Na wyjeździe 39

08 października 2017 13:38 / 9 osobom podoba się ten post
Jestem na bawarskiej wsi,na króciutkim zastępstwie.Wczoraj minął tydzień od mojego przyjazdu i hm..A więc jest to z pewnością moja ( jak dotychczas) najcięższa sztela.Pdp z zaawansowanym Parkinsonem i demencyjna ( demencji nie odczuwam,ponieważ Pdp nie mówi).Pdp potrzebuje pomocy w każdym aspekcie, nie chodzi samodzielnie,tylko z wysokim rolator,do którego jest przypięta pasami(podłokietniki) i oczywiście,sama go również nie pcha.Wymaga transferu z łóżka, bądź na wózek lub do ww rolatora.. Wiadomo,że mycie i ubieranie to też obowiązek opiekunki,w tym momencie mój,o podaniu leków i karmieniu nie wspomnę.
Poranna toaleta wraz z codziennym myciem głowy (strasznie się poci,głowa właśnie,jest to ponoć efekt przyjmowanych leków,tak przekazała mi córka Pdp) i ubieraniem zajmuje mi ok.pół godziny , najgorsze z tego jest to ubieranie,bo ma bardzo duże przykurcze i założyć jej sweterek czy podkoszulek to wyczyn , nie łamiąc jej rąk przy okazji . Niestety po nocy,tak to wygląda.Następnie udajemy się do kuchni, gdzie " konsumuje" śniadanie i leki,i tu jest następny problem,bo krztusi się okropnie,co jest wynikiem spastycznego przełyku,ten cholerny Parkinson,po raz pierwszy jak to zobaczyłam,to myślałam,że mi kobicina na tym krzesełku w kuchni zejdzie.Kafmienie to następne trzydzieści minut ,o dziwo babcinka ma apetyt.Po śniadaniu Pdp " zatapia" się w lekturze codziennej gazety,zaczynając od... nekrologów ( to też mi przekazała córka,od której strony mam zacząć przewracanie stron).Jak się już zaznajomi z " nowinami" ze świata i podwórka,robimy inhalacje.Pdp cały czas przebywa ze mną w kuchni, bardziej ciałem niż duchem.W czasie który pozostał do obiadu,raz idziemy do toalety,acha muszę tu zaznaczyć,że pomaga na tyle ile może," przebiera" nogami,podnosi je,transfer odbywa się z jej pomocą , nie dźwigam jej,ale jeden mój moment nieuwagi i mogłoby się źle skończyć...tfu,tfu .
Potem " pochłania" obiadek i po posiłku ląduje ( ok.12-14) w łóżku na drzemkę.Wstaje " piję " kawkę ,zagryzając dwoma ciasteczkami i jakimś owocem i to już odbywa się w pokoju,przed telewizorem.O piętnastej przychodzi przyjaciel domu i zasiada z nią w " salonie", wtedy jest moja właściwa pauza ,która trwa do 17.30 ,i teraz znowu ja wkraczam do " akcji" robię Pdp kolację i...przyjaciel ją karmi.Pan wychodzi ok.19 ,a my czyli ja i Pdp " zasuwamy" do sypialni,wymieniam wkładkę dzienną na wkładę nocną,rozbieram i Pdp,do łóżka .Jest godzina 19. I tak jest codziennie, oprócz dni w których przychodzi logopeda i krankengimnastyk ( kurza stopa,ale brzydki Miemaszek ,szczupły,wręcz żylasty i na moje oko dość leciwy, chyba,że sterany życiem) ,ale te wizyty tak naprawdę niewiele zmieniają w moim grafiku...cdn.może jutro,może pojutrze,ten przydługawy wstęp był potrzebny do historii jaka tu miała miejsce
08 października 2017 13:53 / 6 osobom podoba się ten post
Na północy Niemiec stacjonowałam tylko 1 raz przez 2 miesiące.
Fizycznie miejsce lajcik.........za to psychicznie ....masakra.
Co za okropni ludzi mi się trafili, to szkoda słów.
Pisałam o tym wtedy, bo na forum właśnie wylewałam swoje żale.
Generalnie od ponad 4 lat stacjonuję w Bawarii, a tak naprawdę w bawarskich wioskach.
W pierwszym miejscu byłam ponad 3 lata do śmierci mojej PDP.
Od kwietnia znowu jestem w bawarskiej wiosce.
W tzw. międzyczasie była Badenia, Nadrenia /3 krotnie/ i to są landy w których spotkałam fajnych ludzi.
Północne Niemcy , to nie moja bajka.
08 października 2017 16:38 / 2 osobom podoba się ten post
Mówiąc o północy Niemiec mam na myśli tę najodleglejszą północ,wybrzeże i wyspy.To są ludzie morza,ich przodkowie często wywodzą sie ze Skandynawii kiedyś żyli z,rybołóstwa,łowili kraby.Teraz,wiadomo ,przeważnie żyją z turystyki.Są otwarci na przybyszów no bo zarabiają ;-) na nich ale nie tylko,są po prostu ciekawi innych ludzi.Bawarczycy zamykają się we własnym światku.
Góry może piękne ale nie dla mnie,lepiej sie czuję w morskich klimatach. A rodzina,jak u Aliny,od pierwszego dnia przyjęli mnie jak swoją.Mapy w pokoju,zaznaczone miejsca do zwiedzania.
08 października 2017 17:38 / 3 osobom podoba się ten post
Ludzie tu mieszkający są twardzi.Dziadek którym poprzednio sie tu opiekowałam dwa razy dziennie jeździł rowerem,bez względu na pogodę.Zimą w mroźne dni wychodził na taras w samej koszuli.
Babcia,którą teraz sie opiekuję miała,wylew w styczniu tego roku.Prawą stronę ciała miała sparaliżowaną,nie mogla,samodzielnie przewrócić się na bok,przy łóżku miała,krzesełko toaletowe,przy jedzeniu wymagała pomocy,ubieraniu itd.
Obecnie jest samodzielna,chodzi bez rolatora ( tylko na spacer go bierze).Bez pampersów,ubiera sie sama,rozbiera,sprzata,tnie żywopłot;-) no i czyta,czyta,czyta...
W pełni odzyskała zdrowie,samozaparciem i ćwiczeniami.
Po wylewie ważne: natychmiast zacząć ćwiczyć,natychmiast rehabilitacja.Zapamiętam sobie to,bo widzę rezultaty!
08 października 2017 18:02 / 1 osobie podoba się ten post
Rozgniatam i z wodą ,ale jak ją złapie ten skurcz mięśni ,to ani nie przełknie ,ani ust nie otworzy, trzeba czekać aż ustąpi.
09 października 2017 11:17 / 1 osobie podoba się ten post
Alaska

Jestem na bawarskiej wsi,na króciutkim zastępstwie.Wczoraj minął tydzień od mojego przyjazdu i hm..A więc jest to z pewnością moja ( jak dotychczas) najcięższa sztela.Pdp z zaawansowanym Parkinsonem i demencyjna ( demencji nie odczuwam,ponieważ Pdp nie mówi).Pdp potrzebuje pomocy w każdym aspekcie, nie chodzi samodzielnie,tylko z wysokim rolator,do którego jest przypięta pasami(podłokietniki) i oczywiście,sama go również nie pcha.Wymaga transferu z łóżka, bądź na wózek lub do ww rolatora.. Wiadomo,że mycie i ubieranie to też obowiązek opiekunki,w tym momencie mój,o podaniu leków i karmieniu nie wspomnę.
Poranna toaleta wraz z codziennym myciem głowy (strasznie się poci,głowa właśnie,jest to ponoć efekt przyjmowanych leków,tak przekazała mi córka Pdp) i ubieraniem zajmuje mi ok.pół godziny , najgorsze z tego jest to ubieranie,bo ma bardzo duże przykurcze i założyć jej sweterek czy podkoszulek to wyczyn , nie łamiąc jej rąk przy okazji :-). Niestety po nocy,tak to wygląda.Następnie udajemy się do kuchni, gdzie " konsumuje" śniadanie i leki,i tu jest następny problem,bo krztusi się okropnie,co jest wynikiem spastycznego przełyku,ten cholerny Parkinson,po raz pierwszy jak to zobaczyłam,to myślałam,że mi kobicina na tym krzesełku w kuchni zejdzie.Kafmienie to następne trzydzieści minut ,o dziwo babcinka ma apetyt.Po śniadaniu Pdp " zatapia" się w lekturze codziennej gazety,zaczynając od... nekrologów ( to też mi przekazała córka,od której strony mam zacząć przewracanie stron).Jak się już zaznajomi z " nowinami" ze świata i podwórka,robimy inhalacje.Pdp cały czas przebywa ze mną w kuchni, bardziej ciałem niż duchem.W czasie który pozostał do obiadu,raz idziemy do toalety,acha muszę tu zaznaczyć,że pomaga na tyle ile może," przebiera" nogami,podnosi je,transfer odbywa się z jej pomocą , nie dźwigam jej,ale jeden mój moment nieuwagi i mogłoby się źle skończyć...tfu,tfu .
Potem " pochłania" obiadek i po posiłku ląduje ( ok.12-14) w łóżku na drzemkę.Wstaje " piję " kawkę ,zagryzając dwoma ciasteczkami i jakimś owocem i to już odbywa się w pokoju,przed telewizorem.O piętnastej przychodzi przyjaciel domu i zasiada z nią w " salonie", wtedy jest moja właściwa pauza ,która trwa do 17.30 ,i teraz znowu ja wkraczam do " akcji" robię Pdp kolację i...przyjaciel ją karmi.Pan wychodzi ok.19 ,a my czyli ja i Pdp " zasuwamy" do sypialni,wymieniam wkładkę dzienną na wkładę nocną,rozbieram i Pdp,do łóżka .Jest godzina 19.:-) I tak jest codziennie, oprócz dni w których przychodzi logopeda i krankengimnastyk ( kurza stopa,ale brzydki Miemaszek ,szczupły,wręcz żylasty i na moje oko dość leciwy, chyba,że sterany życiem) ,ale te wizyty tak naprawdę niewiele zmieniają w moim grafiku...cdn.może jutro,może pojutrze,ten przydługawy wstęp był potrzebny do historii jaka tu miała miejsce :-)

Alaska, silna kobieta z ciebie. Dasz rade do konca i obys miala potem latwiejsza sztele, bo tak to ciezko dlugo wytrzymac,Pozdrawiam u duzo sil zycze! 
09 października 2017 11:27 / 3 osobom podoba się ten post
Kupiła mi kobita ten wieszak łazienkowy.
Hmmm...spore pudełko. Do walizki nie wejdzie...
09 października 2017 11:56 / 3 osobom podoba się ten post
basiaim

Kupiła mi kobita ten wieszak łazienkowy.
Hmmm...spore pudełko. Do walizki nie wejdzie...

Owiniesz w reklamówki z Biedry i chyba do bagażnika busa czy tam inszego Sindbada wlezie....a faktycznie fajny,bo może bym się przespacerowała jutro do Aldika ( 3 kilometry w jedne stronę) bo dziś na pauzie nie zdążę przez ten cały Caritas,zzmełłam w ustach brzydkie słowo 
09 października 2017 12:21 / 2 osobom podoba się ten post
Alaska

Owiniesz w reklamówki z Biedry i chyba do bagażnika busa czy tam inszego Sindbada wlezie....a faktycznie fajny,bo może bym się przespacerowała jutro do Aldika ( 3 kilometry w jedne stronę) bo dziś na pauzie nie zdążę przez ten cały Caritas,zzmełłam w ustach brzydkie słowo :-)

Nie mam reklamówek z Biedry

Mogę go wziąć tak, po prostu nie pakując. Tyle,że ja zawsze wolę mieć mniej pakunków, żeby nad nimi zapanować.

Mi się podoba,wygląda na porządny; w Pl widziałam takie po 60 zł.

P.S.Jak jeszcze raz Ci tak Caritas zrobi, zadzwoń do nich, do biura. 

P.S.2 Trochę niewygodny do spacerowania ten karton. Też mam do Aldika kawał drogi, dlatego prosiłam synową, by wzięła autem po drodze. 
09 października 2017 12:32 / 2 osobom podoba się ten post
basiaim

Nie mam reklamówek z Biedry :-(

Mogę go wziąć tak, po prostu nie pakując. Tyle,że ja zawsze wolę mieć mniej pakunków, żeby nad nimi zapanować.

Mi się podoba,wygląda na porządny; w Pl widziałam takie po 60 zł.

P.S.Jak jeszcze raz Ci tak Caritas zrobi, zadzwoń do nich, do biura. 

P.S.2 Trochę niewygodny do spacerowania ten karton. Też mam do Aldika kawał drogi, dlatego prosiłam synową, by wzięła autem po drodze. 

W ramach przeprosin ,pani z Caritasu przyjdzie jutro i zrobi całą toaletę Pdp w łóżku, włącznie z umyciem głowy....to taki instruktaż będzie dla mnie . Czemu tu nie ma na stałe Pflegedienst ? Może trochę światła rzuci moja druga część " wynurzeń" 
09 października 2017 12:51
basiaim

Kupiła mi kobita ten wieszak łazienkowy.
Hmmm...spore pudełko. Do walizki nie wejdzie...

Ja nie widze w gazetce , rzucisz fote??
09 października 2017 13:31 / 2 osobom podoba się ten post
magdzie

Ja nie widze w gazetce , rzucisz fote??

Widzisz....mamy inne Aldiki. 
U mnie nie było tych toreb.


09 października 2017 13:39 / 2 osobom podoba się ten post
basiaim

Widzisz....mamy inne Aldiki. 
U mnie nie było tych toreb.


Super na drzwi. Jeszcze takich nie widziałam i tanie jak barszcz. Nie trzeba tego przykręcać?
09 października 2017 13:40 / 3 osobom podoba się ten post
MeryKy

Super na drzwi. Jeszcze takich nie widziałam i tanie jak barszcz. Nie trzeba tego przykręcać?

Nie. One są do zahaczenia na górę drzwi.
Mam takie też w kuchni na drzwiczki szafek, na ściereczkę.
09 października 2017 17:07
basiaim

Nie. One są do zahaczenia na górę drzwi.
Mam takie też w kuchni na drzwiczki szafek, na ściereczkę.

Te na drzwiczki szafek bardzo mnie zainteresowały,do kuchni bym chciała,czy to nie przeszkadza w szafkach z tzw.cichym domykiem ?