tematow i moze pozbedziesz sie gosci wczesniej:)
23 listopada 2016 19:16 / 13 osobom podoba się ten post
leni

Mycha , wiecej takich tematow i moze pozbedziesz sie gosci wczesniej:)

A ja to pierdutam  Jeszcze mu przypomnę potop szwedzki  Ale nie wyjadą wczesniej, mowy nie ma. Prędzej mnie za próg wystawią - nie mam nic przeciwko. No ale skończyliśmy na zburzonym Hamburgu. Ja tylko dodałam, że Hamburg zawdzięcza kompletne zniszczenie Kriegsmarine. Gdyby ich tam nie było pewnie ocalałby. 
Kurde !!! no wystawią mnie za drzwi 
23 listopada 2016 19:19 / 6 osobom podoba się ten post
Mycha

A ja to pierdutam :-) Jeszcze mu przypomnę potop szwedzki :lol2: Ale nie wyjadą wczesniej, mowy nie ma. Prędzej mnie za próg wystawią - nie mam nic przeciwko. No ale skończyliśmy na zburzonym Hamburgu. Ja tylko dodałam, że Hamburg zawdzięcza kompletne zniszczenie Kriegsmarine. Gdyby ich tam nie było pewnie ocalałby. 
Kurde !!! no wystawią mnie za drzwi :lol3:

Mycha,wierzyłam w ciebie i się nie pomyliłam,unicestwisz wszyskie córki i synów niemieckich na świecie hahahahah Uwielbiam cię ,no...
23 listopada 2016 19:27 / 10 osobom podoba się ten post
Mycha

A ja to pierdutam :-) Jeszcze mu przypomnę potop szwedzki :lol2: Ale nie wyjadą wczesniej, mowy nie ma. Prędzej mnie za próg wystawią - nie mam nic przeciwko. No ale skończyliśmy na zburzonym Hamburgu. Ja tylko dodałam, że Hamburg zawdzięcza kompletne zniszczenie Kriegsmarine. Gdyby ich tam nie było pewnie ocalałby. 
Kurde !!! no wystawią mnie za drzwi :lol3:

Widzisz ile masz pozytywnych rozwiazan dla siebie?  U mnie dzis pojawila sie szalona corka z zapytaniem od ostatniej naszej awantury, czy podtrzymuje decyzje odejscia.  Powiedzialam, ze tak i ma dac mi wypowiedzenie, bo jest to mi bardziej na reke.  Powiedziala, ze dla przyszlego pracodawcy nie bedzie dobrze o mnie swiadczylo, jesli ona napisze, ze ja chce sie zwolnic.  Odpowiedzialam, ze to juz moja sprawa a w wypowiedzeniu nie musi podawac powodu. Obiecala na jutro napisac wypowiedzenie i opinie o mojej pracy.  Od 4 stycznia przychodzi tu opiekunka z agencji, niestety nie pamietala nazwy i byla zdziwiona, ze agencje oglaszajace sie jako niemieckie, zatrudniaja tylko osoby z Polski, Czech.....  Powiedzialam, ze praca 24 w Niemczech jest przestepstwem , a wiec Niemcy lamia przepis i wynajmuja ludzi do tej pracy z innych krajow.  Dostala 2 opiekunki do wyboru, jedna zbyt gruba , to odmowila( no 25 eu na tydzien na jedzenie nie wystarczy) a druga podobna do mnie, to ja wezmie.  Szkoda mi juz tej kobiety.  Mam nadzieje, ze zadna z was nie wybiera sie na ten termin do Essen.