18 grudnia 2016 20:18 / 14 osobom podoba się ten post
Dzisiaj mi się taka smutna refleksja przyplątała do głowy i nie chce z niej wyjść. Podopieczni mają piramidki bożonarodzeniowe. Pewnie wiecie co mam na myśli. Po bokach są świece, a u góry śmigła i pod wpływem temperatury piramidka obraca się i przesuwają się figurki. Jedna z większych stoi w salonie. Jak w każdą niedzielę, tak i dzisiaj, piliśmy w salonie kawę. W pozostałe dni pijemy w kuchni. Babcia nakryła stół bożonarodzeniowym obrusem, ja przyniosłam kawę i ciasto. Taka tradycja. Obok mnie stała właśnie ta piramidka. Dziadek dostał ją ponad 20lat temu na urodziny. Piramidka zestarzała się już razem z Dziadkami, jednak nadal wygląda ślicznie, tym bardziej, że oni dbają o nią bardzo. Składaliśmy ją z wielkim namaszczeniem i chociaż drewno już lekko popękało i zeschło, a przez to ciężar figurek nie równoważy się , to jednak piramida ta stanowi ważny element i ma się kręcić..... tylko, że nie chce... Babcia próbowała naprawiać, coś przesuwać, stawiać bliżej źródła ciepła, zakładać wyższe świece ....nic nie pomaga. Postawiłam piramidkę bliżej siebie i moje główne zadanie przy piciu niedzielnej kawy, polega teraz na "ręcznym" obracaniu figurek. I dzięki temu piramidka znów obraca się jak przed wieloma laty...
Właśnie Oni tak starają się zatrzymać czas. Nie chcą dać sobie odebrać czegoś, co było, co składało się na ich zwyczaje, radości.
Niedzielny piękny obrus, świąteczna piramida, ciasto upieczone na niedzielę, świece i wszystko po to, aby na chwilkę było tak jak dawniej, kiedy to choroby nie przeszkadzały na każdym kroku. Babcia ma Parkinsona i artrozę, bardzo zaawansowaną. Choroba powykrzywiała Jej palce u rąk i nóg, każdy krok to ból, ale Ona ciągle idzie i robi wszystko, aby było jak dawniej, aby Ona i Jej mąż, chociaż demencja odbiera Mu pamięć, mogli zatrzymać na kilka chwil czas, gdy jeszcze mogli tak wiele i tak wiele było przed Nimi.
Podziwiam tych ludzi