Dzisiaj Babcia robiła obiadek. Była pyszna zupa. Skończyłam jeść, odsunęłam się od talerza i westchnęłam :
- Już nie mogę więcej, najadłam się tak, że się nie mogę ruszać.
- To masz szczęście, bo więcej już nie ma

- odpowiedział Dziadek
Popołudniowa kawa
- No weź ciasteczko - kusi Dziadek
- Nie mogę
- No weź - kusi dalej- to tylko jakieś 10 kalorii
- 10 kalorii? - A potem, aby je zgubić, będę musiała 3 razy biegać po schodach do piwnicy i na piętro. Nie wezmę
- A po co biegać, możesz 6 razy zjechać liftem, to wyjdzie na to samo
- Pan tak często jeździ liftem i jakoś nie widać, aby Pan gubił te kalorie. Jakoś coraz więcej dziurek dorabia Pan przy pasku
- Bo wiesz - mówi Dziadek - ja tak przed zimą przybieram na wadze, aby cieplej było

- Uspokoicie się w końcu obydwoje? Jedno drugiemu nie odpuści - śmieje się Babcia
