11 czerwca 2017 21:09 / 16 osobom podoba się ten post
Chodzenie na kawę z zaprzyjaźnioną duszyczką to piękna sprawa. Wczoraj po krótkiej nieobecności wróciła do Stade Adelajda, nasza forumowa koleżanka. Nie pisze zbyt często więc może nie wszyscy ją kojarzą. W każdym bądź razie poznałyśmy się dzięki forum. Zadzwoniła i poszłyśmy.Trafiłyśmy na promocję, kupując kawę i płacąc 5 euro można było zjeść tyle ciastek na ile ma się ochotę. Na górze kawiarni pusto, pomieszczenie klimatyzowane i w formie szwedzkiego bufetu powystawiane ciastka, talerzyki oraz sztućce. Nałożyłam sobie dwa ciacha, jedną szarlotkę i jedno ze świeżymi truskawkami,. Adelajda na to żebym sobie nie żałowała i jak jest taka promocja to powinnam zjeść cztery. Dobrze, że jej nie posłuchałam bo po dwóch ciastkach i kawie miałam dość. No ale żeby porządek był to wtelepała się za nami pani z obsługi i sprawdzała czy przypadkiem koleżanka, która zamówiła tylko kawę nie próbuje podjadać. Zachowałyśmy się z klasą tudzież godnością jak na polskie opiekunki przystało i udawałyśmy, że nawet przez myśl nam nie przeszła taka nieuczciwość, choć oczywiście przeszła i to jak najbardziej. Pani po jakimś czasie też doszła do takiego wniosku i zeszła ponownie na dół. Cała góra kawiarni była do naszej dyspozycji. Niemców na lekarstwo. Chyba wszyscy wyjechali na okazyjne, przedsezonowe last minute.