No właśnie, postawa opiekunek.
Każda z nas jest inna, i każda, czy każdy, przecież mamy też panów, ma inne oczekiwania.
Zawsze miałam własny pokój, i jeśli nie całą szafę, to przynajmniej połowę, czterodrzwiowej np,tylko dla siebie. Czasem miałam własną łazienkę, a czasami nie,ale zawsze miejsce na własne kosmetyki.
Zdarzyło mi się, że córka kupiła nową szafkę do łazienki, bym mogła schować swoje rzeczy,bo stara była zbyt mała dla dwóch kobiet :-)
Byłam niedaleko Freiburga,rodzina i znajomi Pdp bardzo pomocni i sympatyczni, umilali mi czas krótkimi wycieczkami, czasem razem z Pdp, czasem zabierali gdzieś tylko mnie, kiedy babcia była w przedszkolu (2×w tygodniu chodziła)
Najczęściej jestem w NRW i też nie miałam kłopotów z rodzinami Seniorek.
Zaskakiwała mnie czasami postawa potencjalnych zmienniczek,które dzwoniły do mnie z różnymi pytaniami.
Zawsze wyczerpująco udzielam informacji o stanie zdrowia Pdp, warunkach,zwyczajach panujących w domu,rytmie dnia i zakupach,czyli na co można sobie pozwolić, a co jest niezbyt miłe widziane .Zawsze też mówię, że można przecież wprowadzić swoje zmiany.
I wiecie co było często najważniejsze?ZAKUPY!!!
Wielokrotnie życzyła sobie taka pani:
-Tylko świeże mięso i tylko "von Metzger",żadne z supermarketu
-chleb tylko z piekarni i jakiś tam konkretny ,nie wiem już jaki
-nabiał,jajka,warzywa i owoce tylko Bio
-kawa i herbata konkretnej marki
- jak często wychodzi się do restauracji
-o której najpóźniej można wrócić (chodziło o godz po 21)
No żesz ,ludzie moi kochani! Przecież nie przyjeżdżam na kurację do sanatorium,tylko do pracy.
Zdarza się, że dom bogaty, miałam kiedyś 200 euro na tydzień, których nie starałam się wydać na siłę, bo babcia malutko jadła, ale tam był faktycznie wysoki standard, ale mialam też babcię ,z niską rentą,dopłaty od państwa miała do wszystkiego ,trzeba było być kreatywnym przy planowaniu menu, ale babcia miała serce na dłoni, była tak miła i wdzięczna za wszystko, że nieważne było to,że kupowało się produkty,na które była akurat promocja.
Jak widać, bywają różne rodziny i różni opiekunowie.
Co innego rzetelna informacja o stanie podopiecznego i jego zwyczajach plus to, czy opiekunka ma w danym miejscu warunki, aby pracę wykonywać, a co innego wygórowane żądania , zanim się jeszcze zlecenie dostało.
Jak jeździłam jeszcze busami to widywałam takie osoby- teraz mam przyjemność ich nie oglądać i na pewno szczęście do "zamienniczek" czy "zamienników"
