Na wyjeździe #36

27 lutego 2017 13:22 / 3 osobom podoba się ten post
aniao

My od piątku jedziemy na jogurtach, musach owocowych i puddingach. Gdzie mogę daję żółtko i śmietanę 30. Pędzlowanie ust nie wchodzi w rachubę, Pdp ma silny odruch obronny, cała twarz tężeje z bólu, a ja mam polecenie żeby nie męczyć i nie zmuszać. Tu jest pięcioro dzieci i zmieniają się przy mamie w miarę możliwości naturalnie. Lekarz potwierdził zasadność wszystkiego co do tej pory robiłam i chociaż wcześniej miałam poczucie, ze mnie szanują to teraz jeszcze urosłam w ich oczach. Powiedziałam, że nie powinni się tłoczyć przy łóżku to karnie wchodzą pojedyńczo. Staram się podchodzić profesjonalnie, ale też jestem już związana emocjonalnie. Podopieczna jest w tej chwili przeczulona na dotyk, ale trzeba ją umyć chociaż pobieżnie i zmienić bieliznę i pampersa. Normalnie córki nie miały z tym problemu, a teraz paraliżuje je strach. Ja też nie patrzę z przyjemnością na ból mojej Podopiecznej, ale taki stan może jeszcze potrwać długo. Musi być pielęgnowana.

Teraz najlepsze, zjadła prawie pół normalnej porcji obiadu. Wszystko zmiksowane, ale dobrowolnie zjadła. Pożyjemy, zobaczymy. Dziękuję :aniolki:

Bardzo sie cieszę, że dajesz radę... I wiem, że można przytlumic emocje, ale nie da się ich całkiem wyeliminować ...  Trzymaj się ...
27 lutego 2017 20:34 / 6 osobom podoba się ten post
aniao

Dziękuję :buziaki1:

Taki przypadek miałam w Hamburgu. Opieka paliatywna zajmuje się nie tylko łagodzeniem bólu silnymi lekami czy morfiną. Zanim mój PDP zaczął dostawać silniejsze leki czy potem już morfinę siostry z paliatywnej 3 razy w tygodniu przychodziły ot tak pogadać z podopiecznym. Jedna z rozmów dotyczyła umierania, lęków jakie przeżywa pacjent który rozumie co się z nim dzieje. One są przygotowane do takich rozmów, ja przy takiej jednej rozmowie byłam i aż mi ciary przechodziły, ale jak ładnie tą rozmowę z podopiecznym prowadziły i on potem był taki bardziej spokojny może nawet trochę bardziej uduchowiony. Córki PDP były bardzo zadowolone z opieki paliatywnej.
27 lutego 2017 20:41 / 5 osobom podoba się ten post
aniao

Dziękuję :aniolki:

Wnuczka mojej byłej pdp załatwiła taką opiekę bezpośredno w Diakonie w ich mieście.
Tak, jak pisze Gosiap to nie tylko opieka "namacalna", to przede wszystkim wsparcie dla całej rodziny.
Ze mną, jako opiekunką też rozmawiano. Pokazywano mi różne sposoby/tricki przy pielęgnacji osoby leżącej.
Nawet załatwiali takie rzeczy jak zwilżacze do ust, specjalne maści na odleżyny.
27 lutego 2017 20:51
basiaim

Wnuczka mojej byłej pdp załatwiła taką opiekę bezpośredno w Diakonie w ich mieście.
Tak, jak pisze Gosiap to nie tylko opieka "namacalna", to przede wszystkim wsparcie dla całej rodziny.
Ze mną, jako opiekunką też rozmawiano. Pokazywano mi różne sposoby/tricki przy pielęgnacji osoby leżącej.
Nawet załatwiali takie rzeczy jak zwilżacze do ust, specjalne maści na odleżyny.

Dziękuję, przekazałam rodzinie wszystko.
27 lutego 2017 20:51 / 1 osobie podoba się ten post
Gosiap

Taki przypadek miałam w Hamburgu. Opieka paliatywna zajmuje się nie tylko łagodzeniem bólu silnymi lekami czy morfiną. Zanim mój PDP zaczął dostawać silniejsze leki czy potem już morfinę siostry z paliatywnej 3 razy w tygodniu przychodziły ot tak pogadać z podopiecznym. Jedna z rozmów dotyczyła umierania, lęków jakie przeżywa pacjent który rozumie co się z nim dzieje. One są przygotowane do takich rozmów, ja przy takiej jednej rozmowie byłam i aż mi ciary przechodziły, ale jak ładnie tą rozmowę z podopiecznym prowadziły i on potem był taki bardziej spokojny może nawet trochę bardziej uduchowiony. Córki PDP były bardzo zadowolone z opieki paliatywnej.

Dziękuję
28 lutego 2017 13:59 / 15 osobom podoba się ten post
Do miasta jeżdżę autobusem ,często obserwuje ludzi tutejszych i z przykrością muszę stwierdzić ,że nie zbyt kulturalni sa żeby tak ustąpić miejsca starszym osobom ,no cóż może dlatego że tu tyle mieszanej krwi?,inne wychowanie ?, albo raczej hodowanie ))Nigdy ja ci się nie pcham na wolne miejsca,te kilka przystanków postoje.Jakie było moje dziś zaskoczenie,gdy tak weszłam do autobusu,przesunęła się kawałek jeszcze żeby zrobić miejsce dla innych jak będą wsiadać,a. tu młody pan w wieku ok30 lekko ciemna karnacja z uśmiechem wstał i powiedział żebym usiadła.Ludzie ,dostałam paraliżu .W pierwszej chwili to nie wiedziałam co zrobić((( ,no ale usiadłam i podziekowalam ,choć mi było bardzo jakoś nieswojo.Dlaczego? bo sobie tak pomyślałam ,że albo wyglądam już na osobę w podeszłym wieku((((,albo pomyślał że może ją w ciąży??, Choć brzucha to ja aż takiego nie mam ,albo trafiłam na bardzo kulturalnego pana )), przecież i tacy też są)) Cała drogę w autobusie siedziałam jak na szpilkach )) No co pierwszy raz mnie takie cus spotkało,a pierwszy zawsze najgorszy))))
28 lutego 2017 14:41 / 2 osobom podoba się ten post
aniao

Pomóżcie proszę. Moja Podopieczna odchodzi, prawie nie je, nie pije i ogólnie widać,że się zaczęło. Wiem,że w Niemczech jest poradnictwo- pomoc przy procesie odchodzenia. Gdyby ktoś miał adres www bardzo byłabym wdzięczna. Rodzina jest na miejscu, ale są mocno związani z Mamą i przez to bardzo zagubieni. Pomagam ile mogę, ale ile ja mogę?

Do mojego Pdp przychodzili lekarze z oddziału paliatywnego, zmieniały plastry z morfiną tłumaczyli rodzzinie i Pdp.Kilka ddni pezd śmiercią dostał morfinę dozylną i zapadł w spiaczkę.
28 lutego 2017 15:08 / 8 osobom podoba się ten post
michasia

Do mojego Pdp przychodzili lekarze z oddziału paliatywnego, zmieniały plastry z morfiną tłumaczyli rodzzinie i Pdp.Kilka ddni pezd śmiercią dostał morfinę dozylną i zapadł w spiaczkę.

U mnie się odrobinę poprawiło, Podopieczna niewiele ale je, nie chce pić, ale je musy owocowe. Może to było tylko przesilenie wiosenne? Nadal jest niezbyt dobrze, ale lepiej niż przez ostatnie dni. Kierunek jest wyczuwalny, duuuużo śpi, bardzo mało je, ale to chyba jeszcze potrwa. Dziękuję za radę, ja przekazałam namiary rodzinie, reszta to nie moja działka. Pomagam tyle ile mogę pamiętając, że ja tu tylko pracuję.
28 lutego 2017 15:21 / 2 osobom podoba się ten post
aniao

U mnie się odrobinę poprawiło, Podopieczna niewiele ale je, nie chce pić, ale je musy owocowe. Może to było tylko przesilenie wiosenne? Nadal jest niezbyt dobrze, ale lepiej niż przez ostatnie dni. Kierunek jest wyczuwalny, duuuużo śpi, bardzo mało je, ale to chyba jeszcze potrwa. Dziękuję za radę, ja przekazałam namiary rodzinie, reszta to nie moja działka. Pomagam tyle ile mogę pamiętając, że ja tu tylko pracuję. :buziaki1:

No i tak trzymaj, dajesz tyle, ile możesz. 
Jesteś bardzo dzielna i opanowana.  Będzie,  co ma być, a reszta w rękach rodziny. 
28 lutego 2017 16:29 / 4 osobom podoba się ten post
magdzie

Do miasta jeżdżę autobusem ,często obserwuje ludzi tutejszych i z przykrością muszę stwierdzić ,że nie zbyt kulturalni sa żeby tak ustąpić miejsca starszym osobom ,no cóż może dlatego że tu tyle mieszanej krwi?,inne wychowanie ?, albo raczej hodowanie ))Nigdy ja ci się nie pcham na wolne miejsca,te kilka przystanków postoje.Jakie było moje dziś zaskoczenie,gdy tak weszłam do autobusu,przesunęła się kawałek jeszcze żeby zrobić miejsce dla innych jak będą wsiadać,a. tu młody pan w wieku ok30 lekko ciemna karnacja z uśmiechem wstał i powiedział żebym usiadła.Ludzie ,dostałam paraliżu .W pierwszej chwili to nie wiedziałam co zrobić((( ,no ale usiadłam i podziekowalam ,choć mi było bardzo jakoś nieswojo.Dlaczego? bo sobie tak pomyślałam ,że albo wyglądam już na osobę w podeszłym wieku((((,albo pomyślał że może ją w ciąży??, Choć brzucha to ja aż takiego nie mam ,albo trafiłam na bardzo kulturalnego pana )), przecież i tacy też są)) Cała drogę w autobusie siedziałam jak na szpilkach )) No co pierwszy raz mnie takie cus spotkało,a pierwszy zawsze najgorszy))))

Magdzie rozbawiłaś mnie do łez.Zastanów się nad tą ciążą.Co z tego że nie widać.
28 lutego 2017 17:51 / 4 osobom podoba się ten post
aniao

U mnie się odrobinę poprawiło, Podopieczna niewiele ale je, nie chce pić, ale je musy owocowe. Może to było tylko przesilenie wiosenne? Nadal jest niezbyt dobrze, ale lepiej niż przez ostatnie dni. Kierunek jest wyczuwalny, duuuużo śpi, bardzo mało je, ale to chyba jeszcze potrwa. Dziękuję za radę, ja przekazałam namiary rodzinie, reszta to nie moja działka. Pomagam tyle ile mogę pamiętając, że ja tu tylko pracuję. :buziaki1:

To co opisujesz nie wygląda raczej na przesilenie wiosenne, a na powolne odchodzenie. U mojej pdp też tak wyglądał początek. W sumie trwało około dwóch miesięcy. Nie byłm do samego końca ale wiem od syna, z którym rozmawiałam już po wszystkim, że sama agonia trwała trzy dni. Po prostu umierała słabnąc z dnia na dzień. Nie wiem jakim cudem żyła aż tak długo. Myślę o ostatniej fazie bo prawie nic nie jadła i niewiele piła. 
28 lutego 2017 19:28 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

To co opisujesz nie wygląda raczej na przesilenie wiosenne, a na powolne odchodzenie. U mojej pdp też tak wyglądał początek. W sumie trwało około dwóch miesięcy. Nie byłm do samego końca ale wiem od syna, z którym rozmawiałam już po wszystkim, że sama agonia trwała trzy dni. Po prostu umierała słabnąc z dnia na dzień. Nie wiem jakim cudem żyła aż tak długo. Myślę o ostatniej fazie bo prawie nic nie jadła i niewiele piła. 

Też tak to oceniam, ale się nie wychylam. Córki chwytają się każdego promyczka nadziei. Ja już byłam przy powolnym odchodzeniu, więc coś tam już wiem na ten temat.
28 lutego 2017 19:30 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

To co opisujesz nie wygląda raczej na przesilenie wiosenne, a na powolne odchodzenie. U mojej pdp też tak wyglądał początek. W sumie trwało około dwóch miesięcy. Nie byłm do samego końca ale wiem od syna, z którym rozmawiałam już po wszystkim, że sama agonia trwała trzy dni. Po prostu umierała słabnąc z dnia na dzień. Nie wiem jakim cudem żyła aż tak długo. Myślę o ostatniej fazie bo prawie nic nie jadła i niewiele piła. 

Ja to miałam dokładnie tak jak Alinka pisze... te wszystkie poprawy w stanie pdp były przejściowe... Sama agonia trwała dzień... )))
28 lutego 2017 22:14 / 5 osobom podoba się ten post
Pracujemy z ludźmi starymi lub bardzo starymi, których życie dobiega końca. Czasem odchodzą na naszych oczach. Nic nie możemy na to poradzić. Taka jest kolej rzeczy. W odpowiednim momencie i na nas przyjdzie czas. Trzymaj się Aniu !
01 marca 2017 14:25 / 11 osobom podoba się ten post
Pojechałam dziś do centrum po liquid,za ladą siedział jakby wyliniały hipis,ale mnie to nie przeszkadza,niech sobie będzie kto chce byle liquid miał...
Poprosiłam 12 ml z 6% nikotyny,myślałam że da mi oryginalnie zapakowaną butelkę,a ten wyjął spod lady butlę półtoralitrową z dozownikiem i wlał do małej buteleczki,potem wziął inna butlę i dopełnił aż się przelało... Patrzyłam rozbawiona na te eksperymenty i pytam czy to na pewno ma 6 % i po czym poznał.... Powiedział,że ma dozownik i wie ile wlać,a to najlepszy amerykański liquid ....Tak się śmiałam z niego,ze i jemu się udzieliło...Zapłaciłam 5 ojro i palę to własnie,w smaku całkiem niezłe...