Fart fartem, ale w tej ekipie był mój kolega, który na klasówkach z fizyki ode mnie zrzynał...ale siara :-)

Fart fartem, ale w tej ekipie był mój kolega, który na klasówkach z fizyki ode mnie zrzynał...ale siara :-)
Jakby nie zrzynał to by awarii nie było,a tak wydało się,teraz cała okolica wie,że chłopak na zrzynaniu liceum przeszedł :-)
Ten żenujący fakt zrzynania miał miejsce w podstawówce. No, niestety nie mogłam przewidzieć tak daleko idących w czasie reperkusji :-)
Może ekipa się już wczuła w weekendową atmosferę :)
Może tak być,a nawet więcej...zaiskrzyło między nimi..:-)
Możliwe, bo ponoć izolacja się na kablach topiła...:) Dalej już nie wnikałam .
Ja jakoś nie mam od kilku lat szczęścia oglądać meteorytów,bo alb niebo zachmurzone,albo okna pokoju wychodzą na krzaki...Jak byłam dzieckiem to wakacje spędzałam u babci na wsi,tam to dopiero był widok...
Dziś rano zadzwoniła moja córka, że dopiero drugi dzień mieszka w nowym domu i miała dziś rano spotkanie z dwoma złodziejami, którzy usiłowali włamać się do domu sąsiadów przez drzwi tarasowe...
Córka rano krzatala się w kuchni ( godz 8.00 ) i słyszała, ze pieski bardzo ujadają od strony tarasu...wyszła i co widzi ? Jeden stoi na czatach a drugi próbuje otworzyć drzwi tarasowe....koc przerzucili przez plot zeby sobie chyba ubrania nie podrzec...zaczela krzyczec do ziecia zeby dzwonil na policje....oczywiscie zdazyli uciec mimo, ze ziec wsiadl do samochodu i zaczal ich gonic....rozplyneli sie jak kamfora. Policja chyba zawiadomila sasiadow bo zaraz przyjechali....pieski mają obiecane kości i psie ciasteczka...córka mówi, ze gdyby nie psy to odrobili by ten dom z pewnością....czyli najlepszy alarm to pies i czujny sąsiad.....:-)
Jakoś przeoczyłam,że pojechałaś do domu? W każdym razie,życzę ci fajnego urlopowania,nie wydaj od razu całej kasy ale baw się dobrze.
Tu się nic złego nie wydarzyło,dogorywamy na naszych sztelach .
Dziś rano zadzwoniła moja córka, że dopiero drugi dzień mieszka w nowym domu i miała dziś rano spotkanie z dwoma złodziejami, którzy usiłowali włamać się do domu sąsiadów przez drzwi tarasowe...
Córka rano krzatala się w kuchni ( godz 8.00 ) i słyszała, ze pieski bardzo ujadają od strony tarasu...wyszła i co widzi ? Jeden stoi na czatach a drugi próbuje otworzyć drzwi tarasowe....koc przerzucili przez plot zeby sobie chyba ubrania nie podrzec...zaczela krzyczec do ziecia zeby dzwonil na policje....oczywiscie zdazyli uciec mimo, ze ziec wsiadl do samochodu i zaczal ich gonic....rozplyneli sie jak kamfora. Policja chyba zawiadomila sasiadow bo zaraz przyjechali....pieski mają obiecane kości i psie ciasteczka...córka mówi, ze gdyby nie psy to odrobili by ten dom z pewnością....czyli najlepszy alarm to pies i czujny sąsiad.....:-)
Dziś rano zadzwoniła moja córka, że dopiero drugi dzień mieszka w nowym domu i miała dziś rano spotkanie z dwoma złodziejami, którzy usiłowali włamać się do domu sąsiadów przez drzwi tarasowe...
Córka rano krzatala się w kuchni ( godz 8.00 ) i słyszała, ze pieski bardzo ujadają od strony tarasu...wyszła i co widzi ? Jeden stoi na czatach a drugi próbuje otworzyć drzwi tarasowe....koc przerzucili przez plot zeby sobie chyba ubrania nie podrzec...zaczela krzyczec do ziecia zeby dzwonil na policje....oczywiscie zdazyli uciec mimo, ze ziec wsiadl do samochodu i zaczal ich gonic....rozplyneli sie jak kamfora. Policja chyba zawiadomila sasiadow bo zaraz przyjechali....pieski mają obiecane kości i psie ciasteczka...córka mówi, ze gdyby nie psy to odrobili by ten dom z pewnością....czyli najlepszy alarm to pies i czujny sąsiad.....:-)
Cześć dziewczynki i chłopcy :) Dawno mnie nie było ale podczytywałam troszkę. Obecnie jestem na zasłuzonym urlopie.Przeleciałam jak bumerang przez kilka kilkutygodniowych zastepstw-nigdzie mi się nie podobało. Ostatnie miejsce masakryczne,być moze tylko dla mnie. Opiekowałam się kobietą która całe swoje życie przepracowała jako pomoc kucharki.Łatwo się domyślić że samodzielne gotowanie odpadło całkwicie. Pani miała być leżąca,z pieluchami,bez wstawania nocnego a tak jak się często zdarza wszystko było odwrotnie:( Do tego dostał misię ''mąż nie wymagający opieki''wg nawiedzonych córek Pdp w ilości trzech sztuk.
Teraz sobie siedzę u córci w Holandii. Patrzę na jej rosnący brzuch i targają mną różne emocje.Raz nie mogę uwierzyć że moje dziecko będzie miało swoje dziecko,potem się cieszę a następnie mi się robi jej szkoda jak sobie uzmysłowię ile pracy,wysiłku i problemów dopiero przed nią.I tak w koło Macieju:-)
No cóż- menopauza nie wybiera :-)