aniaoOd ubezpieczyciela, płacę prywatne ubezpieczenie, coś ok 2,50 zł za dzień pobytu w De. Mnie zależało na ewentualnym transporcie medycznym do Polski i transporcie, gdy medycyna już zawiedzie:-). Na razie się nie wybieram na drugą stronę, ani nie jestem chora, ale przezorny itd. Ten złamany ząb to tak przy okazji wyszedł.
To ile już oddałaś pieniędzy ubezpieczycielowi?
A mnie tam nie zależy na transporcie. Nie moje zmartwienie

))
A jeśli chory bedę, to niech mnie leczą. W Polsce nie ma dostępu do wszystkich leków, które są tu.
Ale też i w Niemczech nie ma leków, które dostępne są u nas

)). Bo w Demenzlandii nie znają np. zwykłego rutinoscorbinu.
Zaniosłem pudełko do apteki i pytam, czy otrzymam. Myślę sobie, po nazwie łacińskiej, którą każdy farmaceuta w Polsce doskonale zna, od razu się dowiem kupię czy nie.
Ale Pani po komputerowej analizie stwierdziła, że ona musi dłużej poszukać. No to następnego przyszedłem dnia.
Jakie było moje totalne zdziwienie, gdy otrzymałem tabletki o zbliżonej do rutinoscorbinu nazwie, ale skład zupełnie inny. I nazwa łacińska leku była też inna.
No do farmaceuty to mi bardzo daleko, ale aż takim neptykiem aptecznym nie jestem.
Nie pierwszy to raz, jak tutaj jestem, odniosłem wrażenie, oględnie mówiąc, że niektóre narody są z księżyca.